niedziela, 15 marca 2020

Bezsenność we dwoje

TRZYMAJCIE SIĘ ZDROWO, KOCHANI! STARAJCIE SIĘ SIEDZIEĆ W DOMU I NIE DAJCIE SIĘ KORONAWIRUSOWI!
P.S. NIE SĄDZIŁAM, ŻE BĘDĘ ŻYŁA W TAKICH CZASACH. SYTUACJA NA ŚWIECIE, I PEWNIE NIEDŁUGO TAKŻE W NASZYM KRAJU, PRZYPOMINA HISTORIĘ Z KSIĄŻKI. PRZYZNAJCIE SIĘ, ILE OSÓB CZYTA POSTAPO ;) ?

P.S.(2) Najlepiej kontaktować się ze mną przez facebooka lub twittera :)

Opowiedziałem Syriuszowi o mojej rozmowie z dyrektorem ujawniając tylko tyle, na ile mogłem sobie pozwolić. Wprawdzie gryzło mnie sumienie, jednak przyznanie się do wszystkiego nie byłoby rozsądne. Tym bardziej, że Dumbledore wyraźnie narażał się dla mojego dobra, mojej przyszłości i robił to na moją prośbę. Już i tak zawiodłem jego zaufanie w kwestii mojego wilkołactwa, nie chciałem więc robić tego ponownie. Nie w sytuacji, kiedy obaj moglibyśmy skończyć w Azkabanie.
Jasne, nie miałem wątpliwości, że teraz Syriusz trzymałby wszystko w tajemnicy, ale kiedy zacznie szkolić się na Aurora? Wiedza o tym, co robię mogłaby być dla niego ciężarem, a może nawet w pewnym momencie stwierdziłby, że musi interweniować dla mojego dobra. W końcu ludzie naprawdę się tak zachowują, nie tylko w czytanych przeze mnie książkach. Są przekonani, że robią coś z myślą o tobie, ponieważ nie potrafią pewnych rzeczy pojąć, zrozumieć, nie stawiają się w twojej sytuacji.
Tak naprawdę jednak nie niedopowiedzenia, ukryte prawdy i małe lub większe kłamstwa spędzały mi sen z powiek, ale pytanie kto będzie moim nauczycielem. Dyrektor postawił sprawę jasno, nie ukrywał, że kimkolwiek będzie mój przyszły mentor będzie typem spod ciemnej gwiazdy. Nie interesowałem się szczególnie przestępcami w naszym społeczeństwie, więc nie miałem pojęcia kogo dyrektor mógł mieć na myśli, więc na mojej ciekawości musiało się skończyć. Nie ważne ile bym nie próbował wpaść na jakiś pomysł, nie miałem żadnego. Musiałem jednak oswoić się z myślą o niecodziennym psorze, ponieważ nie chciałem wyjść na osła, kiedy go poznam i ze zdziwienia stracę zimną krew. O ile w ogóle będę potrafił ją zachować.
- Nie wiem o czym myślisz, Lupin, ale przestań. - głos Jamesa zakłócił ciszę sypialni. - Ja wiem, myślenie to dobre przyzwyczajenie, ale rzucasz się po łóżku jakbyś miał w nim robale. Nie mogę spać.
Naprawdę kręciłem się po łóżku i zmieniałem położenie tyle razy, że Jamesowi zaczęło to przeszkadzać? Nawet nie zdawałem sobie z tego sprawy.
- Wybacz. - odparłem szeptem. - Postaram się leżeć spokojnie.
- Mam nadzieję, bo naprawdę mam dosyć twojego kręcenia się. Słyszę każdy szelest, skrzypnięcie sprężyny, niedługo będę nawet w stanie odróżnić półdupek, na którym leżysz.
- J., czy ty się czegoś nawąchałeś? Ja z moimi zmysłami mogę powiedzieć, że słyszę to wszystko, ale ty? Powiedz prawdę, piłeś coś nielegalnego, jadłeś lub wąchałeś?
- Nie! - prychnął oburzony. - No, dobra. Może i wąchałem, ale to w gabinecie u Slughorna, kiedy mnie wezwał na rozmowę w sprawie takiego jednego eliksiru, o który go pytałem. Nie wiem, co tak u niego cuchnęło, ale aż dławiło. Później kręciło mi się w głowie, ale to chyba normalne skoro nawąchałem się dymowego, słodko, duszącego zapachu sam nie wiem czego. Tak czy inaczej, to nie może być od tego, bo dopiero teraz słyszę jak się rzucasz, a wcześniej moje zmysły miały się dokładnie tak, jak zawsze. Dlatego przestań się kręcić, przestań myśleć i po prostu śpij. Kołysany chrapaniem Petera.
- Ha! A więc jego chrapanie ci nie przeszkadza, ale moje kręcenie się już tak?
- Remi, on chrapie równomiernie i od zawsze. Za to ty kręcisz się co jakiś czas. Prawie zasypiam, a tu kręć, kręć, kręć, szelest, szelest, skrzyp. Znowu zasypiam, znowu kręć, kręć, kręć, szelest, szelest, skrzyp.
- Przesadzasz.
- Skoro tak mówisz, zacznij słuchać odgłosów jakie wydajesz, kiedy zmieniasz pozycję.
Prychnąłem tylko w odpowiedzi. Nie zamierzałem niczego sprawdzać. Za to ostentacyjnie i bardzo głośno zmieniłem pozycję kładąc się na boku. Przypuszczałem, że James przewrócił oczyma słysząc to, ponieważ ja właśnie tak był postąpił na jego miejscu.
W każdym razie ułożyłem się, zwinąłem w kłębek i znowu pozwoliłem myślom płynąć.
Lekcje z typem spod ciemnej gwiazdy. Ciekawe, czy będzie wilkołakiem jak ja. Nie, to niemożliwe.  Dyrektor nigdzie nie znalazłby dobrze wykształconego wilkołaka. Młode wilkołaki nie miały szans na naukę, zaś dorośli stosunkowo rzadko przeżywali przemianę, więc czarodziej zamieniony w wilkołaka w kwiecie wieku był ogromną rzadkością.
Zresztą, przecież dyrektor sam mówił, że ta osoba nie będzie zachwycona z faktu, że jestem wilkołakiem, więc na pewno sama też nim nie jest. A więc czarodziej lub czarownica. Większe było prawdopodobieństwo, że to jednak czarodziej. Czarownice rzadziej były przestępcami poszukiwanymi przez Aurorów. To jednak też się zdarzało. No dobrze, więc płeć nieokreślona, ale będzie to osoba władająca dobrze magią, która ma wilkołaki za niższą rasę. O to akurat nie trudno. Większość osób miała nas za niewarte zachodu zwierzęta. Niebezpieczne dla ludzi i potrafiące wmieszać się w tłum. Wilki w owczych skórach.
Prawie odwróciłem się na drugi bok, ale w ostatniej chwili się powstrzymałem. Może James miał rację i kręciłem się wcześniej nie zdając sobie z tego sprawy?
Z jakiegoś powodu z kręceniem się w łóżku było podobnie jak ze swędzeniem. Kiedy o tym myślisz, nagle coś się dzieje. Kiedy myślisz o swędzeniu, zaczyna swędzieć tu, tam, gdzieś tam. Kiedy myślisz o przewracaniu się na boki, a nie możesz tego robić, nagle czujesz się niewygodnie, niekomfortowo, tu cię uwiera, tam ci nos zatyka, siam coś gniecie. Jednym słowem – musiałem zmienić pozycję.
Starając się jak tylko było to możliwe zachowywać cicho, zacząłem przewracać się na plecy, a później na drugi bok.
- I tak to słyszę, więc już po prostu się przekręć i miejmy to z głowy.
- Wybacz.
- Tak, tak. Widać dzisiaj obaj jesteśmy skazani na bezsenność.
- Naprawdę tak bardzo, ci to przeszkadza?
- Sam nie wiem. Męczy mnie trochę myślenie o końcu szkoły. Wiesz, że wisi nade mną widmo zaręczyn oficjalnych, bo w przeciwnym razie ojciec Lily urwie mi jajka. A więc pójdę do akademii Aurorów zaręczony i zamiast używać życia, będę musiał meldować się jak najczęściej w domu Lily żeby jej ojciec wziął mnie na przesłuchanie i miał pewność, że mu córki nie zdradzam. Nie chcę tego, nie chcę takich zobowiązań już teraz. Im bliżej końca roku, tym bardziej mnie to męczy. Kocham Lily, ale dla mnie to za wcześnie. Powiedziałbym mu o tym, ale to nie człowiek, z którym da się rozmawiać.
- James, nie wiem co poradzić ci na sytuację z przyszłym teściem, ale na razie może nie powinieneś się tym martwić. W końcu masz jeszcze trochę czasu. On może zmienić zdanie i dać ci więcej luzu.
- Albo Lily mnie rzuci, to też byś dodał, gdybyś nie chciał mnie urazić, co?
Nie odpowiedziałem, ponieważ tak właśnie było.
Nasza chwila milczenia nie trwała na pewno dłużej niż pięć minut, kiedy nagle usłyszałem ciche pochrapywanie Jamesa. Niemal się roześmiałem, na szczęście w ostatniej chwili udało mi się powstrzymać. Nie chciałem go obudzić, a przecież dopiero przed chwilą zmorzył go sen, więc na pewno nie spał jeszcze na tyle twardo bym go nie obudził wybuchem wesołości.
Najwyraźniej okularnik potrzebował się komuś wyżalić, aby jego zmartwienia w końcu zelżały na tyle, by zdołał zasnąć. Lub to dlatego, że rozmawiając z nim nie kręciłem się już więcej i to dało mu szansę na zaśnięcie. Zdecydowanie wolałem tę pierwszą opcję i przy niej obstawałem. W końcu moje kręcenie się w łóżku nie mogło być gorsze niż mówienie. Najważniejsze było jednak to, że James zdołał usnąć. Tym bardziej, jeśli męczyły go myśli o przyszłości i obowiązkach, jakie zostaną mu narzucone tylko dlatego, że w wieku nastoletnim związał się z dziewczyną, której ojciec był koszmarny. 
Cóż, rodzice Syriusza również nie należeli do najprzyjemniejszych, jednak ich kontakty z synem były na tyle kiepskie, że ja wcale nie musiałem się nimi przejmować. Nie akceptowali Syriusza, a co dopiero mnie. Regulus był zupełnie innym przypadkiem. Z jednej strony był w końcu bardzo fajnym chłopcem, a jednak czasami odsuwał od siebie wszystkich wkoło. Odsunięcie się Syriusza od rodziny niewątpliwie sprawiło, że na barkach Regulusa spoczywała większa odpowiedzialność, ponieważ to od niego oczekiwano tego, czego nie mógł rodzicom dać mój kruczowłosy chłopak.
Może więc fakt, że po szkole zamieszkam z moimi kochającymi i wyrozumiałymi rodzicami nie był tak zły? Nie czułem się przez to komfortowo, ponieważ robiłem wielki krok w tył, niemal wracałem do czasów dzieciństwa, ale przecież wiele osób było zmuszonych do tego samego. Nie każdy od razu wyprowadzał się z rodzinnego domu na stałe.
Wziąłem głęboki oddech i postanowiłem za wszelką cenę uciszyć swoje myśli. Nie wiem jakim cudem zatoczyły tak ogromne koło, ale znowu czułem, że zacznę myśleć o dyrektorze i jego znajomym, moim przyszłym nauczycielu. 
Miałem nadzieję, że i do mnie sen niebawem przyjdzie.

1 komentarz:

  1. Hej,
    zastanawiam się czy Remus pozna kim jest jego nauczyciel, a jak już to jak zareaguje na to... bo ten może nigdy nie ukazać mu swojej twarzy a nawet wymyślić jakieś imie, aż dziw bierze, że Syriusz nie obudził się na to kręcenie się Remusa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Monika

    OdpowiedzUsuń