środa, 19 października 2016

Kartka z pamiętnika CCXC - Andrew Sheva

Mam do Was prośbę. Wiem, że nie lubicie komentować, ale ja nie potrafię czytać w myślach osób, o których istnieniu nawet nie wiem (nie żebym w innych przypadkach potrafiła ;) ). Chciałabym wiedzieć, czy interesuje Was postać Aarona i to, jak rozwinie się jego historia. Po prawdzie to nawet nie wiem, czy ktokolwiek poza wiadomymi mi 2 osobami czyta to opo, więc sami rozumiecie, że ciężko mi określić na ile mogę rozwijać nowe wątki "poza Remusowe".

- Zabiję ją! Zabiję tak, że nie zmartwychwstanie w żadnym ze światów! - Aaron zdjął przez głowę przemoczoną koszulkę i cisnął ją ze złością na podłogę. - Wyglądam jak pieprzona zmokła kura!
- Ja powiedziałbym, że seksownie i dlatego to zrobiła. - zauważyłem obserwując przyjaciela z zadowolonym uśmiechem. Gdybym mógł, podziękowałbym Sophie za to, że zapewniła mi takie widoki w samo południe. Podczas lunchu „przypadkowo” podłożyła nogę jednemu z usługujących przy stole Skrzatów Domowych, przez co cały sok, który właśnie rozlewał do kubków wylał się prosto na głowę Aarona. Ponieważ dzbanek był spory, soku wystarczyło aby zmoczyć także koszulkę chłopaka i jego jeansy. Cienki, czarny materiał z wydrukowanym na nim smokiem od razu przylgnął seksownie do piersi Czarnego, który chyba nie docenił tego obłędnego efektu.
- Seksownie? Wielkie dzięki! - prychnął szarpnięciem zsuwając z tyłka spodnie.
- Wydajesz się sfrustrowany.
- Wydaję się?! Jestem!
- Dlatego, że Cyrille znalazł sobie nową dziewczynę?
Aaron zamarł w bezruchu z dłonią wyciągniętą w stronę półki, na której trzymał swoje liczne podkoszulki z nadrukami.
- Tak. - przyznał i wyciągnął koszulkę z motywem czaszek i śmierci. - Wiesz, że się w nim kocham.
- Wiem, a raczej domyślałem się, bo nigdy tak naprawdę mi tego nie mówiłeś.
- Bo nie ma się czym chwalić. Cyrille nie gra w tej samej drużynie, dla niego nigdy nie będę nikim więcej niż przyjacielem. Mógłbym mu rzucić w twarz wyznanie miłosne, a on powiedziałby tylko „ja ciebie też, jesteśmy przecież najlepszymi kumplami!”.
To było tak prawdziwe, że miałem ochotę objąć Aarona i głaskać go po głowie dla pocieszenia. Gdybym mógł, pomógłbym mu, ale miałem związane ręce. Nie mogłem zmusić Cyrilla do odwzajemnienia uczuć przyjaciela. Zresztą, Czarny również by tego nie chciał.
- Czyli musisz znaleźć sobie inny obiekty westchnień. - powiedziałem trochę niepewnie i skurczyłem się pod spojrzeniem kumpla.
- Chciałbym żeby to było takie łatwe. Moja pierwsza wielka miłość była poza moim zasięgiem, druga została wywalona ze szkoły za zachowanie zanim się tutaj zjawiłeś. Później zakochałem się w ojcu aktualnej dziewczyny Cyrilla. Nie pytaj. Dalej był mugol ze sklepu muzycznego, a w końcu Cyrille. Odynie drogi, mam 17 lat, potrzebuję realnych miłosnych przygód!
- Coś wymyślimy. - położyłem dłoń na jego ramieniu. - Zakładaj jeansy, bo za chwilę zaczynamy zaklęcia.
- Chłopaki! Chłopaki! Chłopaki! - małe, rude tornado wpadło do pokoju zdyszane. - Chodźcie szybko! Pod szkołą znaleźli jakąś niemal zamarzniętą na śmierć laskę! Wnieśli ją do sali jadalnej! Nie chcecie tego przegapić! W końcu coś się dzieje!
Spojrzałem na Aarona, a ten wzruszył ramionami odpowiadając na moje nieme pytanie.
- A myślałem, że dopiero w Walhalli coś będzie się działo. - skomentował krótko i ruszyliśmy biegiem za Cyrillem, który wypadł już z dormitorium.
Wejście do sali jadalnej było okupowane przez ciekawskich uczniów, ale dzięki łokciom Aarona przedarliśmy się bez problemu przez mur dziewczyn, które zasłaniały nam widok. Na jednym ze stołów leżała zwinięta w kłębek postać, wokół której niczym mrówki uwijali się nauczyciele oraz szkolna pielęgniarka. Nieprzytomna osoba była tak szczelnie opatulona ubraniami, że zdołałem dostrzec tylko mocno falowane blond włosy.
- Myślicie, że przeżyje? - pytała jakaś niska pierwszoklasistka przyglądająca się wszystkiemu spod mojej pachy, ponieważ nie sięgała wyżej niż do mojej piersi.
- Ciężko powiedzieć. - odpowiedziała jej Sophie, „niezgrabna” koleżanka z mojego rocznika, która z pewnością przepchała się bliżej nas z powodu Aarona. Była bardzo ładną, cycatą blondynką, ale mój kumpel nie doceniał jej uroków.
- To jakaś bezdomna. Kiedy ją wnosili czułam, że śmierdziała jak ci wszyscy bezdomni w Paryżu. - zauważył ktoś.
- Ale co by tu robił jakikolwiek bezdomny? Jesteśmy tak daleko od miasta... - rzuciła jakaś inna dziewczyna.
Nauczycielom udało się ogrzać nieznajomą na tyle, żeby położyć ją na plecach. Była... wysoka i chuda.
- Hej, to nie jest dziewczyna! - rzucił ktoś ze zdziwieniem i miał rację.
To na pewno nie była dziewczyna, ponieważ to nie była kobieca twarz. Wprawdzie włosy sięgały ramion, ale niewątpliwie należały do chłopaka.
- Florin?
Spojrzałem na Aarona, który był wyraźnie blady i wyglądał, jakby zaraz miał zemdleć. Nauczyciele spojrzeli na niego, jakby był duchem. Zresztą wszyscy tak na niego patrzyliśmy.
- Znasz go? - zapytała dyrektorka, tonem jakby oskarżała go o coś.
Czarny skinął głową wpatrzony w zmarzniętego, bladego, wychudzonego chłopaka, wokół którego nadal skakała przejęta pielęgniarka.
- Wszyscy do swoich dormitoriów! - zarządziła dyrektorka. - Aaronie, ty zostajesz.
- Zostanę z nim! - zaproponowałem od razu. Nie zdążyłem nawet przemyśleć swojej decyzji, ale umarłbym z ciekawości, gdybym miał wrócić teraz do siebie. - Jest tak przejęty, że zaraz będzie leżał zemdlony na drugim stole. - wyjaśniłem.
Nauczyciele spojrzeli na mnie, a następnie na Aarona, który ponownie pokiwał głową zgadzając się ze mną.
- Niech będzie. - westchnęła głośno pani dyrektor, a ja miałem ochotę podskoczyć z radości, jednak podarowałem sobie ten entuzjastyczny wybuch.
Złapałem Aarona pod rękę i poprowadziłem bliżej nieprzytomnego chłopaka, kiedy nauczyciele rozganiali zbiegowisko.
- Skąd go znasz? - zapytałem cicho, ale na tyle głośno by słyszeli to nauczyciele. Chciałem oszczędzić mu wyjaśniania tego samego kolejny raz.
- To mugol. Mieszka obok... A przynajmniej mieszkał, bo kiedy wróciłem do domu na wakacje, jego rodzina już się wyprowadziła.
- Co może tutaj robić? - tym razem na pytanie skusiła się nauczyciela mugoloznawstwa.
- Nie mam pojęcia. Nie wie nic o naszym świecie, ani o szkole. Musiał... musiał zabłądzić. - zająknął się, jakby sam nie był pewny, czy to w ogóle możliwe, skoro chłopak wyglądał na wychudzonego bezdomnego. Zapadnięte policzki, ciemne kręgi pod oczami, blond włosy z bliska były po prostu mysie, skołtunione i brudne, jak i cała poszarzała skóra tego kolesia.
- Przenieśmy go do Skrzydła Szpitalnego. Aaronie, powinieneś z nim zostać na wszelki wypadek, gdyby się obudził i spanikował. - zadecydowała pielęgniarka. Na mnie nie zwrócono uwagi, więc uznałem, że wykorzystam sytuację i zostanę z przyjacielem tak długo, jak długo mi na to pozwolą.
Kobieta zajęła się wszystkim jak należy i po chwili szliśmy za nią i lewitującym w powietrzu, otulonym kocami chłopakiem, który rzeczywiście śmierdział jak bezdomny. Czarny wydawał się jednak tego nie zauważać.
Czekaliśmy z boku nie przeszkadzając, kiedy pielęgniarka układała brudnego i ubranego w cuchnące łachy chłopaka w białej pościeli. Na razie było widocznie zbyt wcześnie żeby umyć i przebrać mugola, więc musiałem pogodzić się z tym kwaśnym zapachem potu, brudu, niemytych ubrań i rozcieńczającą ten smród wonią zimowego powietrza.
- Aaronie? - próbowałem odwrócić uwagę przyjaciela od jego zabiedzonego, nieprzytomnego byłego sąsiada.
- Babcia mówiła mi, że jego matka rozwiodła się z jego ojcem i wyszła za jakiegoś innego faceta niedługo przed tym, jak się wyprowadzili. - jego głos był beznamiętny i brzmiał głucho, jakby z oddali. - Nie myślałem o tym zbyt wiele, bo każdy wiedział, że jego matka zdradzała męża od bardzo dawna i zaszła w ciążę z kochankiem. Moja babcia uwielbia plotki, więc w sumie to zawsze wiedziałem o jego rodzinie więcej niżbym chciał. Nie rozmawialiśmy nigdy wiele, bo chyba się mnie bał. No wiesz, wiedział, że mieszkam w okolicy, ale nikt nie miał pojęcia gdzie dokładnie, więc dla niego byłem dzieciakiem widmo. Nasz dom był magicznie zamaskowany, więc sam rozumiesz. Jestem w szoku, bo nigdy nie sądziłem, że komuś kogo znam, nawet jeśli jest tylko głupim mugolem, mogłoby przytrafić się coś złego. A już na pewno nie myślałem o zamarznięciu zimą na odludziu.
Objąłem przyjaciela ramionami i pozwoliłem żeby wtulił się we mnie tak mocno, jak tego potrzebował.
- Aaronie... - powiedziałem łagodnie głaszcząc jego wciąż wilgotne od soku i posklejane w strąki włosy.
- Przejdzie mi zaraz. - zapewnił. - To on był moją pierwszą miłością. - dodał jeszcze, jakby chciał w ten sposób usprawiedliwić swoją słabość.

4 komentarze:

  1. Wybacz, ze nie komentuje praktycznie wcale (a kiedys zdarzalo mi sie to tak czesto ;;) ale jestem tu niezmiennie od lat tak wielu ze nawet nie pamietam ilu. Hm... 8 lat? A moze juz bedzie nawet 9 lat.
    W każdym razie czytam,czytalam i czytac bede tak dlugo jak dlugo bedziesz pisac ^^'
    A co do pytania. Nie ukrywam ze watki Remusowe zawsze beda moimi ulubionymi, ale wszystkie te poboczne rowniez lubie i ciesze sie, ze urozmaicają te historie. Tak wiec zawsze z niecierpliwoscia wyczekuje nowych rozdzialow bez wzgledu na to czy sa one z Remusowego pamietnika czy opisuja historie innych postaci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też czytam, chociaż bardzo rzadko komentuję. Czytać będę tak długo jak będziesz pisać ;)
    Co do pytania, bardzo lubię poboczne wątki, więc dla mnie super :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytam od niedawna ,sporo mam do nadrobienie,więc niewiele mogę napisać,ale regularnie do Ciebie zaglądami z przyjemnością czytam co zamieszczasz .Uwielbiam za to Filipa i Marcela,za ta słodycz ,czytając o nich poprawiam sobie chumor.Żałuję ,że nowe odcinki są raz w miesiącu,ale nie narzekam i wyczekuję .Tak samo para Oliver i Reijel jest świeta ,reszta towarzystwa jeszcze mniej mi znana.Życzę weny .Pozdrawiam .

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja czytam prawie ld samego poczatku :) az komsntowanie przestalo byc moim zwyczajem i wlasnie idealnie trafilas, bo brakowalo mi czegos o Aaronie :D

    OdpowiedzUsuń