środa, 9 stycznia 2019

Zwis... ek

Wavele wchodząc jako pierwszy, zasłonił mi swoim ciałem całe pomieszczenie, ale kiedy tylko się odsunął, od razu zauważyłem, że coś było nie tak, że coś się zmieniło.
- Gdzie klatka? - nauczyciel run na głos wyraził zaniepokojenie, które sam właśnie odczułem.
- Nie będzie nam potrzebna…
- Noelu… - w głosie Victora dało się słyszeć ostrzeżenie.
- Zaufaj mi, wiem co robię. Klatka nie jest potrzebna…
- Kochanie, był już taki jeden, który również tak uważał i to przez niego mamy problemy.
Spojrzałem na przyjaciół, a następnie na nauczycieli. Znowu na kumpli i na nauczycieli. Czy ja dobrze słyszałem i właściwie zrozumiałem?
- Szlag! - Wavele odwrócił się w naszą stronę – Później wam wyjaśnię. - rzucił i znowu skupił całą swoją uwagę na nauczycielu mugoloznawstwa.
- Zaufaj mi, Victorze.
- Ufam ci, wiesz o tym, ale… No, sam popatrz na niego. - ciemnowłosy nauczyciel wskazał stojącego w kącie Skrzata, który spoglądał na nas wszystkich jakby planował się na nas rzucić z pazurami.
Przyznaję, że wcześniej jakoś nie zwróciłem na niego uwagi, prawdopodobnie z powodu nieumyślnego wygadania się Wavele’a w sprawie jego zażyłości z Seedem. A może to dlatego, że Syriusz stał między mną, a Skrzatem, jakby chciał mnie ochronić? Co w sumie byłoby przecież absurdalne skoro jestem wilkołakiem, a on tylko człowiekiem. Chyba o tym pamiętał? Chyba…
Postąpiłem krok do przodu, złapałem Syriusza za rękę i odciągnąłem trochę w moją stronę. Spojrzał na mnie uważnie, jakby chciał czytać w moich myślach właśnie w tej chwili, ale było to raczej niemożliwe.
Ponownie rzuciłem okiem na Skrzata Domowego.
- Czy to możliwe żeby Skrzat zakochał się w czarodzieju? - zapytał nagle szeptem James, który zbliżył się do nas i wcisnął głowę między moją i Syriusza.
Nie rozumiałem o co mu chodzi, ale kiedy przyjrzałem się dokładniej Skrzatowi, zauważyłem, że spojrzenie jakie rzuca Seedowi jest jakieś inne, jakby łagodniejsze niż to, które otrzymywała reszta z nas. Ale żeby od razu zakochanie? Chociaż… Jeśli tak się dokładniej przyjrzeć… Skrzat był młody, przynajmniej zdaniem Seeda. Może nauczyciel mugoloznawstwa był pierwszym atrakcyjnym czarodziejem, który okazał mu życzliwość i Skrzat się zakochał…
- To absurd. - odpowiedziałem po przeanalizowaniu wszystkich za i przeciw.
- Słyszałem to i nie chcę słyszeć na ten temat ani słowa więcej. - Wavele odwrócił się do nas. - Ja się nie dzielę. - syknął przez zęby i jak gdyby nigdy nic znowu skupił się na niższym, jasnowłosym nauczycielu.
- To młody Skrzat. - zaczął tłumaczyć Seed. - Nie służy u żadnego czarodzieja, więc jest samotny i jak każdy nastolatek, stara się zwrócić na siebie uwagę.
- O mój Merlinie! Ty planujesz go przygarnąć!
- Victorze…
- Nie, nie chcę słyszeć więcej ani słowa! - mężczyzna uniósł ręce w geście, który mógł oznaczać zarówno poddanie się, jak i „pierdzielę to, znikam stąd”. I pewnie ta druga opcja była bardziej bliska prawdy, ponieważ nauczyciel przepchnął się między nami i wyszedł.
Cisza jaka zapanowała w pokoju była dobijająca, ciężka, gęsta, okropna.
- Przejdzie mu. Jest po prostu zazdrosny. - Seed w końcu ją przerwał i uśmiechnął się do nas, a następnie do wykolczykowanego Skrzata Domowego. - Chłopcy, pomożecie Zwisikowi zwrócić wszystko, co zabrał?
Tym razem cisza jaka zapanowała była zdecydowanie inna od poprzedniej, toteż po dłuższej chwili przerwał ją Potter.
- Zwisikowi? Że tak od zwisu, jak… - wykonał nieporadny gest w stronę swojego krocza. - Jak zwis?
- Tak, jak zwis. I nie ja nadałem mu to imię, więc bez komentarzy. Zwisiku, chłopcy ci pomogą, a ja w tym czasie porozmawiam z Victorem.
- Zanim pan wyjdzie, ja muszę zapytać. - James zatrzymał nauczyciela w drzwiach. - Czy pan naprawdę zamierza zatrzymać tego złodzieja? - James wskazał na Skrzata Domowego.
Seed powiódł wzrokiem na palcem okularnika i uśmiechnął się lekko, ale niesamowicie czarująco.
- Tak. To bardzo zdolny Skrzat i jestem pewny, że będzie też bardzo wierny i ciężko pracujący. A teraz proszę, zajmijcie się zwrotami. Niedługo do nas wrócimy z Victorem. - powiedział i wyszedł z pokoju zostawiając nas sam na sam z szalonym Skrzatem Domowym.
Patrzyliśmy z przyjaciółmi na niego, zaś on wgapiał się w nas tymi swoimi wielkimi skrzacimi oczami. Czy wyglądał na niebezpiecznego? Nie byłem w stanie tego określić, ale na pewno był w stanie wiele zrobić. W końcu okradał czarodziejów z ich ulubionych ubrań, więc musiał być utalentowany pod względem magii. Jasne, nie tak utalentowany jak czarodzieje, ale jak na Skrzata, miał bezsprzecznie ogromny talent.
- Jak mamy mu pomóc, skoro nie wiemy skąd gwizdnął ubrania? - Peter nie spuszczał Skrzata z oczu, podobnie zresztą jak i nasza pozostała trójka. Zresztą i „Zwisik”, czy jak mu tam było, również nie odrywał od nas spojrzenia, jakbyśmy to my mieli się zaraz na niego rzucić.
- Sam to zrobię, ale zdejmijcie zaklęcia, które rzuciliście. - głos Skrzata był zachrypnięty, a w jego tonie nie było za grosz uniżoności, jaką słyszało się od Skrzatów Domowych pracujących na zamku.
Czy powinniśmy ryzykować, że ucieknie i nadal będzie nas prześladował, ale tym razem pewnie z jeszcze większą siłą?
- Muszę wszystko odsyłać ubranie po ubraniu. Inaczej się nie da.
- Chwila, chwila! To by znaczyło, że musisz stąd zniknąć. - Syriusz pokręcił głową. - Nie zaryzykujemy. Chcesz się stąd wydostać, poczekasz z nami na Seeda. On podejmie decyzję, bo to on ci zaufał. Dla nas nadal jesteś zwykłym szalonym złodziejem.
Kto jak kto, ale Syriusz potrafił być szczery.
Zwisek wzruszył tylko ramionami, jakby wcale mu nie zależało i fakt, faktem, jemu nie musiało zależeć. W końcu to nie jemy cokolwiek ukradziono. Poza tym on nie musiał martwić się związkiem, który z jego powodu przeżywał kryzys, ale James jak najbardziej.
- Poczekamy. - poparłem mojego chłopaka. - Niech Seed i Wavele się dogadają zanim zrobimy cokolwiek. To oni najbardziej przyczynili się do złapania złodzieja. - zwróciłem się do przyjaciół. - Ja nie wezmę na siebie odpowiedzialności za coś tak wielkiego, jak wypuszczenie szalonego Skrzata Domowego.
- Nie jestem szalony! - prychnął na mnie wściekle wykolczykowany stworek.
- A jaki?! - poirytowany Syriusz rzucił Skrzatowi Domowemu takie spojrzenie, że gdyby mogło zabijać, zwariowany Skrzat nie miałby szans i padłby trupem od razu.  - No dalej, jaki jesteś skoro okradasz czarodziejów z ich ubrań? Nawet bielizny! To nie jest normalne.
Black nie otrzymał odpowiedzi, chociaż Zwisek wyglądał na zdenerwowanego. Czyżby uświadomił sobie, że nie może się z nami kłócić, bo jego zachowanie mówiło samo za siebie? Seed mógł mu wierzyć i ufać, ale dla nas nadal liczyły się tylko fakty. Wprawdzie ja byłem o wiele mniej dotknięty zachowaniem Skrzata niż moi przyjaciele, ale i tak uważałem jego zachowanie za bardzo dziwne.
A co jeśli Skrzat Domowy postanowi zabić Wavele? W końcu był szalony, a Wavele go nie lubił, z kolei Skrzat zdawał się lubić Seeda… Zazdrość to straszna rzecz, a zazdrość wariata jeszcze gorsza.
Może powinniśmy oddać naszego złodziejaszka w ręce dyrektora? On na pewno wiedziałby, co zrobić.
Zanim jednak zaproponowałem to przyjaciołom, do pokoju wrócił Seed, a za nim podążał Wavele. Z ich twarzy niczego nie dało się wyczytać, a jasnowłosy, szczupły nauczyciel od razu podszedł do Zwisika i zaczął z nim rozmawiać cichym szeptem.
Syri spojrzał pytająco na profesora, który był jego idolem od lat i miałem wrażenie, że rozumieją się bez słów. Tym bardziej, kiedy Wavele skinął chłopakowi głową, jakby ten naprawdę coś powiedział.
O co im chodziło? O czym rozmawiali tak bez słów? Byłem tego naprawdę ciekaw. Nawet bardziej, niż testów na koniec roku i naszej edukacji w Hogwarcie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz