niedziela, 20 maja 2007

Kartka z pamiętnika XVIII (Special) - Fabien

Inu chciała, Inu ma XDD Lemon ^^

 

Bezpośrednio po powrocie z Otwarcia Mistrzostw Andrew brutalnie, o ile można użyć takiego stwierdzenia w stosunku do dwunastoletniego dziecka, zaciągnął mnie do pokoju i zamknął drzwi przekręcając kluczyk. Nie ciężko było się domyśleć, co chodziło malcowi po głowie, tym bardziej, kiedy jakąś godzinę wcześniej odczułem na sobie jego podniecenie. Chłopiec o wyglądzie szalonego Anioła w rzeczywistości miał w sobie więcej z napalonego Demona, niż Skrzydlatej Niewinności. Emerytowana sędzina, która na stadionie, na swoje nieszczęście, miała okazję siedzieć tuż obok mnie bynajmniej nie wyglądała na zachwyconą, kiedy niemal przez cały czas drobne dłonie jasnowłosego błądziły po najczulszych miejscach mojego ciała. Gdyby nie otoczenie tłumu ludzi nie miałbym nic przeciwko temu, niestety biorąc pod uwagę ogólne zgorszenie wywołane zachowaniem Andrew i jego lekko niemoralnymi słowami ciężko było mi skupić się na samej uroczystości. Raz po raz musiałem odciągać rękę chłopca od swojego krocza, a zwinne palce nie dawały łatwo za wygraną. Byłem przygotowany na to, że tej nocy po raz kolejny nie będę mógł spokojnie spać, jednak nie spodziewałem się tego, iż już wieczór upłynie mi na pieszczotach i zaspokajaniu rozpalonego dzieciaka.

Pchnięty przez chłopca posłusznie usiadłem na łóżku i poczekałem, aż zielonooki usadowi się na moich kolanach klękając przy tym na pościeli. W jasnych oczkach lśniła pewność siebie i chęć dominacji, do których zdołałem się już w zupełności przyzwyczaić. Machinalnie zdjąłem marynarkę i kładąc dłonie na pośladkach chłopaka zbliżyłem twarz do delikatnie rozchylonych warg. Pocałowałem je, a ręce Andrew objęły moje szyję. Niewielkie paluszki momentalnie zrujnowały dotąd starannie uczesane włosy sprawiając, że pod wpływem suchego już żelu stały na wszystkie strony. Wyciągnąłem moje okulary przeciwsłoneczne z tylnej kieszeni jego jeansów i wyrzuciłem je gdzieś w kąt pokoju by nie plątały się niepotrzebnie tam gdzie najmniej ich potrzebowałem. Wyrwałem się z ciasnego uścisku łapek chłopaka i odgarnąłem do tyłu włosy, czując jak dziwne są teraz w dotyku.

- Ta babcia mogła przez ciebie dostać zawału – przypomniałem jasnowłosemu staruszkę, która naprawdę nie wyglądała na pełną życia, kiedy to zamiast obserwować wydarzenia na boisku ciągle z dezaprobatą rzucała mi rozeźlone spojrzenia. Nie zdziwiłbym się gdybym od tej pory poza Dementorami miał na głowie koło gospodyń wiejskich, pragnących zemścić się za wykorzystywanie dzieci.

- To wina mojego ojca, że posadził cię obok 75letniej sędziny, ale nie martw się jutro już wybłaga inne miejsce. – chłopiec uśmiechnął się szelmowsko i zaczął rozpinać moją koszulę przy okazji sunąc nosem po moich ustach. – Powinieneś częściej chodzić w garniturach... – westchnął zaledwie po kilku sekundowej ciszy – Wyglądasz wtedy zupełnie inaczej... Tak niesamowicie pociągająco. – uniosłem brew słuchając lekko drżącego głosu Andrew – Kiedy zamieszkamy razem zmuszę cię do ciągłego ubierania się w taki sposób i będziemy się częściej kochać.

- Yhm... – odchrząknąłem krzywiąc się i podnosząc głowę chłopaka za brodę – Jeszcze częściej? Raz dziennie już ci nie wystarcza? – wolałem nie wyobrażać sobie tego, jak miałoby to wyglądać. I tak mimo obecności rodziców chłopaka w domu on zawsze znalazł sposób na spędzenie ze mną dłuższej chwili sam na sam. Nie przeszkadzało mi to, jednak mimo wszystko malec był nadal dzieckiem i wolałbym nie spotkać Marcela, gdyby tylko dowiedział się jak wygląda mój dzień codzienny w towarzystwie jednego z jego uczniów.

- Wcale nie robimy tego codziennie! – zielonooki oburzył się i gwałtownym ruchem ręki wyjął mi koszulę ze spodni i dokończywszy rozpinanie rozsunął ją na boki. – Czasami nie mamy jak!

- To prawda, raz na dwa tygodnie. – rzuciłem mu ironiczne spojrzenie, zaś on ukarał mnie za to zdjęciem swojej koszulki. Sam nie wiem skąd wziął się u niego pomysł na taki sposób pokazywania swojego niezadowolenia, ale niewiele różnił się on od nagrody, jaką było przysunięcie się bliżej i subtelne otarcie o moje ciało. Chłopiec był niesamowity i ufny, co zauważyłem już przy naszym pierwszym spotkaniu, jednak teraz wydawało mi się, że od tamtego dnia minęły już całe wieki.

Z westchnieniem przesunąłem dłonie wyżej na plecy Andrew i zacząłem wodzić palcami po cieplutkiej, delikatnej skórze. Czułem wyraźnie ruchy kręgów i łopatek malca, który z jękiem sięgnął moich ust. Wsunąłem język w wilgotne wnętrze sunąc po zębach i dziąsłach jasnowłosego, a w chwilę później drażniąc coraz namiętnej miękkie usteczka mogłem lizać jego język oraz każde, nawet te najmniej dostępne punkty wewnątrz słodkich warg. Co jakiś czas odsuwałem się zlizując z nich własną ślinę, by po raz kolejny zatracić się w uległych ustach, z których kącika zlewały się lśniące krople. Zielonooki zaczął jęczeć cicho wystarczająco podniecony samym pocałunkiem i kiedy tylko muskałem jego szyję i ramiona odchylił głowę mocno zaciskając dłonie na moich barkach. Rozpiąłem mu spodnie i zsunąłem je ze szczuplutkich bioder, a przy pomocy chłopaka z całych nóg. To samo stało się z jego bielizną, która wylądowała na samym środku pokoju. Teraz bez najmniejszych przeszkód mogłem gładzić nagie pośladki i wyraźnie czułem jak jego członek ociera się o moją pierś.

- D... Dość! – chłopiec odepchnął mnie i zeszedł ze mnie – Oprzyj się. – wskazał na poduszki i drewniane zakończenie łóżka. Bez obiekcji wykonałem kolejne z jego poleceń i na nowo poczułem cudowny ciężar na biodrach. Pieszcząc ustami tors Andrew po omacku sięgnąłem do szafki nocnej i wyjąłem z niej olejek o zapachu czarnej porzeczki, który jasnowłosy sam kiedyś wybrał. Zsunąłem się niżej tak by móc spokojnie sięgnąć męskości szmaragdowookiego. Cudowny, namiętny jęk towarzyszył temu, kiedy objąłem wargami członek chłopca. Wylałem trochę oliwki na dłoń i rozsmarowując ją po pośladkach drżącego i cicho krzyczącego Shevy rozprowadziłem ją także po mojej dłoni. Pokonując minimalny opór ze strony mięśni odbytu wsunąłem palce w rozkosznie mięciutkie wnętrze, które niechętnie pozwalało mojej dłoni na to bym wysuwał się z cudownego ciepła, jakie mi zapewniało.

- Fa... bien! – Andrew odciągnął moją głowę od siebie i pochylił się rozpinając dolną część mojej garderoby. Sprawnie zsunął ją nieznacznie wraz z bokserkami, co sprawiło mi niesamowitą ulgę, jako że niewygodny materiał przestał mnie uciskać. Rączka chłopca zawisła na wysokości mojej twarzy prosząc tym samym o oliwkę. Nalałem niewielką jej ilość na rozłożoną dłoń i zagryzłem wargi, kiedy cudowny dotyk podrażnił mój członek zwilżając go dokładnie.

Andrew bez trudu usiadł na mnie, co wydarło z moich ust głośne westchnienie rozkoszy zmieszane z cichym jękiem chłopca. Wyraźnie czułem jak głęboko wchodzę w niewielkie wnętrze i z jaką przyjemnością mnie ono przyjmuje. To bez wątpienia była ulubiona pozycja jasnowłosego. Uniosłem się odrobinę i objąłem malca w pasie mocno tuląc do siebie. Dłońmi objąłem śliskie, wilgotne pośladki i pomagałem chłopakowi się poruszać. Jego penis sprawnie i bez przeszkód ocierał się o mój brzuch mieszając nasienie z potem, który pokrył zarówno moją, jak i jego skórę. Gorący, szybki oddech drażnił moje ramię, a paznokcie chłopca wpijały się w łopatki, co wspaniale potęgowało podniecenie. Odrobina spermy, która wydostała się do tej pory z mojego ciała sprawiła, że chłopiec z większą swobodą unosił się i opadał.

- A! – z krzykiem doszedł z całych sił nabijając się na mnie i oblewając nasieniem nasze ciała, nie oszczędzając także koszuli, którą w dalszym ciągu miałem na sobie. Gdy tylko się uspokoił znowu zaczął się poruszać, jednak tym razem nic już mu w tym nie przeszkadzało. Szybko i mocno pieścił mnie swoim wnętrzem i nadal jęczał mi do ucha. Po chwili, kiedy z niewinnością w głosie szeptał kolejne ze swoich niemoralnych propozycji nie wytrzymałem i wylałem się w idealnie ciasne ciało. Kierując się impulsem uniosłem biodra, a mięśnie chłopaka zacisnęły się wydobywając ze mnie całą spermę, jaka do tej pory zdołała się we mnie zgromadzić.

Ściągnąłem z siebie Andrew i położyłem go na pościeli. Pocałowałem lekko rozchylone wargi, które szybko łapały powietrze i wtuliłem się w drobną pierś. Dobrze wiedziałem, że to była dopiero zapowiedź długiej nocy.

7 komentarzy:

  1. No prosze, ledwo poludnie, a tu juz lemonki? Troche wczesna godzina, nie uwazasz? ;) Ja jakos nie lubie tej parki... Nie moge sie doczekac, az Remus troche spusci z tonu, to jest dojzeje - to sie dopiero zacznie...^^ A, i ja nadal nei dowiedzialam sie, czemu chlopaki nei spotkali sie wczesniej podczas tych wakacji... Nie, zebym marudzila...;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ~i-cant-feel.mylog.pl21 maja 2007 00:19

    Popieram Natt. Dla mnie ta para to taki blok reklamowy, co mi przerywa właściwą cześć filmu... Ale nie czepiajmy się... Czekam na to, o czym wspomniała Natt. Zaskocz nas!

    OdpowiedzUsuń
  3. wchodze na tego bloga minimum dwa razy dziannie majac nadzieje ze pojawil sienowy rozdzial i prosze! Tym razem sie nie zawiodlam. Blagam o kolejny!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. ~AranelInglorion21 maja 2007 22:29

    *_* kawaiiii!! Po prostu cuudowne!! Słodkie i w ogóle :) w sam raz na poprawienie humoru po 10 godzinach w szkole XD

    OdpowiedzUsuń
  5. nagini@amorki.pl22 maja 2007 09:33

    świetna, świetna, świetna notka jest super czekam na następną pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. taki mały i już 'niemoralne propozycje'

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    uwielbiam tą parkę, oj lepiej, żeby Marcel nie dowiedział się jak wygląda dzień Fabiena z Andrev...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń