środa, 1 czerwca 2011

Kartka z pamiętnika CXXVIII - Syriusz Black

Notka na AI NO TENSHI, zapraszam ^^


Siedząc na łóżku Remusa wpatrywałem się w jego śpiącą twarz. Wydawał się spokojny, chociaż nie wiedziałem, co mogło w tej chwili dziać się w jego głowie. Jakby na to nie patrzeć spędził wiele godzin pod zamkiem, nawet jeśli nie zdawał sobie z tego sprawy, i tylko dzięki niesamowitym umiejętnościom dyrektora udało nam się go wyciągnąć. Cieszyłem się, że Sheva był tam z nim i troszczył się o mojego chłopaka. Z powodu tego zajścia obaj byli zwolnieni z reszty zajęć by mieć możliwość wypoczęcia po szoku, jakiego z pewnością doznali, a który wpłynął na ich organizmy, chociaż sami nie mieli o tym pojęcia. Nie rozumiałem, jak to możliwe, niewątpliwie jednak ciało wiedziało lepiej niż umysł. Ja sam niemal umarłem na zawał, kiedy rozstąpiła się ziemia i pochłonęła Remiego wraz z Andrew. Obawiałem się wtedy, że zostali pogrzebani żywcem, na szczęście mój czarny scenariusz nie spełnił się i odzyskałem mojego chłopca całego i zdrowego. Dopiero teraz uświadomiłem sobie jak bardzo musiał być zmęczony, skoro spał nie wiedząc, co się wokół niego dzieje. Nawet podczas nocy po pełni był czujniejszy niż dziś.
Pogłaskałem go, a jego powieki uniosły się ukazując mi niepewnie spoglądające jasne oczy, które zdradzały całą prawdę o stanie Remusa. Był nie do końca przytomny i działał raczej odruchowo niż z pełnią świadomości. Nie mniej jednak pochyliłem się i pocałowałem jego słodkie ustka. Chłopak uśmiechnął się i pozwolił mi działać, jakby uważał to tylko za sen.
Postanowiłem wykorzystać jego niewiedzę w tej dziedzinie i karmić go złudzeniem pięknych marzeń. W ten sposób mogłem dostać to, czego chciałem lub przynajmniej w pewnym stopniu przyzwyczaić Remusa do coraz większych wymagań, jakie miałem, a więc do zdecydowanych pieszczot. Nie uważałem go za delikatnego, chociaż bez wątpienia Lupin należał do grona nieśmiałych osób, które dopiero zaczynały oswajać się ze światem.
Wysunąłem głowę zza kotar Remusowego łóżka i sprawdziłem, czy Sheva także śpi. Miałem szczęście, gdyż reszta chłopaków była zajęta uganianiem się za Ślizgonami, a tym samym nic nie stało mi na przeszkodzie bym mógł dobrać się do mojego chłopaka.
- To będzie bardzo dobry sen. – szepnąłem mu do ucha, a błogi uśmiech podciągnął kąciki warg Lupina ku górze. Zdecydowanie jego umysł zatrzymany został w krainie snów, zaś ciało wróciło by czerpać i dawać przyjemność. W sumie nie liczyłem na wiele, chociaż warto było wykonać chociażby kilka drobnych kroczków, bylebym mógł kiedyś posiąść Remusa całego. Nie mogłem być pewny naszej wspólnej przyszłości póki nie oddał mi się bez reszty, tak jak i ja pragnąłem oddać się jemu. Skoro byliśmy parą powinniśmy to przypieczętować. Tak mówiło mi moje ciało.
Zatarłem dłonie i zabrałem się z werwą za rozpinanie guzików piżamy chłopaka. Oblizałem usta czując, jak ślina zbiera się pod moim językiem. Remi był doprawdy apetycznym kąskiem i miałem niejasne wrażenie, iż to ja jestem w tym wypadku bestią. Odczuwałem głód spoglądając na poznaczoną licznymi śladami po niedawnych bliznach pierś.
- Lepsze od kurczaka. – powiedziałem do siebie i z rozkoszą przystąpiłem do ucztowania. Zacząłem od pocałunków składanych na jasnej skórze, której chłopak chyba nigdy nie planował opalić. Nadto bał się spojrzeń innych osób, by miał chwalić się sobą otwarcie. Mogłem być z siebie dumny, skoro byłem jedynym, który miał dostęp do tak wielu tajemnic Remusa. Do jednej z nich zaś nieubłaganie się zbliżałem.
Pociągnąłem w dół spodnie złotookiej śpiącej królewny od razu odsłaniając najintymniejsze partie ciała, które przeznaczone były wyłącznie dla moich oczu.
- Teraz już nie będziesz się mógł wykręcić, ani tym bardziej uciec. – rzuciłem do brzucha chłopca. Nie bez przyjemności pocałowałem dołeczek jego pępka. Zauważyłem, że na twarzy Remiego pojawia się tym większy uśmiech, więc uczyniłem to ponownie. Był bezbronny i to właśnie uderzyło mnie prosto w najczulsze miejsce.
Czując łaskotanie w podbrzuszu i walcząc z ogromnym pragnieniem spojrzałem na członek Lupina. Nie chciałem by oskarżono mnie później o wykorzystywanie chłopaka we śnie, więc nie zdecydowałem się na kolejny krok. Jakkolwiek chciałem ulżyć swojemu pragnieniu by posmakować tego, czego mi nie pozwalano, jednak mógłbym nigdy nie mieć okazji na powtórzenie tego, a nie wytrzymałbym takiej kary. Rozmyśliłem się na dobre.
- Syriuszu... – moich uszu doszedł niepewny głos Remusa. Uświadomiłem sobie wtedy, że jego senność zniknęła. – Dlaczego wpatrujesz mi się w... – nie dziwiłem się nawet temu, że zwiesił głos zamiast dokończyć. Sam pewnie czułbym się na jego miejscu okropnie, gdybym obudził się z czyjąś twarzą przy kroczu.
- Yyy... To nie tak, jak wygląda...
- A jak? – był rumiany, jednak nie stracił pewności siebie. Wpatrywał się we mnie odważnie i nie mogłem ukryć podziwu, jakim napawała mnie ta zmiana. Może jednak nie do końca był sobą?
- No widzisz... W sumie to jest tak jak wygląda. – nawet nie mogłem pomyśleć nad dobrą wymówką. Nie miałem wystarczająco dużo czasu, by cokolwiek wiarygodnego przyszło mi do głowy. Zostałem przyłapany na gorącym uczynku, a jedynym, co w takiej chwili mogłem zrobić było przyznanie się do winy. – Chciałem zrobić to, na co mi nie pozwalasz, ale zrezygnowałem. Nie chciałem cię rozzłościć wykorzystując chwilę twojej nieuwagi. – sprostowałem by przypadkiem chłopak nie pomyślał, iż powód mojej rezygnacji mógłby być związany z czymś innym.
- Pozwalam ci to zrobić.
- Hę?! – musiałem mieć naprawdę dziwną minę.
- Pozwalam na... Wiesz. I jestem w pełni świadomy tego, co mówię. – Remus peszył się z każdą chwilą bardziej, jednak nie odwrócił wzroku. Musiało go to kosztować wiele wysiłku, jednakże podołał. Byłem z niego dumny.
- Więc mogę, językiem? – na swoje pytanie otrzymałem w odpowiedzi potwierdzające skinienie. To było jak urodzinowy prezent! Nieoczekiwany i najbardziej upragniony. Remi pozwalał bym posunął się dalej niż kiedykolwiek do tej pory. Nie mogłem mu odmówić!
Z uśmiechem przeniosłem spojrzenie z twarzy chłopaka na jego krocze. Ku mojemu lekkiemu zaskoczeniu stwierdziłem, iż członek Lupina uniósł się o kilkanaście stopni do góry. To jednoznacznie potwierdzało jego niedawne przyzwolenie. Wiedział, co oznaczają słowa, które wypowiedział.
Moje serce zaczęło bić szybciej. W końcu miałem okazję, chociaż w tym niewielkim stopniu, zadowolić mojego kochanka, tak jak powinienem. Znając się na tym wyłącznie w teorii przystąpiłem do dzieła.
Wysunąłem język i polizałem. Skóra chłopaka w tym miejscu miała leciutko słonawy smak. To było zupełnie nowe doznanie. Obawiałem się, że przypadkiem mógłbym go zranić zębami, więc nie pozwoliłem sobie na wkładanie w usta zbyt wielkiej części jego ciała. Postanowiłem poćwiczyć zanim zdecydowałbym się na więcej.
Remus był podniecony, zasłaniał usta dłońmi, by nie wydać z siebie żadnego dziwnego odgłosu i starał się nie kręcić. Dla niego było to na pewno wielkim poświęceniem, zaś ja nie wyobrażałem sobie, jak mogłem zadowalać go w jakikolwiek inny sposób. Przecież najważniejsze było właśnie to, by sprawić mu rozkosz, a ta obecna sięgała głębiej niż zwyczajna pieszczota dłonią.
Męczyłem główkę penisa domyślając się jak silne bodźce musiały być wysyłane w tamtej chwili do najważniejszych komórek ciała Remusa. Właśnie zabierałem się za ponowne liźnięcie, kiedy Remi zasłonił krocze rękoma, a przez jego palce przelewała się jasna substancja.
- Ojć. – rzuciłem głupio i spojrzałem na Lupina, który nakrył swoją twarz poduchą i przyduszał się nią. To mogło oznaczać tylko jedno. – Było dobrze, prawda? – wcisnąłem się pod miękki materiał i złotooki musiał dać za wygraną, jeśli nie chciał by moja głowa zmiażdżyła mu nos.
- Było dziwnie. – syknął z mieszaniną złości i wstydu, co odebrałem, jako komplement, nie zaś skargę. Jako że jego ciało poddało się zbyt szybko uznałem, że takie doznanie musi być obłędne. To był przecież pierwszy raz, kiedy pozwoliliśmy sobie na dorosłą rozkosz, a mi już spodobało się to niesamowicie. Zabawne, ale nie myślałem, że lizanie Remusa może sprawić przyjemność także mi, a przecież czułem radość i mocne łaskotanie w podbrzuszu. Znalazłem nową pasję i Remi nie mógł się łatwo z tego wywinąć.
- Podobało ci się, jestem pewny. – rzuciłem szelmowsko, a chłopak prychnął nie mając w planach komentowania moich słów. Może się wstydził, a może nie potrafił zaprzeczyć? Jednak z całą pewnością coś się w nim zmieniło.

2 komentarze:

  1. ~Niebieski Kot1 czerwca 2011 15:02

    O fajnie. Wracamy, jak widzę, do starego dobrego wątku głównego. Z niecierpliwością będę czekać na opis odczuć Remusa.

    OdpowiedzUsuń
  2. Własnie, właśnie. Ciekawe co w tamtym momencie Remusowi w główce siedziało. I co by nam ciekawego o tym incydencie powiedział. Huh :3

    OdpowiedzUsuń