niedziela, 13 sierpnia 2006

Upadły Ród

Jako, że nie potrafiłam nie spełnić w jakiś sposób prośby Eovin zmieniłam notkę i oto co powstało ^^ . Od razu zaznaczam, że jest to przeznaczone dla osób pełnoletnich, lub co najmniej fanatyków yaoi. Wiem, że nie do końca na to liczyła Nagisa, ale nic nie poradzę ^^ . Jest to trochę brutalne (pierwszy raz opisywałam to w taki sposób ^^"). W końcu doczekałyście się końca ^^ . Zapraszam do czytania i mam nadzieję, że nie odstraszy to niektórych czytelników. Kto chce niech czyta, kto nie to nie ^^ .

 

Mężczyzna usiadł na moich nogach. Pocałował mnie i delikatnie przejechał dłonią po mojej nagiej skórze. Po raz kolejny doprowadził mnie do drżenia, gdy objął gorącymi wargami mój sutek ssąc go zachłannie. Byłem gotowy na wszystko byleby tylko móc z nim zostać na zawsze. Polizał moją pierś znacząc na niej wilgotne, lśniące ślady swej pieszczoty. Wygiąłem się w łuk, a nauczyciel korzystając z okazji wsunął rękę pod moje plecy. Był tak niesamowicie delikatny, ale i zachłanny. Ugryzł mnie zostawiając czerwony punkt na moim torsie, a słysząc jak jęknąłem zdziwiony, roześmiał się lekko ochryple. Czułem jego pocałunki coraz niżej. Niemal oszalałem, gdy wsunął język w zagłębienie mojego pępka. Widziałem jak bawi się moim ciałem. Podniósł wzrok i spojrzał ma mnie spod ciemnej kurtyny rzęs. Jego oczy błyszczały niebezpiecznie, a jego rozszerzone źrenice sprawiały, iż szare oczy wydawały się teraz niemal czarne. Oddychał głęboko i niespokojnie. Uważnie śledził każdy mój ruch niczym dziki łowca przyczajony w zaroślach, czekający na swoją ofiarę. Czułem się jak zwierzę w klatce, które całkowicie uzależnione od ludzi musi znosić upokorzenia gapiów, traktujących je niczym przedmiot nieposiadający uczuć. Na pięknej twarzy profesora nie malował się już obraz czułości i spokoju. Ich miejsce zajęła dzika żądza i chłód obojętności. „To jest mój Marcel, to on. Nie mam się, czego bać” powtarzałem w myślach, lecz mimo to nie potrafiłem przezwyciężyć wewnętrznych oporów. Dopiero delikatny dotyk jego dłoni na moich żebrach uspokoił mnie trochę.

- Co jest? – zapytał.

- Nie, nic… - odpowiedziałem szybko, a kłamstwo zaróżowiło lekko moje policzki.

- Pamiętaj, że sam tego chciałeś – rzucił i polizał moje podbrzusze przez cały czas patrząc mi w oczy. Przytaknąłem i spojrzałem na sufit. Długie, szczupłe palca profesora powoli rozpięły mi spodnie i odsunęły zamek.

- Nie martw się, nie będzie bolało – powiedział i niespiesznie zsunął z moich nóg niebieskie jeansy przesuwając się w dół ku moim stopom. Złapał mnie za kostkę i musnął wargami wewnętrzną część łydki. Jego dłonie powędrowały na moje biodra i zdjęły moją bieliznę. Czułem się bardzo dziwnie leżąc przed nim zupełnie nagi. Nauczyciel wydawał się nawet nie zauważać rumieńców, jakie pokrywały mi całą twarz. Delikatnie gładził wewnętrzną część moich ud i z nieznanym mi dotąd uśmiechem oglądał każdy kawałek mojego ciała. Bałem się go. Nie wiem jak to możliwe, ale czułem, iż to nie jest mężczyzna, którego pokochałem. A jednak nadal pozwalałem mu na wszystko.

Usta profesora złożyły delikatny pocałunek w miejscu gdzie jeszcze przed chwilą czułem jego dłonie. Zadrżałem, choć sam już nie wiem, czy z podniecenia, czy z obawy przed nim - tym niemal obcym mi człowiekiem. Camus złapał mnie za biodra i pociągnął nieznacznie w swoją stronę. Gorący język nauczyciela podrażnił moją męskość, a z moich ust wydarł się jęk. Usłyszałem jak się cicho roześmiał, a zaraz potem wsunął mnie w swoje wilgotne wargi. Wygiąłem się w łuk, niesiony nagłą falą przyjemności. Nie byłem w stanie powstrzymać głośnych jęków, a później krzyku, gdy Marcel ssał mój członek spoglądając bez przerwy na mój wyraz twarzy. Zatraciłem się zupełnie. Zacisnąłem dłonie na jego ramionach doszczętnie mnąc dotąd idealnie wyprasowaną koszulę. Język nauczyciela ślizgał się po mojej wrażliwej skórze, a zęby, co jakiś czas ją drażniły. Całe moje ciało drżało. Mężczyzna wysuwał mnie powoli spomiędzy swoich ust, a zaraz potem szybko zagłębiał mnie w cieple, jakie mi ofiarował. Uniosłem biodra w górę jeszcze głębiej wnikając we wnętrze gorących warg. Czułem, że dochodzę. Chciałem jakoś odepchnąć od siebie Camusa, lecz ten nie miał najmniejszego zamiaru poddawać się temu. Ostatkiem sił powstrzymywałem wytrysk. Nagle poczułem jak mężczyzna podnosi moją nogę i przesuwa palcem między moimi pośladkami. Doprowadził mnie do ostateczności, gdy nacisnął na moje wnętrze zagłębiając w nim palec na zaledwie cal. Doszedłem wprost w usta nauczyciela, który zaczął mruczeć zadowolony. Wysunął mnie spomiędzy warg i uśmiechnął się przełykając ślinę wraz z moim nasieniem. Opadłem wyczerpany, spocony i drżący na pościel. Marcel nie bawiąc się w rozpinanie guzików zdjął koszulę. Teraz miałem okazję podziwiać jego niesamowitą budowę. Miał idealne ciało. Jasna skóra delikatnie zaznaczała rysy mięśni na torsie, żebrach i brzuchu. Na jego ciele pojawiły się już drobne kropelki potu, które lśniły w migocącym świetle świec. Pochylił się nade mną i pocałował. Czułem w ustach własny lekko słonawy smak. Nauczyciel zaczął przygryzać moją szyję, gdy szybko go od siebie odepchnąłem i podciągnąłem kolana pod brodę. Roześmiał się głośno.

- Jesteś jednym z Upadłego Rodu! – krzyknąłem. Na plecach mężczyzny widniał tatuaż Anielskich Skrzydeł.

- Może… - odparł z lekkim uśmiechem i przysunął się do mnie.

- Nie zbliżaj się! Należysz do Zdrajców! Nawet mnie nie dotykaj!

- Jakoś Ci to nie przeszkadzało, gdy miałem Cię w ustach… - w jego głosie wyczułem kpinę. Pozwoliłbyś mi pieprzyć Cię nawet całą noc, gdybyś nie dostrzegł tego francowatego znamienia – chciał mnie zranić jak najgłębiej, wiedziałem to. – Myślisz, że Ci teraz odpuszczę? – roześmiał się i z niesamowitą szybkością oraz zwinnością kota doskoczył do mnie siłą kładąc na powrót na pościeli i unieruchamiając moje ręce. Jedną tylko dłonią złapał moje nadgarstki unosząc je ponad moją głową. Nie mogłem się wyrwać. Jego usta niemal zmiażdżyły moje, a jego język boleśnie wtargnął do mojego wnętrza nie pozwalając mi zaczerpnąć oddechu. Dopiero, kiedy Camus poczuł się usatysfakcjonowany odsunął się lekko i wyszeptał mi do ucha przygryzając jego płatek:

- Mówiłem, że nawet gdybyś błagał to nie przestanę Cię kochać… Czyżbyś zapomniał? – pochylił się nad moim ciałem, a ja poczułem jak jego włosy opadają na mój tors łaskocząc go. Całował i lizał moją szyję oraz pierś delektując się moim oporem. Szarpałem się i krzyczałem, ale on tylko mruczał pragnąc więcej.

- Odczep się, słyszysz?! Nienawidzę Cię, zdrajco! Zostaw mnie! – nie odrywając się od mojej skóry przywołał do siebie różdżkę. Podniósł głowę i wycelował w moje ręce.

- Tak będzie wygodniej nam obu – stwierdził, a na moich przegubach zamiast jego palców pojawiła się świecąca złotem wstęga, która przywiązała mnie do oparcia łóżka.

- Wyglądasz pięknie, wiesz? Niczym małe, nieposłuszne zwierzątko, które należy ukarać by następnym razem było oddane właścicielowi.

- Odwal się ode mnie, Psycholu! – wrzasnąłem.

- Heh… - westchnął i pocałował mnie brutalnie.

- Módl się bym nie zamknął Ci tych ślicznych usteczek w inny sposób – rzucił, a w jego oczach tańczyły przerażające iskierki pożądania i brutalności. Mężczyzna powrócił do poprzedniego zajęcia znacząc na mojej skórze błyszczące linie. Jego palce w tym czasie eksponowały moją klatkę piersiową. To, co dawniej wydawało mi się pieszczotą teraz stanowiło potworny ból. Miałem dosyć, poniżył mnie już wystarczająco. Porzuciłem resztki dumy.

- Błagam Cię, czy tego chcesz? Bym Cię błagał? Robię to. W tej właśnie chwili. Błagam Cię, puść mnie i pozwól odejść. – nie reagował. – Nikomu nie powiem, kim jesteś tylko mnie zostaw… - w moich oczach pojawiły się łzy.

- I tak nie powiesz. Poza tym nie mam zamiaru tracić takiej okazji na zabawę. Myślisz, że nie może Cię spotkać nic gorszego, niż ja? Jesteś zabawny. Sex ze mną to jedno z milszych przeżyć, jakich doświadczysz… A i jeszcze jedno… - spojrzał mi w oczy, z których teraz popłynęły wielkie piekące łzy.

- Nie przestawaj mnie błagać. Podoba mi się, kiedy to robisz – przysunął swoją twarz do mojej i zlizał z niej słone krople. Podniósł moje nogi i oparł na stopach. Polizawszy palce przejechał nimi po moich pośladkach i wsunął jeden w moje wnętrze. Powstrzymałem jęk. Czułem jak porusza się we mnie, a zaraz potem wysuwa i wsuwa dołączając drugi i trzeci z palców. Krzyknąłem nienawidząc samego siebie za okazaną słabość.

- Błagaj mnie o więcej – powiedział Camus z kpiną w głosie. Milczałem.

- Błagaj, jeśli chcesz bym był delikatny.

- B… Bła… gam… - wyjęczałem przez zaciśnięte od niemego łkania gardło.

- Całym zdaniem – rozkazał.

- Błagam… Błagam o więcej – w tej chwili nie byłem człowiekiem, a jedynie zwierzęciem na łasce rodzaju ludzkiego. Wiedziałem, że im więcej będę mówił od siebie tym większą sprawię tym przyjemność jemu.

- Wejdź we mnie… - wyszeptałem powstrzymując się by nie płakać – Cały…

- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem… - wyciągnął palce i uniósł moje nogi kładąc je na swoich ramionach. Przysunął swoją sztywną, nabrzmiałą męskość do mojego ciasnego wejścia i wsunął się, na co najmniej cal. Zagryzłem wargę czując słodki smak krwi. Po chwili profesor wszedł we mnie głębiej. Kilka jego głośnych oddechów i pchnął po raz kolejny.

- Nie!! - krzyknąłem z bólu niemal zdzierając gardło. Był zagłębiony w moim ciele do połowy. Wszelki protest został stłumiony przez bolesny pocałunek. Ostatnie pchnięcie. Płakałem i starałem się krzyczeć z całych sił, ale usta mężczyzny nie pozwalały mi na to. Chwila bezruchu… Zbawienie dla mojego obolałego ciała… Uspokoiłem się i przestałem odczuwać wcześniejsze katusze, a on o tym wiedział. Odsuwając się zaczął poruszać równomiernie. Najpierw powoli, by później przyspieszyć. Profesor objął dłonią mój członek i zaczął pieścić go w tempie swoich szybkich, mocnych pchnięć. Krzyczałem i jęczałem na zmianę. Czułem jak Camus płonie w moim wnętrzu. Przeklinałem swoją ludzką naturę, która zaczynała odczuwać rozkosz powodowaną zarówno przez ruchy nauczyciela, jak i jego palców zaciskanych na moim penisie.

- Twoje jęki są niczym modlitwa heretyka – wysapał Marcel – Czyste bluźnierstwo. Co powiedzieliby na to inni? Przecież jestem z Upadłego Rodu. Wystarczyła chwila bym doszedł wylewając się wprost w dłoń mężczyzny i głośno krzycząc, że go nienawidzę. Moje mięśnie zacisnęły się na męskości francuza. Nagle jego dłoń powędrowała ku moim ustom wsuwając się w nie. Nawet nie znając przyczyny takiego zachowania zacząłem ssać łapczywie słone od nasienia palce. To dodatkowo go podnieciło i sprawiło, że osiągnął szczyt rozkoszy tłumiąc w sobie jakikolwiek krzyk. Odchylił się tylko w tył zamykając mocno oczy.

Wyszedł ze mnie dysząc ciężko i kładąc się obok mnie. Moje ciało drżało. Byłem nawet bardziej spocony, niż on. Wiedział, że nie jestem w stanie się ruszyć. Przejechał dłonią po krępujących mnie więzach, a te zupełnie zniknęły.

- Wypowiedz moje imię – nie wiedziałem, czy to prośba, czy też rozkaz.

 - Marcel… - szepnąłem, a on przytulił mnie do siebie.

- Jedno już wiem – rzucił – uwielbiam, gdy wijesz się pode mną.”

Milczałem i nie wiedziałem, co powiedzieć. Nagle do moich nozdrzy doleciał jakiś przyjemny zapach. Wziąłem w dłoń różdżkę i machnąłem nią nad kartką. Ni stąd, ni zowąd pojawiły się na niej kolejne słowa.

- „Otworzyłem oczy przerażony. „Więc to był tylko sen” odetchnąłem z ulgą. Leżałem na łóżku przez kilka godzin, aż reszta pokoju się obudziła. Od dwóch dni byłem zupełnie zdrowy. Ubrałem się i wraz z chłopakami zszedłem na śniadanie.” – przeczytałem głośno.

- Czyli Camus nic mu nie zrobił… - powiedział niemal zawiedzionym głosem Lucjusz.

- Na to wygląda – odparłem.

- Ale dlaczego to ukrył? – zapytał Sheva.

- Może wiedział, że takie ciołki jak my będą to czytać i chciał sprawdzić, czy się to po szkole rozniesie – stwierdził James, po czym dodał – Mogę to w końcu przeczytać? – ostatni raz spojrzałem na notatkę i niezauważalnie dotykając jej różdżką podałem Jamesowi. Nie wiem, dlaczego, ale wolałem nie pokazywać chłopakom adnotacji pod tym wspomnieniem.

„Po zajęciach spotkałem się z Marcelem u niego w gabinecie. Był dokładnie taki jak w moim śnie. Opowiedziałem mężczyźnie o wszystkim. Roześmiał się tylko.

- Nie wiem, co mam w podświadomości, ale to było straszne – zakończyłem.

- No, pięknie. Myślisz, że byłbym w stanie zrobić Ci coś takiego? – zapytał nauczyciel.

- Nie wiem – odparłem szczerze – Ale w rzeczywistości nawet gdyby okazał się pan członkiem Upadłego Rodu nie odmówiłbym panu niczego.

- Jesteś tego pewny? – aż podskoczyłem słysząc to pytanie. On widząc to wstał z fotela i ściągając koszulę pokazał mi swoje plecy. Nie było na nich ani śladu tatuażu, lecz był równie wspaniale zbudowany jak w moich sennych fantazjach. Podszedłem do niego i wtuliłem się w jego ciepłe ciało.

- Pragnę Cię i nie chcę dłużej czekać – wyznałem cicho.

- I nie będziesz musiał – szepnął mężczyzna odwracając się do mnie i całując delikatnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka.

- Chcesz mnie nawet bez znamienia… - zażartował.

- Nie nabijaj się – rzuciłem udając oburzenie.

- Fillipie, jestem z Upadłego Rodu – wyszeptał mi do ucha. W tej też chwili na jego plecach pojawił się czarny znak skrzydeł.

- Jak to możliwe? – jęknąłem.

- Nie pytaj. Nie teraz. Wytłumaczę Ci to później. – „Mój Marcel, to jest mój kochany Marcel…” pomyślałem i poddałem się rozkoszy, jaką zapewnił mi mężczyzna spędzając u niego całą męczącą, ale za to jak przyjemną, noc.”

11 komentarzy:

  1. Ach, cudownie *_* To teraz wypada, abym ja napisała coś dla Ciebie xD Powiedz choć słowo xD Jestem po prostu urzeczona tym rozdziałem ^__^

    OdpowiedzUsuń
  2. A co to ten Upadły Ród? Znaczy że jak mi się ta notka podobała, to naprawdę jestem fanatykiem yaoi? Kurczę, spodziewałam się tego... A myślałam że nie jestem uzależniona.

    OdpowiedzUsuń
  3. Eovin, ja Ci składać chołd dziękczynny XD Bo notka być świetna a opisane sceny to to co yaoistki lubią najbardziej :3Ślim Ślim =^^=Ni muszę mówić że nexta chcę?

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo, po prostu cudo^^ Ja chcę więcej takich scen^^

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Kochanka Szkarłatnych Motyli15 sierpnia 2006 06:45

    Trochę brutalne,ale Kochanka lubi ( czyt. ja nie dobra dziewczynka uwielbiam yaoi ) takie opowiadania! Również chciałabym wiedzieć co to za Upadły Ród? Nie mogę się doczekać następnej notki!!! I proszęęęę niech w końcu będzie coś pomiędzy Syriuszem ( moje kochanie... ) i Remuskiem ( ehh... następny śliczniusi :D ). Drobny ( NAMIĘĘĘTNY !!! ) buziaczek? Ale oczywiscie poczekam, bo przecież cierpliwi zostaną wynagrodzeni ( skad u mnie ten tekst? nie mam pojecia... =_=" ). Aha! I jeszcze Lucjusz... Coś się szykuje! Pisaj, pisaj następne notki! Buziaczki i KoRn rlz!

    OdpowiedzUsuń
  6. ~http://valandia.blog.onet.pl12 września 2006 19:38

    łihihii... hehe.. tego no... co to ja chciałam... a aaa tak... ... genialny rozdzialik... ahhh genialny.. o Wielka Twórczyni hihih ^^ Pozdrawiam -Fiancee

    OdpowiedzUsuń
  7. ~boltendahl@onet.eu27 września 2006 02:14

    Kurczę, ten Marcel we śnie zamienił się w prawdziwego demona. Hehe, lubię takie sceny>:]

    OdpowiedzUsuń
  8. Hętnie to przeczytam ale Błagam zrob zeby literki były nieco większe bo ja slepa jestem ^^' z góry dziękuje

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow xD To było coś ... Aż brakuje mi słów aby opisać to co czuję, a wiele uczuć teraz we mnie szaleje ... Od zachwytu po rozczulenie ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    czyli to był sen, ale się okazało, że jest upadłym aniołem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń