piątek, 7 maja 2010

Kartka z pamiętnika LXXII - Victor Wavele

Chyba przesadziłem. Nie wiem, z czym, ale jednak musiałem przesadzić. Nie pojmowałem kobiet, nigdy ich nie rozumiałem, więc nic dziwnego, że właśnie coś poszło nie tak, jak powinno. Szczerze powiedziawszy, faktem jest, iż byłem odrobinę niemiły, chłodny, może nawet odpychający... Sam nie wiem. Rosyjska ruletka, mogłem wybierać, przebierać i wymyślać właściwie odpowiedzi. Tylko nie miałem pojęcia, czy którakolwiek jest właściwa. Wspaniała gra w zrozumienie kobiecych intencji i odczytywanie ich myśli. Właśnie, dlatego wolałem mężczyzn. Są banalni, łatwi do przekupienia, do wszystkiego podchodzą luźno i bez zobowiązań. Z mężczyznami było łatwiej, tylko teraz pojawiał się pewien problem. Moja szansa na pocałunku Syriusza ulotniła się wraz z Seed.
Musiałem działać i to natychmiast. Oczywiście, zawsze mógłbym kłamać, iż podrywam kobietę i tym samym zdobywać wiele cennych muśnięć, tylko wtedy stąpałbym po niemożliwie kruchym lodzie. Mógłbym więcej na tym stracić niż zyskać.
Podjęcie decyzji nie zajęło mi więcej niż pięć minut, chociaż zacząłem się nad tym zastanawiać dopiero w kilka dni po całym incydencie. Musiałem przeprosić, zdobyć na nowo jej zaufanie i zasłużyć na jej zainteresowanie. Musiałem poderwać kobietę! Brzmiało nierealnie, było nierealne, ale przecież ten świat wcale do realnych nie należał. Musiałem działać najszybciej jak się dało, chociaż już i tak miałem spore opóźnienie. Dlatego właśnie nie przepadałem za kobietami. Im zawsze się spieszyło!
Stawiając na pierwszym miejscu potrzeby swojego ciała postanowiłem się ukorzyć i przeprosić jak należy. Musiałem to zrobić, by zdobyć Syriusza.
Przygotowanie się do tak trudnego zadania zajęło mi dodatkowe dni. Było to stratą czasu, jednak konieczną, jeśli miałem zrealizować swoje zamierzenia. Może jakimś cudem nauczycielka miała docenić to wszystko?
Ubrałem się najlepiej jak mogłem na taką okazję. Koszula w paski z rozpiętymi pierwszymi guzikami, spodnie na kantkę, bukiet w ręce. Czułem się poniżony, niestety było to niezbędne. Licząc do dziesięciu by jakoś się uspokoić stałem pod drzwiami jej gabinetu. Zapukałem, gdy tylko postanowiłem improwizować. To było z pewnością bardziej naturalne dla kogoś takiego jak ja. Byłem ciekaw jej reakcji.
Otworzyła drzwi i widziałem, jak jej oczy otwierają się szeroko ze zdziwienia.
- Wydaje mi się, że powinniśmy porozmawiać. – rzuciłem trochę chłodno, ale w tamtej chwili tylko takiego tonu mogłem użyć. – Byłem dla ciebie niemiły i oziębły ostatnio. Nie powinienem, przepraszam. – nie próbowała nawet dojść do słowa, więc szybko kontynuowałem. – To moja wina i dlatego chcę jakoś odpokutować swoją winę. – podałem jej kwiaty. Zaskoczona trzymała je w rękach i robiąc dwa kroki w tył pozwoliła mi wejść do środka. Zamknąłem drzwi i wtedy też bukiet, który trzymała rozprysnął się na kawałki tysiącem motyli. Śliczne, barwne owady machając skrzydełkami zaczęły latać po wnętrzu bardzo blisko kobiety. Stara, dziecinnie prosta sztuczka, która jednak musiała zadziałać, w końcu miałem do czynienia z kobietą.
- Och! – była zaskoczona. Patrzyła we wszystkich kierunkach za motylami, które teraz powoli znikały pozostawiając po sobie tylko maleńką, jasną mgiełkę. W jej dłoniach został jednak pakunek.
Wziąłem głęboki oddech, wyczuwałem zmianę, jaka nastąpiła w tym pokoju. Był jaśniejszy, pachniał przyjemnie, jednak czegoś w tym brakowało. Nie reagowałem w żaden dziwny sposób na panująca tu atmosferę. Przeszło mi przez głowę, iż kobieta zrezygnowała z afrodyzjaków, które miały mnie obezwładniać, że mogła nawet dać sobie spokój ze mną. W końcu ostatnie wydarzenia nie wydawały mi się zachęcającymi.
Ostatni motyl właśnie się rozwiał, a ona zwróciła uwagę na pakunek.
- Prezent? – rzuciłem nonszalancko i pokazałem także wino, które do tej pory trzymałem poza zasięgiem jej wzroku. Obserwowała butelkę, po czym przeniosła spojrzenie na mnie.
- Trucizna? – zapytała poważnie, chociaż wyczułem w jej głosie dawne wibracje flirtu. Przyjrzałem się jej, a następnie etykietce. Moje usta wygięły się w zarozumiałym uśmiechu.
- Obawiasz się runicznych napisów? – zdecydowanie byliśmy na dobrej drodze do powrotu do poprzedniego stadium znajomości. Jej oczy błyszczały, tak jak wtedy. Osiągnąłem cel.
- Ty mi to powiedz. – rzuciła dźwięcznie, a ja pomyślałem przez chwilę nad właściwą odpowiedzią.
- Nie boisz się ich, podobają ci się i podniecają. Lubisz niewiadome i niebezpieczne. – może byłem zbyt bezpośredni, ale przecież ona to lubiła. Zaśmiała się i podchodząc do stolika zajrzała do prezentu, który jej dałem. Wyjęła zawartość unosząc wysoko brew. Nie musiała tego robić, jednak chyba liczyła na to, że się zawstydzę. Tak, dałem jej bieliznę. Koronkową, w delikatnym odcieniu różu, bardzo wyzywającą. Największy problem stanowił stanik, więc podarowałem sobie krępujące rozmiary. Zamiast tego wziąłem bardzo stylowy erotyczny komplet z licznymi dodatkami.
- Chcesz mnie w to ubrać? – zapytała z przekąsem chowając wszystko do ozdobnej torebki.
- Ty byś chciała. – stwierdziłem rozsiadając się w fotelu i zaklęciem ściągając z jednej z półek dwa kieliszki, które napełniłem winem.
Kobieta roześmiała się głośno, ale w wyjątkowo ponętny sposób. Sięgnęła po kieliszek, który jej podałem i powąchała ciemny, szkarłatny płyn. Zamruczała cicho biorąc niewielki łyk.
- Musiałbyś się niesamowicie postarać, jeśli miałabym chodzić przy tobie w czymś takim. – oblizała wargi koniuszkiem języka, chociaż zdecydowanie nie był to element jej gry. – Dziękuję, muszę przyznać, że jest zachwycająca, jednak nie pokazuję się w bieliźnie każdemu. – usiadła prezentując mi swoje długie nogi. Jestem pewny, iż chciała zrobić ze mnie swojego służącego, niewolnika do zaspokajania potrzeb. Nie interesowałem się kobietami, ale ona miała w sobie coś wyjątkowego. Może to, dlatego, że była tak bezpośrednia we wszystkim, że zawsze starała się flirtować i uwodzić, a może fakt jej zamiłowania do niebezpiecznej zabawy uczuciami i pożądaniem? Gdybym nie był jej głównym celem mógłbym się z nią zaprzyjaźnić.
- Victorze, miałam zamiar zostawić to wszystko w spokoju i przestać się tobą interesować, ale widać nie mogę. – patrzyła na mnie powoli pijąc wino w dystyngowany sposób, niczym markiza. – Nie mniej jednak nie mam zamiaru działać równie szybko, co poprzednim razem. – coś zataiła. Chciała z początku powiedzieć coś więcej, ale powstrzymała się. Wyczułem to wyraźnie. Uśmiechała się niewinnie, może nie wiedziała, iż tak jasno dała mi do zrozumienia, że nie warto karmić mnie wszystkimi myślami, jakie przetaczają się przez jej głowę.
Ugodziła w moja dumę, to było niezaprzeczalne. Nie zdarzyło mi się jeszcze, by ktoś dobrowolnie planował ze mnie rezygnować. Z kochankami zawsze rozstawałem się w pokojowy sposób, czasami spotykałem się z nimi dla samej przyjemności, jaką mogliśmy sobie zapewnić, ale nigdy nikt nie uznał mnie za niewartego zainteresowania i nie próbował pozbyć się uczuć względem mnie. Trafiła w czuły punkt każdego mężczyzny. Jeśli zdawała sobie z tego sprawę to nie dała tego po sobie poznać.
- Więc teraz to ja powinienem podrywać ciebie? – patrzyłem na nią otwarcie chcąc znać odpowiedź. Zaśmiała się tylko i odwracając wzrok ode mnie skupiła się na winie.
Miałem ochotę wymusić na niej jasną odpowiedź. Nie ważne, że mi się nie podobała, nie ważne, że nie lubiłem kobiet. Nie mogłem dopuścić by ktokolwiek traktował mnie w taki sposób. Jeśli musiałem rozkochać ją w sobie na nowo, to taki właśnie był mój plan. Namiętność i pasja mogły z czasem wygasać, ale nigdy nie miały prawa znikać z powodu nagłego braku zainteresowania moją osobą.
Z trudem zdołałem opanować myśli i odruchy zdenerwowania. Grała nieczysto, a to oznaczało, iż i ja nie muszę być wobec niej uczciwy. Jeśli chciała bawić się w uwodzenie, proszę bardzo, ale to nie ja miałem przegrać.
Pociągnąłem większy łyk w kieliszka i dolałem sobie więcej trunku. Musiałem ukoić nerwy, a alkohol był idealny do tego typu zabiegów. Atmosfera, jaka panowała teraz w gabinecie wydawała się ciężka i gęsta. Brak afrodyzjaków zaczął mi przeszkadzać, zachowanie kobiety było denerwujące. Zdecydowanie wolałem, kiedy starała się o moje względy, kiedy zmuszała mnie do zainteresowania się jej osobą. Byłem przekonany, iż zdołam wyprowadzić ją z równowagi, by znowu mnie pragnęła. Teraz nie było to już kwestią nagrody – pocałunków Syriusza, ale walką o odzyskanie męskiej godności. Musiałem zwyciężyć w tej rozgrywce!


  

7 komentarzy:

  1. Ma piękną twarz ;3 Myślałam, że jest ciut starszy, ale... No, no, kawał ciacha z niego ;3Ohh, już on sobie tą godność odbije na Syriuszu. Poprzytula się, pomęczy, co będzie efektem wyniuchania jego zapachu przez Remiego xD Kobiety są trudne w zrozumieniu, jak koty. Mężczyźni... dokładnie ich opisałaś, choć niekiedy zdarzają się wyjątki od reguły. Victor musi zdobyć kobietę... O biedny człowieku xDA byłaby możliwość dodania notki z Kinnem? Bo w sumie nie wiadomo, jak on znosi ten brak... Rogacza xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lunitari~Luni-chan7 maja 2010 16:40

    Ha, ha, ha w końcu coś go ruszyło :D:D:D ale zachowanie Seed mnie trochę zdziwiło, dała sobie tak szybko z nim spokój . . . nie to nie możliwe :D:D:D grała aby go przetrzymać ? Aby sam do niej przyszedł . . . no nie wiem . . . No nic jestem ciekawa jak to się dalej potoczy xDPrzepraszam też że tyle czasu nie komentowałam ale brak dłuższego dostępu do kompa na to nie pozwalał . . . czytałam wszystko i jestem ciekawa jak to dalej z Remusem i Syriuszem będzie. No i ta animagia :D:D:D Chciałabym mieć takiego psiaka jak Syri :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię tej głupiej... baby. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawe jakby zareagował Remi jakby się dowiedział co Syriusz robi z Wavelem^^ W sumie to tylko buziaczki, ale...A ta kobietka - nie lubię jej! Wcięła się w ten z pozoru niewinny romansik Syriusza z Victorem, a miało być tak pięknie *w mojej wyobraźni, rzecz jasna*

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaczyna sie niewinnie ... kilka buziaczków ... ale błagam ... Nie rozdzielaj Remiego i Syriego!!! Oni MUSZĄ być razem do szczęśliwego końca, się kochać, być sobie wiernym i szczęśliwymi!

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak tak tak xD jak dla mnie to bomba xD niech Wavele zajmuje się Seed i odpuści sobie Syriusza xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka,
    wspaniale, ha teraz Victor będzie się starał, aby zyskać buziaki od Syriusza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń