piątek, 2 grudnia 2011

Nie ja!

- Ile razy mam to powtarzać?! To nie moja wina! Nie maczałem w tym palców! Ani dosłownie, ani w przenośni. – James załamany postawą ogółu Gryfonów setny już raz opowiadał to samo i zapewniał o swojej niewinności uczniów, którzy mieli mu za złe zakaz opuszczania zamku przez trzy dni. – To Hagrid utoczył kulę, bo chciał ją zatrzymać aż do wiosny, żeby wykorzystać ją dla poprawienia stanu swoich grządek. Nie interesuje mnie toczenie kul z gnoju, jasne? – warczał poirytowany. – To jemu wyślizgnęła się z rąk i potoczyła w dół jego niewielkiej górki, a że ziemia była wilgotna to i rozpęd stał się większy! Zapytajcie McGonagall, to jej się tłumaczył i to przy mnie!
- Wybacz, że w końcu o to zapytam, ale, po co biegłeś za tą kulą? – tym razem się nie powstrzymałem. Jeśli chłopak mówił prawdę to chciałem znać odpowiedź na swoje pytanie.
- Dzięki, Remi, naprawdę ułatwiasz mi zadanie. – nie obyło się bez ironicznego komentarza. – To był odruch niekontrolowany, dobra? Myślicie, że uganiałbym się jak głupi za wielką hipogryfią kupą łajna gdybym był temu wszystkiemu winny? James Potter, w wolnych chwilach goni zwierzęce odchody po błoniach. Dajcie spokój! Jestem żądny sławy, ale nie do tego stopnia! Wybaczcie to rozczarowanie, ale niestety, tym razem nie ja jestem sprawcą waszych nieszczęść. – J. zakończył swoją pasjonującą opowieść, a słuchacze rozeszli się, chociaż nie wątpiłem, iż wrócą, jeśli któryś z nauczycieli nie powie im, co tak naprawdę się stało. W prawdzie wierzyłem w wersję okularnika, ale chętnie upewniłbym się, co do prawdziwości jego słów.
- J. chyba nie dziwisz się, że ci nie wierzą? – Sheva uśmiechał się pod nosem przez cały czas trwania „obrony Pottera” i nawet teraz jego usta w dalszym ciągu wykrzywiały się kącikami ku górze.
- Dziwię się! Jestem kombinatorem, ale nie kłamcą!
- Nos ci nie rośnie, więc ciężko to udowodnić... – zielonooki bawił się w najlepsze drażniąc powoli okularnika, który z coraz większym trudem panował nad sobą. Nie mniej jednak im bardziej denerwował się James tym bardziej byłem przekonany, co do jego niewinności. Patrząc na to wszystko z bardziej „naukowego” punktu widzenia J. nigdy nie zgodziłby się na zabawę w żuka gnojaka, nie wspominając już o tym, że nie utoczyłby czegoś tak wielkiego.
Wszelkie dalsze rozważania zostały jednakże przerwane przez głośny huk dochodzący z naszej sypialni. To mi o czymś przypomniało toteż skrzywiłem się wstając ociężale ze sofy, którą zajmowałem opijając się gorącą czekoladą i grzejąc swoje kończyny przy ogniu kominka.
- Co tam się dzieje? – nawet Peter zainteresował się dziwnymi odgłosami dochodzącymi z pokoju. Nazwałbym to zaciekłą walką z wielkim potworem, gdybym tylko nie podejrzewał niczego.
- Yy... Obawiam się, że to moja wina. – wyznałem trochę skrępowany. – Dlatego zalecam szybki powrót do pokoju. Syriusz może potrzebować pomocy. – tym razem popędziłem szybko po schodach na górę i ostrożnie uchyliłem drzwi. Przyjaciele stali za mną dotrzymując mi kroku.
Przez uchylone drzwi wypłynęły książki ścieląc się pod moimi stopami. Tak, to zdecydowanie było moją zasługą. Przełknąłem głośno ślinę.
- Syriuszu, jesteś tam gdzieś?! – niespokojnie rozejrzałem się po zasłanym woluminami pokoju. Miałem nadzieję, że chłopak nie uderzył o coś głową, ani też nie został pochowany żywcem pod stertą książek.
Przez dłuższą chwilę panował całkowity spokój i już zaczynałem się naprawdę bać, kiedy jakaś sterta oprawionego w skórę papieru zaczęła się poruszać. Wyłonił się z niej Syriusz cały obolały i trochę zakurzony. Kaszlał sucho najpewniej nałykawszy się brudu.
- Czy ktoś mi wytłumaczy, co ta biblioteka robi w naszym pokoju? – zrzucił z głowy cienką książeczkę, którą uwielbiałem. – Przespałem się zaledwie godzinę, a później wstaję, wpadam na wieżę z książek, upadam na inne książki i co? Przysypuje mnie tym więcej książek! Więc jak, ktoś mi wyjaśni, co to takiego?
- W sumie to ja powinienem. – podniosłem rękę nieśmiało. Było mi wstyd, że zapomniałem poinformować przyjaciół o pewnych niedogodnościach, jakie mogły się pojawić w najbliższym czasie, a które zaskoczyły Syriusza ledwie zwlekł się zmęczony z łóżka. Nieprzespana noc spędzona na pisaniu zaległego referatu zaraz po wyczerpującym Balu, a później ucieczka przed śmierdzącą kulą dały mu się we znaki, a teraz ja dolewałem oliwy do ognia. – Trafiłem na wspaniałą promocję w jednym antykwariacie... – zacząłem patrząc błagalnie i przepraszająco na Blacka. – I nie mogłem się powstrzymać. Książki były bardzo, bardzo tanie i uznałem, że od nich nie przytyję tak, jak po słodyczach, więc... – bezradnie wzruszyłem ramionami. – Całkowicie zapomniałem wam powiedzieć, że Skrzaty mają dostarczyć mi wszystko do pokoju. Nie wiedziałem, że coś złego się stanie!
- Cóż, w sumie nic się nie stało. – Syri przedarł się przez książkowy dywan nie depcząc przy tym żadnego z moich woluminów i objął mnie całując w policzek. – To nic wielkiego. Musisz tylko przez tydzień masować mi mój obolały tyłek, który nabierze sinego koloru już niedługo.
- Dobrze ci tak. – usłyszałem za sobą głos Jamesa, kiedy lekko zaskoczony patrzyłem na swojego chłopaka. Chciałem jakoś to skomentować, ale nie wiedziałem jak. Nie wątpiłem, iż mówił serio i już jutrzejszego dnia zajmie moje łóżko żądając zapłaty za swój upadek.
- Po chwilowym namyśle stwierdzam, że ci się należało i wcale nie jest mi przykro, że o niczym nie wiedziałeś. – uniosłem się dumą. Były to bez wątpienia dziecięce przekomarzania tym bardziej, że zarówno jak, jak i Syriusz uśmiechaliśmy się lekko do siebie.
- Jeśli ty ich nie wymasujesz zrobi do Sheva. Jestem pewny, że on nie będzie miał nic przeciwko, prawda? – obaj spojrzeliśmy na chłopaka, który udawał, że wcale nas nie słucha grzebiąc w moich książkach.
- Jeśli mam być szczery. – odezwał się w końcu. – Jeśli ma to być masaż na nagim ciele to jak najbardziej jestem chętny. Fabien się nie obrazi, a może nawet uzna za właściwe zdobywanie przeze mnie wprawy. Zastanawia mnie jedno... Gdzie ty chcesz to wszystko upchnąć? – zielone oczy chłopaka zwróciły się w moją stronę. Mogłem tylko kolejny już raz wzruszyć ramionami. Nie chciałem im mówić, że mój plan polegał na wysyłaniu codziennie po jednej książce do domu, jeśli pogoda na to pozwoli, a sowa nie padnie ze zmęczenia.
Tak naprawdę to część z tych książek przeczytałem już dawno temu i spodobały mi się do tego stopnia, iż planowałem zabrać się za nie jeszcze raz, gdyby tylko była okazja. Jak więc mogłem odmówić sobie kupienia tego wszystkiego, skoro było to tańsze niż najtańsze łakocie.
Ścisnąłem lekko dłoń Syriusza wbijając w nią paznokcie, by okazać tym swoje niezadowolenie z powodu głupiego pomysłu masażu, który miałby wykonać Andrew, jeśli ja nie wyrażę zgody. Prychnąłem by jeszcze bardziej podkreślić swoje zdanie na ten temat i zabrałem się za układanie przewróconych przez kruczowłosego gór książek. Z jakiegoś powodu było mi ich nadal mało i żałowałem, iż wydałem na nie wszystkie swoje oszczędności, których było tak niewiele. Chętnie jeszcze raz zabrałbym się za przeglądanie ofert antykwariatów w Proroku Codziennym, ale byłoby to zbyt niebezpieczne dla mojego serca. Złamałoby się!
Z wielkim zdziwieniem stwierdziłem, że nie chce mi się dalej układać ciężkich, licznych woluminów. Zupełnie jakby coś we mnie wstąpiło. Rozsiadłem się, więc nie bacząc na to, że przecież to moje cenne skarby stanowiły nowe krzesło. Czułem się dziwnie zmęczony, a może to przyjemny widok „nowego wystroju pokoju” tak na mnie wpłynął?
- Mam ochotę na coś dobrego. – wyrwało mi się.
- Ja jestem najlepszy. – albo Syriusz ćwiczył na mnie flirty, albo był skrajnie stęskniony pieszczot, co musiało być moją winą, gdyż ostatnimi czasy nie miałem dla niego zbyt wiele czasu.
- „Źle się dzieje w państwie duńskim”. – westchnąłem załamany swoją postawą.

3 komentarze:

  1. ~Shukumei Yuki2 grudnia 2011 19:48

    Ojej, Remi ma uzależnienie nie tylko od słodyczy, ale i od książek! Mwah! Można uzależnic się od czytania? No tak, można od wszystkiego... Ojej... XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej nocia w moje urodziny i to jaka ;-) jeśli remiemu ulży to ja mogę pomasować syriuszowy tyłek >;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Obronić Pottera i nie doprowadzić do takiego finału, jaki spotkał Sokratesa może już chyba tylko dyrektor, albo McGonagall xDSheva spragniony pieszczot... Syri też... co oni mają ze swoimi partnerami! Powinni się jakoś zgadać i zarządzić łapankę i przywiązanie do łóżka, aby dzielili ten sam los uwięzionych i nie mających nic do gadania, a jak! xDRemi lubi tanio kupować książki, a ja świeczki zapachowe xD(U mnie nowy rozdział xD)

    OdpowiedzUsuń