niedziela, 28 grudnia 2014

Kartka z pamiętnika (Christmas 2k14) - Karel Mares

c303

Marszcząc brwi, ale jednocześnie otwierając szeroko oczy spoglądałem na stojącego w drzwiach salonu brata. Thomas zawsze był pieprznięty, ale czasami miał skłonność do przesadzania, czego przykład miałem przed sobą.
- I jak? - zapytał z figlarnym uśmiechem, a ja po prostu wybuchnąłem śmiechem i nie mogłem powstrzymać płynących po policzkach łez. - Ej!
- Co... Co ty masz na sobie?! - wyłem.
- Jak to co?! - Thom był wyraźnie oburzony. - Seksownego reniferka!
- O, mamo! - płakałem, śmiałem się i zwijałem z bólu. Tego było już za wiele! Thomas miał na sobie brązowe, polarowe bokserki z niewielkim ogonkiem z tyłu, na szyi dzwoneczek, zaś na głowie rogi renifera. Wyglądał komicznie i nie mogłem doszukać się tej seksowności, o której mówił. - Mamo! - wyłem dalej i uderzałem pięścią o podłogę. Nie, nie mogłem tego znieść. Ten wariat pozbył się nawet okularów żeby wyglądać lepiej, ale obawiałem się, że chyba nie wyszło tak, jak powinno lub to ja byłem odporny.
- Wolałbyś Mikołaja?! - mój rozeźlony brat naprawdę wydawał się urażony. - Od razu kojarzyłby ci się z grubasem! Śnieżynka to też durny pomysł, bo nie kręcą się stroje bab! Renifer był najlepszy!
- Lecę na zwierzęta? - zdołałem wydusić i znowu uderzyłem w płacz.
- Nie o to chodziło! - Thomas zerwał z głowy rogi renifera i rzucił nimi we mnie. - W takim razie nie będzie świątecznego seksu i tyle! - aż mu dzwoneczek zadzwonił.
- A... a na Wielka.noc... - dyszałem śmiejąc się i z trudem mogłem wydusić z siebie cokolwiek – przebie.rzesz się. Haha! za. Mamo! - ryczałem dalej – za królika?! Błagam, dosyć! - czułem się torturowany tym rozbawieniem.
- Nie! Wytatuuję sobie jaja i zdejmę spodnie! - warknął Thomas i łapiąc za bokserki zerwał je z siebie. Odgłos odpinanych rzep ledwie przebił się przez mój szaleńczy chichot. Chłopak zerwał też z szyi dzwoneczek i rzucił nim we mnie. Trafił prosto w czoło, a przez jego twarz przebiegł cień satysfakcji, który niestety szybko zniknął, ponieważ nawet nie miałem sił i okazji się wściekać.
Wciąż i wciąż wyłem ze śmiechu przed oczyma nadal mając obraz mojego kochanka w tym komicznym stroju renifera. Nie rozumiałem, jak ludzie mogą się podniecać tak komicznie wyglądającym partnerem. Nie oszukujmy się, to wcale nie było seksowne! Gdyby owinął się wstążką może wyglądałby sensowniej, ale też nie czułbym podniety. Czy w tym wieku powinienem być jakimś okropnym zbokiem, którego kręcą takie cyrki?
- Thomas, czy to nie mógł być zwyczajny seks? - zapytałem, kiedy zdołałem się wystarczająco opanować.
- Nie! Są święta, więc miało być świątecznie!
- I nie mogło być pod choinką żeby ten akcent świąteczny był? - jego spojrzenie mówiło za niego i prawdę mówiąc zgadzałem się z nim. To byłaby porażka, a tak przynajmniej było zabawnie. Dla mnie. A teraz miałem ładne widoki na mojego nagiego brata, który naburmuszony chyba nie planował się ubierać. Zresztą, nie musiał. Był na to zbyt przystojny, chociaż to wydawało mi się dziwne, kiedy brałem pod uwagę fakt, że przypominaliśmy siebie jak dwie krople wody. Jedyną różnicą były moje krótsze, ponieważ sięgające do ramion włosy, podczas kiedy on miał długie, kasztanowe loki po łopatki.
- Thomas, co ty do cholery robisz? - uniosłem brwi, kiedy chłopak zaczął majstrować przy swoim kroczu. - Czy ty właśnie wieszasz sobie dzwonek na penisie?
- Skoro już i tak się ze mnie śmiałeś i mój plan z reniferem nie wypalił, to nic nie stoi na przeszkodzie, nie? Tadam! - zaprezentował swoje dzieło. Zaczynałem na poważnie martwić się o jego zdrowie psychiczne. - I nawet dzwoni! - podskoczył kilka razy przez co dzwonek wydał kilka dźwięków, towarzyszących merdaniu przyrodzenia.
- Jesteś walnięty, wiesz o tym? - westchnąłem.
- Nie, ja jestem tylko zdesperowany i to twoja wina! Każdy by się podniecił, ale nie ty! Ty musiałeś się zacząć śmiać! A teraz wcale się nie śmiejesz, a mam przecież...
- Teraz to ja się zastanawiam, czy powinienem dzwonić po karetkę, czy samemu zabrać cię do Świętego Munga.
- Hm, a może gdybym się przebrał za dziadka do orzechów? - wcale mnie nie słuchał. Zdjął z siebie dzwonek i bezczelnie usiadł na moim brzuchu. Tak się składa, że przecież i tak nadal leżałem na podłodze, więc miał idealną okazję, by robić to, co mu się żywnie podoba. - Zawsze lubiłeś dziadka do orzechów i chyba się nawet w nim podkochiwałeś, co? W szczególności, kiedy zamieniał się w księcia! Oczy ci się wtedy świeciły! Tak jak na Księżniczce i Żabie! - czy on naprawdę musiał teraz wyciągać wszystkie brudy? - O takkkkk... Lubiłeś bajki, gdzie książę był zamieniony z jakieś brzydactwo! Ale mnie w stroju renifera to już nie. - prychnął i bezczelnie złapał mocno moje krocze. Przez spodnie ugniatał je i masował, ale nie osiągnął należytego efektu, więc wsunął rękę pod materiał moich wygodnych, chociaż obleśnych różowych dresów, które dostałem przypadkiem, kiedy mama pomyliła prezent mój i jednej z naszych kuzynek. Dobrze, że była pokaźnych rozmiarów, bo przynajmniej mogłem chodzić w tym jej dresiku. Facet w babskim dresie nabijał się z Thomasa w stroju niby to seksownego renifera. Byliśmy zdrowo walniętym rodzeństwem.
- No więc, Karelu? Jak to było z tym dziadkiem do orzechów? Dziewczynka się nim masturbowała, zaklęty książę się podniecał, ale nie mógł nic zrobić, bo był tylko dziadkiem do orzechów, aż tu nagle puff zaklęcie i wszystko się zmieniło. - zboczeniec! A jego dłoń tak intensywnie ugniatała i pocierała moje krocze, że mimowolnie czułem, jak podniecenie bierze nade mną górę i jego pornograficzna wizja tej świątecznej historii odbijała się na mojej psychice. - Co było dalej? - ciągnął i zsuwał ze mnie spodnie, dzięki czemu było mu lepiej działać. - Dziewczynka się zmniejszyła do rozmiarów dziadka do orzechów, a on zyskał możliwość ruchu, więc ją przeleciał, ale jakiś szczur to zobaczył i doniósł królowi. - zaczął policzkiem ocierać się o mój członek i ciepłym powietrzem dmuchać na trzon. - Król szczurów też chciał przelecieć dziewczynkę... A może już dziadka do orzechów, nie pamiętam. Żeby drewniany rozpieprzacz orzechów mógł znowu być księciem, musieli odnaleźć zaczarowanego kondoma.
- Teraz to już całkowicie zmyślasz! - rzuciłem trochę rozbawiony a trochę poirytowany. Najgorsze jednak było to, że nie pamiętałem już tej historii tak dokładnie jakbym chciał.
- Hm, więc dziewczynka miała się w nim zakochać i mu obciągnąć żeby znowu był sobą? - zapytał niewinnie i ukąsił mnie lekko w członek. Syknąłem i uderzyłem go w głowę. Bolało! Ale nie był to znowu tak nieprzyjemny ból. Niósł ze sobą jakąś rozkosz. - Dobra, więc zostaniemy przy tym, że miała obciągnąć dziadkowi do orzechów. - mruknął i wziął mój penis w usta ssąc mocno, zapamiętale, aż chciałoby się powiedzieć, że fachowo. Jego głowa poruszała się szybko, dłonie pomagały ustom. Zanim jednak doszło do czegoś więcej, odsunął się i złapał mnie za dłonie żebym nie mógł go za to ukarać. - A może ta bajka źle się kończyła i król szczurów porwał tę dziewczynkę, co? - mówił i obserwował mój członek. - Nieee, widzę po jego ruchach, że gdyby tak było od razu by opadł. Woli żeby dziewczynka obciągnęła dziadkowi i ten zamienił się w księcia. A w euforii chwili znowu się pieprzyli. Pod tą świąteczną choinką, wśród prezentów. No i książę odwinął jeden prezent i wstążkę zawinął sobie na penisie dając go dziewczynce w prezencie żeby mogła sobie ssać do woli.
- Jesteś pieprznięty! - nie wytrzymałem i zaśmiałem się, a on wrócił do lizania i intensywnego ssania. Co za paskuda! Moja, ale jednak paskuda. I zboczeniec. Wielki, przebrzydły zboczeniec, który opowiedział mi perwersyjną wersję mojej ulubionej bajki z dzieciństwa, a teraz ssał mojego penisa i mruczał, jakby pochłaniał czekoladowego Mikołaja. Zboczeniec jakich mało, ale zrobił mi ochotę na przypomnienie sobie historii dziadka do orzechów. Może miał rację i naprawdę podnieciłby mnie takim strojem?
Gładziłem jego głowę i bawiłem się włosami, kiedy on był zajęty sprawianiem mi rozkoszy. Czy on też miał teraz w myślach tę głupią, ale podniecającą bajkę? Może dziewczynka powinna być chłopcem i wtedy to dziadek mógłby mu obciągać? Mmm, tak jak Thomas mi w tej chwili... Z jakiegoś powodu naprawdę się rozmarzyłem i odpłynąłem. Byliśmy siebie warci i obaj zboczeni.
Co za głupota! Przyjemna głupota.
- Mmm, kupię dziadka do orzechów i będę ci go wsuwał, bo jesteś naprawdę twardy od tej nowej wersji. - mruknął znowu się odsuwając czym doprowadzał mnie do jeszcze większego szału. Na domiar złego, jego słowa i palec torujący sobie drogę do mojego wnętrza były torturą. Jak miałem nie sztywnieć, kiedy to wszystko robił?! - Śmiałeś się z mojego przebrania, a teraz się podniecasz, więc zasługujesz na karę! Dojdziesz, a wtedy ja podniecę cię znowu tak żebyś niemal czuł ból tej kolejnej podniety. - zapowiedział i teraz ssał mój członek w jednym tylko celu, by wyssać go do ostatniej kropli, co udało mu się przerażająco szybko. Teraz dopiero nadchodziły prawdziwe tortury, a on uśmiechał się przebiegle. I na co było mi się śmiać z tego reniferka?!

2 komentarze:

  1. Bliźnięta może są zboczone i walnięte ale nadal są fajną parą. Na miejscu Karela też bym się śmiała z takiego stroju. Zniszczyłaś mi dzieciństwo ,teraz za każdym razem, kiedy usłysze bajke o dziadku do orzechów, będę miała skojarzenia z braćmi Mares.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bliźniaki to chyba moja ulubiona para. Scena z molestowanie posagu w szkole kiedyś była nieco dziwna ale wszystkie inne są genialne.

    OdpowiedzUsuń