środa, 21 lutego 2007

Poradnik

Wtuliłem się w Syriusza i spojrzałem na jasno świecące gwiazdy. Nie chciałem wracać do naszego dormitorium. Mógłbym całą noc spędzić w objęciach chłopaka, czując jak jego przyjemny zapach drażni moje zmysły, a ciepła dłoń spokojnymi ruchami sunie po moich plecach.

- Wiesz, Remi. – zaczął po chwili, a jego pierś uniosła się wysoko, kiedy nabierał powietrza – Zanim się rozstaniemy na wakacje, musimy wymyślić jakieś stylowe pożegnanie. W prawdzie moje ciało już tylko czeka, aż twoje będzie gotowe, ale zawsze możemy robić, co innego... – jego głos leciutko zadrżał.

- Syri... – westchnąłem nie pierwszy raz załamany wywodami młodego Blacka – Ty najlepiej zajmij się egzaminami, a nie planami – bardzo dobrze rozumiałem sens słów chłopaka, a na moich policzkach przeważała czerwień, jednak mimo zażenowania podobało mi się to, że kruczowłosy jest coraz bardziej napalony. Niemal nie mogłem od siebie odpędzić wizji tego jak nie dopieszczony będzie po upływie tych dwóch miesięcy lata. Jego ciało już teraz zaczęła nabierać męskich kształtów, podczas kiedy moje nadal należało do dziecka spotkanego w pociągu pierwszego dnia i chyba właśnie, dlatego tak dobrze czułem się w bezpiecznych ramionach Gryfona.

- Ale tylko pomyśl. – Syriusz nie spoczął i nadal męczył wszystko wkoło swoimi dość jednoznacznymi teoriami – Okres dojrzewania zaczyna się między 10 a 17 rokiem życia. Czyli jakby nie patrzeć to niedługo i ty będziesz myślał podobnie jak ja, a co to oznacza?

- Że zaraz cię uderzę! – warknąłem i wstając usiadłem na biodrach kruczowłosego patrząc na niego z lekkim niezadowoleniem.

- Nie! To oznacza, że będziesz równie napalony jak ja, a wtedy nie będziesz mi się opierał. – Black wyszczerzył się i przeciągnął. – Będę musiał opracować jakąś lepszą metodę na pozbywanie się Jamesa i Petera. W końcu Sheva zawsze wyjdzie z pokoju, jeśli się go poprosi, a oni mogą stanowić problem.

- Czegoś ty się naczytał? – uniosłem brwi i delikatnie uderzyłam chłopaka w czoło.

- Zaraz ci pokażę! – Black zadowolony uniósł kolano dotykając nim moich pleców i sięgnął do niego. Wyjął niewielką książeczkę z dwoma rozmawiającymi chłopcami na okładce i zadowolony z siebie podał mi ją.

- I ty to nosisz? – na mojej twarzy pojawił się przesadnie szeroki, ironiczny uśmiech.

- W skarpecie. – tym razem sam siebie walnąłem dłonią w głowę z cichym jękiem. – Ale tylko popstrz, zaznaczyłem najciekawsze kawałki. – Na szybkiego zacząłem przeglądać Poradnik zatrzymując się na stronach z podkreślanymi zdaniami.

- Powiedz mi jedno... – moje policzki płonęły i z trudem powstrzymywałem się by nie zacząć się wiercić siedząc na chłopaku – Dlaczego wszystko, ale to wszyściusieńko co podkreśliłeś dotyczy... naszych narządów płciowych? – ostatnie słowa powiedziałem ciszej siląc się na normalny ton głosu.

- Bo to najlepsze i najważniejsze kawałki. – Syri wydawał się mówić o czymś równie normalnym jak quidditch z tym jednym wyjątkiem, że jego usta bez przerwy wykrzywiały się w specyficznym uśmiechu. – Nawet nie wiesz jak dobrze się to czyta przed snem. – poczułem dreszcz przechodzący przez całe moje ciało i zszedłem z chłopaka kładąc się obok w bezpiecznej odległości. Teraz wiedziałem, dlaczego przez ostatnie tygodnie Syri jęczy coś przez sen i rozkopuje się zrzucając na podłogę pościel. Po takiej dawce wiadomości na pobudzenie hormonów dziwiłem się, że jeszcze wytrzymuje samotne noce.

- A kto powiedział, że ja zgodzę się być na dole? – to pytanie byłoby zupełnie wyrwane z kontekstu gdyby nie fakt małego rysuneczku na jednej ze stron książki.

- CO?! – otworzyłem usta i potarłem ucho starając się złagodzić skutki wrzasku Syriusza, który zerwał się do siadu niemal z przerażeniem patrząc na mnie. – Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że to nie ja będę dominował w naszym związku? – chyba tylko na wspomnienie wściekłej matki kruczowłosy reagował z większym strachem w oczach. – Rozmawialiśmy kiedyś o czymś podobnym, pamiętasz? Nie zrobisz mi tego, mam rację? Nabijasz się. – z jego słów można było wyczytać szczere błaganie. Sam nie myślałem, że dręczenie chłopaka w taki sposób może być tak przyjemne. Całe poprzednie rozbawienie i radość całkowicie wyparowały pozostawiając czyste przerażenie i niepewność.

- No, wiesz... – wzruszyłem ramionami skupiając wzrok na błyszczącym nieboskłonie – Na razie mamy jedenaście lat, ale niedługo, jak sam powiedziałeś, i ja zacznę dorastać i stanę się podobny do ciebie. Więc skąd pewność, że nie będę chciał dominować? – odwróciłem trzymany Poradnik pokazując Syriuszowi jego rysunek z innej perspektywy – Kilka poprawek i będzie jak znalazł. – chłopak wyrwał mi książkę z rąk i schował ją z powrotem za skarpetkę.

- Nie wieżę, że jesteś do tego zdolny! – zachmurzył się i ciężko opadł na ziemię.

- Skoro tak mówisz... – z przebiegłym uśmiechem przysunąłem się do Blacka i wstając położyłem się na nim. Widziałem jak w szarych tęczówkach jego oczu miesza się rozkosz i przerażenie. Z satysfakcją położyłem jedną dłoń na biodrze Syriusza gładząc je delikatnie zaś drugą podniosłem jego szatę szkolną i podkoszulek drażniąc skórę na brzuchu kruczowłosego. Poruszał się niepewnie i najwyraźniej zastanawiał co powinien zrobić. Widziałem jak unosi ręce chcąc mnie zepchnąć jednak szybkim ruchem zacisnąłem palce na jego nadgarstkach i unieruchomiłem jego ręce tuż nad głową. Sam nie myślałem, że mogę być w tym aż tak dobry, ale ten słodki wyraz twarzy Gryfona tylko utwierdzał mnie w przekonaniu, że czasami warto być ciut wrednym.

- Remi... – jęknął – Nie wygłupiaj się, złaź! – milcząc uśmiechnąłem się i pochyliłem nad chłopakiem.

- Nie. – pocałowałem go mocno i przez chwilę zapominając o wszystkim, a uścisk moich palców zelżał, co Syri musiał wykorzystać zwalając mnie i samemu siadając na moich biodrach bez słowa całując mnie dalej.

- Ja przepraszam, że wam w takim momencie przeszkadzam... – niepewny głos przerwał dość brutalnie całą zabawę, a Black zrezygnowany jedynie odsunął swoją twarz. – Nie widzieliście Gabriela? – przewróciłem oczyma słysząc pytanie stojącego w drzwiach na taras Michaela.

- Nie, ale dobrze, że jesteś! – w głosie Blacka zabrzmiała nuta nadziei. – Powiedz mi, Rica jest na dole, nie? – gdyby nie fakt, że z Syrim na sobie czułem się mało komfortowo roześmiałbym się głośno.

- Jakby to powiedzieć... – Ned zawahał się i podrapał po ciemnej czuprynie długich włosów, które teraz w nieładzie opadały gdzie tylko się im podobało. – Nie zawsze. Kiedy się zdenerwuje to ja muszę być pod nim... – żałosne westchnienie potwierdziło jego słowa – Właśnie teraz staram się złagodzić sytuację, bo mi uciekł, kiedy powiedziałem, że mam lenia i wolę żeby to on odwalił za mnie większość roboty. Dostałem za to w twarz, a on trzasnął drzwiami i wyszedł... – z twarzy Syriusza zniknął początkowy lekki uśmieszek – Koniec tego dobrego. Muszę go znaleźć i to jak najszybciej. – Nedved szybko odwrócił się w zniknął w ciemnym korytarzu, a Syri niezadowolony zgramolił się z mojego ciała. - Ja nie chcę skończyć tak jak on! – załkał teatralnie – Ja zostałem stworzony do dominacji! Cała moja duma ucierpi, jeśli pozwolę sobie na cos takiego! Jestem skończony!

- Jesteś głupi! – poprawiłem go – Totalnie tępy, nienormalny i walnięty! – chociaż Black czasami strasznie przypominał mi Michaela jakoś ciężko było mi wyobrazić go sobie w sytuacji, kiedy to ja całkowicie i na serio przejmuję inicjatywę. Zabawa mogłaby być niezłe, ale efekty opłakane. O wiele bardziej podobała mi się wizja zajmującego się mną Syriusza niż jakakolwiek inna, a chłopak chyba w końcu zrozumiał, iż przez cały czas nabijałem się z niego. Znowu przytulił mnie mocno i otarł się o mój bok mrucząc zabawnie. Wiedziałem, że kiedyś mi się oberwie za to wszystko, ale wolałem nie wybiegać za bardzo w przyszłość.

- Nawet nie wiesz jak mnie wystraszyłeś... – szepnął cicho i spojrzał na wąski sierp księżyca. Osobiście mogłem go w ten sposób straszyć o wiele częściej i zastanawiałem się czy od czegoś takiego można się uzależnić. Syriusz Black błagający o możliwość dominacji i jęczący za każdym razem, kiedy to nie on robi ten najważniejszy krok. Samo wyobrażenie sobie tego było wystarczająco piękne, a co dopiero możliwość realizacji...

 

  

5 komentarzy:

  1. ~Megan Moonlight (www.megan-art.blog.onet.pl)22 lutego 2007 16:20

    Fajnie, jestem pierwsza ^^ Oh... twój Syriusz jest poprostu bezbłędny ^^ KAWAII! Już nie mogę się doczekać kolejnychnotek. Mówię ci codziennie wchodzę na twojego bloga (nawet kilka razy mi się zdarzyło o szóstej rano xD) i patrzę czy jest coś nowego. Twoje opowiadanko naprawdę uzależnia =D Mam dwa pytania: ptanie 1: kiedy dasz kolejną charakterystkę postaci? Pytanie 2: Kiedy Syriusz dowie się, że Remus jest wilkołakiem? No cóż... pozdrawiam =* U mnie nowa notka ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ~z "zaśfjatuf"22 lutego 2007 19:34

    Szatańskie pomysły Remusa, hm ? ^^Oklaski się należą.[klap klap klap]

    OdpowiedzUsuń
  3. emilu3@buziaczek.pl23 lutego 2007 00:51

    To opowiadanie o Yaoi jest po prostu bezbłędne!! Dodaje Cie do linków ! i pisz szybko CD. I jakie zdrbnienia... Syri xDwww.hao-kairi.blog.onet.pl wpadnij czasem do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no Remi dominujący. Ale widok lol xD Mam cie w linkachwww.huncwot-syriusz-black.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Notka SUPER!! Remi bywa wredny ^^ a tak w ogóle to dziwię się że Syri nie zasztyletował Michaela za to, że im przerwał ^^ POZDRAWIAM ^^ PS: na http://pmskicia.blog.onet.pl moje pierwsze shounen-ai (wejdź i skomentuj jeśli można) ^^ Mimmi Dennis

    OdpowiedzUsuń