środa, 12 września 2007

Słodycz...

5 październik

Do przemiany zostały mi dwa dni, jednak w ogóle nie chciałem o tym myśleć. Chociaż coraz dokładniej odczuwałem zgubne skutki likantropii coś nie pozwalało mi się tym przejmować. W jakiś dziwny sposób nawet strach przed wyznaniem prawdy stał się łagodniejszy, a częste zapewnienia Syriusza o jego miłości uspokajały mnie i pozwalały upewniać się w przekonaniu, iż nawet moje przekleństwo tego nie zmieni. Z rzeczywistości tylko spychałem wątpliwości w głąb siebie, nie chcąc załamywać się od razu i pragnąc w dalszym ciągu poznawać uroki normalnego życia. Największe problemy miałem już za sobą i w tym roku planowałem w spokoju przetrwać uciążliwe przemiany. Nadal nie miałem pojęcia, co o tym wszystkim myślą przyjaciele, a pomysłów na ciche wyniuchanie czegoś dosłownie mi brakowało. Mogłem owijać i kręcić, a to tylko wzbudziłoby ciekawość kolegów mogąc mnie w końcu wydać, a milczenie było tutaj najprostszą, ale i najtrudniejszą za razem drogą. Z jednej strony nadal mogłem utrzymywać złudne nadzieje prawdziwej przyjaźni, z drugiej już teraz miałem okazję pożegnać wszystkie szczęśliwe chwile. Najgorsze było jednak to, że z każdą chwilą coraz głębiej wpadałem w pułapkę Syriusza, który założył mi już specyficzną obróżkę bym nie mógł mu uciec, a ja na to pozwalałem. Swoją drogą to Black ze skórzanym paseczkiem na szyi opisanym moimi danymi wyglądałby niesamowicie słodko, jednak to nie byłoby już wyłącznie opisem uczuć, a rzeczywistym obrazem.
Kruczowłosy leżał na łóżku z zamkniętymi oczyma, zaś ja znalazłem sobie całkiem przyjemną miejscówkę na jego ciele. Podparłem głowę rękoma lekko wbijając łokcie w tors chłopaka. Palcem pogładziłem jego szyję, na co zareagował uśmiechem i popatrzył na mnie rozbawiony. Wyglądał słodko i po raz kolejny już musiałem to przyznać. W takich chwilach bynajmniej nie pasował na dominującego partnera, któremu po głowie chodzi tylko jedno, a na rozkosznego pieszczocha.
- Co jest? – Syri uderzył mnie lekko opuszkiem w nos i zachichotał.
- Nic, zastanawiam się nad prezentem dla ciebie na Święta – wytykając mu język pochyliłem się nad odsłoniętą szyją. Pocałowałem ją i polizałem lekko zaczynając ssać. Ciche mruczenie rozniosło się po pusty pokoju i cieszyłem się, że mogliśmy być w tej chwili sami.
- Moja chmurka tęskni za swoim słoneczkiem? – skrzywiłem się słysząc takie, a nie inne porównanie. – No, co? Twoja słodziuteńka buźka przysłania wszystko, nawet wielkiego Blacka, więc chyba mogę tak mówić. – wytłumaczył się.
- Maszkarą jestem z pewnością, ale nie myślałem, że tak paskudną. W końcu, jeśli mogę zwrócić uwagę ogółu na siebie zamiast na ciebie to muszę być naprawdę koszmarny – chociaż starałem się by było to żartem to w rzeczywistości właśnie tak myślałem. Zdziewiczały dzięcioł-wilkołak raczej nie pasował do dziedzica Blacków, chociaż może z niedoszłym Ślizgonem ze zboczeniem psychicznym i niemal wypisanym na twarzy głupim pomysłem, mógł się zgrać. W prawdzie chyba nikt w naszej paczce nie był do końca zdrowy, a nawet w przypadku całej szkoły mógłbym wątpić w całkowicie zdrowy rozsądek i brak problemów emocjonalnych. Znałem wystarczająco dużo osób by zauważyć dziwną zależność. Jak dotąd nikt nie wydawał mi się całkowicie zwyczajnym poza Bloodem, którego nie znałem dokładnie i chyba nie chciałem go poznawać.
- Syriuszu... – w końcu postanowiłem zadać kruczowłosemu pytanie, poniekąd skłaniające się do moich dolegliwości – Gdyby się okazało, że jestem zły i paskudny, i jestem potworem, co byś zrobił? – zabrzmiało to dosyć dziecinnie i nawet Syri to zauważył, gdyż drapiąc się po skroni uważał by nie wybuchnąć śmiechem.
- A ty możesz być zły, paskudny potwór? – tym razem drażnił się nawet nie chcąc tego ukrywać – Buźka jak ciasteczko, oczka miodzik, usteczka malinowe, skórka waniliowa, co tam jeszcze mamy w zanadrzu... Nosek jak dropsik, języczek z czekolady o cytrynowym nadzieniu... Ja tu nie widzę możliwości byś mógł być inny, jak nie tylko słodki, rozkoszny, milutki, delikatny... Wróć, nie zawsze jesteś delikatny... W każdym razie moje Remiątko nigdy nie będzie złe, niedobre, niegrzeczne... poniekąd niegrzeczne...
- Ale ja pytałem serio! – odwróciłem głowę w bok myśląc intensywnie nad tym, czy ta rozmowa ma jakikolwiek sens.
- Ale kiedy ja mówiłem to, co myślę. Chociażbyś był czymś wielkim, kudłatym – wstrzymałem oddech – z łuskami na twarzy – ulżyło mi, że chłopak mówił dalej – kopytkami zamiast nóżek i kocim ogonkiem, nie ma możliwości, żebym miał zmienić zdanie na twój temat. – poniekąd chłopak nie pomylił się zbyt mocno. Wielkim, kudłatym i z ogonem byłem, co miesiąc i prawdopodobnie delikatny uśmiech chłopaka zmieniłby się w przerażenie gdyby tylko wiedział jak wiele w tym wszystkim jest prawd.
Black z westchnieniem rezygnacji usiadł podnosząc przy okazji także mnie, przez co skończyłem w lekkim rozkroku na jego udach z brzuchem Syriusza między nogami. Jego pierś była teraz bardzo dobrze widoczna, co biorąc pod uwagę także moją rozpiętą koszulę wyglądało całkowicie jednoznacznie. Zdając sobie z tego sprawę zarumieniłem się nieznacznie.
- Czy twoje mama oddałaby cię komuś tylko, dlatego, że zamiast brązowych włosków, miałbyś czarne lub krwistoczerwone? – nie zrozumiałem aluzji, jednak wzruszyłem ramionami i odpowiedziałem cicho:
- Nie wiem, chyba nie...
- No właśnie. Ja jestem jak twoja mama. Nie oddam mojego skarbeńka nawet, jeśli okaże się zaklętą w księcia żabą. – akurat do żaby było mi daleko, chociaż przynajmniej zamiast brodawek i zielonej oślizgłej skóry raz na jakiś czas miałem futerko i wielkie kły. Uśmiechnąłem się odrobinę, nie wierząc, że nawet likantropia ma w sobie coś zabawnego, kiedy sprowadzi się ją do normalnego problemu codzienności, nawet, gdy takim nie była.
Black oblizał wargi powoli sunąć po nich językiem i mrugnął zalotnie. Obcałował moja twarz omijając usta i przyssał się do szyi zostawiając po sobie pamiątkę, której zalety potrafiłem już docenić. Tym razem to ja mruczałem czując ciepłe dłonie na ramionach i gorące usta na skórze.
- Jesteś mój bez względu na wszystko, rozumiemy się? Nawet, kiedy będziesz chciał mnie zostawić, to ja na to nie pozwolę i będę walczył. – jasne oczy rozbłysły groźnie. Chłopak objął moją twarz kciukiem głaszcząc policzek. Zamknąłem oczy prosząc w ten sposób o pocałunek, który otrzymałem. Nie dziwiła mnie słodycz warg Gryfona i smak pomarańczowych cukierków, który wyczułem. Uzależniony od tego zdziwiłbym się gdyby usta chłopaka nie miały na sobie tej cudownej powłoki pozostawionej przez słodycze.
- Ha, ha! – zupełnie jak przed rokiem Potter wpakował się do pokoju w mało oczekiwanym memencie. Jedno tylko różniło okularnika teraz od tego z przeszłości. Zamiast przeprosić i wycofać się cichcem wszedł tupiąc głośno i rzucając się na swoje łóżko. Otworzyłem oczy, jednak Black uniósł jedynie jedną powiekę patrząc wściekle na intruza i nie odrywając się ode mnie. W końcu i on zrezygnował widząc urażoną minę Jamesa.
- Później dokończę... – kruczowłosy pogłaskał opuszkiem mój policzek i odwrócił się w stronę nadal niezadowolonego przyjaciela. – Czego tu, łachudro jedna?! – syknął zapinając się powoli – Nie widzisz, że jem?!

- O, w to akurat nie wątpię... Tylko jest różnica między jedzeniem, a połykaniem.
- Zabiję, no! – mimo lekkiego wstydu zacząłem się śmiać i kładąc na brzuchu zakryłem głowę poduchą by nie przeszkadzać w ich kłótni.
- Najpierw rozbierasz go wzrokiem na lekcjach, później podajesz mu znieczulenie w formie miłych słów, a na końcu zabierasz się za biednego, niczego nie świadomego Remusa śliniąc się przy tym tak, że mógłbyś go utopić. Może mnie tego nauczysz. – J. zakończył to sarkastycznie i mało interesowały go ciche przekleństwa Blacka.
- James, Kinn wyszedł z sypialni i właśnie siada na kanapie! – Sheva wpadł do środka, chociaż cos mi mówiło, że specjalnie czekał na moment, kiedy to sytuacja w pokoju stanie się nadto nerwowa. Osobiście dziękowałem mu za to, jednak Syri chyba wręcz przeciwnie, gdyż jego dłoń tylko mocniej zacisnęła się na różdżce, której nie zdążył wyciągnąć. Tylko Potter zapomniał o wszystkim wraz z wypowiedzianym nazwiskiem jednej z jego miłości i szybciej niż wbiegł, teraz opuścił pomieszczenie.

 

  

13 komentarzy:

  1. ky~uuu slodkie czekam na nastepna notke ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. O tak, opinia James'a z pewnością była prawdziwa. Sądząc po tym, że Syriusz bezustannie cichaczem, a czasami nawet nie, dobiera się do Remuska, to baaaardzo prawdopodobne jest, że rozbiera Remi'ego wzrokiem, później znieczulonko i dobieranie się^_^ No i Syriusz racje też miał! Opis Remusa w roli słodyczy jest tak prawdziwy, że nikt nie miałby dowodów by temu zaprzeczyć. Jedynie ten księżycowy problemik odbiera mu tej słodyczy, jednak... Następnego dnia już jest słodziutki^_^ Notka cudo i nie mogę się następnej doczekać.^^Pozdrawiam!Wenki życzę!

    OdpowiedzUsuń
  3. Co Potter to Potter, zawsze ma wyczucie czasu.Poza tym Syri i Remi jak zawsze słodcy ^_^

    OdpowiedzUsuń
  4. a moze lepiej powiedziwć teraz o wilkołactwie i żyć spokojnie (jeśli Syriusz by to zaakceptował) lub zostać samemu z mniejszym bólem niżby pwiedział to później i bardziej by sie przywiązał?

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Takai no Tenshi12 września 2007 20:49

    nota jak zwykle kawaii =* już się zaczynam do tego przyzwyczajać i chyba nie doczekam ich pierwszego razu, bo z każdą Twą notką rozpływam się coraz bardziej... ^^A Pottera to mógłby ktoś wreszcie w komórce ze szprzętem Filcha zamknąć, to może Remi i Syri mieliby tylko sypialenkę dla siebie :D w końcu Andrew im nie przeszkadza, a Peter może iść do kuchni po babeczki ;) hehe :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Notka KAWAII!! Myślę, że Remik powinien powiedzieś Syriuszowi o swoim wilkołactwie, albo najlepiej, żeby to Syri się o to Remusa zapytał ^^ A tak w ogóle to ten obrazek na końcu jest CUDNY! ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z Jamesem, notka słodziutka! Ja chcę takich więcej! Mrau^^

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Megan Moonlight13 września 2007 21:12

    Słodko ^_^ Popieram innych, Remik powinien powiedzieć Syriemu o tym, że jest wilkołakiem.Przy okazji przeczytałam też charakterystykę Marcela ^_^ Tylko jedno mam do powiedzenia: SUPER! ^_^ Miłoby było też przeczytać o ślubie Marcela i Filipa i ich pierwszym razie po ślubie ^_~

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak zawsze sama słodycz, kawaii i w ogóle.Ciekawa tylko jestem, kiedy Remi powie Syriuszowi, że jest wilkołakiem. To na pewno będzie ciekawe!

    OdpowiedzUsuń
  10. Napisz coś w końcu na Love-storm... tam są dużo fajniejsze opisy... (no, wiadomo, czego)

    OdpowiedzUsuń
  11. Strasznie spodobała mi się postawa Syriusza do zadanego pytania. Aż od tej słodyczy cieplej mi się na serduszku zrobiło ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    te słowa Syriusza bardzo uspokoiły Remusa, choć ciekawe jak zareaguje kiedy pozna prawdę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń