środa, 7 czerwca 2017

James w akcji

27 lutego
- James, nie żebym miał wątpić w twój zdrowy rozsądek, ale co to u licha jest?! - marszcząc brwi spojrzałem na dziwactwo, które stało na środku naszej sypialni, kiedy wróciłem po dodatkowych zajęciach z eliksirów, które miały mnie lepiej przygotować do końcowych egzaminów, które powoli nas goniły.
- To, mój przyjacielu, jest przyszłość!
- Że co?!
- Przyszłość, Remi! Przyszłość! To wabik na kobiety! No dalej, Remusie, wysil się! Czego najbardziej pragną kobiety?
Spojrzałem na chłopaka wymownie. Nie mógł mieć najmniejszych nawet wątpliwości, że mam go za wariata i w każdej chwili jestem skłonny wezwać dyrektora aby zajął się przeniesieniem go do Świętego Munga.
- Pieniędzy? - mimo wszystko spróbowałem odpowiedzieć na jego pytanie, mając nadzieję, że może w jego pokręconej łepetynie została jakaś garstka zdrowego rozsądku.
- Tego też, ale to nie tej odpowiedzi oczekuję. Zgaduj dalej! - chłopak z czułością pogłaskał coś, co wyglądało jak przerośnięty fotel bujany skrzyżowany z huśtawką i jakimś dziwnym narzędziem tortur.
- Księcia z bajki?
- Remusie, zacznij współpracować! Nie, nie, nie!
- Skąd mam wiedzieć czego one chcą skoro jedyna dziewczyna z jaką naprawdę miałem kontakt to Zardi?! - prychnąłem poirytowany, co najwyraźniej dotarło do chłopaka, ponieważ spokorniał.
- Młodości, Remusie. Kobiety zawsze pragną młodości. Chcą pieniędzy, ponieważ dzięki nim mogą się odmładzać, książę z bajki też jest metodą na odmłodzenie się. Ta maszyna może im to zapewnić! - wyraźnie czekał na westchnienia zachwytu lub nawet oklaski. Niestety nie doczekał się ani jednego, ani drugiego.
- Co proszę? - zamrugałem oczyma kilka razy, jakbym dopiero obudził się z długiego snu.
- To urządzenie może odmłodzić każdego o rok w przeciągu piętnastu minut! - głos chłopaka był podniesiony z podniety.
- Bogowie, wiedziałem, że nie powinienem był wracać do siebie. - od strony drzwi dobiegł głos Syriusza. On także chodził na dodatkowe zajęcia, chociaż w jego przypadku chodziło o rozwijanie jego mocnych stron, a więc o runy.
- Śmiejcie się ile chcecie, niedowiarki! Kiedy po szkole rozejdzie się wiadomość, że posiadam maszynę odmładzającą, nie odgonię się od kobiet! Lily pożałuje swoich humorków i cichych dni!
Tak, mogłem się domyślić, że to właśnie o Evans cały czas chodziło.
- Skąd pewność, że to dziadostwo działa? - Syri stanął obok mnie i podpierając się pod boki, przyglądał się koszmarnej konstrukcji Jamesa.
- Przetestowałem ją na Peterze i działa. Wygląda teraz o rok młodziej! Peter, chodź tutaj!
Blondynek wyszedł z łazienki, gdzie najpewniej przeglądał się przed lustrem. Nie wyglądał jakoś inaczej niż zawsze, chociaż może jego skóra na twarzy była jakaś taka gładsza niż zazwyczaj i bardziej rozjaśniona, czy jak to w ogóle można byłoby nazwać. Tyle, że na pewno nie było to zasługą „maszyny młodości” Pottera.
- J., pamiętasz, że Peter położył się wieczorem spać z jakąś śmierdzącą ogórkami maseczką na twarzy, prawda? - rzuciłem niby to od niechcenia.
- To nie przez maseczkę! - okularnik tupnął nogą jak dziecko. - Zanim nie usiadł na mojej machinie, wcale nie wyglądał młodziej!
- Dobra, przyjmijmy, że masz rację. - Syriusz podniósł ręce w geście pojednania. - Jaka jest tajemnica działania tego twojego ustrojstwa? Jakaś tajemnicza magiczna część? Zaklęcie sprzed stuleci, które niedawno odkryłeś? Eliksir odmładzający, którego formuły jeszcze nie udoskonalono, co udało się dopiero tobie?
- Tak po prawdzie to... ogórki. - James uśmiechnął się niepewnie.
Moja szczęka opadła niemal do ziemi i nie byłem pewny, czy aby dobrze usłyszałem. Ogórki? Takie długie, zielone, warzywne warzywo? Te ogórki?
- Chwila, bo chyba mi wosk uszy zapchał. Że co? - Syri pochylił się w stronę chłopaka i nadstawił uszu.
- No, ogórki.
- Twoja maszyna jest napędzana ogórkami?!
James wydał ciężkie westchnienie umęczonego wynalazcy, który sam nie był przekonany, co do wystarczającej zarąbistości swojego tworu.
- Jeden ogórek na piętnaście minut. Maszyna przerabia ogórka na papkę, która zaczyna krążyć w tych tutaj rurkach... - pokazywał nam to wszystko palcem. Naprawdę zależało mu na tym, żebyśmy zrozumieli jak działa jego rzekomo odmładzający rupieć. - Nad człowiekiem unosi się delikatna mgiełka ogórkowego soku, a fotel jest wprowadzany w drżenie, które relaksuje mięśnie...
- Dobra, nie chcę wiedzieć więcej. - Syriusz wymiękł i zrobił krok w tył. - Zademonstruj mi to na kimś. Najlepiej na jakieś dziewczynie, bo one na pewno zauważą różnicę, jeśli jakakolwiek będzie.
- Zardi się nie zgodzi, ale może Agnes? - zaproponowałem. Wszystko, byle tylko któryś z nich nie wpadł na pomysł żeby testować to coś na mnie. - James, ona cię lubi, więc gdybyś tak spróbował ją nakłonić...
- Dobra, idę! - okularnik przystał na tę propozycję od razu, co było zastanawiające. Musiał być naprawdę zdesperowany. Bez mrugnięcia okiem wyszedł z pokoju zostawiając nas samych.
Spojrzałem na Syriusza, zaś ten popatrzył na mnie i zwyczajnie wzruszyliśmy jednocześnie ramionami. Rozsiedliśmy się na swoich łóżkach czekając na powrót przyjaciela, któremu chwilowa separacja z jego narzeczoną zdecydowanie nie służyła. Chłopak naprawdę był w Evans beznadziejnie zakochany i nie można było tego nijak zmienić. Ruda była wredną lisicą i wiedźmą jakich mało, pod wieloma względami, a J. po prostu świata poza nią nie widział. I pomyśleć, że kiedyś był zwyczajnym nastolatkiem, który uganiał się za wszystkim, co się rusza, jak długo było to w jego guście.
Po niespełna piętnastu minutach drzwi naszej sypialni otworzyły się i pojawił się w nich zadowolony James w towarzystwie niepewnej, ale wyraźnie zafascynowanej Agnes. Widać dziewczyna tak inteligentna jak ona, nie mogła przegapić okazji, aby przetestować możliwe, że rewolucyjne urządzenie.
- Plus za niej za odwagę. - szepnąłem do Syriusza. - Ja nie usiadłbym na czymś, co wygląda tak koszmarnie.
- Wygląda jak coś, co stoi w pokoju zboczonego seryjnego mordercy. - zgodził się ze mną chłopak.
James tymczasem uroczystym gestem zaprosił Agnes do zajęcia miejsca na jego odmładzającym fotelu. Okularnica zdjęła szkła i rozsiadła się wygodnie. Obserwowała cały sprzęt z zafascynowaniem godnym wynalazcy równie szalonego co Potter.
J. umieścił ogórek w pudełeczku przypominającym drobną sokowirówkę i nacisnął przycisk, który wprawił cały fotel w drżenie. Pokój wypełnił dźwięk przypominający maszynkę do mielenia mięsa. Skrzywiłem się z odrazą, ale póki co nikt nie ucierpiał, więc obserwowałem, jak zielona maź zaczyna płynąć rurkami, które wchodziły pod fotel, a w pewnym momencie śmierdząca ogórkami mgiełka zaczęła unosić się w powietrzu, jakby za sprawą spryskiwaczy. Twarz Agnes w mgnieniu oka była mokra i dziewczyna po prostu musiała zamknąć oczy. Dobrze, że miała na sobie wyraźnie wysłużoną koszulkę, ponieważ także ona po części była mokra w kilka chwil.
Po piętnastu minutach koszmarny dźwięk ucichł, a fotel przestał się trząść. Ciemnowłosa dziewczyna nadal żyła, co niewątpliwie było ogromnym plusem. James podał jej ręcznik, aby otarła twarz i pomógł zejść z fotela. Zaprowadził ją do łazienki, gdzie mogła przejrzeć się w lustrze.
- To naprawdę niesamowite! - usłyszałem jej głośne westchnienie. - Moja skóra jest taka miękka i nawilżona, niemal jakbym naprawdę odmłodniała! James, to rewolucyjne! To może na zawsze zmienić kosmetologię!
- O bogowie. - Syriusz opadł na swoje łóżko kryjąc twarz w poduszce. Rozumiałem go, ponieważ sam miałem ochotę walić głową o ścianę.
- Musisz to opatentować! Pomogę ci w tym za jeszcze dwie takie piętnastominutowe sesje! Rozpowiem o tym dziewczyną. Wzbogacisz się na tym! Jeśli chcesz, mogę zostać twoją menagerką! To będzie interes życia, przemyśl to! - Agnes z ogromnym uśmiechem na twarzy wybiegła z naszej sypialni i było pewne, że za chwilę cały Gryffindor dowie się o wynalazku Pottera.
- To początek koszmaru. - jęknąłem do Syriusza, który w odpowiedzi zamruczał w poduszkę.

1 komentarz:

  1. Cześć, świetny blog, jestem w trakcie czytania, a tymczasem zapraszam na nowy, piszę opowiadanie :) Może wpadniesz? Co prawda dopiero się rozkręcam!
    http://ich-historia.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń