Nie lubię odpowiadać na pytania dotyczące treści na forum bloga, jednak nie mam wyjścia jak widzę... A więc, tak, nieznajomy pojawi się jeszcze.
20 wrzesień
Siedząc na łóżku ze skrzyżowanymi nogami powtarzałem materiał jak dotąd przerobiony na Historii Magii. Niektóre lekcje nie należały do najciekawszych mimo wszystko miały w sobie, chociaż małe zalążki czegoś przyjemnego, dzięki czemu nauka szła mi całkiem sprawnie i nawet biegający po pokoju koledzy nie przeszkadzali mi w skupieniu uwagi na temacie. W prawdzie krzyczeli i śmieli się okropnie głośno, co zachęcało do przyłączenia się, ale mając do wyboru ominięta zabawa, lub niska ocena z przedmiotu, wolałem wybrać to pierwsze. Na rozrywkę z pewnością nie raz mogłem znaleźć czas, a obowiązki szkolne jak dotąd nie planowały poczekać, aż łaskawie się nimi zajmę z własnej woli.
- Remi, dołóż tą książkę, to rani moje biedne oczęta – Potter na kilka chwil zatrzymał się przy moim łóżku i po upływie kilku sekund pobiegł dalej w stronę swojego posłania, gdzie zatoczył kółeczko i wrócił pod drzwi ścigany przez Blacka.
- Chętnie, jednak szczerze wątpię w waszą pomoc na jutrzejszym teście. – chłopcy momentalnie się zatrzymali i wpatrywali w siebie nawzajem, zaś po chwili jasne oczęta Syriusza i ciemne tęczówki Jamesa skupiły się wyłącznie na mnie. Jak łatwo można było się domyśleć zapomnieli już o wszystkim, a jeszcze niedawno głośno przeżywali swoją głupotę i wyjątkowe ‘szczęście’.
- Chwilunia... Ja o czymś nie wiem, prawda? – kruczowłosy złożył ręce niczym grzeczne dziecko i klapnął na swojej pościeli. – Który moment lekcji mi umknął? Przecież powinniśmy mieć jeszcze trochę laby po wakacjach! – Przewróciłem oczyma.
- W chwili, kiedy przez te twoje ciemne okularki nie zauważyłeś Binns’a, a podręcznik przeleciał przez jego głowę lądując w rękach Pottera straciłeś jakiekolwiek szanse na chociażby kilka dni wolnego. – przypomniałem chłopakowi niedawną akcję, na której ucierpiała cała klasa, plus inne roczniki. Myślałem, że będzie to dobra nauczka dla przyjaciół, jednak stanowczo się myliłem, a ich skleroza sięgała zenitu biorąc pod uwagę dotychczasowe obserwacje. Mógłbym napisać pracę na ten temat i przedstawiać ją na jednych z zaklęć by dostać za to wyższą ocenę. Czasami podziwiałem u nich tę umiejętność, osobiście uważam, że byłaby całkiem przydatna, chociaż nie na lekcjach i nie wiem, po co właściwie miałaby być mi potrzebna.
- Dobra, teraz to ja już się boję. – J. przegrzewał całą szafkę w poszukiwaniu podręcznika – Kto widział moją książkę? Taka z rysunkiem żuczka na okładce. Przyznawać się, gdzie jest! Jeśli w tym roku moja matka zobaczy oceny przed Bożym Narodzeniem wrócę po nowym roku do połowy w gipsie.
- Chciałbym to widzieć! – Black roześmiał się udając niemal unieruchomionego Pottera. Sam dobrze pamiętałem, jego wielkie wejście podczas Świąt w tamtym roku. Do tej pory nie wiem, jaką minę zrobiła McGonagall, kiedy wyskoczył z jej kominka, a to musiało być całkiem niezłe przedstawienie.
- Żebyś skisł! – James wkurzony rzucił się na łóżko, kiedy ja tylko odłożyłem przeczytany już w odpowiednich miejscach podręcznik. Poniekąd właśnie zaczynała się mała wojna między tymi dwoma i wolałem przez nieuwagę nie wpakować się w sam jej środek.
- Z pewnością nie tak, jak twoje skarpetki pod wyrem. Jeśli zrobisz wdech z pewnością je poczujesz. – mina Pottera nie wyglądała zachęcająco, za to wyższość, jaką odznaczał się teraz Syri i jego dumna mina jednoznacznie mówiły, że chłopak musi mieć rację. Nie chciałem sprawdzać i wierzyłem mu na słowo, tym bardziej znając niechęć okularnika do sprzątania i jego maniakalny nawyk rozrzucania swoich rzeczy. Po chwili zacząłem się śmiać nie mogąc pozostać poważnym w takich momentach. Peter i Sheva także chichotali, a blondyn usilnie starał się uspokoić zwlekając z łóżka i podchodząc do mojego.
- Odpocznijmy chwilę, a później Remus opowie nam to, z czego ma być kartkówka – powiedział spokojnie siadając i kładąc głowę na moim udzie. Wzdrygnąłem się czując niezręcznie i poruszyłem nogą. Zielone oczy Andrew popatrzyły na mnie wyczekująco, jak gdyby spodziewając się jakiejś gwałtowniejszej reakcji. Widziałem kątem oka, że Syriusz nie był zadowolony, jednak i on nie reagował. Ja sam nie miałem pojęcia, co zrobić, więc wydusiłem tylko krótkie:
- Sheva, czuję się głupio w takiej pozycji – co niewiele mogło tłumaczyć. Jasnowłosy uniósł głowę, a jego uśmiech poszerzył się.
- W takim razie popraw nogi. Mogę dzisiaj spać z tobą? – zaczerwieniłem się prostując kolana, a blond pasma na nowo usłały moje uda. – Potrzebuję czułości, a ty się nadajesz. Jesteś cieplutki, jak dziecko, proszę. – dobiło mnie to, a na twarzy Blacka pojawił się grymas zazdrości. Nie myślałem, że bliskość Ukraińca będzie w stanie go trochę zdenerwować, jednak uznałem to za dobrą okazję do kolejnego zaznaczenia mojej pozycji w naszym związku.
- Niech będzie, ale śpisz po stronie Syriusza – uspokajając się trochę zdołałem wymusić zarozumiały uśmiech. – Wolę mieć więcej miejsca do manewrów, kiedy będę się rzucał po łóżku. – wytłumaczyłem, by uspokoić, chociaż trochę wściekłego kruczowłosego.
- A z kim ja będę spał?! – Black w końcu przeszedł do ataku, chociaż nie miał większych szans. Wiedziałem już, w jaki sposób mógłbym sparować ten cios. Schyliłem się i sięgnąłem do szafki.
- Będziesz spał z nim! – podstawiłem kruczowłosemu pod nos pluszowego misia i posłałem niewinny uśmieszek. Ufałem Andrew i wiedziałem, że w jego postępowaniu nie ma żadnych podtekstów, czy złośliwości, a przynajmniej ja byłem o tym przekonany. Jak dotąd chłopak zawsze był tym najrozsądniejszym z nierozsądnych, a jego pomoc wydawała mi się czasami niezbędna. Ostatnio zachowywał się dziwnie, a teraz do tej listy dołączyć miała dzisiejsza noc, ale nie miałem mu tego za złe. Poniekąd cieszyłem się, że jest, jaki jest.
- Phi! Skąd masz tego misiaczka? – Black wziął pluszaka i przytulił go do siebie – Pachnie tobą, więc powinien mi wystarczyć, ale jeśli dotkniesz mojego Remuska nie tam gdzie trzeba zemszczę się, rozumiesz?! – podobała mi się ta zapalczywość chłopaka, chociaż lekko się uspokoił dostając do rąk zabawkę. Położył się u siebie przykrywając szczelnie pierzyną. Najwidoczniej temat Historii Magii uznał za zamknięty i nie miał zamiaru ślęczeć nad nią przez noc. Reszta chłopaków poszła za jego przykładem, z czego Potter wyglądał jakby wpadł przed chwilą pod Hipogryfa. Uganiał się za Andrew przez bardzo długi czas, więc chęć, z jaką blondyn nie stronił ode mnie w tej chwili na pewno trochę go przytłaczała. Sam Sheva zamknął oczy układając się wygodnie i już teraz czułem, że robi mi się ciepło. Wsunąłem się pod kołdrę odwracając do chłopaka tyłem. Jego ramiona oplotły się wokół mnie, a głowa spoczęła na moim barku.
- Gdybym nie przyprowadził ci Syriusza pod nos możliwe, że teraz byłbyś ze mną – wyszeptał pesząc mnie, ale i rozbawiając. Poniekąd miał rację. Gdyby nie Black wszystko wyglądałoby inaczej, ale z pewnością także Andrew nie miałby okazji poznać Fabiena, a nad tym lamentowałby niesłychanie.
- Ciekawe tylko jak poradziłbym sobie z kimś, kogo trzeba ciągle rozpieszczać – zaśmiałem się by zapomnieć o gorącu rumieńcach. Stwierdzenie chłopaka trochę zakłóciło mój spokój, jednak jego zachowanie w dalszym ciągu się nie zmieniało. Syriusz z pewnością starał się wszystko podsłuchać, chociaż nie wiem, z jakim skutkiem.
- Wtedy musiałbym się całkowicie zmienić. W prawdzie o wiele bardziej wolę taki stan rzeczy, ale ciekawe czy sprawdziłbym się jako ten dominujący. Jak myślisz? – tym razem zaczęło mnie to bardzo śmieszyć. Znając podejście Andrew do miłości, byłby naprawdę strasznie niedopieszczonym partnerem, zapewne o wiele gorszym pod tym względem od Blacka.
- Najwłaściwszą osobą, która powinna ci dopowiedzieć jest Trezeguet. – westchnąłem zamykając oczy i skupiając się na pierwszym takim kontakcie z przyjacielem – Zna cię lepiej niż my pod tym względem, ale obiecaj, że powiesz mi, co mówił. To może być zabawniejsze niż wygłupy chłopaków. – chichotałem już na samą myśl o tym, co mogłem usłyszeć. Noc w jednym łóżku z jasnowłosym była całkiem ciekawym pomysłem i w końcu miałem poróżnienie do Syriusza. Obiecałem sobie, że następnym razem powiem mu o wszystkich płynących z tego różnicach.
- Niech będzie, ale nie rozpowiadaj tego, nie chcę później być pośmiewiskiem do końca roku. – sam chłopak wydawał się być tym całkiem zadowolony.