piątek, 15 lutego 2008

SideStory - Michael/Gabriel

Wiosna, najlepsza i najgorsza z pór roku, w zależności od upodobań. Ludzi i zwierzęta zachowują się dziwnie, kwiaty kwitną, a dziewczyny są nie do zniesienia. Niemal wszystkim coś uderza do głowy. Robaczki zapylają kwiatki, a zwierzątka siebie nawzajem. Nawet całe zastępy chłopaków uganiają się za płcią przeciwną i tylko ja dzielnie nie popadam w skrajności. Zamiast zbędnego szczerzenia się do innych leżałem na łóżku wsłuchany w muzykę ze słuchawek i zaczytany, po raz setny zachwycając się tą samą biografią ukochanego zespołu. Mógłbym zostać z nią pochowany, byleby mieć chłopaków przy sobie jeszcze w zaświatach. Niemal napawałem się niewielkimi fotkami załączonymi do długiego artykułu w kompendium i zabawnymi frazami. Nic więcej nie miało sensu, chociaż wejście Gabriela odrobinę oderwało mnie od czytania. Niestety wystarczyła chwileczka bym po raz kolejny odpłynął z westchnieniem zachwytu. Czułem lekko ciężkawe ciało przyjaciela, które usadowiło się na moich udach. Z całą pewnością zwróciłbym na to uwagę, gdyby nie zdanie, które właśnie mnie zaabsorbowało. W trzeciej klasie raczej nie był to częsty motyw, kiedy to dwóch chłopaków nagle znajduje się na jednym łóżku, ale i to jakoś nie docierało do szarych komórek mojego mózgu. Dopiero czując jak czasopismo wysuwa mi się z rąk zszedłem na ziemię. W oczach Gabriela coś błyszczało, a blask ten wydawał się dzikszy niż dotychczas. Zawsze spokojny i opanowany chłopak, prawdziwie słaby i niewinny teraz wydawał mi się odrobinę przerażający. Wyjął mi z uszu słuchawki i wszystko odłożył na szafkę nocną. Od razu powinienem zrozumieć, że coś jest nie tak, ale przy moim tempie myślenia nie zareagowałem. Jego delikatne dłonie objęły moje nadgarstki i lekko je ścisnęły. Czułem tylko, jak podnosi w górę moje ręce. Nieznacznie spróbowałem je opuścić, jednak Rica zakleszczył palce mocniej. Dopiero wtedy zacząłem się bać.
- Gabriel... Co ty robisz? – szarpnąłem się lekko. Właśnie zdałem sobie sprawę z tego, że chłopak miał o wiele więcej sił niż, na co dzień pokazywał. Podciągnął moje ramiona na tyle wysoko, że aż syknąłem czując jak mi je naciąga. Całkowicie zbił mnie z tropu, kiedy sięgając moich spodni zaczął powoli rozpinać pasek. Na początku myślałem, że chce się bić i robi to dla zabawy, jednak w tamtej chwili dotarło do mnie, że wiosna bynajmniej nie miała być dla mnie łaskawa. Nie chciałem uchodzić za dziecko, bądź kobietę, która w takiej chwili zaczynałaby krzyczeć i wierzgać, chociaż przez myśl mi przeszło, że w takiej sytuacji tyłka nie uchronię. Przestałem się łudzić. Skóra owinęła moje przeguby i mocno przytwierdziła je do oparcia łóżka.
- Gabriel, ja wiem, że musisz, ale ja nie jestem do tego stworzony... – usilnie starałem się zachować powagę i spokój. Gdyby teraz głos mi zadrżał plułbym sobie w twarz przez całe życie. – Masz trzynaście lat... Trafisz na kogoś... Mój tyłek jest ostatnim miejscem, w które chciałbyś włożyć... – zmarszczył czoło i popatrzył na mnie dziwnie. Zawsze tak robił, kiedy strzeliłem gafę. Uśmiechnąłem się niepewnie, a on odwzajemnił to ironią wypisaną w każdym mięśniu jego buźki. Wpadłem! Przysunął się pochylając. Jeszcze nigdy nie był tak blisko, a teraz mogłem z powodzeniem dostrzec każde, nawet najmniejsze szczegóły jego twarzy. Przerażało mnie to równie mocno, jak niemożliwość swobodnego poruszania się.
- Michael... Chyba nie zrozumiałeś naszej sytuacji. Nie planuję ci nic wkładać. Wręcz przeciwnie. To ja cię wpuszczę w siebie. – niemal zaskomlałem. Jego słowa mnie podnieciły i wyczułem wyraźne drgnięcie najważniejszego organu na moim ciele. Mało, że się podniósł to w dodatku obłędnie przyjemny dreszcz przeszedł po całym moim ciele. Nie byłem wcale zboczony, chociaż Gabriel działa na mnie kojąco od dosyć dawna, a już w szczególności, kiedy jego ubrania przylegałby do ciała, jak druga skóra. Wyglądał wtedy, jakby prosił się o gwałt, a ja miałem ochotę być tym, który je zedrze. Jakoś nigdy nie zrażała mnie żadna z tych myśli, ale w tej chwili były one jeszcze bardziej niebezpieczne.
- A mógłbyś zejść? – wypaliłem głupio – Jesteś w mało komfortowym miejscu... – to podziałało jak zaklęcie. Rica przesunął się wyżej dosłownie ocierając o moje przyrodzenie wypukłością w skórze jego spodni. Tym razem wpatrzony w miejsce gdzie stykały się nasze ciała, nie miałem ochoty milczeć. Zajęczałem urzeczony tą dziwną śmiałością przyjaciela.
- Gdybym miał czekać, aż zauważysz moje starania zza tych wszystkich płyt zestarzałbym się i umarł prawiczkiem. Zapłaciłem chłopakom, więc nikt cię nie uratuje. Będziesz tak głęboko, że sam nie będziesz mógł uwierzyć, że to jest możliwe. – wyszeptał to. Prosto do moich uszu. Ugryzł delikatnie płatek i polizał. – Podoba ci się to, co mówię, mały zboczeńcu... – z całą pewnością wyczuł reakcję mojego krocza. Spanikowany wolałem by nawet tego nie zaczynał, a jednak podniecał mnie z każdą chwilą coraz bardziej. Nieostrożnie westchnąłem przygryzając wargę i wtedy wszystko rozpoczęło się na dobre.
Chłopak skubnął mocno moje wargi i zaczął je niemalże boleśnie całować. Czułem smak jego warg i śliny. Nie musiał używać języka, by wystarczająco to pogłębić. Urzeczony jego umiejętnościami z trudem zauważyłem, że rozpina mi spodnie i zaczyna je zsuwać. Uniosłem głowę, gdy się odsuwał. Chciałem więcej, a jego lekko czerwone i podpuchnięte wargi były wystarczającym bodźcem by przywieść mnie na skraj szaleństwa. Podwinął mi koszulkę i owinął wokół nadgarstków. Jego ciepły język zaczął sunąc po mojej piersi. Nie potrafiłem się powstrzymać. Patrzyłem na to, jak i gdzie sunie po moim ciele. Lśniące ślady docierające do moich sutków sprawiły, że wypchnąłem biodra pragnąc zaspokojenia. Gabriel pocałował jeden z nich, potarł palcami i zaczął ssać. Czerwone, pełne usta zamykające się w tamtych okolicach robiły swoje. Ślizgon bardzo szybko domyślił się, że cierpię. Jednym sprawnym ruchem zsunął moją bieliznę i polizał podbrzusze. Z całą pewnością chciał wyglądać na młodego lubieżnika. Rozpiął koszulę i odrzucił ją. Zdjął całą resztę garderoby stając przede mną nagi. Jedną dłonią złapał za mój sterczący z podniety członek i powoli objął wargami czubek, jakby dopiero zaczynał jeść loda, który w miarę lizania miał topnieć i ociekać. Druga ręka wylądowała na jego własnej męskości. Pocierał ją tak bym i to widział. Przymknął oczy tak, że już sam nie wiedziałem czy ten namiętny wyraz twarzy jest spowodowany pieszczotą, jaką sobie zadawał, czy może moim ciałem. Jego ręka powoli przesunęła się z jego członka między nogi. Wygiął się w łuk wypuszczając mnie z ust i zajęczał głośno. Podniósł się na klęczki, a chwilę później ponownie wydał z siebie jakże przepełniony erotyzmem dźwięk. Oczyma wyobraźni widziałem, jak jego palce wsuwają się w nieprzygotowana dziurkę siejąc w niej z początku spustoszenie, a po chwili sprawiając rozkosz. Bardzo szybko porzucił tę część stosunku. Rozszerzył szeroko nogi i rozłożył pośladki. Poczułem, jak jego ciało napiera na mój członek i widziałem jak niknę w nim otaczany ciepłem i delikatnością. Oszalałem! Byłem w nim. Łzy pociekły po jego jasnych policzkach, jednak mimo to opuszczał się coraz niżej. Zawyłem, gdy był na samym dole siadając na moich biodrach za mną w środku. Tak, jak mówił, nie spodziewałem się, że mogę sięgać aż tak głęboko. Mało to nigdy nie przypuszczałbym, że to może być aż tak przyjemne. Widziałem wszystko, całe jego podniecone, drżące ciało. W mgnieniu oka zaczął pocierać palcami o swój sutek i pobudzać członek. W rytm unosił się i opadał na sam dół. Wygięty, niczym struna w gitarze basowej naciągana przez muzyka jęczał moje imię. Mogłem wpatrywać się w jego dłoń sunącą po członku wyobrażając sobie, co przeżywał właśnie mój własny. Miałem ochotę wrzeszczeć i szczytować kilkanaście razy nawet z niego nie wychodząc.
- Gab... Gabriel! – jęknąłem, kiedy niemalże doszedł zaciskając się boleśnie. Dysząc i nawet nie mogąc otrzeć z twarzy potu wywołanego gorącem i podnietą poruszyłem rękoma, sam nie wiem, w jaki sposób uwalniając się od paska. Swoja dłonią objąłem palce chłopaka i zrzuciłem go z siebie pomagając sobie, by przypadkiem nie zrobił sobie krzywdy. Pocałowałem go wpychając się mocniej między jego rozłożone uda. Nie pozwoliłem by doszedł. Musiałem mieć pewność, że i ja jestem już zaspokojony na tyle by szczytować. Pragnąłem go chorobliwie. Raz po raz napierałem gwałtownie i szybko tak by słyszeć jak krzyczy coraz głośniej. Jego paznokcie orały moje plecy, jak żyletki. Gdyby ktoś wszedł wtedy do pokoju doszedłbym obficie czując tą cudowną adrenalinę. Gabriel zaczął mnie prowokować. Ugryzł w wargę do krwi i ssał ją mocno. Jego nogi wylądowały na moich plecach, zaś biodra same zaczęły się poruszać. Wykonałem kilka spazmatycznych ruchów miednicą i dłonią, przez co rozlałem się w nim, zaś on w mojej dłoni. Wszystko eksplodowało jak gejzer i znowu mogłem sobie wyobrazić, jak moje nasienie wypełnia chłopaka. Chciałem więcej, jednak mój członek wysunął się z przyjaciela, a ręce powoli drżały nie mając sił dłużej mnie utrzymywać. Padłem na pościel zmęczony, jak jeszcze nigdy dotąd. Rica sam przytulił się, a jego oczy, w których burza wydawała się szaleć bezustannie zostały lekko przymknięte. Wsunąłem dłoń w mokre, ciemne włosy, które opadły maleńkimi pasemkami na mój tors wraz z głową chłopaka. Było mi mało. Zupełnie jak w przypadku muzyki i teraz chciałem więcej.
- Zróbmy to jeszcze raz. Mam ochotę poczuć wszystko od nowa. – kolejny dreszczyk przeszedł mnie od stóp do głowy. Ślizgon prychnął i ugryzł mnie w pierś zostawiając kolejny nabiegły krwią ślad na skórze.
- Gdybyś zajął się tym sam może miałbyś okazje na powtórkę, ale teraz zapomnij! – syknął głosem pełnym wyrzutu – Mały nie jesteś, a ja musiałem na nim siadać. I tak cud, że przeżyłem ten pierwszy raz. W ostateczności – zaczął z łaską w głosie – zostały mi jeszcze usta, ale jak dotąd nie masz mi nic do zaoferowania w zamian, więc siedź cicho i daj mi odpocząć. – teraz już nie wiedziałem, czy wie, co mówi i jak ja na to reaguje. Spiąłem się powstrzymując ciało przed podnietą. Uzmysłowiłem sobie, że przestałem być niewinnym dzieckiem i właśnie, co zostałem zgwałcony przez przyjaciela z dzieciństwa. Tylko, dlaczego tak mi się to podobało? Mój związek właśnie zaczynał rozkwitać, a wiosna i rozmnażające się robaczki już nigdy nie miały kojarzyć się z dziwnymi reakcjami natury na pogodę.

10 komentarzy:

  1. Baaarrrdzooo namiętnie!! Świetna notka. Dziękuję. Dzięki tobie mam cudowny poranek.

    OdpowiedzUsuń
  2. *dochodzi do siebie* Notka genialna. Naprawdę. Więcej mówić nie trzeba. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaach... Kirhan_san jesteś genialna! Jak dobrze zobaczyć tak wspaniałą notkę na urodziny;)) Nie wiem co jeszcze moge napiać, więc nie będę truć... Pozdro;*

    OdpowiedzUsuń
  4. gwałcony Michael? perwersyjny Gabriel? no po prostu wszytko cezgo było mi trzeba ;):):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Więcej !! Więcej !!to taka wspaniała parka ^^ Nie ma to jak uke przejmujący kontrolę xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! A dlaczego kiedyś mi się wydawało, że Gabriel zgwałcił Michaela w komórce na miotły?? Mom bujną wyobraźnie ^^ no ale notka SUPER ^^ PA

    OdpowiedzUsuń
  7. UŁŁŁŁŁAAAAA!!!! Notka boska xD Tak długo nie patrzyłam co sie dzieje, i tu wchodze na bloga i tu takie PIEKNA notka ^^ poprostu cudo :*

    OdpowiedzUsuń
  8. yay! notka przecudna- ja chcę jeszcze! pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem tu nowa .... ale przeczytanie tych wszystkich rozdzialow troche mi zajelo wiec prosze o zrozumienie ze dopiro teraz dodaje tu jakies komentarze a tak po za tym to caly blog (wraz z trescia) jest ZAJ**ISTY!!! Czlowieku masz ogromny talent i nie ukrywam podziwu dla ciebie ...... pozdrowienia dla allll......

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniale, bardzo cudownie było przeczytać coś o Gabrielu i Muchaelu...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń