środa, 21 marca 2007

Kartka z pamiętnika XIII (Special) - Ryo Nakamura

Możecie mnie zbić, wykląć, czy co chcecie... Nigdy nie mówiłam, że ten blog ma większy sens i tak dalej... No i... Może i mają 11 lat, ale są chłopakamia... Jeśli dziewczyna w wieku lat 11 zajdzie w ciążę, to to już jest chyba wystarczający dowód, że oni nie są za młodzi... To tak w ramach ścisłości ^^"

 

Potter powoli zaczynał mnie denerwować. Wiele mogłem znieść, ale czekanie na niego w Wielkiej Sali z samego rana, było dość męczące, podobnie jak jego beznadzieje, a czasami wręcz absurdalne pomysły. Sam już nie wiem, po co wpakowałem się w to wszystko. Mogłem spokojnie spać w najlepsze i mieć w nosie cały świat, a tym czasem wszystko było zupełnie inaczej. Od czasu mojego pierwszego razu z Potterem minęło już trochę czasu, jednak J. z każdą chwilą oczekiwał ode mnie więcej i coraz częściej chciał być ‘na górze’. Nie podobało mi się to ani trochę, gdyż nigdy nie dbał o moje potrzeby zajmując się wyłącznie sobą. Mogłem być pewny, że i tym razem właśnie tego ode mnie oczekiwał. Spokojnego poddania się jego woli, co nigdy jeszcze się nie zdarzyło. Zawsze to on dostawał ode mnie po łbie, ale nie zmieniało to nic w naszym ‘związku’, który opierał się tylko i wyłącznie na wyżyciu się przez chłopaka. Zaczynałem trochę żałować, że nie wyciągałem już od niego kasy za to wszystko. Nawet, jeśli było to hańbiące to dzięki temu przynajmniej mogłem coś zyskać. Mało obchodziła mnie opinia innych, czy sam fakt oddawania się komuś. W ten sposób przynajmniej byłem potrzebny i ktoś zauważał moje istnienie, nawet, jeśli nie tak jakbym tego chciał.

Usiadłem znużony na stole Gryffindoru tyłem do drzwi zastanawiając się czy usłyszę jak Potter wchodzi do sali. Zamknąłem oczy i podparłem twarz dłońmi opierając się łokciami o kolana. Ileż można było na niego czekać? Ktoś zbiegł po schodach i wpadł do pomieszczenia głośno dysząc. Bez problemu rozpoznałem lekki i pewny siebie krok Jamesa.

- Zaspał... – westchnąłem i odwróciłem się do ucieszonego Gryfona – Ty myślisz, że ja będę na każde twoje skinienie, idioto?! – warknąłem zeskakując z blatu – Spóźniłeś się o dziesięć minut! Co ty mnie za psa masz?! Nie mam zamiaru następnym razem tyle czekać!

- Nie moja wina! – wyjęczał okularnik i stanął przede mną z widoczną na twarzy urazą – Źle spałem i tak jakoś wyszło... No, ale nie bądź taki i dopieść mnie. – wyszczerzył się złośliwie.

- Czyżby Andrew nadal cię olewał? – uniosłem brew – Jaka szkoda... – widziałem jak mięśnie na twarzy chłopaka spięły się gwałtownie, a zaraz potem rozluźniły w udawanym spokoju.

- Nie przyszedłem tu żeby się kłócić! – westchnął w końcu i zmierzwił sobie włosy – Ty chyba też nie – na jego wargach znowu zagościł uśmiech.

- Tego nie byłbym taki pewny, bo sam nie wiem, co tu robię! – stwierdziłem ostro i opierając się o stół skrzyżowałem ręce. – Nadal nie wiem, dlaczego akurat tutaj... – rozejrzałem się po pustym pomieszczeniu.

- Bo tego jeszcze nie było – dumny z siebie zrobił duży krok do przodu i kilka mniejszych kroczków stając tak, że nasze ciała stykały się, a dłonie chłopaka spoczęły na moich biodrach. Nie chciało mi się nawet wyzywać go od idiotów, czy debili. Przewróciłem jedynie oczyma i objąłem ramionami szyję okularnika sięgając jego warg. Nawet, jeśli musiałem się do tego przymuszać, to było to dla mnie ‘mniejsze zło’. Potter z cichym jękiem zadowolenia mocno przywarł do mnie i pogłębił pocałunek wpychając język w moje usta. Pozwoliłem mu rozpiąć moje spodnie i zsunąć je lekko, w tym czasie to samo czyniąc z jego dolną częścią garderoby. Delikatnie zacisnąłem palce na członku chłopaka i zacząłem poruszać dłonią tym samym wydzierając z gardła Jamesa przeciągły jęk. Bez wątpienia Gryfon lubił być pieszczony w tym miejscu. Jego usta przeniosły się na moją szyję, a gdy rozpiął mi koszulę, także na pierś. Zadrżałem, kiedy pchnął mnie na stół sadzając na nim. Jak zwykle nie miał zamiaru bawić się w przydługie gry wstępne, a jego ręce uniosły nieznacznie moje nogi, przez co musiałem zabrać dłoń z najczulszego miejsca na jego ciele.

- Ehh... – westchnął zawiedziony i polizał palce wpychając je w moje wnętrze. Jęknąłem i odsunąłem się z żalem patrząc na chłopaka.

- Może delikatniej, co?! – warknąłem i kopnąłem go lekko w brzuch – Jak już ci się zachciewa to, chociaż udawaj, że nie myślisz wyłącznie o sobie!

- Dobra, już dobra... – J. pokręcił głową i skrzywił się lekko. Wiedziałem, że chciałby przeprosić, ale nie jest w stanie tego z siebie wydusić. Wróciłem do poprzedniej pozycji i zacisnąłem pięści na krawędzi blatu. Tym razem James spokojniej i delikatniej naparł palcem na moje wejście i wsuwając go nieznacznie, jednak z każdą chwilą coraz głębiej. Poczułem jak moje ciało zaczyna reagować i drżeć lekko. Nawet, jeśli robiłem to niechętnie to mój organizm czerpał z tego przyjemność.

Westchnąłem głośno, kiedy Potter rozszerzał mnie dwoma palcami wyraźnie zniecierpliwiony. Nie dziwiłem się, że Sheva nie chciał mieć z nim wiele wspólnego, jednak moja sytuacja była zupełnie inna niż w przypadku innych. Właśnie, dlatego wolałem poniżać samego siebie zyskując w ten sposób przynajmniej wrogów, ale zawsze ludzi, dla których coś znaczyłem, nawet, jeśli nie były to pozytywne uczucia.

Dłonie chłopaka szybko podniosły moje biodra i rozszerzyły pośladki, a członek Jamesa wszedł we mnie do połowy. Krzyknąłem cicho czując jak na mnie napiera i jęczy. Jedynym plusem było to, że z czasem przyzwyczaiłem się do początkowego bólu i potrafiłem szybko zacząć odczuwać przyjemność mimo wszystko pod powiekami zebrały mi się łzy. Spłynęły mi po policzkach, kiedy Gryfon zaczął się poruszać z lekkim, zadowolonym uśmiechem. Zastanawiałem się, o czym, lub kim, myśli zawsze, kiedy to robimy, jednak dla własnego dobra szybko przestałem zastanawiać się nad czymkolwiek i wyginając się w łuk odchyliłem głowę do tyłu. Zajęczałem i mocniej zacisnąłem dłonie na stole.

Właśnie wtedy czyjeś kroki rozniosły się po korytarzu i ucichły właśnie w Wielkiej Sali. Otworzyłem zamglone oczy i spojrzałem na zszokowaną twarz profesora Wróżbiarstwa. Zerwałem się i kopniakiem odsunąłem od siebie rozpalonego okularnika, który z początku nie wiedział, o co chodzi i miał zamiar krzyknąć, jednak po chwili naciągnął spodnie zapinając je. Zeskoczyłem z blatu i ubrałem się na tyle szybko na ile pozwalało mi lekko już obolałe ciało. Mężczyzna delikatnie drżącą dłonią odgarnął z czoła ciemne pasma. Szybkim, zwinnym ruchem zacisnął palce na długiej burzy włosów i okręcił je tak, iż wyciągając z kieszeni różdżkę wbił ją w kok upinając dotąd spływające po plecach kosmyki. Jego wyprostowana sylwetka niemal przerażała, kiedy podszedł do nas z powagą i wściekłością ukrytą w wąskich, ciemnych oczach.

- Co TO miało być? – zapytał ostro jednak dość spokojnie. Na jasnym czole Japończyka pojawiła się maleńka zmarszczka.

- P... Przepraszam... – zadusiłem z trudem mocno się czerwieniąc i spuściłem głowę utkwiwszy wzrok w czubkach butów profesora. Potter nadal stał zszokowany z otwartymi ustami. Nie wiedziałem, co właściwie powinienem zrobić. Namida widział jak ja i Potter...

- Wiecie, że za coś takiego możecie pożegnać się ze szkołą? – zaczął krzyżując ręce, a jego głos drżał ledwo zauważalnie. – Gdyby to profesor McGonagall, lub chociażby Span was przyłapała teraz prawdopodobnie bylibyście w drodze do dyrektora. – jego klatka piersiowa unosiła się miarowo, jednak słyszałem jak głośno łapał powietrze. – I co ja mam teraz zrobić, co? – tym razem pytanie było łagodniejsze. Uniosłem niepewnie głowę i spojrzałem w oczy Namidy. Jego źrenice rozszerzyły się, a po chwili spojrzenie mężczyzny było już o wiele spokojniejsze niż wcześniej. W czekoladowych tęczówkach lśnił ten sam smutek, który dostrzegałem w moich własnych patrząc w lustro.

- To ja już sobie pójdę... – J. odezwał się po raz pierwszy od dłuższego czasu i zrobił kilka kroków do przodu, jednak palce nauczyciela silnie zacisnęły się na jego ramieniu.

- Pierwszy i mam nadzieję ostatni raz trafiam na... coś takiego... Nie powiem o niczym dyrektorowi, nikt się nie dowie, jednak nie znaczy to, że ujdzie wam to na sucho! We wtorek widzę was obydwu wieczorem w moim gabinecie! I jeśli któryś się nie zjawi... Resztę możecie sobie dopowiedzieć sami! A teraz, panowie... – jego dłoń powędrowała także na moje ramię i pchnęła mnie w kierunku wyjścia – Idziecie się umyć i ochłonąć. – mężczyzna wyprowadził nas z Wielkiej Sali i bez wątpienia nadal szokował go widok, jaki mu zapewniliśmy z samego rana. Było mi wstyd i bez wątpienia nie miałem zamiaru nigdy już tego powtarzać. Dopiero teraz docierało do mnie, co właściwie miało miejsce.

7 komentarzy:

  1. Haha ^^ przyłapani na gorącym uczynku czyż to nie słodkie? :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha! A ja węszę czułym noskiem swoim podstęp! Reakcja Namidy wydała mi się całkowicie jednoznaczna... Oj, co to się będzie działo w czasie tego szlabanu! ^^ A tak poza tym... ale obciach! ^#^ ale za to jakie to słodkie...

    OdpowiedzUsuń
  3. nio pięknie:0 przyłapani...ehm......

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Mimmi Dennis22 marca 2007 18:58

    XD Hey! Notka ZAJEB***A!! To za to J. i Ryo dostali szlaban u Namidy *^^* POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuuu ale J jest ostry xD Już się nie mogę doczekać tego szlabanu, mam nadzieję, że nie będzie takim zwyczajnym nudnym szlabanem jaki powinien być;-p. Chociaż żal mi Ryo. Taki samotny i nie zauważany, że aż posuwa się do oddawania J (!!!) za pieniądze... Nie wiem co bym zrobiła w jego sytuacji i mam nadzieję, ze nie będę musiała się przekonywać. Nauczyciel dziwnie zareagował, powinien iść z nimi do dyrektora, w końcu mają dopiero 11 lat (nie życzę im tego, ale tak powinno się wydarzyć). Dlaczego ma takie same oczy jak Ryo? Czyżby wiedział w pewnym sensie co chłopak czuje, może nawet wie o nim więcej niż się spodziewa/my? I jeszcze przepraszam za to, że znowu długo mnie nie było i nie komentowałam, ale miałam stresa że nie wiem co i w ogóle zawalone nieprzyjemnymi sprawami do załatwienia dni. Czekam na kolejną notkę, mam nadzieję że będzie w terminie na blogu;-p

    OdpowiedzUsuń
  6. Siemka, tak codziłam po blogach ale ja trafiłam na twój to sie w nim " zakochałam" :P . Wszystko jest swietne :* Czytając wszystkie notki....pap proxbe ^^CZy mogłabys się zastanowic czy by nie napisac czegoś w stylu "Ai no tenshi" ( z marcelem i Fillipem) tylko o "pierwszym razie" Michaela i Gabriela??

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm ... no to ja im nie zazdroszczę, w życiu bym nie chciała aby ktoś mnie przyłapał na gorącym uczynku ...

    OdpowiedzUsuń