środa, 5 października 2011

Kartka z pamiętnika CXLIV - Darius

Стрекоза – wabiona pięknem słonecznych promieni odbijających się od gładkiej powierzchni wody stanowi nieodłączny element krajobrazu, jej barwy zachwycają idealnie współgrając z cudownym odcieniem wód, zaś ogromne skrzydła i wielkie oczy podkreślają smukłość kruchego ciała.
Moje długie ramiona były jak jej skrzydła, moje oczy niemal równie pokaźne, ciało nie mniej imponujące i z tego właśnie powodu czułem, jak rozpiera mnie duma za każdym razem, gdy mogłem ukryć w swoim cieniu ukochaną osobę.
- Nie mogę się skupić, jak mogę pomagać?! – odwróciłem się od swojego zajęcia przy półce z książkami i spojrzałem na siedzącego w swoim fotelu profesora. Zajęty porządkowaniem notatek uniósł głowę wyłącznie na chwilę. Przelotnie omiótł wzrokiem moją dotychczasową pracę i wygiął wąskie, jednak idealne usta w uśmiechu, który przyprawiał mnie o dreszcze podniecenia. Jego niebieskie oczy uraczyły mnie zainteresowaniem tylko przez kilka sekund, ale nawet to wystarczyło, by moje ciało zaczęło drżeć.
Z miną nadąsanego dziecka podszedłem do niego obchodząc biurko zasłane papierami. Stanąłem przed nim przygryzając wargę i uśmiechałem się zalotnie.
- Nie czuję się na siłach by cokolwiek robić. – rzuciłem najsłodszym tonem, na jaki było mnie stać. – Pan profesor musi zrobić coś z moim krępującym problemem. Proszę tylko spojrzeć! – ułożyłem dłoń pod wybrzuszeniem moich spodni, jakbym planował go dobrze prezentować. – Ciągle o coś nim zahaczam. – sięgając guzika jeansów rozpiąłem go i bezwstydnie obnażyłem pulsujące podnietą ciało.
- Dariusie... – nauczyciel, który do tej pory śledził ruchy moich dłoni uniósł wzrok na moją twarz.
- Samo nie zniknie, a przecież nie chcę ubrudzić dłoni, bo wszystko wetrę w książki. Za to przy pańskiej drobnej pomocy... – uśmiechając się pod nosem sięgnąłem twarzy profesora i pogładziłem palcami jego usta. Musiał wiedzieć, co chodzi mi po głowie, gdyż nie jednokrotnie posługiwał się wargami, by mnie zaspokoić.
- Mogę poprosić kogoś innego. – rzucił wyzywająco, co ostudziło mój zapał. Nie chciałem ryzykować tym bardziej, że był ktoś, kto z radością zastąpiłby mnie w tej chwili.
- Odwdzięczę się! – podjąłem całkowicie poważnie i szczerze. – Jeśli da mi pan szansę zrobię to lepiej niż zawsze. – starałem się kusić, chociaż wiedziałem, iż robię to nieudolnie.
- Nie łatwo mnie przekupić. – wstał z miejsca i chociaż był ode mnie niższy o dobrą głowę to wydawało mi się, iż to on góruje nade mną. – Jednak jesteś moim uczniem i jeśli miałoby cię boleć... – zwiesił głos, więc podjąłem pospiesznie.
- Boli! Czuję, że on pęka w szwach! I naprawdę pana potrzebuje, profesorze.
- Kłamiesz.
- Tylko wyolbrzymiam. – wyciągnąłem dłoń i dotknąłem jego nieogolonego policzka. Doznanie sprawiło, że kolejna fala rozkoszy przeskakując z nerwu na nerw sięgnęła krocza. Byłem ciekawy, czy nauczyciel wie, jak dalece potrafi mnie pobudzić, jak reaguję na każdą drobnostkę niemal błagając o więcej. Może gdyby zdawał sobie z tego sprawę nie próbowałby mnie od siebie odsuwać, ani zniechęcać, jak to czasami miał nawyk czynić.
Spojrzał na mój członek wystający ze spodni, jak przebiśnieg, który wydostał się ze śnieżnej pokrywy by powitać wiosnę. Sięgnął do niego dłonią i pogłaskał, co sprawiło mi niebywałą przyjemność. Westchnąłem spragniony większej ilości pieszczot, przymrużyłem oczy i spojrzałem błagalnie na mężczyznę kompletnie zagubiony w doznaniach.
Z zafascynowaniem patrzyłem, jak Mikolaj klęka. Jego twarz znajdowała się tak blisko mojego ciała, że czułem ciepły oddech na swoim członku. Jakkolwiek podobała mi się ta sceneria, nie wytrzymałem i przysunąłem biodra bliżej. Sięgnąłem w dół ujmując między palce dłoni szczękę mężczyzny, po czym ścisnąłem ją by uchylił usta. Z rozkoszą zagłębiłem się w miękkim cieple, jakie mi zaoferowały. Czułem, że kręci mi się w głowie, kiedy nauczyciel wessał się we mnie. To było jak brama do zupełnie innego świata. Otwierały się przede mną wrota największych rozkoszy, jakby liżąc mój członek profesor aplikował mi afrodyzjaki wywołujące rozkoszne majaki.
Rozanielony doznaniem poruszałem powoli biodrami, chociaż kosztowało mnie to wiele wysiłku. Przez chwilę żałowałem, że mam tylko jedno ciało. Byłbym w raju, gdybym mógł jednocześnie odczuwać rozkosze zapewniane mi przez usta i tyłek tego mężczyzny. To jednak nadal pozostawało poza moim zasięgiem toteż pochyliłem się by sięgnąć ciała kochanka. Bez problemu wsunąłem dłoń w jego spodnie zaciskając palce na idealnie kształtnych pośladkach. One potrafiły doprowadzić mnie do szału, były jednym z cudów świata i z przyjemnością czyniłem je swoimi za każdym razem, gdy mogłem ich dotykać. Po omacku wyszukałem drobny otworek między nimi. Nauczyciel zadrżał, a mój palec wsunął się bez najmniejszej trudności w wilgotne wejście. Byłem tym zaskoczony, jednak Mikolaj nawet nie zareagował. Musiał wiedzieć, że moja obecność w jego gabinecie może prowadzić tylko do tego jednego i wcześniej przygotował swoje ciało. Widać pragnął mnie równie mocno, co ja jego.
- Wystarczy. – westchnąłem czując, że z trudem wstrzymuję się by nie zakończyć wszystkiego w tych idealnych ustach. – Obiecałem, że dam coś w zamian i mam taki zamiar. – nie miałem sił odciągnąć bioder od tej rozkoszy, jednak mężczyzna wydawał się zdawać sobie z tego sprawę. To on zakończył swoje prowadzące niechybnie ku spełnieniu czynności i wstał czekając aż sam wezmę to, czego pragnę. Nie musiał mnie wcale o to prosić.
Podniecony do granic możliwości odwróciłem go tyłem do siebie i pchnąłem lekko na biurko. Jego notatki spadły na ziemię, ale ani ja, ani nawet on, wcale się tym nie przejmowaliśmy. Miałem na głowie coś o wiele ważniejszego. Zsunąłem spodnie mężczyzny odsłaniając jedną z moich największych słabości i rozchyliłem cudowne pośladki. Drżałem podziwiając uroki, które mi się ukazały i nieprzytomny z pożądania wbiłem się między te skrywane przed światem policzki.
Mężczyzna zajęczał kładąc pierś na blacie biurka, jakby nie potrafił ustać samodzielnie, gdy mój członek wypełniał go po brzegi. Właśnie, dlatego sięgnąłem między jego nogi ujmując w dłoń jego erekcję. Chciałem by zaciskał się na mnie, jęczał, wzdychał, nawet krzyczał i cierpiał rozkosz nie do wytrzymania, by pamiętał chwilę, kiedy miałem go tylko ja jeden nie musząc się nim z nikim dzielić.
Niezdolny do przemyślanych ruchów pchałem jak opętany, chociaż nie było w tym żadnej nieprzemyślanej gwałtowności. W swoim uniesieniu nie myślałem jasno, byłem nazbyt pochłonięty pieszczeniem delikatnego wnętrza i gorącego członka. Jeśli to w ogóle możliwe, pchnięcia moich bioder stały się jeszcze głębsze i bardziej zdecydowane. Oparłem czoło o plecy nauczyciela i poczułem jak z głośnym jękiem rozlewa się w moje palce. Pierścień jego ciała stał się ciaśniejszy, niemal wyciskał ze mnie soki. I naprawdę to zrobił. Sprawił, że eksplodowałem w nim nawet nie zdając sobie z tego do końca sprawy. Byłem w tamtej chwili jak dziecko, które ktoś musi poprowadzić za rączkę, gdyż potrafiło podążyć w jedną stronę, lecz powrót sprawiał mu trudność.
Mężczyzna odwrócił się w moją stronę, obserwował mnie, gdy niemalże słaniałem się na nogach osłabiony orgazmem. Zawsze dawałem z siebie wszystko, co ostatecznie prowadziło do chwilowego zamroczenia.
- Z trudem stoisz, a powinieneś mi pomagać. – podsunął mi fotel, na którym usiadłem. On tym czasem usadowił się na moich kolanach i troskliwie gładził moją twarz swoimi zgrabnymi palcami. Byłem bez wątpienia kimś wyjątkowym, skoro zasłużyłem na nagrodę w postaci takich przyjemności.
- Odpocznę i pomogę. Nie zostawię pana ze wszystkim samego. Więcej by mnie pan nie zaprosił. – mrugnąłem składając dłonie na jego biodrze. Oparłem głowę o drobną pierś i wdychałem cudowny zapach, jaki otaczał profesora. Wydawało mi się, że mógłbym dziś jeszcze znaleźć w sobie wystarczająco siły, by powtórzyć niedawny wyczyn, a jednak wątpiłem, czy pozwoliłby mi na to czas. Tak wiele pozostało przecież do zrobienia, a ja miałem tak ogromną ochotę pomagać nauczycielowi, że nie liczyło się nic innego. Tylko on i zadanie, jakie mi powierzył. Zasłużył na to, bym wykonał je bezbłędnie i z prawdziwym uczuciem.


  

4 komentarze:

  1. Świetna notka, nastepny trójkącik ?^.^ Ž

    OdpowiedzUsuń
  2. Cóż to za urocza postać z różkami? xDMmm, Darius ;3 Jest inny od swego kolegi, Raphaela. Bardziej jakby... dziecinny i niepewny, aczkolwiek zarazem na przekór - odważniejszy, wymagający, chcący nieumyślnie nawet pokazać, że on rządzi xDRafi bardziej woli pokazywać, że kocha i woli pieszczoty, a Darius... do tego dąży, może w ten sposób. Kurcze, jeden z nich w tym roku odchodzi, prawda? Przykro się robi, gdy nie będzie konkurencji.. może ten chłopak zdecyduje się na posadę nauczyciela i wtedy zabawa zacznie się na nowo? Byłoby super ;3Mogłabyś wyjaśnić mi znaczenie pierwszych słów w dwóch ostatnich rozdziałach? Ja nie gawari pa ruski xDA! U mnie nowy rozdział - duuzy xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm... Jak dla mnie to taka powtórka z rozrywki. Daj coś... bardziej kreatywnego. Znaczy tym razem np. to nauczyciel mógł w niego wchodzic. Chociaż charaktery bochaterów też były inne, ale jednak... No dodaj więcej różnic następnym razem.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, proszę proszę co za podstepny Darius ale naprawdę cudownie się uzupełniają...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń