środa, 2 marca 2011

Widzieć za dużo...

27 września
Udając, że jestem zajęty ciasteczkami i książką siedziałem na łóżku czekając aż Syriusz wyjdzie z sypialni. Zaczynałem poważnie obawiać się, że przytyję, jeśli za każdym razem mając w głowie coś nieuczciwego będę opychać się kokosowymi ciachami. Rozważałem nawet opcję słodyczy, jako magicznego środka na uspokojenie ciężkiego poczucia winy. W końcu, jakbym na to nie patrzył, moim zamiarem było śledzenie Syriusza, który podejrzanie często wychodził gdzieś w czasie przerw między zajęciami lub po nich. Na pewno nigdy nie posądzałbym go o nieczyste zagrania, gdyby nie nasze niedawne spotkanie z Seed. Naprawdę jej nie ufałem, a Syri mógł działać pod wpływem jakiegoś środka, nie koniecznie z własnej woli. Aby mieć całkowitą pewność, co do jego chwilowych zniknięć musiałem zapomnieć o czymś takim jak zaufanie i śledzić chłopaka. To było bardzo niesprawiedliwe z mojej strony, jednakże nie miałem innego wyjścia, jeśli chciałem dowiedzieć się więcej o tym wszystkim.
Tak jak przypuszczałem Syriusz z wyjątkowo dziwnym wyrazem twarzy podniósł się ze swojego łóżka i spakował do torby swoje rzeczy włącznie z książką do transmutacji, co na pewno miało być wyłącznie zmyłką, by nikt nie domyślał się, dokąd idzie. Nie mógł wiedzieć, że zazwyczaj grzeczny Remus wcale nie planował zostać na miejscu zajęty swoimi sprawami.
Odczekałem pięć minut od wyjścia Blacka i wtedy postanowiłem rozpocząć swoje działania wojenne. Może i minęło trochę czasu i nie koniecznie miałem znaleźć Syriusza od razu, jednak było przede wszystkim jedno miejsce, które chciałem sprawdzić. Jeśli nie byłoby go tam wcale nie plątałbym się po zamku dalej, jednak, jeśli on tam będzie...
- Pouczę się z Syriuszem. – wytłumaczyłem zwięźle przyjaciołom, którzy właśnie patrzyli na mnie pytająco jakby nie spodziewali się, iż zdołam ruszyć swój wilczy zadek z łóżka. Zastanawiałem się jak wyglądam w ich oczach, ale tego mogłem dowiedzieć się innym razem. Ważniejszy był Syri i jego dziwne zachowanie ostatnimi czasy. Może nawet nie zwróciłbym na niego uwagi, gdyby nie to, iż nie miał w zwyczaju codziennie kręcić się samemu po szkole, a fakt unikania mojego wzroku był wystarczającym potwierdzeniem jego wyrzutów sumienia.
Szybkim krokiem skierowałem się w stronę schodów. Moim celem był gabinet nauczycielki mugoloznawstwa. Jeśli Syriusz miałby się tam kierować to z całą pewnością chciałby być ostrożny by nikt go nie widział. Nie miał zajęć z Seed, a więc byłoby to niewątpliwie podejrzane i zwróciłoby uwagę wielu. Dzięki temu wiedziałem, że jestem w stanie go dogonić lub dotrzeć na miejsce w chwili, gdy będzie znikał w gabinecie, jeśli moje przypuszczania były prawidłowe. Miałem wielką nadzieję, iż tylko sobie wszystko wymyśliłem, ale nigdy nie było całkowitej pewności.
Zacząłem się skradać, kiedy istniało zagrożenie, że Syri mógłby mnie zauważyć, więc na palcach przemierzałem korytarz. Nasłuchiwałem, starałem się wyczuć obcy zapach człowieka w pobliżu, chociaż byłem zbyt zdenerwowany by mogło to zadziałać.
- Będzie, co ma być. – szepnąłem do siebie i wyjrzałem zza ściany korytarza w miejscu gdzie łączył się z innym tworząc coś na kształt litery T.
Widok Blacka stojącego przed otwartymi drzwiami był dla mnie szokiem. Może i brałem pod uwagę tę ewentualność, ale raczej chciałem przekonać się, jak bardzo się myliłem. Tym czasem miałem dowód na to, iż za moimi plecami Syri spotykał się z najbardziej nielubianą przeze mnie nauczycielką.
To zabolało. Może gdyby mi powiedział, że to robi, gdyby się wytłumaczył, wtedy nie czułbym się tak potwornie jak teraz, kiedy robił to w tajemnicy.
- Cieszę się, że jesteś. Wejdź napijemy się herbatki. – słyszałem słodki głos kobiety, która uśmiechała się przymilnie, jak zawsze, gdy rozmawiała z moim chłopakiem. W tej jednak chwili nie wiedziałem czy aby na pewno był „moim chłopakiem”.
- Nie mogę, przepraszam. Spieszę się... – Syri próbował się wyrwać z jej szponów, ale w takim razie, dlaczego w ogóle tam poszedł? Może grał trudnego do zdobycia? Miałem wrażenie, że specjalnie tworzę najgorsze możliwe obrazy by gnębić się bardziej i bardziej. Równie dobrze wszystko to mogło nie mieć najmniejszego znaczenia, ale ja nie potrafiłem przyjąć tego do wiadomości.
- Jestem pewna, że znajdziesz chwileczkę. - Seed zatrzepotała rzęsami a następnie całując swój palec wyszminkowanymi ustami przyłożyła go do policzka Syriusza, który niewątpliwie zarumienił się zawstydzony. – Jedna mała filiżaneczka i wypuszczę cię. – obiecywała kokieteryjnie.
Miałem ochotę rzucić się na nią i rozerwać, ale przecież Syri sam do niej poszedł, sam jej szukał, a więc nie mogłem zrobić nic. Skoro on wybrał ją, to ja musiałem się z tym pogodzić, jakkolwiek było mi ciężko. Gdybym tylko wiedział wcześniej jak walczyć z atrakcyjną nauczycielką, gdybym, chociaż miał pomysł jak pozbyć się jej teraz. A ja miałem tylko pustkę w głowie.
- Tylko na chwileczkę. – odpowiedział jej Syriusz nagle zmieniając zdanie. Wszedł ostrożnie do jej gabinetu, a drzwi zamknęły się za nimi. To było dla mnie wystarczająco wymowne i nie byłem ciekaw niczego więcej. Cokolwiek teraz robili nie interesowało mnie ani trochę. Czułem się zraniony, zdradzony, wykorzystany. Miałem ochotę płakać. Krtań zaciskała się boleśnie, kiedy starałem się powstrzymać łzy, oczy piekły i nie byłem pewny, jak pozbyć się nadmiaru słonej wody, która zamazywała mi pole widzenia.
- Przecież wiedziałeś, Remusie. Wiedziałeś, że coś jest nie tak. – powiedziałem do siebie zmienionym głosem, łapiąc powietrze wielkimi haustami.
Rzuciłem się biegiem w stronę biblioteki. Tam zawsze było pełno miejsc, których nikt nie odwiedzał, regałów niedotykanych od wielu lat, książek, które może nigdy nie były wypożyczone. W takim miejscu nikt mnie nie znajdzie, nikt nie będzie się niczym przejmował. Musiałem tylko wytrzymać te kilka chwil, kiedy to będę przechodził między ludźmi, a później mogłem płakać do woli, jeśli tylko miałbym jeszcze ochotę.
- Jesteś silny, Remusie. Dasz sobie radę. – wmawiałem sobie i gryzłem język, kiedy mijałem liczne rozweselone i zaczytane twarze siedzące przy stolikach, przeszukujące półki, wychodzące z biblioteki. Wybrałem dział z najstarszymi woluminami, takimi, które rozsypałyby się gdyby ktoś włożył je do torby, czy obnosił po szkole. Zalegała tam gruba warstwa kurzu, miałem, więc pewność, co do tego, że nikt nie zaglądał tutaj nawet robiąc porządki. Usiadłem na szarym dywanie brudu i ukryłem twarz w ramionach przytulając czoło do kolan. Nagle wydawało mi się, że jeśli zacznę płakać będzie to płacz wymuszony. O ile wcześniej naprawdę miałem ochotę wylać morze łez, o tyle teraz wcale tego nie potrzebowałem. Byłem wściekły i gdybym dał temu upust niszczyłbym wszystko, co mnie otacza. Chciałem się wyżyć na czymkolwiek, ale potrafiłem powstrzymać złość. Było to zapewne jedyne, co miałem pod kontrolą.
- Będzie dobrze, znajdziesz sobie zajęcia, znajdziesz lekarstwo i już nic cię nie ruszy. – nadal przemawiałem do siebie czując, że to może pomóc, jeśli tylko będę to robił wystarczająco przekonywująco.
Nagle znowu chciałem płakać i już sobie w tym nie przeszkadzałem. Uznałem, iż chwila płaczu dobrze mi zrobi i pomoże pozbyć się tego ciężaru z serca. Tylko, że ta słabość szybko minęła i byłem zły na samego siebie za łzy.
Wstałem i wziąłem pierwszą lepszą książkę z półki. Musiałem, a raczej chciałem, się czymś zająć, a nic nie mogło ukoić mnie lepiej niż stary, rozsypujący się wolumin, którego od lat nikt nie dotykał. Nie miałem pojęcia, dlaczego właśnie to miało na mnie lepiej wpłynąć, ale musiałem uciec od wszystkiego, co sprawiało mi przykrość.
Ponownie rozsiadłem się na zakurzonej podłodze i otworzyłem nie mniej brudną książkę. Okładka niemal odpadła, gdy uchyliłem ją oddzielając od kartek z tekstem.
 - A teraz czytaj głuptasie, póki coś się nie zmieni. – rozkazałem i zabrałem się za składanie wyblakłych liter, które gdyby mogły zapewne także rozsypałyby się odchodząc ze starości od stronic. Nie obawiałem się śmierci z powodu nudy, jeśli książka nie przypadnie mi do gustu. Nic gorszego już i tak nie mogło się stać, a więc mogłem w spokoju zestarzeć się w tamtym kącie wraz ze wszystkim, co tam się znajdowało.

3 komentarze:

  1. ~Niebieski Kot2 marca 2011 13:46

    O tak... to lubię. Teraz Syriusz powinien dopaść Remusa pomiędzy tymi zakurzonymi regałami i go trochę dopieścić, bo widać, że chłopak wygłodniały jest i się mu roją głupie pomysły w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj... bez wyjaśnień się tutaj nie obędzie, a skoro Remi powiedział, że idzie pouczyć się z Syrim, a Black wróci sam, to chłopaki się zaniepokoją... bo raczej trudno nie odnaleźć się z bibliotece xP Szczególnie, że Syri miał swoje materiały, więc siedziałby gdzieś z przodu, więc nie sposób byłoby go nie zauważyć... poza tym chyba wyczuje, że jego zmyłki zostały rozszyfrowane ;P

    OdpowiedzUsuń
  3. I tak się właśnie dzieje kiedy ma się tajemnice ... aż mi się oczka zaszkliły kiedy wyobraziłam sobie tak smutnego Remuska ...

    OdpowiedzUsuń