piątek, 16 listopada 2007

Let me go!

5 listopad

Wszystkie kominki w szkole paliły się mocno i nawet ten w bibliotece wyglądał jak w środku przerwy świątecznej. Nie dziwiło mnie to, gdyż patrząc przez okno widziałem już tylko śnieg. Pogoda z lekko zimowej zmieniła się szybko w wielkie zawieje pełne białego puchu. Otrzepałem się na samą myśl o chłodnym powietrzu, zimnych płatkach i masie zabawy, jaką miałbym z przyjaciółmi, gdyby wydarzenia nie potoczyły się tak jak musiały. Zamiast topniejącego śniegu, który powinien opadać na moją szyję, po kolejnej śnieżce trafiającej we mnie, czułem ciepłe, miękkie wargi błądzące po niej i pozostawiające lekkie łaskotanie. Trochę niewygodne kolana poruszyły się pode mną, przypominając mi o przerwanym w połowie zadaniu, a mruczenie zastępowało śmiech kolegów, z którymi teraz bym się bawił. Powoli przestawało mi to przeszkadzać, chociaż śmiałość Cornela zawstydzała mnie za każdym razem, tym bardziej, kiedy w pełnym uczniów pomieszczeniu musiałem siedzieć na udach chłopaka dobierającego się do mnie powoli. Pod tym względem był niesamowicie denerwujący. Nie zwracał uwagi na otoczenie, nauczycieli, czy też znajomych. Kiedy tylko miał okazję rzucał mi się na szyję i tulił mrucząc ciepłe słówka, które mogli słyszeć wszyscy dookoła.
- Później zabiorę cię na dwór, a teraz skończ to szybko – jak zwykle wyszeptał mi to do ucha drażniąc je wargami. Daleki był od normalności, ale na to nie mogłem nic poradzić, tak samo jak na jego szybkie reakcje na moje zachowania.
- Jest zimno – bąknąłem, myśląc o tym, co mógłbym widzieć na błoniach, jeśli ruszę się z zamku chociażby na krok. O ile do braku Blacka zaczynałem przywykać, o tyle nie do jego spotkań z dziewczynami i ich maślanych oczu.
- Nie dyskutuj ze mną. Wiem, że chcesz, ale się boisz. Rób zadanie, maleńki, bo przygotowałem dla ciebie coś specjalnego. Nawet Królowa Śniegu będzie zazdrosna. – przewracając oczyma nawet nie chciałem myśleć o tym, co walnięty nastolatek mógł wymyślić. Sam fakt jego szalonego uśmieszku i lekko zaciskających się na moich udach dłoni w zupełności wystarczał za wszelakie wyjaśnienia. Zająłem się mało ciekawym wypracowaniem z Wojny Centaurów z XVII wieku ziewając na myśl o późniejszych testach z tego tematu. Chłopak zapewne zauważył moje chwilowe znudzenie wszystkim, ponieważ złapał ostrożnie moje pióro wyjmując mi je z dłoni i wstał, przez co ja zsunąłem się z jego kolan. Przesunął kartkę na bok. Odwrócił mnie przodem do siebie, a krzesło i stół ograniczały pole manewru między nami, przez co niemal ocierałem się, o Lowitta patrząc ze zdziwieniem na kolejną głupią minę, jaką mnie uraczył. Jego dłonie zatrzymały się na moich biodrach, a po chwili już siedziałem na stoliku zdezorientowany bardziej niż poprzednio. Miałem ochotę wiać, kiedy pchnął mnie kładąc na nich i rozchylił moje nogi, by móc między nimi stanąć. Odstęp między nami z każdą chwilą stawał się mniejszy, kiedy nastolatek specjalnie powoli się pochylał. Poruszyłem się i kładąc dłonie na piersi Krukona miałem nadzieję, że zdołam go odsunąć, jednak było to dosyć bezcelowe.
- Przyda ci się przerwa, a mi odrobinę więcej namiętności – jego słodki uśmiech był wprost przerażający i całkowicie zajęty odkrywaniem znaczenia tego dziwnego łożenia warg, nie pomyślałem nawet o tym gdzie się znajdujemy.
- Odrobinę? Uciekaj, sio! Mam zadanie, już! Puszczaj! – moje rozkazy i ciche krzyki jakoś nie wywołały na nim większego wrażenia, jak z resztą żadne z moich poczynań. Przy nim byłem całkiem bezsilny i chyba zaczynałem rozumieć niektóre słabe kobiety, nie potrafiące obronić się przed mężczyznami. Współczułem im w takich chwilach bardziej niż kiedykolwiek.
- Nie zostawisz mnie wyposzczonego. Nie ładnie, kochanie. Musisz się mną zajmować od czasu do czasu... Chociaż wolę, kiedy sam mogę sobie brać, co zechcę. Dzielące nas centymetry uzmysłowiły mi wszystko, kiedy jakiś chłopak dziwnie na nas patrząc przeszedł zaraz koło stolika. To wystarczyło, bym zszedł gwałtownie na ziemię używając całej, ograniczonej siły do odsunięcia od siebie nastolatka. Mogłem opisać to wszystko w jednym, krótkim słowie, ‘kompromitacja’. Większa część biblioteki widziała wszystko idealnie, mając nie tylko widowisko, ale i przedstawienie dla odstresowania podczas nauki, czy odrobienia prac.
- Cor, odsuń się. Ludzie patrzą... – ten argument również go nie ruszył – Obrażę się, będę zły, będę krzyczał, przestanę się z tobą spotykać, rzucę cię... – jęczałem szybko podejmując dalsze starania by jakoś temu wszystkiemu zapobiec. Jak zawsze, na próżno.
- Nic mi nie zrobisz, cukiereczku. Nawet nie powiesz, że ode mnie odchodzisz bo ci na to nie pozwolę – na potwierdzenie tego pocałował mnie szybko i mocno co zmusiło mnie do zamknięcia oczu. Mruknąłem niezadowolony, a kiedy podwinął moją szatę zacząłem się szarpać i uderzać pięściami o jego plecy. Otworzyłem szeroko oczy, a powieki nie miały zamiaru się już zamykać, kiedy jego dłoń wsunęła się pod mój sweter, zaś druga zaczynała właśnie masować moje biodro i udo. Z trudem przekręciłem głowę chroniąc się przed kolejnym miażdżącym usta pocałunkiem.
- Puść mnie, idioto! – warknąłem, a moje błagalne spojrzenie napotkało dezaprobatę kilku dziewczyn i zaciekawienie chłopaków. Niestety żadne z nich nie zamierzało mi pomóc, a bibliotekarka wyszła z pomieszczenia przed samym zajściem. Wszystko sprzysięgło się przeciwko mnie i z jakiegoś powodu nawet mnie to nie dziwiło. Zawsze miałem pecha i teraz dosadnie los mi to udowadniał.
- Nie wyrywaj się, nie bij i nie gryź. Nie ma większego sensu i tak nic nie zdziałasz – ciężki oddech Corneliusa podrażnił moją twarz, a jeden z jego palców wsunął się do mojego pępka. – Bądź grzeczny i leż spokojnie, krzywdy ci nie zrobię, jeśli nie będę musiał. – zajęczałem przerażony, a on odwrócił sobie moją głowę tak jak na samym początku, by po raz kolejny zająć mnie pocałunkiem. Chciałem ugryźć go w język, kiedy wsunął go między moje wargi, ale zrezygnowałem wyobrażając sobie, jaka kara mogłaby mnie za to spotkać. Jego dłoń znaczyła brzuch, opuszki zataczały kółka wokół pępka i drażniły go na wszelkie możliwe sposoby. Było mi niesamowicie gorąco i bynajmniej nie spowodowały tego zabiegi Krukona, a wstyd, że wszystko to ma miejsce na oczach całej masy innych uczniów. Przestałem już nawet walić po plecach Cornela zaciskając na nich palce na tyle mocno, by paznokcie wbijały się w jego skórę. Kiedy zajmująca się udem ręka przeniosła się stanowczo zbyt blisko mojego krocza, palca zamiast na łopatkach zacisnęły się na płomiennych włosach. Szarpnąłem za nie, a wargi przylegające do moich wygięły się w grymasie bólu, lecz nie ustąpiły. Dopiero, kiedy całkowicie się uspokoiłem chłopak odsunął się ściągając mnie ze stołu i obejmując mocno. Byłem wściekły i czerwony ze wstydu. Nie miałem zamiaru wybaczyć tego nastolatkowi tak łatwo. Stałem jak słup nie robiąc zupełnie nic, co dotarło do niego w bardzo gwałtowny sposób, a jego reakcja również nie należała do oczywistych.
- Koniec przedstawienia. Rozejść się i zrobić mi trochę przestrzeni – warknął do całkiem dużego tłumu, różnie odbierającego to, co się stało. Jak wybudzeni ze snu uczniowie rozeszli się niczym mrówki, każde w swoją stronę, nierzadko z dosyć wielkimi rumieńcami. Klapnąłem na krześle patrząc tępo na pusty blat przede mną. Czerwonowłosy przysunął mi kartkę i wręczył pióro. Prychnąłem ignorując jego przymilny uśmiech.
- Pisz, bo mamy niewiele czasu. – ponaglił, co uznałem za mało wyraźne brzęczenia robaka.
- Nie pamiętam, co miałem pisać – zwinąłem pergamin i schowałem go wraz z piórem do torby. Wstałem przekładając ją przez ramię i popchnąłem nastolatka biodrem, by łaskawie dał mi przejść.
- Przecież nic nie zrobiłem! – jego głos przypominał mi płacz dziecka – Nie posunąłem się dalej, niż zawsze mi pozwalasz. Nie dotknąłem cię boleśnie, nawet ust nie masz tak czerwonych, co mnie osobiście dziwi... – pesząc się jeszcze bardziej o ile było to możliwe wytarłem wargi z śliny partnera. Nie odezwałem się stawiając pewne kroki. Jakby nie patrzeć stałem się pośmiewiskiem większej części szkoły, a znając życie jeszcze do wieczora każdy będzie wiedział o tym głupim zajściu. Zastanawiałem się czy w ogóle powinienem chłopakowi to wybaczyć. Ośmieszył mnie i poniżył, a mało tego nawet nie czuł skruchy. Ściągnąłem mocno usta w cienką linię fukając na błagalny wzrok Krukona. Nie odzywając się do niego opuściłem pomieszczenie, akurat, kiedy bibliotekarka wchodziła do niego z powrotem.

 

  

11 komentarzy:

  1. Oj nie ladnie tak, nie ladnie >.< kirhan-san jest zlaaaa....kazala nam czekac tak dlugo na nowa nocie ;___; .......COR. TY ZBOLU tak przy wszystkich???!! o nie, remi! pakuj rzeczy i wynocha do syriusza >.< (OMG a syriusza tez nie ma w tej notce o_O zabiccccc >.<)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cor znowu robi si8ę niegrzeczny... A już zaczynałam go lubić! Mam nadzieję, że Remi nie tak szybko mu wybaczy ^^ A tak w ogóle... Hej! Notka SUPER!! ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Boje się wiedzieć, co się stanie jak się Syriusz dowie. Notka super, ale chętnie bym Cornela zdzieliła :D Czekam na następną notkę i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. No i się roziskrzyło... żeby się tylko ta biblioteka nie zapaliła... Zgadzam się z Ashi, ja też troszkę się boję miny Syriusza, jak się dowie, z tym że chciałabym ją zobaczyć ( oczywiście z bezpiecznej odległości). Nocia super. Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Au... Remus nie wyrywałby się, gdyby nie ludzie! Dlaczego?! A już się robiło ostrzej... *zaciera ręce na więcej* ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Nera-san o czym ty myślisz... Ale Syriusz.. Kirhan-sama, przecież nie możesz tak po prostu zrobić takiego czegoś... Zrób coś... Niech Syri wróci do Rmiego!

    OdpowiedzUsuń
  7. No ja tez zaczynałam lubić Cornela. Jakoś mi przeszło po tej notce.No nic, dzisiaj będziesz miała ode mnie taki ubogi komentarz, wybacz.

    OdpowiedzUsuń
  8. Taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaak niech Remi kopnie tego rudzielca na ksiezyc gdzie jego miejsce...zboczeniec jeden i niech wraca szybciusko do Syriusza :DDDDDD ma dobra okazje na pokoj^^.

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Sirik Zalamany totalnie Black:(17 listopada 2007 23:15

    Chce zglosic sprzeciw.Wiec w notce pt. WYZNANIE pisze wyraznie ze Syri i Remi zostana ze soba bez wzgledu na tajemnice Remika itd . Ta obietnica zostala zlamana. Moze by wrocic do tego niech im sie pzypomni i niech sie w koncu ZEJDA bo niemoge patrzec jak ten zboczeniec sie do Remiego dobiera. A jak Remi mu sie da to wyjdzie na latwego i ladacznicowatego :(. A moze Syri go obroni przed zbolem? Zrob cos z TYM!!

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Rasowa Załoga10 grudnia 2008 21:10

    Szukasz szczerej i konstruktywnej opinii o swoim opowiadaniu? Znajdziesz ją na Rasowych Ocenach. Zapraszam w imieniu Załogi RasowychMr. Hide and Mrs. Seekhttp://rasowe-oceny.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    ech co za dupek, dobiera się do Remusa przy innych i nie widzi w tym nic złego, i nikt mu nie pomógł to przykre... czemu nie gryzie, nie kopie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń