środa, 26 listopada 2008

Drabina

18 lipiec

Był późny ranek i rodzice jakiś czas wcześniej wyszli do pracy. Syriusz wydawał się czekać na to do samego początku, chociaż dzielnie trzymał się udając lenistwo i brak pośpiechu. Zająłem się sprzątaniem po śniadaniu, zaś Black zajął wtedy łazienkę. Opuścił ją akurat, gdy kończyłem i wtedy ja mogłem dokończyć mycie się, zaś on miał czas dla siebie. Ocierał się o mnie w drzwiach, korytarzu i w każdym innym miejscu, gdzie miał ku temu okazję. Nie potrafiłem powstrzymywać uśmiechu, gdy robił te wszystkie przyjemne rzeczy, nawet, jeśli z pozoru mało istotne. Obaj zachowywaliśmy się chyba dosyć dziecinnie, jednak było mi z tym dobrze. Może nawet cudownie, jeśli miałbym się pokusić o dokładniejsze określenia.
Kiedy wychodziłem Syri stał już przy drzwiach i skakał z nogi na nogę. Uspokoił się, kiedy stając przy nim patrzyłem specyficznie na jego wyczyny. Zakończył to pozycją do jakiś piruetów i wyszczerzył się szeroko. Był strasznym dzieckiem, jeśli zamiast wyglądu brało się pod uwagę jego uwarunkowania psychiczne.
- Cokolwiek to było dobrze, że skończyłeś – mruknąłem dając mu do zrozumienia, że było to naprawdę dziwne, a może nawet żałosne, chociaż zupełnie normalne dla chłopaka. Mimo wszystko Syriusz nie oburzył się, ani nie boczył. Złapał mnie za rękę i ścisnął ją mocno. Zaciągnął mnie do pokoju rodziców i wypchał na balkon. Zaskoczony odwróciłem się do niego, ale pomachał mi tylko uspokajająco. Zamknął drzwi, chociaż nie wiem czy zrobił to specjalnie, czy też zupełnie nieświadomie. Nic nie rozumiejąc stałem na balkonie patrząc to w niebo, to znowu w dół na trawę. Była soczyście zielona, przeplatana stokrotkami i mleczami. Kojarzyła mi się z dziadkami i ich domem na wsi. Dziadek zawsze dbał o trawnik i kosił go ciesząc się i przechwalając tym, że to robi. Był niesamowitym człowiekiem, ale teraz nie chodziło raczej o wspominanie rodziny. Przynajmniej tak mi się wydawało, choć pewności nie miałem żadnej.
W końcu zobaczyłem ciemny łepek Syriusza na dole. Pomachał mi i uśmiechnął się. Nie było zbyt wysoko, jednak ja nie odważyłbym się skoczyć.
- Powiesz mi teraz, o co chodzi? – zapytałem podpierając się ręka o balustradę. Patrząc na Blacka z góry miałem dziwne wrażenie, że z czymś mi się to kojarzy. Niestety dostając w odpowiedzi tylko szerszy uśmiech nie mogłem dojść do żadnych wniosków.
- Remi... – chłopak dał chyba w końcu za wygraną, bo niemal nerwowo poprawiał włosy zakładając je za ucho. – Będziesz księżniczką, a ja księciem – wypalił w końcu robiąc kółeczka stopą i obserwując własne ruchy. Zakaszlałem zbity z tropu, zaskoczony i zupełnie nieświadomy zaistniałej sytuacji. Musiało minąć kilka minut zanim dotarło do mnie, o co właściwie chodzi i tym samym upewniłem się, że chłopak nie kłamie.
Na chwilę wszedł pod balkon i pojawił się na widoku z różą w ręce. Byłem przekonany, że takie same rosły w ogrodzie sąsiadki. Nawet nie chciałem się upewniać, czy rzeczywiście wziął ja stamtąd. Taka wiedza zawsze mogła być niebezpieczna.
- Pani moja! – Syri efektownie upadł na kolano i wzniósł kwiat w moim kierunku. Dziękowałem w duchu rodzicom za posadzenie sosen przy ogrodzeniu, dzięki czemu sąsiedzi nie mogli widzieć, co się u nas dzieje. Teraz chroniły mnie przed miażdżącym zażenowaniem spowodowanym nową zabawą Blacka.
- Skąd ja wziąłem takiego walniętego księcia? – zapytałem sam siebie tak by mógł to słyszeć. Naprawdę ciężko było mi zrozumieć jak to możliwe, ale mimo wszystko był zabawny.
- Twa uroda dodaje mi skrzydeł i sprawia, że kwiaty tracą urok, gdy jesteś tak blisko nich! – mówił tak głośno, że spłonąłem rumieńcem nie mając pewności, czy przypadkiem nikt tego nie słyszy. Black za to położył różę na trawie udając obojętnego na jej piękno i wdzięki, za to zachwyconego mną. Uderzyłem się lekko w czoło i przetarłem twarz.
- Zawstydzasz mnie, panie – mruknąłem mało zrozumiale, jednak on musiał to wyłapać. Z nową siła i energią podniósł się na równe nogi.
- Uwolnię cię, moja piękna, z łap tego potwornego smoka, który więzi cię tutaj! – wolałem tylko przewrócić oczyma. I tak zaskoczyło mnie, że Syri podchodzi bliżej balkonu i nagle łapie za jakiś sznurek. Dopiero teraz zauważyłem, że przywiązał do balkonu jakąś drabinkę sznurową. Przez myśl przeszło mi, że to właśnie o tym rozmawiał z moim ojcem przy obiedzie kilka dnie wcześniej. Patrzyłem lekko zaskoczony na to jak wspinał się coraz wyżej i wyżej. Kiwał się na niestabilnych sznurkach, ale dzielnie brnął do przodu. Tym razem byłem jeszcze bardziej podłamany jego pomysłowością.
Wspiął się w końcu na górę i znowu padł przede mną na kolana. Złapał mnie za dłoń i zaczął ją obcałowywać.
- Jestem już z tobą moja, pani – mruczał zupełnie jakby do siebie i nieubłaganie ślinił moją dłoń sunąc mozolnie ku wyższym partią. Zapewne miał dotrzeć do samego łokcia, a później rzucić się na drugą. Popatrzyłem przez barierkę w dół. Na trawie nadal leżała różyczka.
- Syriuszu – zacząłem, jednak odpowiedział mi tylko nieprzytomnym ‘hm?’ – Syriuszu? – ponowiłem, chociaż rezultat był taki sam.
- Hm?
- Syriuszu! – wyrwałem rękę z jego uścisku. W końcu zwrócił na mnie swoja uwagę. – Nie zapomniałeś, aby o czymś? – wskazałem na dół. Nadal klęczący chłopak wychylił się trochę i pobladł.
- Stop, akcja zatrzymana! – zawył i zaczął schodzić po sznurowej drabince na dół – Zaraz wracam, nigdzie mi nie odchodź! – jakbym w ogóle miał gdzie. Byłem uziemiony na balkonie, jakkolwiek dziwnie mogło to brzmieć. Patrzyłem, jak chłopak podnosił kwiatek. Wsadza do ust łodyżkę i powoli znowu wspina się na górę. Teraz czułem się już naprawdę niesamowicie głupio. Gdyby to Sheva był na moim miejscu, zaś Potter zastąpił Syriusza, wiedziałem, co zrobiłby jasnowłosy. Odwiązałby drabinkę i nie przejmował się tym jak mocno James stłukłby tyłek. Ja miałem do czynienia z Blackiem, więc nie mógłbym zrobić mu czegoś takiego. Wzdychając czekałem, aż zmęczony już tym wszystkich chłopak znowu do mnie wróci.
- Książę! To taka wysoka wieża, a ty zdołałeś się na nią wspiąć! – w moim głosie była odrobina kpiny, jednak nie mogłem się powstrzymać. Syri wyjął z ust kwiatek i wytarł go o spodnie. Podał mi ze zmęczonym uśmiechem na twarzy.
- Dla ciebie wszystko moja piękności – rzucił i przysunął się. Poprzedni patetyczny styl opuścił go całkowicie – Zasłużyłem na leczniczego buziaka? – nastawił usta do całowania. Kręcąc głową musnąłem je lekko i zdawałem sobie sprawę z tego, iż nie będę mógł ich tak łatwo zabrać. Tak też się stało. Black objął mnie w pasie i przytulił swoje ciało mocno do mojego. Zamruczał i lekko uciekł głową w tył.
- Jestem uleczony, jednak potrzebuję teraz energii, jaka wypływa z tych rozkosznych usteczek... – znowu się do mnie przyssał, a jego wargi naparły na moje dosyć delikatnie, jednak bardzo dokładnie. Black wsunął mi język w usta udając, że stara się przelać tym część moich sił w swój organizm. Pozwoliłem na to i zacząłem gładzić go po włosach. Tym razem to ja oderwałem wargi.
- Już chyba otrzymałeś wszystko, czego było ci trzeba – pokazałem mu język, a on pocałował mnie w niego.
- Nie do końca. Teraz zabiorę moją księżniczkę do sypialni i wypieszczę. – zaczął pchać mnie w stronę drzwi. Popatrzyłem na niego jakby właśnie planował utopić się w szklance z napojem gazowanym.
- Zamknąłeś mnie tu – puknąłem go w czoło – Jedyna droga to zejść na dół, chociaż powinieneś mnie znieść, nie myślisz? – Black popatrzył na wejście i pchnął drzwi niedowierzając. Jego mina zdradzała, że ta drabinka sznurowa dała mu się już we znaki. Z obrzydzeniem patrzył w dół i dotknął sznurka, jakby był oślizgły i śmierdzący. – Nigdy więcej księżniczki i księcia na balkonie – mamrotał do siebie schodząc. Wyciągnął po mnie ramiona i otrzepał się, gdy po jego plecach przeszły dreszcze. Znowu wzdychałem i sam zacząłem powoli schodzić na dół po prowizorycznej drabince zrobionej ze sznura. Była nieprzyjemnie chwiejna i ciężko było utrzymać na niej równowagę. Zmieniała tez swój kształt, kiedy linki naprężały się od ciężaru ciała. Właśnie, dlatego Syri zdjął mnie jeszcze zanim dotknąłem stopami ziemi.
- Jednak najlepsze księżniczki lepiej ratować na ziemi. – uśmiechnął się i przytulił ramię do mojego. – Wracamy do domu, bo znowu muszę nabrać sił dzięki tobie.
- Tak, tak... – i moje usta wykrzywiły się lekko. Gdyby rzeczywiście mógł tak zdobywać energie pewnie nie potrafiłby ode mnie odejść nawet na kilka sekund, a co dopiero tygodnie.

11 komentarzy:

  1. Wyobraź sobie, jak na mym nieznanym Ci obliczu odmalowuje się wyraz zdziwienia. Przez chwilę brakuje mi oddechu a następnie jestem w stanie wyartykułować jedno z najwspanialszych pytań, jakie kiedykolwiek zostało zadane: Pierwsza?!Potem ma miejsce zapoznanie się z notką.Następnie wydaję serię nieokreślonych dźwięków i podrygów, niczym nastoletnia fanka jakiegoś zespołu muzycznego, z tym wyjątkiem, iż tutaj stan na granicy histerii wywołała Twoja twórczość.I w tym miejscu pojawiają się łzy szczęścia.Później będzie tradycyjny aplauz tłumu: Wspaniała, piękna, utalentowana!!! Śliczna, cudowna, niesamowita!!! Anioł!…Czytanie tego, co piszesz, to dla mnie naprawdę wielka przyjemność.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zadziwia mnie Syrisz!Księżniczka i Książę.........On to ma pomysły^^........Jak to czytałam to przez chwilę skojarzyła mi się książka:Romeo i Julia.......A rozdział jak zwykle fantasticXD

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie tak samo jak u Chiyo^^ z Romeo i Julią się skojarzyło^^ Ale ja na jakąś akcję między nimi czekam^^ Pozdro;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie powiem nie u mnie tak samo jak u wcześniej wypowiadanych osób nasunęła się akcja z "Romeo i Julia" ... hmm ciekawe czemu ?:> Tak na poważnie to przesłodki rozdzialik xDD Pozazdrościć talentu :P Czekam co wydarzy się dalej :P

    OdpowiedzUsuń
  5. W większości widowisk teatralnych o wdzięcznym tytule "Romeo i Julia" Julia jest na balkonie, a Romeo - pod. I od razu wiadomo, kto z nich jest górą. Niby dlaczego wszyscy powinniśmy mieć te same skojarzenia?Jak świat światem, nawet by mi to do głowy nie przyszło, że tak uroczą scenę z życia codziennego dwóch nie całkiem zwykłych chłopców, można powiązać z jedną z najbardziej znanych tragedii elżbietańskich.Balkon Julii - to okropne skojarzenie, jeśli uwzględni się finał historii o nastoletnich kochankach z Werony. Zamek z uwięzioną księżniczką, licznymi komnatami, balkonem i drabinką, mostem zwodzonym, smoczym lochem i stajnią dla jednorożca, otoczony żywopłotem, brzmi lepiej. Lubię mówić niewłaściwe rzeczy w niewłaściwym momencie. Uwaga: Pytanie retoryczne.Dlaczego na tym wspaniale zagospodarowanym skrawku internetowej przestrzeni moje i nie tylko moje trzy niewielkie kropki nie potrafią pozostać zgrabnym trójkropkiem, zmieniając się często, ostatnio, a być może od zarania w inne, niekoniecznie szpetne, aczkolwiek rażące zestawienie znaków?Złości mnie to niezmiernie, chociaż niemądrze jest gniewać się w tym przypadku.Jedyna rzeczywistość, jaką znamy, to ta, którą wytwarza nasz mózg. Kiedy przechodzę z jednej rzeczywistości do drugiej, czuję się, jakbym była na innej planecie. To, co tutaj piszesz Kirhan, jest szczególne. Pozostawiasz niedomknięte drzwi do swej autonomnej przestrzeni. Przez wąską szczelinę sączy się strużką światła. Jest to lśnienie paralelnego świata, które zachłannie wchłania moja ponura świadomość . Z reguły nie czytuję cudzych komentarzy (czyt. panegiryków Twoich rozentuzjazmowanych fanek, a być może i fanów), wychodząc z założenia, że przeznaczone są wyłącznie dla Ciebie. Dusi mnie dziś podły nastrój, ale to nic nowego. Zdziwię się, gdy będę mieć humor wręcz fantastyczny.Kłaniam się w pas i jeszcze raz

    OdpowiedzUsuń
  6. Opium.........Nie denerwuj się tym tak.........Mnie nie chodzi o niewiadomo jakli tragizm.........Po prostu przypomniała mi się scena balkonowa z ,,Romeo i Julia"....A nasiliło się to jeszcze bardziej, bo niedawno miałam taką lekturę w szkole.........Każdy ma inne skojarzenia:Tobie to się skojarzyło z zamkami i smokami i czymś tam jeszcze...A mi się skojarzyło ze sceną balkonową z ,,Romeo i Julia"

    OdpowiedzUsuń
  7. Sloodkie^^ Widze ze KAZDEMU kojazy sie z Sheakspearem XD A tak wogule to Syriusz sobie smialo poczyna u Remiego XDDPozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Umysł nasz w dowolny sposób dokonuje skojarzeń. Na pewno William Shakespeare pisząc swój dramat "Romeo i Julia" nie wiedział, jaką wyrządzi tym krzywdę przyszłym pokoleniom (tu mam na myśli globalne skojarzenia i funkcjonowanie dzieła jako lektury szkolnej). Czytelnikowi lub widzowi najbardziej utrwala się w pamięci słynna scena balkonowa, która nie jest przecież punktem kulminacyjnym sztuki. "Romeo i Julia" to asocjacja daleko idąca, a jak dla mnie - zdecydowanie za daleko. Wcale się nie denerwuję. Każdy ma prawo do swoich odczuć i szanuję to.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielokropek.Większość ludzi popełnia ten sam obciachowy błąd nazywając go trzykropkiem lub trójkropkiem, wyraźnie zainspirowani ładnym brzmieniem słowa "dwukropek". Te trzy umieszczone obok siebie kropki nie dawały mi do dziś spokoju.A kod HTML 8230 będę pamiętać do końca życia.

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejka,
    fantastyczny rozdział, i już sie wyjaśniło o co chodziło Syriuszowi, haha niegdy wiecej księżniczki na balkonie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń