środa, 18 lutego 2015

Niania? Whyyyyyyyy?!

Lucy pytała, jak wyobrażam sobie Remusa i Syriusza. Uznałam, że galerię artystki, której dorośli Lupin i Black najbardziej odpowiadają moim wyobrażeniom podrzucę Wam tutaj.  Oto i link: CHIROKKO

26 sierpnia
- Dlaczego to ja muszę być niańką? - zapytałem niezadowolony z zadania, jakie przede mną postawiono.
- Ponieważ twój ojciec jest mi niezbędny na tych zakupach, Remusie. Poza tym, ufam ci i wiem, że nikt nie poradzi sobie z dwójką przerośniętych dzieci lepiej od ciebie.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że jestem już za duży na takie argumenty?
- Prawdę mówiąc miałam cichą nadzieję, że jeszcze wystarczą, ale skoro to za mało to muszę wyciągnąć cięższy sprzęt. Nie zostawię tych dwoje samych, ponieważ nie będziemy już mieli domu, do którego można wrócić. Nie wiem w jaki sposób, ale oni sprawią, że on wyparuje, spłonie, zniknie, rozleci się. Mówimy przecież o twoim wujku, a jego przyjaciel jest pewnie nie lepszy. - mogłem tylko westchnąć. Nie byliśmy w stanie pomieścić się wszyscy w samochodzie, a wypad z tą dwójką do Londynu wcale się nam nie uśmiechał. I pomyśleć, że jeszcze wczoraj miałem znakomity humor po odwiedzinach Syriusza. Dziś już nic z niego nie zostało, jako że musiałem ogarnąć moje ognisko domowe, z akcentem na „ognisko”, ponieważ brat mamy i jego kolega okazali się wielkimi palaczami fajek i z rana zasmrodzili salon do tego stopnia, że wietrzyliśmy wnętrze przez całe godziny, zaś mama musiała rozmówić się poważnie z winowajcami. Ona nie lubiła żadnych zapachów dymu, jeśli nie pochodziły z kuchni.
- Dobrze, zostanę z nimi, ale nie robię tego dla przyjemności i twoje argumenty też mnie nie przekonały. Robię to z troski o swój pokój. - poddałem się.
- Mój dzielny chłopiec! - pogłaskała mnie.
- Idę na poszukiwanie pałki trolla bo bez niej może być z tą dwójką ciężko.
- Mój dzielny mężczyzna!
- Mamo, daj spokój. - westchnąłem ciężko – Nadal jestem na ciebie wściekły za to, że to ja muszę z nimi zostać, więc lepiej nie przesadzaj, bo zacznę przechodzić bunt młodzieńczy. - wolała nie ryzykować. Przeprosiła mnie, ucałowała w czoło i wyszła do samochodu, w którym już czekał tata.
Nie miałem innego wyjścia, jak tylko zająć się swoimi obowiązkami, a dokładniej dwoma, które siedziały w salonie z butelką jakiegoś zagranicznego alkoholu.
- Remusie, chodź się z nami napić! - usłyszałem wołanie wuja zaledwie przekroczyłem próg domu.
- Nie, dziękuję, postoję. - odparłem z westchnieniem.
- Daj spokój! Rodziców nie ma, kto ci zabroni!
- Wujku, ja nie piję bo nie lubię, nie dlatego, że ktoś mi zabrania. Jak myślisz, ile ja mam lat? To mój ostatni rok w Hogwarcie, nie jestem już dzieckiem! - nie wydawał się przekonany. - Idę po pejcz, żeby was nim okładać jeśli będziecie nieznośni. Pamiętam, że wspominałeś ostatnim razem, że lubisz kobiety dominujące z odrobiną sadyzmu w sobie, więc mam nadzieję, że nie będzie ci przeszkadzał sadystyczny siostrzeniec nad głową. - ha! Nie spodziewał się, że pamiętam głupoty, jakie opowiadał przed laty.
Ignorując jego zdziwioną minę poszedłem dumnym krokiem do pokoju, gdzie wcześniej z pomocą mamy zaopatrzyłem się w biczyk. Miał tylko straszyć, a nie bić, ale tylko ja i mama o tym wiedzieliśmy. Wujek nie miał pojęcia, więc może uzna moją pozycję nadzorcy niewolników i nie będę musiał zdradzać tajemnicy mojej broni.
Zaprezentowałem pejczyk z uśmiechem, którego uczyłem się od mamy.
- Otrzymałem pozwolenie, a nawet nakaz, żeby was za jego pomocą ustawiać, jeśli zaczniecie demolować dom, albo robić coś, co uznam za szkodliwe dla otoczenia. Nie zapominaj, wujciu, kim jestem. - pokazałem rząd zębów.
- No tak, tyranem po matce. - mruknął, ale wiedziałem, że zrozumiał, co chcę mu przekazać i dlatego wyszedł mi naprzeciw swoim unikiem. Jego kolega nie mógł wiedzieć, że jestem wilkołakiem. - Bezczelny chłopak. Kobieta z pejczem to zupełnie co innego. Takie lubię, ale ty? W ogóle nieseksowne, a powiedziałbym nawet, że niesmaczne. Nawet gdybyś ubrał pończochy na te twoje chude nogi i założył szpilki na kacze stopy. Blee! A byłeś takim słodkim chłopczykiem jeszcze do niedawna. Jak dziewczyneczka, a tu proszę co wyrosło! - zajęty narzekaniem nie myślał ani o piciu, ani o demolowaniu, więc korzystałem z jego chęci rozmowy, której olejem napędowym był wypity do tej pory alkohol.
Czułem się naprawdę dziwnie stojąc nad wujem i jego kolegą, uderzając rączką pejcza o dłoń, tupiąc i rozmawiając z lekko podpitymi mężczyznami.
- Mam ochotę sprawić sobie psa. - oświadczył nagle nie z tego, nie z owego Therry – Takiego porządnego, który będzie z nami podróżował. - czy to ja go tak natchnąłem? Miałem nadzieję, że nie. - Rozkochujemy w sobie dziewczyny, obiecujemy im wiele, zaliczamy i zostawiamy. Czasami czuję się samotny, więc ten pies to jednak byłby dobrym rozwiązaniem. Wiesz, taka dodatkowa gęba żeby pogadać.
- My mówimy, a on słucha?
- Dokładnie! No i jest lepszy niż baby, bo nie wymaga wiele. Co ty na to? Sprawimy sobie pieska? - dwóch mężczyzn i pies? To prawie jak dziecko. Nie wątpiłem, że ludzie będą ich mieć za gejów, ale potrzeba psa była chyba silniejsza od tego.
- Therry, zbieramy się i idziemy kupić psa! - wujek już się podnosił.
- Mamie się to nie spodoba. - ostrzegłem, ale machnął na mnie ręką. Musiałem więc trzasnąć w powietrzu biczem żeby przypomnieć mu, że nadal jestem tu panem. - Kupicie sobie psa wyjeżdżając! - powiedziałem rozkazująco – Wcześniej możecie o tym zapomnieć!
- Chodź go zwiążemy. - wcale mi się ten pomysł nie spodobał, ale wujek najwyraźniej myślał, że jest niezły. Jego kolega także skinął temu głową i teraz obaj patrzyli na mnie z dziwnymi uśmiechami na twarzach.
Przyznaję, że obleciał mnie strach. Zbyt dobrze pamiętałem związanego stryja Shevy.
- Nie radzę! - ostrzegłem strzelając znowu z bata na tyle blisko wuja żeby go wystraszyć, ale na tyle daleko by nie zrozumiał, że nie zrobi mu najmniejszej krzywdy dzięki odpowiedniemu zaklęciu. Musiałem być twardy i nie dać po sobie nic poznać. W przeciwnym razie rzucą się na mnie jak zwierzęta i skończę niczym szynka w wędzarni. - Moi kumple to masochiści i fajtłapy, więc ustawiam ich jak mi się podoba! Mam wprawę w torturowaniu! Zresztą, jestem zwinniejszy i szybszy niż wy, więc zwiążę was pierwszy. W tym też się wprawiłem! Na początku wakacji miałem okazję związać takiego jednego. - peplałem, ale czułem się już pewniej, ponieważ uzmysłowiłem sobie to, co zawsze mi umykało. Byłem wilkołakiem! Szybkim, zwinnym i silnym. - Nie od dziś jestem tyranem po mamie. - powiedziałem bezpośrednio do wujka – Potrafię już wykorzystywać swoje atuty, więc radzę pomyśleć dwa razy.
- Blefuje! - stwierdził Therry, ale wuj się wahał. Niestety, postanowił zaryzykować. Bicz nie był mi już potrzebny, chociaż zawsze mogłem nim kogoś związać, gdybym miał na tyle szczęścia i wprawy, a w to nie wierzyłem. Mimo wszystko nie wyrzuciłem go, kiedy dwóch dorosłych mężczyzn rzuciło się na mnie planując zrobić ze mnie dobrze skrępowaną szynkę. Musiałem wykorzystać wszystkie moje dawno nieużywane atuty, by przed nimi umykać, zachodzić ich od tyłu i pokazać, że gdybym chciał, naprawdę potrafiłbym nad nimi zapanować, związać ich i zamęczać. Postanowiłem nie atakować obcego, ale rzucić się na swojego, toteż wyjąłem bicz, który nagle wydawał mi się zbawienny.
- Sam tego chciałeś! - krzyknąłem do wuja, który właśnie gonił mnie koło sofy, podczas gdy jego kolega planował odciąć mi drogę ucieczki. Przeskoczyłem nad oparciem przed ich nosami i z satysfakcją usłyszałem stęknięcie, kiedy się o siebie obili. Szybko wykonałem kolejny skok i w mgnieniu oka znalazłem się za Richardem. - Gdybym tak się postarał... - mruknąłem i szybko zarzuciłem bicz na obu mężczyzn, a dzięki sile wilkołaka zdołałem ich do siebie zbliżyć, kiedy byli jeszcze oszołomieni po zderzeniu i mojej ucieczce. Sięgnąłem po siły bestii we mnie, ale nie otrzymałem ich wystarczająco wiele. Zdołałem tylko związać ich ze sobą brzuchami do przodu na dwa okręcenia pejcza. - To tylko ostrzeżenie! - ostrzegłem blefując. Drugi raz nie udałoby mi się osiągnąć nawet takiego efektu, a już teraz mogliby się wydostać bez specjalnie wielkiego wysiłku. Na szczęście nie spodziewali się, że tyle osiągnę i teraz nie wiedzieli za bardzo, co zrobić. - Może powinienem sprawdzić czy macie łaskotki? - durny pomysł, ale nawet dorośli byli przecież wrażliwi na takie zagrania. Therry pobladł chyba nawet, więc ufałem, że nawet jak na dorosłego mężczyznę jest łaskotkowym cieniasem. Nic innego nie miałem, więc postanowiłem trzymać się tego. - Chyba nawet mam gdzieś jakieś piórko. - aby nie dać im czasu na zebranie sił i kombinowanie popchnąłem ich w stronę sofy. Musieli człapać niepewnie, a kiedy jeden z nich zahaczył o nogi drugiego runęli na ziemię ze stękiem. Wprawdzie mój węzeł się rozwiązał i bicz opadł, ale i tak byli zbyt zajęci stękaniem i rozmasowywaniem obolałych części ciała by to zauważyć i rzucić się na mnie w odwecie. Byłem wilkołakiem szczęścia!

r23

1 komentarz:

  1. Remus w roli tyrana wygląda ciekawie. Czekam na kolejną note

    OdpowiedzUsuń