1 czerwca
Syriusz wrócił ze Skrzydła Szpitalnego, co oznaczało wielkie święto w naszej sypialni! Huncwoci musieli uczcić powrót do pełnego składu, jak zechciał nam wytłumaczyć James, który to przyniósł nam piwo kremowe, ciastka i drobne kanapeczki, jakby napadł na kuchnię i Skrzaty Domowe. Nie zdziwiłbym się gdyby przekonał je do współpracy groźbami. On po prostu idealnie się nadawał do podobnych przekrętów, a grzeczne proszenie nigdy do niego nie pasowało. Był po prostu nadzwyczajnie inteligentny, o czym świadczyła mnogość jego pomysłów, a że nie potrafił wykorzystać swojej inteligencji...
- A czym byłoby święto bez muzyki?! – James wyszczerzył się prezentując swoje jasne, równe ząbki, o które tak dbał każdego dnia. – Peter graj!
- Hę? – nie byłem jedynym, który tak zareagował. Syri i Sheva byli tak samo zaskoczeni, jak ja, kiedy na znak dany przez Jamesa Peter wyjął fujarkę i zaczął w nią dmuchać wytwarzając w ten sposób żywą, skoczną melodię, której przypisałbym Irlandzkie naleciałości.
- Sam niedawno to odkryłem. – okularnik rozciągał mięśnie najwyraźniej planując pląsać w takt muzyki.
- Nie było okazji się tym chwalić. – blondynek uśmiechnął się zmieszany, ale i dumny z siebie.
- No, dalej! Pet, jazda! – J. ponaglił Pettigrew, który nie zwlekając na nowo podjął przerwaną melodię, zaś James złapał Shevę za ręce i wyciągnął spomiędzy łóżek na środek pokoju. Pet zaczął grać, zaś okularnik pląsać, jako że ten rodzaj tańca najlepiej pasował do skocznej muzyki piszczałki. Sam nie potrafiłem powstrzymać tupania nogą w takt szybkiego utworu. Nigdy nie domyśliłbym się talentu Petera do gry na... flecie? Sam nie wiem, na czym chłopak potrafił grać. Oczywiście, kiedyś był zmuszony opanować grę na basie dla dobra naszego zespołu, ale nie przyznał się wtedy do piszczałek. A szkoda, gdyż mógł urozmaicić nasze utwory. Z resztą, to już dawno przestało mieć znaczenie. Teraz liczyła się muzyka, która w jakiś magiczny sposób skłaniała nas do tańca.
- Impreza w pokoju trzecim! – usłyszałem krzyk od strony drzwi. Nawet nie wiem, kiedy ktoś je otworzył by zajrzeć do środka, ale bardzo szybko nasza sypialnia zapełniła się ludźmi.
Syriusz złapał mnie za ręce i pociągnął w tłum. Ktoś zaczarował instrument Petera, dzięki czemu chłopak mógł odpocząć zaś piszczałka grała kierowana zaklęciem. Jej dźwięk był też głośniejszy niż poprzednio, co pozwoliło większej ilości osób na zabawę. Gdyby nasz pokój stał na kurzej nodze, jak zamek wiedźmy nie wiem, czy mógłby trząść się bardziej niż teraz. Sam zrezygnowałem z głupiego podrygiwania i pozwoliłem się porwać.
Szybko byliśmy zmuszeni otworzyć okno i wpuścić trochę świeżego powietrza do pokoju, zaś ja zmęczony skakaniem i wirowaniem potrzebowałem chwili odpoczynku. Usiadłem na łóżku Syriusza i patrzyłem, jak Gryfonii szaleją i śmieją się korzystając z okazji, jaką był powrót Blacka.
Poczułem w dłoni coś chłodnego i uśmiechnąłem się widząc zniewalające spojrzenie Syriusza, który podał mi kremowe piwo.
- Nie żałuj sobie, bo i tak nie mamy więcej. – zachęcił mnie pociągając potężny łyk ze swojej butelki. – A jedno nikomu nie zaszkodzi. – usiadł obok mnie i zgarnął do tyłu włosy, które wyszły z kucyka i przylepiły się do jego spoconej twarzy. Wyglądał olśniewająco, co nie uszło uwagi kilku dziewczyn, które pożerały go wzrokiem.
- Chodźmy gdzieś, gdzie jest spokojniej. – wypiłem szybko swoje naprawdę wyśmienite, chłodne piwo i poczułem lekkie wirowanie w głowie, które sprawiło, że rozluźniłem się, mniej przejmowałem się niczym. Czułem się jeszcze lepiej niż przed chwilą. Nie byłem pijany, o nie. Po prostu bardzo niewielka ilość alkoholu w kremowym piwie sprawiała, że otwierałem się bardziej na świat.
- Gdzieś, to znaczy gdzie?
- Gdzieś. O, chociażby do tego przejścia, które znaleźliśmy. – uparcie obstawiałem przy swoim.
Uśmiech, jaki pojawił się na ustach Syriusza, kiedy zaproponowałem mu miejsce ucieczki od zgiełku, był naprawdę wymowny. On już wiedział, do czego będzie nam służyć tamten korytarz i wątpiłem, by w jakikolwiek sposób udało mi się zmienić jego wyobrażenie o naszej kryjówce. Poniekąd nawet chyba tego nie chciałem, a z pewnością nie teraz, kiedy miałem w pamięci żywy obraz Gryfonek wodzących spojrzeniem za Syriuszem.
- Spróbujemy zdobyć coś więcej do jedzenia. – kruczowłosy uśmiechnął się szeroko do tłumku okupującego pokój. Nie miałem wątpliwości, że markotne miny dziewcząt były odpowiedzią na oświadczenie Blacka. Jak to możliwe, że wcześniej nie zauważałem tych głodnych spojrzeń? Przecież nie od dziś wiadomym była atrakcyjność Syriusza i jego dobre urodzenie.
- I coś do picia. Zdecydowanie coś chłodnego nam się przyda. – Sheva mrugnął do nas porozumiewawczo. – O! Pomogę wam. – złapał pod pachę mnie i Syriusza i wyprowadził nas z pokoju.
Dopiero za portretem Grubej Damy puścił nas i odetchnął głęboko, jakby jakiś kamień spadł mu z serca. Może coś go dręczyło, a my nie zauważyliśmy?
- Ja zajmę się Skrzatami, a wy... – wzruszył ramionami – Cóż, gdybym był na waszym miejscu na pewno nie planowałbym wizyty w kuchni. – złapał mnie za rękę i przyciągnął do siebie. Jego usta dotknęły muszelki mojego ucha. – Uświadom Syriusza, co i jak, bo te wiedźmy go rozniosą. – on to po prostu wiedział.
Skinąłem głową i złapałem Syriusza za rękę.
- Chodź! – ponagliłem go w obawie, że ktoś mógł za nami wyjść i później śledzić. Na zimne lepiej dmuchać, niż później żałować przez długie godziny, czy nawet tygodnie.
- Powinienem o czymś wiedzieć? – teraz Syri zaczął się niepokoić, chociaż niepotrzebnie. A może wręcz przeciwnie?
- Powiem ci później. – uspokoiłem go i zabrałem do naszej ciasnej, ale spokojnej kryjówki.
Sam otworzyłem wejście i wepchnąłem chłopaka do środka. Nie działałem bynajmniej pod wpływem kremowego piwa, ale z mojej własnej woli. Może byłem zwyczajnie zazdrosny o te wypięknione harpie, które pożarłyby mojego chłopaka, gdyby tylko miały okazję? Niestety nie mogłem wiecznie ukrywać go przed nimi. W pewnym momencie jego brak zainteresowania kobietami będzie rzucał się w oczy, a nie mogliśmy kolejny raz sięgnąć po Zardi by zmylić pościg. Nawet nie chciałem myśleć o tym, do czego będziemy wtedy zmuszeni.
Zanim Syriusz zdążył zapytać, o co mogło wcześniej chodzić mi i Shevie złapałem go za koszulkę i przyciągnąłem blisko siebie całując. Smakował bez wątpienia podobnie, jak ja – słodkim, wonnym piwem. Zamknąłem oczy rozkoszując się tym. Było nam gorąco, chociaż w korytarzu było naprawdę chłodno z powodu grubych, zimnych ścian dzielących duchotę zewnętrznego świata od mroków wewnątrz. Żałowałem, że w takich chwilach nie mamy pokoju bez okien, w którym moglibyśmy zaszyć się wieczorem i przetrwać noc w spokoju i odświeżającym chłodzie.
- Więc? – Syri miał dobrą pamięć nawet w chwili takiej jak ta.
- Podobasz się dziewczyną. – pukałem palcem w jego pierś tłumacząc po swojemu. – A jesteś już dużym chłopcem i ktoś się o ciebie upomni. Po dzisiejszym dniu na pewno kilka dziewczyn zaproponuje ci związek. Nie widziałeś, jak na ciebie patrzyły? – chłopak pokręcił głową, co wywołało moje westchnienie. – Jakby chciały cię zjeść. Jesteś wysoki, przystojny i nieźle zbudowany. Każdy to widzi, a dziś widziały jak szalałeś do tej głupiej piszczałki.
- Jesteś zazdrosny, o to chodzi, tak?
- To widać! – mruknąłem niemal rozeźlony nie starając się nawet ukryć tego faktu.
- I dobrze. To znak, że nadal ci się podobam. – uśmiechnął się, a ja chciałem prychnąć, ale nie miałem już ku temu okazji. Jego usta pochwyciły moje i zamknęły szczelnie w pocałunku, który smakował kremowym piwem jeszcze bardziej intensywnie, niż przedtem. Jeśli obaj oszaleliśmy, to obaj byliśmy pijani, co było niemożliwe po jednej butelce niskoalkoholowego trunku. A więc zwyczajnie się za sobą stęskniliśmy obaj zdesperowani i niedopieszczeni po tak krótkim rozstaniu z powodu jego wypadku.
niedziela, 1 lipca 2012
Balujemy
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
świetne ;3 uwielbiam twojego bloga. liczę na więcej ;3
OdpowiedzUsuńRuszyła nowa ocenialnia! Jesteś zainteresowany tym, co myślą na temat Twojego bloga inni? A może chcesz zostać jednym z oceniających? Nie czekaj dłużej, tylko wchodź na http://critical-opinion.blog.onet.pl/ ! Zapraszamy.
OdpowiedzUsuńJak zawsze dałam się na kilka minut całkowicie wciągnąć w tekst, zapominając o wszystkim innym, co jest dużym plusem dla twojego bloga. Chyba właśnie to sprawia, że nigdy mi się nie znudzi.
OdpowiedzUsuńRemi musi chronić Syriusza. Mimo wszystko dziewczyny zdolne są do wszelkich rzeczy, a te, którym się odmawiało i nagle dowiedzą się, dlaczego... mogą go bardzo kiepsko odebrać. Wiesz, ja sama jeszcze niedawno nie wiedziałam, co będzie z opowiadaniem. xD Czysta spontaniczność. xD I w sumie drugi tytuł na tę historię to chyba "Zapach" XDDD A przy okazji zapraszam na rozdział.I.... pamiętam, pamiętam xD STO LAT BLOGAAA!!! Mmm ;3 To już sześć lat ;3 Jak to zleciało O_O Pamiętam, jak blog miał trzy lata xD No, niech Ci onet nie dokucza ;3
OdpowiedzUsuń