niedziela, 2 maja 2010

Nu nu...

3 lutego
Chłopcy zdecydowanie mieli szczęście. Slughorn zupełnie nie wiedział, w jaki sposób ich ukarać za czajenie się w pobliżu gabinetu swojego kolegi. Nie dziwiło to chyba nikogo, jako że nauczyciel eliksirów był jednym z profesorów, którzy częściej nagradzali niż karali. Tym razem zaznaczył, iż wezwie chłopców do siebie, kiedy tylko będzie miał dla nich czas. Kłamał, jako że czas miał zawsze, ale z pomysłami było gorzej. Nie przeszkadzało to nikomu, poza samym Slughornem, a przyjaciele postanowili korzystać z czasu, jaki im został. James był pierwszym, który rzucił się do działania. Zaniedbywał swojego chłopaka przez długi czas, a teraz wisiała nad nim bardzo realna groźba skrócenia jego wolnego czasu do minimum.
- Zawsze my, a tobie się upiecze chociażby nie wiem, co! – Black objął mnie mocno nadąsany dla zabawy. – Teraz będziesz siedział w bibliotece nie wystawiając z niej nosa, a my, kto wie... Może nawet czeka nas szorowanie całego zamku! – wymyślał na poczekaniu pocierając policzkiem o moją pierś. Był coraz bardziej podobny do szczeniaka, jednak nie chciałem mu tego mówić. Możliwe, iż zawsze taki był, ale ja dopiero teraz dostrzegałem te cechy, wiedząc, jaką postać przyjmuje, jako animag.
- Może nie będzie tak źle. – starałem się go pocieszyć. – Będziecie tylko usługiwać podczas spotkań jego Klubu Ślimaka... – mordercze spojrzenie Blacka ukróciło moje wywody. To z pewnością byłoby dla niego wielkie poniżenie i prędzej rozchorowałby się na cokolwiek, niż pozwolił sobie na noszenie przestawek jakimś kujonom z eliksirów. Pamiętałem jeszcze moje spotkanie Klubu. Było zbyt nudne bym miał się nim cieszyć i chcąc lub nie narobiłem zamieszania, co przynajmniej uchroniło mnie przed częstszymi wizytami u profesora.
- Dostanę buziaczka? – zapytał zmieniając szybko temat. Nastawił usta przysuwając się do mnie. Na twarzy miał pełen satysfakcji uśmiech i zamknął oczy, chyba tylko po to by mnie tym speszyć.
Jutro czekała mnie pełnia, moje zmysły były zbyt wrażliwe na całe otoczenie. Cieszyłem się tylko, iż głowa nie bolała mnie jeszcze tego dnia. W prawdzie same przemiany były bardzo bolesne i kończyłem z licznymi ranami na ciele, ale dni poprzedzające pełnię były zdecydowanie łatwiejsze do przetrwania niż w poprzednich latach. W tajemnicy przed chłopakami przypisywałem to właśnie im. Ich ciepło i nastawienie względem mnie musiały pomóc mi w uporaniu się moim odwiecznym problemem.
- Hm? – im bliżej był Syriusz tym wyraźniej czułem na nim obcy zapach. Zasłoniłem jego usta dłonią, kiedy był już bardzo blisko. Otworzył oczy patrząc na mnie niezadowolony.
- O co chodzi? – bąknął.
- Czuję na tobie obcego. – powąchałem go jeszcze raz. – Śmierdzisz Wavelem... Nie mówię, że on nieprzyjemnie pachnie, po prostu to jego zapach... – skupiony na wąchaniu nie wiedziałem specjalnie, co mówię. Denerwowało mnie to i musiałem dać upust swojej irytacji, w ten dziwny sposób. – Byłeś u niego dzisiaj? – popatrzyłem poważnie na chłopaka. Chyba pobladł, jednak mogło to być skutkiem moich niemiłych słów.
- Nie... Nie byłem... – zaczął się przycinać. Zachowywał się podejrzanie, jednak zapewne była to moja wina. Wyskoczyłem niespodziewanie z czymś takim, a on teraz nie wiedział, co ma zrobić. Byłoby mi go żal, gdyby nie to, iż nadal czułem na nim obcy zapach. – Byłem wczoraj... Zmienię koszulę skoro uważasz, że śmierdzi. – skrzywił się mówiąc to. Oczywiście, że nie o to mi chodziło i Syri źle mnie zrozumiał.
- Nie o to chodzi. Po prostu czuję go na tobie, to dziwne. Wiesz, że jestem drażliwy ostatnio. – mruknąłem przykładając nos do jego piersi. – Ale koszulę musisz zmienić, nie wytrzymam Wavele na tobie.
- Już się robi. – poderwał się z miejsca i zabrał za szukanie czegoś innego. – Wczoraj oddawałem mu książki. – tłumaczył się. – Może zbyt długo u niego siedziałem i to, dlatego... Nie wiem.
- Nie musisz się martwić. – roześmiałem się słysząc jego zdenerwowany ton. – Nie uważam, że z nim kręcisz i mnie zdradzasz. – chichotałem, kiedy odwrócił się do mnie robiąc wielkie oczy, po czym wrócił do szukania nowej koszuli. – Nie lubiłeś go przez długi czas, więc nawet nie przyszło mi to do głowy. Martwiłbym się gdybyś śmierdział Seed. – powiedziałem to ostro, by wiedział jak dalece nie znoszę tej kobiety, lub raczej jej obecności przy nim.
- Hm? – Black przebrał się szybko. – Nie rozumiem, o co ci dokładnie chodzi. Ona nie jest zła. Prosiła mnie o jedną rzecz i dlatego tak często przebywam u Wavele, tylko tyle. Chyba nie myślisz, że mi się podoba?
- Oczywiście, że myślę! – prychnąłem krzyżując ramiona. – To atrakcyjna kobieta, podoba się wielu, więc dlaczego nie miałaby podobać się tobie? Poza tym ty też możesz jej przypaść do gustu... – Syri wydawał się odetchnąć z ulgą i roześmiał się głośno.
- Nie jestem w jej typie, na pewno. Ona ma kogoś... – zawahał się. – Widziałem ją z kimś i wierz mi, ja a tamta osoba to dwie różne sprawy. – podszedł do mnie i przytulił mocno. – Jest tylko jedna osoba, z którą mógłbym cię zdradzić. – aż odsunąłem się od niego starając się przeniknąć jakoś jego myśli. Znowu był rozbawiony i powstrzymywał wybuch śmiechu. – Remusa Lupina mógłbym zdradzić wyłącznie z Remusem Lupinem. – rzucił cicho do mojego ucha. – Ale Remus Lupin nie ma rozdwojenia jaźni, więc zdrada jest niemożliwa.
- Wystraszyłeś mnie. – uderzyłem go otwartą dłonią w ramię, więc nawet go to nie zabolało. Naprawdę myślałem, że powie coś innego i nagle będę zagrożony. Nie wiem jak bym wtedy zareagował, jednak ulżyło mi, kiedy kruczowłosy powiedział te swoje głupstwa z taką pewnością. – Ale i tak wolę żebyś miał na sobie zapach Wavele niż Seed. – niesmak pozostał, nawet, jeśli Syri zapewniał mnie, iż kobieta już kogoś ma. Czułem się z tym dosyć dziwnie, jako że niedawno to ja denerwowałem się, kiedy Syriusz utrzymywał jakoby nauczyciel run podkochiwał się we mnie. Teraz chyba ja robiłem podobne niedorzeczności, więc musiałem z tym walczyć. Chociaż nie wiedziałem jeszcze jak.
 Potter wpadł do pokoju śmiejąc się wniebogłosy. Jego wejścia już wcale mnie nie dziwiły, jednak byłem ciekaw, co mogło się stać, jako że okularnik był czerwony niczym burak na całej twarzy i ledwo łapał oddech.
- Nie uwierzycie! – krzyczał entuzjastycznie. On chyba nigdy nie krzyczał inaczej jak tylko przepełniany podnieceniem z jakiegoś powodu. Wściekły raczej syczał zgryźliwe uwagi. – Narcyza Black chce publicznie na forum szkoły ogłosić swoje zaręczyny z Lucjuszem! – padł na ziemię zwijając się w kulkę i toczył się we wszystkie strony chichocząc jak opętany.
Byłem trochę zaskoczony, nie wiedziałem jak powinienem na to zareagować. Syriusz z resztą także wpatrywał się w okularnika w ciszy, marszczył brwi, a usta miał uchylone w niezadanym jeszcze pytaniu.
- Pe... Peter płacze w Pokoju Wspólnym. – wysapał J. trzymając się za brzuch i łapał gwałtownie powietrze aż się zakrztusił. Miał twarz mokrą od łez. – Merlinie, kiedy ja o tym usłyszałem!
- Przecież to absurdalne! – Syriusz chyba nie akceptował tego, co słyszał. – Lu nigdy się na to nie zgodzi! Nawet, jeśli się z nią zaręczył, to w życiu nie pozwoli o tym mówić.
- Cała szkoła o tym szepcze. – kolejny chichot Jamesa. – Lucjusz jeszcze nie wie, ale się dowie. I to od wszystkich. – znowu cierpiał bóle mięśni, kiedy nie mógł się powstrzymywać. – To będzie wojna na cały Hogwart. Chcę wiedzieć jego minę, kiedy się dowie, co się dzieje.
- Przecież on z nią zerwie. – Blacka wcale to nie bawiło. Zupełnie jakby przejmował się losem kuzyna i kuzynki. Ciężko powiedzieć, co czuł i co myślał, kiedy słuchał słów Pottera, jednak na pewno nie był zachwycony, czy rozbawiony. Wydawał mi się wściekły. – Ona oszalała. Prędzej Rudolf ulegnie Bellatrix niż Lucjusz Narcyzie.
James energicznie kiwał głową. Właśnie to zadawało się go tak cieszyć. Zawsze głodny awantur i ciekawostek chłopak nie liczył się z konsekwencjami, chociaż każdy z nas przeczuwał, że szykuje się wielka kłótnia zakochanych. Czasami myślałem, że nasze roczniki przejdą do historii Hogwartu, jako najbardziej szalone, a nasze pomysły trafią do archiwów. Nauczyciele z pewnością nie mieli się nudzić w najbliższym czasie, a wręcz przeciwnie będą mieli pełne ręce roboty.


  

8 komentarzy:

  1. Nie... Remus musi się dowiedzieć o tej zdradzie!!! To przykre, a z Syriusza zrobiłaś bydlaka, który zdradza go na boku... Biedny Remi :(

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak. Remi biedny, ale Lucjuszowi to ja równie mocno współczuję xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Aż mnie wcięło po wpisie pierwszej osoby.. Lila, tak? Hmm.. Ale on go przecież nie zdradził O_o To Victor się do niego dobierał, zresztą Remi całuje się z Shevą, a kiedyś szalał za Camusem, więc... O co chodzi? To nie zdrada tylko... Hmm... Przyjacielskie stosunki z profesorem, który widzi w Syriuszu swój ideał, choć wie, że nic z tego nie będzie. A takie... dotyki... Może i wyglądają na zdradę, ale nimi nie są ;)Ojj Potter, Potter, jeleniu, co sobie rogi doprawia, zajmij się wreszcie Kinnem, bo się zdziwisz, jak Ci go ktoś podbierze.... Taki niedopieszczony Sev, na przykład xDOj, Lu, Lu... nie chciałabym być na jego miejscu. A obrazek jest świetny ;3 Kolory kapitalne.

    OdpowiedzUsuń
  4. klaudusia05066@onet.pl3 maja 2010 19:24

    Hej! Super blog ;] W wolnej chili zapraszam do mnie. http://zagubionawrzeczywistosci.blog.onet.pl/ . Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~ksenia666@op.pl3 maja 2010 19:58

    Zapraszam do mnie na notkę ;PAkemi ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. To była pierwsza i ostatnia pokazana wizja, więc można uznać, że lięknę na starość xD Tenshi? Taak, dojdzie do siebie... Trochę na krótko, ale dojdzie, a zapewniam, że Subaru bardzo będzie mu chciał pomóc xD Ja? Wredna? A skąd xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Najbardziej mi szkoda Remusa... Syriusz mnie drażni tymi buziakami i macankami dla Wavele grrr aż miałam ochotę aby Remi mu walnął w twarz xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniale, och tak Remi i to że wyczuwa zapach Wavela, szkoda że Syriusz nie powiedział, że Victorowi podoba się on...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń