niedziela, 3 października 2010

Gorączka sławy

Nie jestem jeszcze do końca zdrowa, jednak zaczynają się studia, więc nie ma co zwlekać. Wracam do pisania!


4 maja
Po ostatniej katastrofie naszego, czy też raczej, planu moich przyjaciół, poniechaliśmy dalszych prób złapania naszego „znajomego” nieznajomego. Po prostu powierzyliśmy to zadanie Hagridowi i samemu dyrektorowi, mając nadzieję, iż sami poradzą sobie ze wszystkim. Nie planowaliśmy jednak spuszczać oka z błoni, chociaż moja idea pilnowania porządku różniła się od tej wyznawanej przez Jamesa. Niestety nie miałem siły przebicia, a reszta znajomych była po stronie okularnika, więc zamiast spoglądania na błonia od czasu do czasu, zostały wyznaczone dyżury, które mieliśmy pełnić całkowicie sami. Z jakiegoś powodu to właśnie mnie rzucono na pierwszy ogień i dziś właśnie miałem pełnić warte przy oknie wpatrując się w interesujące nas drzewo bez przerwy. Potter chyba sam nie wierzył, że to zrobię. Oczywiście, mogłem czasami rzucić okiem na to, czy ktoś się nie pojawił w tamtym miejscu, ale nie miałem najmniejszego zamiaru ciągle śledzić wzrokiem każdego ruchu listka. To było wykluczone.
Opuszczając Wielką Salę po obiedzie mijaliśmy wiele znajomych twarzy i jeszcze więcej osób, których tylko kojarzyliśmy. Nikt jednak nie zainteresował nas tak bardzo, jak Kinn. Poniekąd było to związane z poprzednim wisielczym humorem chłopca, późniejszymi zmianami w związku z Jamesem, zaś teraz widzieliśmy jak Niholas z uśmiechem i wyraźnym rozluźnieniem przebierał nogami tanecznym krokiem. Pod pachą niósł kilka książek, więc najpewniej zmierzał w kierunku biblioteki. Uśmiechnął się do nas naturalnie i szczerze, nawet do okularnika, który zagryzł mocno usta i pomachał mu, ale nie mógł się zmusić do uśmiechu. Prawdopodobnie był zazdrosny i zdawał sobie sprawę z tego, że coś się święci, a on właśnie stracił chłopaka. Wydawało mi się, że oficjalne potwierdzenie tego było tylko kwestią czasu. J. nie dorósł jeszcze do związków, co było widoczne w jego ciągłym zapominaniu o Niholasie.
- Już ja się dowiem, co się święci. Idziemy! – warknął rozeźlony i daleki byłem od sprzeciwu. Potter był, jaki był, ale nie miałem jeszcze do czynienia z naprawdę wściekłym Jamesem i nie chciałem wiedzieć, jaki wtedy jest. Zamiast tego milcząc ruszyłem za nim i przyjaciółmi, których miny jednoznacznie świadczyły, iż myślą podobnie do mnie.
Okno, które J. wybrał na nasz punkt widokowy znajdowało się na trzecim piętrze i pozwalało nam zajrzeć odrobinę za drzewo, które stanowiło kryjówkę nieznajomej postaci. Jako że osoba ta zawsze stała przodem w stronę wejścia do szkoły, mieliśmy nadzieję, iż nasza pozycja pozwoli na dostrzeżenie większej ilości szczegółów. To tutaj okularnik postanowił zadbać bym dobrze wykonał swoje zadanie.
- Masz obserwować, więc to zabieram. – powiedział władczo, po czym wyszarpnął mi z ręki torbę pełną książek i stęknął pod jej ciężarem. Oczywistym było, iż oburzony chciałem ją odzyskać, ale przeszkodził mi w tym jego zapalczywy wyraz twarzy. – Nie ma czytania, robienia zadań, ani nauki. Czuwasz i tyle, jasne?
- Mógłbyś, chociaż zaproponować mi czekoladę w nagrodę. – mruknąłem do siebie.
- Co mówiłeś?
- Nic! – teraz to ja syczałem zły na przyjaciela i jego głupotę, która powalała. – Przez ciebie obleje wszystkie egzaminy!
- Oczywiście, dostaniesz najwyższe noty ze wszystkiego i będziesz je oblewał z nami przy kremowym piwie, a teraz milcz i koniec! – prychnąłem na Pottera po jego słowach i pewny siebie zdjąłem z jego nosa okulary.
- Lornetka! – warknąłem, kiedy sięgnął by je odebrać. Rzuciłem na nie zaklęcie, które już wcześniej przygotowałem na podobną ewentualność, zaś J. trochę po omacku chciał je ponownie odzyskać. Skoro ja nie mogłem się uczyć, to on także nie musiał.
Korzystając z chwilowego zamieszania, kiedy to przyjaciel nie mógł normalnie się poruszać, zaś Syriusz i Peter usiłowali mu pomóc, wyjąłem ze swojej torby jedną z książek i wsunąłem szybko za sweter. Sheva uśmiechnął się tylko do mnie. To on miał mnie później wymienić, więc przynajmniej był po mojej stronie.
- Lupin, wrednoto, ja bez nich nie widzę!
- Nie musisz widzieć. Chłopcy cię zaprowadzą do pokoju. – rozzłoszczony i zdezorientowany James nie zwracał najmniejszej uwagi na mniejszy ciężar mojej torby, którą miał na swoim ramieniu. Puszczony samopas obijał się o jedną ze ścian mrużąc oczy, by nie wywrócić się na jakiejś przeszkodzie.
- Zemszczę się, Lupin! Zobaczysz, że się zemszczę! – wrzasnął i zatoczył kółeczko, kiedy potknął się o własne nogi. Rozbawieni przyjaciele podbiegli do niego tłumiąc głośniejszy chichot i złapali go pod pachy. Prowadzony, jak ostatnia ofiara losu „rowerzysta bez kół”, jak nazwałby go teraz Andrew, wyglądał żałośnie, chociaż wcale nie było mi go żal. Zbytnio mnie zdenerwował, bym miał mu teraz współczuć.
Trochę uspokojony dzięki swojemu rewanżowi, założyłem okulary i wyjrzałem za okno. Przybliżenie nie było szczególne, ale zawsze pozwalało na dostrzeganie większej ilości szczegółów. Przez chwilę lustrowałem okolicę, a później podniosłem okulary opierając je na głowie i wyjąłem książkę, która do tej pory wpijała mi się boleśnie w brzuch. Od razu mi ulżyło, a kiedy otwierając ją zobaczyłem cudowny druk, ręcznie wykonane obrazki i poczułem ten mało przyjemny, ale jakże specyficzny zapach starości, wszystkie zmartwienia rozpłynęły się jakby wcale nie istniały.
Nie zważając już na nic innego oddałem się lekturze. Czułem cudowne drżenie w mięśniach, które reagowały na przyjemne doznanie związane z oddaniem się nauce. Zupełnie jakby małe mróweczki chodziły po moim ciele i masowały każdy jego skrawek. Uwielbiałem to uczucie, chociaż tylko w wyjątkowych chwilach się pojawiało. Tak było właśnie teraz, gdy chłonąłem wiadomości zachłannie i z radością, a jasny blask słońca zza okna pozwalał mi się dodatkowo rozluźnić.
Podniosłem na chwilę głowę znad kolejnego rozdziału, a moim ciałem wstrząsnął zimny dreszcz. Ciemny kształt za drzewem sprawił, że nerwowo założyłem okulary i przyjrzałem się dokładniej wszystkiemu. Bez wątpienia tajemnicza postać nie była uczniem, o czym świadczyły zmarszczki koło ust, zaś spod kaptura wydawało mi się, iż wystawała krótka bródka. Miałem ochotę pobiec i powiedzieć o tym przyjaciołom, ale moim zadaniem była obserwacja do czasu zmiany ‘warty’ z Shevą. Trochę drżący wpatrywałem się w nieznajomego mężczyznę. Czego mógł chcieć, kim był i dlaczego obserwował wszystko z oddali zamiast wejść do środka?
Podskoczyłem i niemal krzyknąłem, kiedy ktoś położył dłoń na moim ramieniu. Odwróciłem się z szybko bijącym sercem, by zobaczyć przed sobą niespecjalnie lubianą nauczycielkę mugoloznawstwa. Kobieta uśmiechnęła się przyjaźnie i nagle zmarszczyła czoło, gdy spojrzała za okno. Bez zbędnych słów zabrała mi okulary i popatrzyła przez nie.
- Kto tam stoi? – Noela upewniła mnie w przekonaniu, iż nie oszalałem i nic mi się nie przewidziało. Chociaż czułem do niej niechęć uznałem, że w tej chwili powinienem porzucić zbędne uprzedzenia.
- Nie wiem, pani profesor. – odparłem zdawkowo. – Już od jakiegoś czasu on się tutaj kręci, ale szybko znika, jakby się rozpływał. – skorzystałem z okazji, by powiedzieć o tym jakiemuś nauczycielowi. Jej zdziwienie świadczyło o tym, że profesorowie nie mieli pojęcia o intruzie na terenie szkoły, co było tym bardziej zadziwiające. Wydawała się bardzo zaabsorbowana tym, czego się ode mnie dowiedziała. Jej bardzo ładna twarz zmieniła się trochę, a rysy stały się ostrzejsze. Kiedy ją obserwowałem nie czułem tak wielkiej niechęci względem niej. Zupełnie jakby nagle okazała się dla mnie zwyczajną nauczycielką, a nie problemem, który trzeba przeskoczyć, by przypadkiem nie odbiła mi Syriusza.
- Mam wrażenie, że poobserwujemy sobie razem. – rzuciła ciepło i opierając się o parapet spojrzała przelotem na moją rozłożoną książkę, a później oddając mi okulary wyglądała przez okno na błonia. Widać było, że jest zaintrygowane i zapewne przez jej wypielęgnowany, jak wszystko w niej, umysł przesuwały się teraz domysły dotyczące nieznajomego mężczyzny spod drzewa. Miałem niejasne wrażenie, że przyjdzie mi poznać bliżej nauczycielkę, z którą wcale nie miałem zajęć, a która w jakiś dziwny sposób pojawiła się w moim szkolnym życiu. Hogwart był zdecydowanie zbyt mały i miał zbyt wielu młodych profesorów!

6 komentarzy:

  1. Gellert ma bródkę? ;> W sumie... czemu nie xDTia, zaczynają się studia, a mnie się trafiła (podobno) zołza z literatury staropolskiej. Noel, Kinn - łaa, ale się cieszę, że się pojawili ;3 Potter się powkurza, może, po odkryciu tajemnicy, któż to chowa się za drzewem, zarządzi akcję "Obserwacja Kinna"? XD Hehe, panna Noela wyhaczyła inna ofiarę xD Az naszła mnie ochota do powtórnego przeczytania fragmentu, gdy ujawniła się Victorovi xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejo, kotem, u mnie nowa notka ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. Mediusa jest u mnie gościnnie, więc nie patrz na mnie, a pisz xD Starcia Tytanów też nie znam, więc w swoim opowiadaniu nie będę do niego nawiązywać, a z chęcią poczytam o dawnych bogach (mitologia?) w Twoim wykonaniu (no to będzie kolejna, w Twoim wykonaniu, świetna historia ;3)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mnie coraz bardziej zastanawia kim jest ten tajemniczy Ktoś. Mam nadzieję, ze dowiemy się już niedługo... I ciekawe czy nasi chłopcy dowiedzą się kiedyś co tak naprawdę skrywa Noeala pod sukienka xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiem, co to znaczy straszny plan.... co z tego, że mam na później, skoro siedzę do 16.30, czy 17.30... no nie zawsze, ale... Ehh. Mam 2 kosy(gramatyka opisowa.. uaa, i literatura staropolska), łacinę w ogóle nie pojmuję... jedynie WOK mi się straszliwie spodobał xD Hop na polonistykę był zawsze, ale teraz przyjęło się, że polonistów jest wielu i nikomu niepotrzebni.. dlatego babeczka od literatury '39-'89 jest szczęśliwa, że się temu oparliśmy xD Heheh XD Ja się dziś dowiedziałam, że sąsiadka studiuje na filologii angielskiej xD Z filologii polskiej mam koleżankę z liceum (nawet w tej samej grupie xD)... a tak to znam 1 osobę z politologii, 1 z historii, 1 z fil. angielskiej... i od groma z pedagogiki xD A jaką wybrałaś sobie specjalizację? U mnie są trzy do wyboru - nauczycielka, animacja kultury(tworzenie kalendarzy imprez) i medialno-redaktorska (prasa, media, dziennikarstwo) i na to ostatnie chciałabym iść od przyszłego roku.. jak zdam obecny xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniale, Potter zazdrosny o kina, och i nauczyciele nie wiedzieli nic o intruzie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń