niedziela, 30 listopada 2014

Na elfy, ale co rekin?

NOWA NOTKA NA AI NO TENSHI - FILLIP, MARCEL I MAŁY NATHANIEL ;) *KLIK*

Przypominam, że w środę notki nie będzie!

6 sierpnia
Było wcześnie, ale nie mogłem już dłużej spać, więc siedziałem nieruchomo na brzegu łóżka i walczyłem z ogarniająca mnie melancholią. Skąd się wzięła? Dlaczego dopadła mnie akurat dzisiaj? Przecież zapowiadał się piękny, ciepły i naprawdę słoneczny dzień, więc dlaczego jakaś rozmiękła klucha puchła w moim wnętrzu i drażniła wszystko, co znajdowało się we mnie razem z nią? Rosła i rosła, a ja czułem się dziwne uczuciowo wzdęty. To było nieprzyjemne, ale jednocześnie pożądane uczucie. Niczym seks przez pierwszych kilkanaście razów, zanim ciało nie nawyknie całkowicie do tego obcego w środku.
- Mmm... - pomruk Syriusza, który rozbudził się, ale nie planował wstawać przypominał mi ten, jaki czasami wydawał w psiej wersji. - Tuś uciekł. - wymamrotał i objął mnie ramionami w pasie kładąc głowę przy moim biodrze. To chyba ja powinienem być padnięty i śpiący, a nie on, ale widać wilkołak nawet seks znosił inaczej niż taki zwykły człowieczek. - Jesteś spięty, czuje pod palcami.
- Tak jakoś. Mam melancholijny humor i chcę elfów... - powiedziałem całkiem szczerze.
- O, Merlinie! Znowu książki?
- Nie wiem, raczej na jedną. Kiedyś ją czytałem, była fantastyczna, ale teraz nie mam już czasu do niej powrócić. Śniły mi się te elfy i chyba dlatego mnie tak wzięło. To taki fantastyczne elfy... Wyjątkowe i nigdzie indziej nie ma takich. Nawet podobnych!
- Chcesz następnym razem jechać seks z przebierankami?
- Zboczeniec! - uderzyłem go lekko w głowę. - Teraz będziesz myślał tylko o tym, co?
- Tak, to możliwe. Ty masz dzień melancholijny, ja mam... nawet nie wiem jak go nazwać, ale chętnie dam się głaskać, rozpieszczać i nie obraziłbym się gdybym mógł zahaczyć o seks.
- Zapomnij. Jestem wilkołakiem, ale mój tyłek nie jest niezniszczalny. - skarciłem go wysunąłem się z jego objęć. - Wstawaj, a raczej dobudzaj się, a ja idę na szybki prysznic. Nie, nie masz wstępu do łazienki. - zastrzegłem widząc ten błysk w jego oczach. - I ciesz się, że James załatwił stopę, a nie rękę, bo wtedy ty pomagałbyś mu myć dupsko. - rzuciłem ze śmiechem i zamknąłem się w łazience. Musiałem się wyszorować, bo sam się czułem, a skoro ja mogłem stwierdzić, że śmierdzę potem, to ludzie znajdujący się blisko mnie mogliby się udusić. Poza Syriuszem, on był smrodoodporny.
Zanim wyszedłem, w pokoju byli już nauczyciele, którzy chcieli wiedzieć, jak czuje się Potter, chociaż doskonale wiedziałem, że chodzi im o wspólne wyjście. Kolejne już od kiedy zaczęły się wakacje. Czyżby się od nas uzależnili? Albo naprawdę chodziło im tylko o pilnowanie ubrań i torby. W końcu z nami na straży mogli pozwolić sobie na wszystko, na co mieli ochotę pod wodą. Chyba miałem prawo poczuć się wykorzystany.
- Więc spotyka się pan z panią pielęgniarką? - zagadnął Syri, który najwyraźniej także zapomniał jak jej na imię. Ciekawska bestia! Wavele chyba też tak pomyślał, bo jego wzrok był bardzo wymowny.
- Nie, nie mam tego w planach. - powiedział nachmurzony nauczyciel i jak alfa pragnący podkreślić swoją dominację w stadzie objął Seeda w pasie przytulając do swojego boku. Nie wiem nawet skąd wzięło mi się takie porównanie, ale naprawdę czułem się przy nim jakbym miał do czynienia z innym wilkołakiem.
- Powinien pan. - drażnił się z nim Syriusz. - James to fajtłapa i może sobie jeszcze coś zrobić, więc lepiej trzymać takich ludzi jak ona blisko.
- Więc się za nią bierz! - prychnął Victor – Na pewno nie odmówi takiemu młodemu byczkowi.
- Byczku, łazienka jest wolna! Sio pod prysznic! - zwróciłem na siebie uwagę Blacka i wskazałem mu drzwi. - Nikt cię nie będzie wąchał. - Wavele zareagował na to uśmiechem świadczącym o wyższości nad Syriuszem, jakby fakt, że rozkazuję kruczowłosemu miał jakiś wpływ na tę ich drobną przepychankę słowną.
- Jeszcze z panem nie skończyłem. - powiedział nadąsany Syri i rzucił mi urażone spojrzenie, kiedy się mijaliśmy. Pokręciłem głową z westchnieniem. Dzieci...
Nauczyciele w naszym pokoju zaczęli się już nudzić zanim James wyszedł z łazienki. Tak to jest, kiedy trzech facetów ma do dyspozycji tylko jeden prysznic, a muszą tego samego dnia chlapnąć się pod pachą. Cóż, zakładałem, że kiedy Seed i Wavele są razem pod strumieniem ciepłej wody to też spędzają zbyt dużo czasu na „porannej toalecie”. Tylko, co to miało do rzeczy?
Tak jak przypuszczałem, na plaży nauczyciele zostawili nas na staży i zniknęli zanim zdążyliśmy nawet zaprotestować. Mieliśmy szczęście, że wzięliśmy piłkę, bo dzięki temu mogliśmy bawić się i pilnować jednocześnie. Oczywiście było trudno przy nodze Jamesa, więc zdecydowaliśmy się na grę siedzącą. To dopiero było wyzwanie! Nie narzekałem, bo było zabawnie, ale od dawna się tak nie nagimnastykowałem.
Prawdę mówiąc, bawiliśmy się jak dzieci! Zakopaliśmy Syriusza w piasku, ponieważ noga Jamesa nie pozwalała na takie szaleństwo, a z pewnością chętniej kopałbym ten prowizoryczny grób jemu, niż mojemu facetowi, co zresztą było dla nich oczywiste. Myśleliśmy nawet nad budowaniem zamku z piasku i robieniem basenu dla robali, ale ostatecznie zrezygnowaliśmy z tak górnolotnych planów aglomeracyjnych plaży. Mogłoby to zostać źle przyjęte przez ludzi. Trzech niemal dorosłych chłopaków robi z siebie widowisko zabawiając się jak kilkulatki.
- Jak myślicie, co oni teraz robią? - James zaczął mękolić tym swoim tonem wyrażającym niezadowolenie, znudzenie i nadąsanie.
- Stary, nie robią nic, co powinno cię interesować. Zapewniam ciebie i twoją zboczoną naturę, że cokolwiek się tam z nimi dzieje, powinieneś przestać o tym myśleć. Twoja ruda dziewczyna, której tak nie lubimy, na pewno byłaby wściekła gdyby się dowiedziała, że zamiast o niej, myślisz o kutasikach i męskich tyłkach. - Syriusz nie miał litości, ale też nie kłamał. Zresztą, odpowiedź na pytanie Jamesa była oczywista. Co może robić dwójka zakochanych w sobie ludzi spędzających wakacje nad morzem i mających trzy łosie do pilnowania ich rzeczy?
- Od kiedy mamy w Anglii rekiny?
- A mamy? - spojrzałem na Jamesa pytająco. - Gorzej się czujesz? Może jednak powinieneś zakładać czapkę wychodząc na słońce.
- Dzięki za wiarę w mój niezawodny umysł. - J. poirytowany prychnął na mnie i wskazał palcem kierunek. - Patrzcie, osły! Jeśli to nie jest płetwa rekina... O, nawet ludzie zaczęli uciekać w wody i krzyczeć. - rzeczywiście, spanikowali kąpiący się wzięli nogi za pas i gnali w stronę plaży. Tym czasem ludzie stojący w bezpiecznym miejscu stali bezczynnie, zupełnie jak my. Bo i jak mieliśmy zareagować widząc wielką płetwę rekina bliżej i kolejną trochę dalej? Przezorni w wodzie podnieśli alarm, zamieszanie nie uszło uwadze ratowników.
- Proszę zachować spokój! - rozległ się głos z megafonu. - To tylko głupi żart, w tych wodach nie ma rekinów!
- Zabiję tych smarkaczy! - rzucił ktoś niedaleko osoby z megafonem.
- Proszę nie panikować! - głos nawoływał dalej, a w tym czasie kilku ratowników i stacjonujący niedaleko policjanci biegli przez piasek w stronę płetw. Kiedy z wody wynurzył się wieli, uzębiony łeb nawet jeden glina krzyknął, nie wspominając o będących już w wodzie ratownikach, ale po chwili rekin stanął na dwóch ludzkich nogach i chichrając się, pobiegł w stronę plaży najkrótszą, ale oddalającą go od wściekłych ludzi drogą. Rekinia głowa z ciałem człowieka, bez wątpienia nastolatka, i płetwą grzbietową na szelkach przytwierdzoną do pleców zaczęła uciekać po plaży z rechotem. Plażowicze byli w szoku, więc nikt nawet nie zareagował.
Do „naszego” rekina dołączył inny, którego goniła inna grupa składająca się z policji i ratowników. Widać była to grubsza sprawa, która dotyczyła nie pojedynczego przypadku, ale całej bandy żartownisiów.
- Gdybym tego nie widział na własne oczy, nie uwierzyłbym. - mruknął Syriusz, który przerwał ciszę. - Dwoje młodych ludzi-rekinów uciekających przed łapanką rozwścieczonych dorosłych. Jak wali absurdem, tak kocham ten widok. - jak urzeczeni wpatrywaliśmy się w komediową scenkę, która sprawiła, że na plaży słychać było pierwsze śmiechy zadowolonej z takiego dowcipu młodzieży.
- Chcę to zrobić w szkole. - stwierdził nagle James. - Z trollem, a wy mi pomożecie!
- Powaliło cię?! Jestem prefektem! Nie wchodzę w to! Mogę ci pomagać, ale jak was złapią to ja udaję, że o niczym nie wiedziałem. - tak, podejrzanie szybko przystałem na głupią propozycję okularnika, ale patrząc na tę scenkę rodzajową, która odsuwała się już od nas znacznie, nie mogłem odmówić kumplowi takiej zabawy. Przecież to było bezbłędne! Podobnie jak policjanci, którzy biegnąc po piasku w butach tracili równowagę i upadali.
- Coś nas ominęło? - podskoczyłem słysząc blisko za sobą głos Wavele.
- Dużo. - zapewnił szybko Syriusz i jako pierwszy oderwał wzrok od biegnących punkcików, które zbliżały się do wyjścia z plaży, gdzie ich sprint nabierze nowego wymiaru. - Rekiny... - dodał z uznaniem rzucając ostatnie spojrzenie na pościg. - Możecie żałować, ale my idziemy teraz do wody. - nie zaprzeczę, że Syri musiał mnie odciągać z miejsca, w którym stałem i nadal wpatrywałem się w miejsce, w którym mój wzrok wilkołaka pozwalał mi jeszcze dostrzec rekinie głowy i policyjne czapeczki.

why_sirius_loves_being_a_dog___part_2_by_sirilu-d80149s

3 komentarze:

  1. Twój blog jest cudowny *.*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten rozdział jest świetny. Ciekawe co robił Victor z Noelem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Nie wiem nawet, co konstruktywnego napisać. Jedyne do czego mogę się przyczepić, to drobne literówki. Ale nie przeszkadzają, więc nie ma się co martwić.
    Ten Art jest cudowny! Ale... To jest "part 2". Masz "part 1", czy był gdzieś wcześniej?
    Wybacz, że tak pytam, ale... To jest takie słodkie!! *,*

    OdpowiedzUsuń