piątek, 12 stycznia 2007

Napis

Jako, że pytaliście o to skąd wzięłam ten skan z mangi, to udzielam odpowiedzi XD Znalazłam go na necie (doujinshi z HP) i zmieniłam tekst w 'dymkach' XD

 

28 marzec

Z upływem czasu wszystko stawało się coraz bardziej skomplikowane. Syriusz wydawał się odżyć i rzeczywiście już teraz przykładał się do nauki. Zaliczył sprawdzian z Transmutacji i o dziwo Historii Magii nawet lepiej ode mnie, a teraz siedział w pokoju i uczył się na Zielarstwo. Założę się, że dawniej cieszyłbym się z tej zmiany, jaka się dokonała, jednak w tej chwili nie byłem w stanie o tym myśleć. Wydawało mi się, że wszystko robię wbrew samemu sobie, każdy uśmiech, gest był czymś całkowicie sztucznym. Kłamstwo bolało mnie tym bardzie, że Black angażował się w nasz związek, który jak dla mnie nie miał większych szans na przetrwanie. Tylko jak miałem powiedzieć o tym chłopakowi żeby go nie zranić?

Zamyślony bez celu przemierzałem szkolne korytarze. Oficjalnie siedziałem teraz w bibliotece nad jakąś bardzo nudną i opasłą książką, a w rzeczywistości włóczyłem się w pobliżu gabinetu nauczyciela Latania, jak jakiś szczeniak zapatrzony w witrynę sklepową i błagający matkę o coś niemożliwego do zdobycia. Podniosłem głowę patrząc na sufit i westchnąłem głośno kręcąc głową. Byłem tak niesamowicie głupi! Sam nie wiem, czego oczekiwałem od życia i na co w ogóle czekałem. Moja beznadziejna sytuacja, niemal błagała o natychmiastową śmierć i wybawienie za pomocą zdrowego rozsądku, a tym czasem wszystko nadal beznamiętnie kręciło się wokół cichej nadziei, że w końcu zacznie mi się układać.

Zatrzymałem się natychmiast, kiedy poprzez mur myśli do mojego mózgu dotarły fale czyjejś rozmowy. Wyjrzałem zza rogu korytarza, na którym stałem. O drzwi do gabinetu Camusa opierał się Fillip, a tuż przed nim stał uśmiechnięty profesor. Coś drgnęło w moim wnętrzu, kiedy nauczyciel przysunął się do chłopaka.

- Aniele, przecież wiesz, że zawsze będę należał tylko do ciebie. – zacisnąłem dłonie w pięści słysząc słowa mężczyzny. – Jutro masz egzamin, prawda?

- Czy ty zawsze musisz mi przypominać o takich rzeczach? – westchnął Ślizgon i zmarszczył brwi. – Nie jestem już dzieckiem!

- No, tak. JUŻ nie jesteś. – roześmiał się nauczyciel dając chłopcu do zrozumienia, o czym myśli, co najwidoczniej poskutkowało, ponieważ na policzkach Fillipa pojawił się rumieniec.

- Bête!* - skwitował i skrzyżował ręce na piersi.

- Jesteś słodki... – Camus pogładził delikatnie zaczerwienioną twarz i pocałował Ballacka na pożegnanie. Byłem wściekły i trochę roztrzęsiony. Ze wszystkich momentów musiałem trafić akurat na ten, kiedy to nauczyciel jest tak niesamowicie słodki, a w dodatku potwierdza swoje uczucia czułymi słowami. Chyba właśnie to mi się w nim tak bardzo podobało. Delikatność i ogrom miłości, jaką potrafił darzyć. Idealny związek opierający się na szczerości, oddaniu i poświęceniu.

Szybkim krokiem zbliżyłem się do mężczyzny, który z żalem patrzył na oddalającego się ukochanego. Skoro i tak byłem pełen wątpliwości nie traciłem wiele, a przynajmniej mogłem dowiedzieć się więcej na pewne tematy.

- Panie profesorze... – zacząłem, a Camus odwrócił się do mnie ze słodkim uśmiechem na twarzy.

- O, witaj Remusie. O co chodzi? – w jego głosie brzmiała jeszcze ciężka do ukrycia nutka dziecięcej radości.

- Chciałbym z panem porozmawiać. Tak dokładniej to... mam jedno pytanie. – westchnąłem i uciekłem przed jego ciepłym wzrokiem.

- Wejdziesz do środka? – zaproponował wskazując na drzwi, jednak pokręciłem tylko głową. Wolałem nie spoufalać się z nim, a poza tym i tak nie mogłem na nic liczyć. – Więc, o co chodzi?

- Czy... Czy pan kiedykolwiek wątpił w swoje uczucia do Fillipa? – wypaliłem i widziałem jak mężczyzna drgnął zdziwiony. Roześmiał się cicho i oparł plecami o ścianę odchylając lekko głowę.

- Czy kiedykolwiek wątpiłem? Nie, nigdy. Mimo, że Fillip jest ode mnie młodszy o 12 lat, że jest chłopcem i w dodatku moim uczniem, nigdy nie wątpiłem w to, że kocham go całym sercem i nigdy wątpić w to nie będę. Cały mój świat kręci się wokół niego i nie pozwolę na to by cokolwiek zmieniło taki stan rzeczy. Nie wiem, co stanie się za rok, lub kilka lat. Może uzna, że byłem dla niego tylko przelotną miłostka, czy też chwilową zachcianką, nie obchodzi mnie to. On dla mnie nigdy się nie zmienia i zawsze jest taki sam jak wtedy, kiedy spotkałem go po raz pierwszy. Już wtedy poruszył w moim wnętrzu niewidoczną i całkowicie niewyczuwalną strunę, która zmieniła całe moje życie. Kiedy na niego patrzę, kiedy widzę te cudowne, roześmiane, a czasami tak niepewne oczęta, które wydają się zamykać mnie w swoim sanktuarium jestem pewny także jego uczuć do mnie i to jest najpiękniejsze. Mimo wszystko nie liczę się ja, ale on. Moim największym pragnieniem jest jego szczęście. Wątpliwości są czymś naturalnym. – szare tęczówki skupiły się na mnie jak gdyby czytając w moich myślach i duszy. – Jeśli w coś wątpisz nie znaczy to, że coś jest nie tak jak powinno. Zmieniasz się. Po prostu zmienia się pewna część ciebie i musisz w tym wszystkim odnaleźć dawne ideały, lub pozwolić na całkowitą zmianę siebie samego. Nie przejmuj się tym, że wszystko zaczyna się sypać. Zamknij oczy. – nakazał i uklęknął przede mną. – Wyobraź sobie, że nic nie istnieje, otacza cię ciemność i pustka. Zagłębiasz się w nią coraz bardziej, a ona posłusznie absorbuje całe twoje istnienie. A teraz powiedz mi czy widzisz pośród mroku czyjąś twarz.

- T... Tak. – jęknąłem i szybko otworzyłem oczy. Jasna cera, roześmiane, szare oczy i bezkreśnie czarne włosy, które sam przecież ścinałem razem z kolegami... Syriusz...

- To właśnie jest gwiazda, która pomoże ci powrócić do rzeczywistości, takiej, za jaką tęsknisz. – mężczyzna zmierzwił mi włosy i wstał. Dotyk jego dłoni był bardzo przyjemny, jednak nie sprawiał mi zmysłowej rozkoszy, jakiej się kiedyś spodziewałem. – Remusie... – nauczyciel wyciągnął z kieszeni spodni różdżkę i nakreślił nią jakieś znaki, które ułożyły się w złoty, lśniący napis.

   

– ‘...gotowy, by złożyć w ofierze własne życie dla tego idealnego marzenia... tonąc w swoim śnie nawet, jeżeli tylko tonę...’ – Camus przetłumaczył widniejące w powietrzu słowa. Uśmiechnąłem się szeroko i szybko odbiegłem od niego w stronę, z której kilka chwil wcześniej przyszedłem.

- Dziękuję! – krzyknąłem w ostatniej chwili i kątem oka uchwyciłem roześmiane oblicze profesora. Nie myślałem, że w taki sposób otworzę oczy i dostrzegę to, co wydawało mi się czymś absurdalnym. Pomyśleć, że jeszcze kilkanaście minut temu chciałem rozstać się z Syriuszem i stracić najważniejszą dla mnie osobę. Mimo to teraz wszystko wydawało mi się oczywiste. Odnalazłem w sobie wspomnienia pierwszego dnia szkoły, wszystkie uczucia, które gdzieś głęboko wniknęły we mnie i nie chciały powrócić.

Wbiegłem do dormitorium i lekko zasapany stanąłem w drzwiach sypialni. James i Syri rzucali się poduszkami i śmiali tak głośno, że nawet nie usłyszeli mojego wejścia.

Popatrzyłem na kruczowłosego i dziką radość, jaka malowała się na jego zaczerwienionej od szaleństwa twarzy. To właśnie dzięki niemu poznałem, czym jest miłość, przyjaźń i słodki smak pieszczot między kochankami. To on chronił mnie i sprawiał, że czułem się bezpiecznie. Dzięki niemu śmiałem się i wygłupiałem wraz z resztą chłopaków. Słodkie, duże dziecko... Jak ja mogłem oczekiwać, że on się kiedykolwiek zmieni? Przecież takiego go pokochałem i takim chciałem żeby został. Byłem głupszy niż mi się wydawało. Schyliłem się unikając poduszki lecącej wprost we mnie i podniosłem ją z podłogi. Wycelowałem nią w Jamesa i oddałem chłopakowi celnym strzałem za nieumyślną próbę nokautu. Uwaga kolegów od razu została zwrócona na mnie. Syri spoważniał i niepewnie uśmiechnął się na mój widok. Jaki ja byłem durny, skoro doprowadziłem go do takiego stanu!

- Wy się nigdy nie zmienicie. – westchnąłem i posłałem Syriuszowi szczery uśmiech, chyba pierwszy raz od dłuższego czasu. Widziałem jak i on odwzajemnił się tym samym i odgarnął wpadające mu do oczy włosy. Położyłem się na łóżku i wpatrywałem w zmęczonych i lekko spoconych chłopaków.

- Hmm... Pan Poważny się odezwał. – bąknął James i poprawił przekrzywione okulary.

- Aktualnie to zauważ, że tak właśnie jest. – wytknąłem chłopakowi język.

- J. on ma rację, więc wydaje mi się, że jego część słodyczy możemy zjeść... – kruczowłosy schylił się i spomiędzy łóżek, swojego i Pottera, wyciągnął jakiś pakunek.

- Ch... Chwila? To moje! – rzuciłem i podrywając się usiłowałem zabrać rozbawionemu chłopakowi łakocie.

- I on miał być poważny, tak? – James zwijał się ze śmiechu.

- To nie sprawiedliwe! To jest moje! – warknąłem i usiadłem na plecach Syriusza, który podał siatkę okularnikowi.

- Tak dokładniej mówiąc to moje, Remi. – dopiero teraz zwróciłem uwagę na Petera, który leżał na brzuchu na łóżku i zawzięcie coś pisał.

- A co ty tam dziubdziasz? – zainteresowałem się i wstając z jęczącego Blacka podszedłem do blondynka.

- Chyba nie list do mamy z zażaleniem, że twoje racje żywnościowe zostały podzielone na cztery części? Nie naskarżysz na kolegów? – Potter objął ramionami worek słodyczy jakby miał mu je ktoś siłą odebrać.

- Bez przesady, James. Przecież i tak wiem, że to by nic nie dało. To jest list miłosny! – nie wiedziałem, co powiedzieć. Pet i listy miłosne, to było dość dziwne, ale zakrawało na dobrą zabawę.

- Wracając do tematu... Co powiecie na to, żeby każde z was płaciło mi dziesięcinę z słodyczy, jakie mu przypadają? – Syriusz zaczął liczyć cos na palcach.

- A ten tylko o jednym... – roześmiałem się i usiadłem obok Petera sprawdzając to, co napisał.

8 komentarzy:

  1. Jedno słowo co do notki: Jupikiiii!!! ^_^. Ten tekst to nie jest przypadkiem z jakiejś piosenki, nie? Nic, tylko czekać na kolejną część^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Notka SUPER!!! Remi nareszcie zrozumiał ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Uff już się bałam, że Remi naprawdę odkochał się w Syriuszu. Chociaż pewnie to nie możliwe. Nocia supcio.

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Haruna no Namida14 stycznia 2007 16:28

    Czy ja widze tekst eX Dream? tak! To tekst eX Dream! X *ślini się*ale wracając do treści notki. Może nie była jakaś super-hiper-mega ale fajnie się czytało :D Tylko ten tekst eX Dream kiepsko widać @@ Remusowi się nie dziwie, że mu się Camus(Camus.. hymm to brzmi jak imię pewnego Złotego Ryverza Wodnika >3) podobał ^^ on przeca jest taki kawaii ;>

    OdpowiedzUsuń
  5. WIEDZIAŁAM! są razem JUPIJUPIJAJAJAJUPIJUPIJA

    OdpowiedzUsuń
  6. PS. To mój taki okrzyk radości*zawstydzona

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    piękny rozdział, Camus uzmysłowił Remusowi, że tak naprawdę kocha Syriusza i jego pragnie... list miłosny do kogo?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że w tym co piszesz nie ma żadnej dramy, jest to strasznie relaksujące, tym bardziej, że zazwyczaj w opowiadaniach, które czytam jest jej zdecydowanie za dużo i często przez to nie doczytuje tego co zaczynam do końca, no bo ile można czytać zagwostek typu czy go kocham, czy może nie ;)
    Świetny rozdział ~azja8-_-

    OdpowiedzUsuń