środa, 3 sierpnia 2011

Oświecenie...

xXx, spokojnie, ja wiem, jak bardzo różni się treść tego bloga teraz od tego, co było na początku. Próbowałam z tym walczyć, ale jakoś nie mogę wygrać =.= Jeśli mam być szczera to zwaliłabym winę na starość! Proszę się nie śmiać, ale naprawdę! Dawniej – kładłam się spać, wymyślałam notkę i dopiero zasypiałam. Teraz – kładę się spać z planem wymyślenia, a zasypiam w przeciągu 10 minut T^T Czas umierać xP

Jeśli chodzi o parę hetero... (widzę, że ten temat wypływał i nadal wypływać będzie) Nic się przez te wszystkie lata nie zmieniło. Nie potrafię pisać hetero romansideł, nie lubię hetero romansideł, uważam związki hetero za wulgarne, mdli mnie na myśl o parze hetero, o której miałabym pisać. Co zabawniejsze, jestem hetero xP

 

Pamiętacie bloga Blask i Mrok, który tak Wam się kiedyś spodobał? Autorka założyła nowego, więc zapraszam Was serdecznie! Wiem, że warto!

http://www.niemoralnoschogwartu.blog.onet.pl


21 grudnia
Obudziłem się odczuwając wewnętrzny niepokój, który sprawił, że mimo przespanej dobrze nocy nie czułem się wcale rześki i pełen sił. Wiedziony jakimś nieznanym instynktem, który nie miał nic wspólnego z likantropią, odkryłem się, po czym podwinąłem ku górze koszulkę piżamy. Nie było mi najwygodniej, gdyż musiałem podnieść nieznacznie głowę by widzieć dół swojego ciała, ale wytrwałem to dzielnie. Wziąłem głęboki oddech i ścisnąłem skórę na brzuchu. Ku mojemu przerażeniu zdołałem wziąć ją w palce. Uformowała się w fałdkę grubości mojego palca, więc przerażony puściłem swój brzuch i uklęknąłem na łóżku zsuwając się z niego pospiesznie. Nie mogłem pozwolić wszystko toczyło się nadal tym samym torem. Na moim brzuchu zaczął robić się zwałek tłuszczu! Czułem, jak przez moje ciało przechodzą zimne dreszcze. Musiałem działać natychmiast! Moim zadaniem było wziąć się za siebie, więc zacząłem nie zwlekając.
Położyłem się na podłodze w nogach łóżka i powoli sztukowałem ćwiczenia, które przychodziły mi do głowy, a naliczyłem tylko jedno. Podnosiłem się do siadu i kładłem na ziemi, by ponownie się unieść. Wyraźnie czułem, że moje mięśnie nie są do tego przyzwyczajone, toteż stękałem zmęczony po dziesięciu takich powtórzeniach.
Moje wysiłki obudziły przyjaciół, którzy jeden po drugim wyglądali zza kotar swoich posłań. Z niezadowoleniem stwierdziłem, że Syriusz uśmiecha się pod nosem. On nie musiał obawiać się niczego, gdyż od jakiegoś już czasu wykonywał serię ćwiczeń przed snem. Kiedyś to ja naśmiewałem się z jego starań, które wydawały mi się bezsensowne, zaś teraz to on był górą, a ja musiałem się męczyć.
- Remusie, co ty robisz? – Andrew zaspany i opatulony kołdrą wstał podchodząc do mnie. Ziewnął przeciągle, zamrugał załzawionymi oczyma i otarł je o pościel.
- Jak to, co? – James pospieszył się z odpowiedzią na pytanie przyjaciela, zanim ja zdążyłem położyć się spokojnie na brzuchu by to zrobić. – Brzuszek rośnie to i ćwiczyć zaczyna. Karmicie go słodyczami, jak domowe zwierzątko, więc i obrasta tłuszczykiem, jak i Peter.
Rzuciłem w stronę okularnika wściekłe spojrzenie. Miał rację, ale i tak czułem, że mnie to irytuje. Mógł, chociaż udawać, że mi współczuje lub, że się nie domyśla niczego.
- James, nie przesadzaj. Remus jest słodki, kiedy mieli wszystkie te czekoladowe cuda, cudeńka i jeszcze więcej czekoladowych cudów. – oczy Blacka rozbłysły po tej niewinnej drwinie.
- Dobrze, że ćwiczy. – Peter wydawał się całkiem rozbudzony zapewne z powodu interesującego go tematu. – Ćwiczy, więc będzie mógł nadal jeść słodkie. To oczywiste. Gdyby nie ćwiczył musiałby sobie odmówić czekolady.
Nie często się to zdarzało, ale Peter miał rację. Jeśli postanowiłbym ćwiczyć mógłbym nie żałować sobie łakoci, a to oznaczało słodkości, czekoladę i wszystko to bez ograniczeń dyktowanych przez rosnący brzuch. Kiedyś byłem na diecie, zaś teraz miałem zamiar pozbyć się problemu bez odmawiania sobie czegokolwiek. Tym bardziej, że święta miałem spędzić w Hogwarcie, a dzieliły mnie od nich zaledwie dni.
- J., czy mi się wydaje, czy ty miałeś niedługo wystawiać jakieś przedstawienie... – nie mogłem ukryć wyraźnie wrednej nuty, która pojawiła się w moim głosie, a uśmiech, który przywołałem daleki był od niewinnego.
- O, cholera! – Potter poderwał się stając na nogi i z przerażeniem wpatrywał się we mnie. – Zapomniałem! – nie zawracając sobie głowy pantoflami ani ubieraniem się pognał do drzwi. Zaledwie je otworzył, a już wydzierał się na całe gardło. – Evans! Evans! – widać dziewczyna sama nie wiedziała, w co się pakuje, kiedy proponowała okularnikowi współpracę.
Drzwi za chłopakiem zamknęły się z trzaskiem, a jego nawoływania ucichły stłumione przez grube drewno. Tę bitwę zakończyliśmy z wynikiem jeden do jednego.
Zmęczony podniosłem się na nogi i usiadłem na łóżku dotykając ręką brzucha. Nie łudziłem się, że już w tej chwili nie było już wcześniejszego zwałka. To było niemożliwe, więc po prostu starałem się wymacać, czy mogę liczyć na ból mięśni, już po pierwszych ćwiczeniach. Miałem wrażenie, iż dolegliwości związane z moim nagłym wysiłkiem fizycznym pojawią się najpóźniej po obiedzie. Uzmysłowiło mi to, jak dalece pozwalałem sobie na beztroskie obżarstwo, za które musiałem teraz słono zapłacić.
- Pokaż mi, co cię tak przeraziło. – Sheva podszedł do mnie uśmiechając się znacząco. Moje nieszczęście bawiło go niesłychanie i wcale nie mogłem się temu dziwić. Gdyby na moim miejscu znalazł się James, czy chociażby Syriusz na pewno zwijałbym się teraz ze śmiechu. Niestety to ja byłem ofiarą swojego uzależnienia od słodyczy.
- Patrz. – mruknąłem pokonany i podciągnąłem piżamę na kilka centymetrów. Moja skóra wcale nie była naprężona, ale zwijała się nieznacznie poniżej pępka, co jednoznacznie wskazywało na zaczątki czegoś większego. Pociągnąłem nosem załamany. Nie chciałem skończyć jak Peter!
- Coś tu faktycznie jest. – Andrew wyciągnął rękę i złapał lekko za znienawidzoną przeze mnie fałdę skóry.
W tej chwili z głośnym plaśnięciem Syriusz strącił dłoń Shevy, a jego jasne oczy płonęły złością. Zaskoczony, nie spodziewając się czegoś takiego wpatrywałem się w chłopaka, jakby nagle zamienił się w bestię. Instynktownie musiał wyczuć, że wpatruję się w niego, gdyż rzucił na mnie okiem, po czym odwrócił zmieszany głowę i prychnął. Wydawało mi się, że przez chwilę jego twarz była rumiana, ale nie mogłem być tego całkowicie pewny.
Andrew z urazą kopnął Blacka w tyłek, gdy ten stracił swoją zwykłą czujność.
- Nie bij mnie! – warknął blondyn i zaczął mnie dotykać po twarzy, piersi, plecach, wszędzie gdzie dostał, a jego wzrok utkwiony był w gniewnych tęczówkach Syriusza.
Jak grom z jasnego nieba spłynęło na mnie olśnienie.
- O mnie się pokłóciliście?! – rzuciłem głośno, a Peter potakiwał ze swojego łóżka potwierdzając. Widać miał zakaz mówienia mi czegokolwiek, jednak teraz, gdy sam domyśliłem się wszystkiego mógł z powodzeniem zapomnieć o wcześniejszych przymusach.
- Mówiłem, że to nic takiego i nam przejdzie. – rzucił z przekąsem Black. Gdyby wiedział, jaki byłem na niego wściekły na pewno odpuściłby sobie swój dumny ton.
- To ten tyran wszystko zaczął. – Andrew wskazał palcem kruczowłosego, z którym nadal wymieniał się złowrogimi spojrzeniami. – Uznał, że za bardzo się tobą interesuje i wszczynał wojnę, kiedy tylko się dało.
- Jestem zły! – odezwałem się poważnie. Nic więcej nie przychodziło mi do głowy, więc postanowiłem ująć wszystko w najprostszych słowach. – Nie odzywaj się do mnie póki mi nie przejdzie, a ty nie przemyślisz swojego zachowania! – matkowałem, co również nie należało do pomysłowych komentarzy. – Sheva to mój przyjaciel, a ty go źle traktujesz!
- James też jest przyjacielem, ale wcale się do ciebie nie przystawia. – Black wydawał się nieprzekonany. Mało tego jego oczy błyszczały niebezpiecznie.
- James to salonowy głupek! A ty jesteś jeszcze głupszy! A teraz, żegnam pana, panie Black! – wdrapałem się na łóżko i szczelnie zasunąłem kotary, by nie mógł mnie widzieć. Nadąsany planowałem spędzić tak dłuższy czas, ale właśnie odczuwałem wyraźny protest mojego żołądka, który domagał się jakiegokolwiek śniadania. – Andrew. – odezwałem się wyniośle do chłopaka, do którego nie czułem żadnej urazy. – Podasz mi tutaj ubrania? Nie mam zamiaru oglądać tego nieczułego brutala. – prawdę powiedziawszy, nie wiedziałem jak powinienem go nazwać. Uważałem, że zazdrość Blacka zakrawała na chorobę i wcale mi to nie schlebiało. Mógł się złościć na innych, ale nie na Shevę. Nie do końca pojmowałem także powody zachowania mojego chłopaka. Między mną, a zielonookim od dawna była bardzo silna nić przyjaźni, która zahaczała niemal o związek, ale nie nasze uczucia nie wychodziły poza ramy niemal braterskich uczuć. Nasze pocałunki pozbawione były namiętności, objęcia służyły wyłącznie celom czysto praktycznym, a dotyk nigdy nie sięgał w rejony zarezerwowane wyłącznie dla kochanka. Skąd, więc nagła zazdrość chłopaka? Postanowiłem wcale tego nie roztrząsać i poczekać, aż Syriuszowi wrócą zmysły. Wtedy wysilę się i zapomnę o wszystkim, co nawymyślał. Do tego czasu jednak musiałem robić wszystko, co było w mojej mocy by uzmysłowić mu jak dalece przesadzone są wymysły jego wyobraźni.


8 komentarzy:

  1. ~Shukumei Yuki3 sierpnia 2011 15:55

    Moim zdaniem Syriusz ma prawo byc zazdrosny, bo Sheva na za dużo sobie pozwala. Ale to tylko moje zdanie, dziewczyny, której się wszystko kojarzy. XD I biedna Lily... Nie no, to szykuje się armagedon. XDD No i ciekawa jestem co wyniknie z tej paniki i desperacji Remiego. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z przedmówczynią. Jakoś Syriusz nie dobiera się do Fabiena.. fakt, że niezbyt ma jak, co czyni sytuację Blacka jeszcze gorszą, ale gdyby tylko on mógł dotykać Fabiena, pomiziać, pocałować, to ciekawe, czy Sheva byłby równie wyrozumiały. Remi nadal jest dziecinny i nie dostrzega istotnych rzeczy, a ja bym na miejscu Syriusza zadziałała radykalnie - Remi jest po stronie Shevy, więc niech go ma, a on zamieni sobie z kimś pokoje. No ciekawe, czy Lupin nie byłby w szoku, opamiętując się wreszcie. Nie to, że nie lubię Shevy, ale relacja w związku zachowana być musi, a Sheva teraz wręcz pochłania czas Syriusza i Remiego.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zapomniałam napisać, że blog, który polecasz, nie pisze Wyimaginowana, ale jej brat xP

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak zostałam poinformowana przez autora... chyba jej charakter nie zmieniłby się tak bardzo... wiesz... Pisząc takie opowiadania i odpowiedzi do ludzi, a z drugiej strony... Chyba za mało znam się na ludziach...?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie chodziło mi o to abyś zamieniła Remusa i Syriusza na jakąś dziewczynę tylko nie potrafię wyobrazić sobie Potera z nikim innym jak z Lily Evans i może jednak warto pójść w tym kierunku, na pewno pasowała by do paczki gryfonów :)A co do planu notek to może wymyśl jakiś główny watek a potem jak będziesz miała czas obmyślaj szczegół bo twoje opowiadanie choć nadal bardzo dobre jest pozbawione dynamizmy.

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nowa notka xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Baal to taki... hmm... Trochę elegancik. Malfoy w wydaniu extra xD Magicznie udoskonala swój wygląd.. chociaż raczej te brwi to kwestia genów - ładną twarz odziedziczył po nieco krętej linii genów części elfiej xD

    OdpowiedzUsuń
  8. To było do przewidzenia, że pokłócili się o Remusa, w końcu o co innego mogli. Sądzę, że nie narażaliby swojej przyjaźni dla paczki fasolek wszystkich smaków.Coraz bardziej zaczyna bawić mnie myśl, że Remus zachowuje się jak kobieta przed okresem i w jego trakcie. Obraza się o byle co, później boczy się przez jakiś czas i szybko zmienia mu się humor. To niepokojące xD

    OdpowiedzUsuń