niedziela, 30 lipca 2006

Pierwsza przemiana

Na samym początku chcę podziękować za wszystkie komantarze. Jeśli ktoś spodziewa się cudów po tej notce to się myli. Jeszcze nie nadszedł czas na wielkie przemiany Remusa, ale nie martwcie się bo w końcu i to na niego czeka ^^ .

 

- McGonagall Cię szukała, Remi – powiedział James, gdy wraz z Syriuszem wróciłem do dormitorium.

- Dawno? – zapytałem bez przekonania.

- No, jakąś godzinę temu – odpowiedział chłopak pocierając palcami brodę.

-To mi się dostanie. – stwierdziłem.

- Tylko uważaj na nią, Remi – ostrzegł mnie Sheva. – Widziałem jak ona na Ciebie patrzy. Założę się, że lubi młodszych, słodkich chłopców, takich jak Ty. – szczęka opadła mi do samej ziemi.

- Skąd tyś to wytrzasnął, zboku? – zapytał oburzony Syriusz.

- Ty się lepiej przypatruj na lekcji na reakcję nauczycieli, a nie rysuj sprośne obrazeczki na tyle pergaminu.

- Zabiję Cię, Sheva. Jak słowo daję! – jasnowłosy roześmiał się.

- Przecież nie raz widziałem, co Ty tam bazgrolisz tym swoim drooogim piórem. – Black ledwie powstrzymywał napad szału.

- Jeszcze jedno słowo, zboczeńcu, a wypruję Ci wszystkie flaczki z tego Twojego płaskiego brzuszka.

- To ja już pójdę – rzuciłem.

- Czekaj idę z Tobą – zwrócił się do mnie Syriusz.

- Oszalałeś?! – wrzasnąłem, a wszyscy obecni w Pokoju Wspólnym popatrzyli na mnie. – Oszalałeś? - powtórzyłem znacznie ciszej – Walnięcie jesteście obaj, Ty i Sheva. No, chorzy po prostu. – stwierdziłem i wybiegłem z Sali.

Starałem się iść jak najszybciej, ale nie miałem zamiaru biec. Co powie profesorka, jeśli zobaczy mnie zgrzanego i spoconego w swoim gabinecie? Na jednym z korytarzy zauważyłem sporą grupę dziewczyn. Były czymś bardzo podniecone. Śmiały się, rozmawiały przesadnie gestykulując i co jakiś czas zakrywały teatralnie dłonią usta. Nie wiedząc, o co chodzi przeszedłem obok nich.

- O, Remus – usłyszałem za sobą. Odwróciłem twarz i zobaczyłem Lily. Dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i rzuciła:

- Mam do Ciebie maleńką prośbę. Jeśli spotkasz kogoś po drodze to nie mów, że tu jesteśmy. – popatrzyłem na nią ze zdziwieniem unosząc brwi.

- Jasne, nie ma sprawy. A co wy tu właściwie robicie?

- Czekamy na kogoś – odparła rudowłosa.

- W… PIĘTNAŚCIE OSÓB?

- Oj, no wiesz, jakie są dziewczyny.

- Nie, nie wiem i dlatego o nic więcej nie pytam. – rzuciłem i ruszyłem dalej. Po chwili spotkałem Fillipa i Olivera.

- Remi, są tam jakieś dziewczyny? Ślizgonki, Gryfonki, Puchonki, Krukonki? – zapytał Oliver wskazując na korytarz, którym przyszedłem.

- No, z piętnaście sztuk – odparłem – Mieszanka totalna od najstarszych do tych z pierwszego roku. – Zdawałem sobie sprawę z tego, że oszukałem koleżankę, ale przecież ja trzymam z chłopakami. Wiadome, że kumpli bym nie wystawił, ale kumpelę…?

- Niech, to! Więcej ich nie było? – załamał się Fillip.

- Idziemy tajnym przejściem – stwierdził blondyn – Nie mam zamiaru uśmiechać się jak lalka i udawać grzecznego kotka. – Dopiero teraz dotarło do mnie, o co tak właściwie chodzi. Fillip i Oliver należeli do najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Wysocy, dobrze zbudowani, mili i z dobrego domu. Nie pasowali do opisu typowego Ślizgona, ale ja przez te kilka dni miałem okazję poznać już kilka wyjątków Slytherinu. Przypomniały mi się wszystkie posiłki w Wielkiej Sali, kiedy to każda dziewczyna spoglądała na stół Ślizgonów i cicho jęczała. „Obłęd” pomyślałem.

- A Ty, Remi? Gdzie idziesz? – zapytał Fillip.

- Do McGonagall. Ponad godzinę temu mnie szukała. – obaj chłopcy zdziwili się.

- No, nieźle – rzucił Oliver – Nie wiem, jakim cudem z tego wyjdziesz.

- Ale mnie pocieszyłeś – burknąłem.

- O.K. My wiejemy, bo jak tak dalej pójdzie to za nami tu przylezą – ciemnowłosy Ballack nie miał zamiaru spotkać dziewczyn.

- Dzięki za informację, Misiaku – rzucił niebieskooki.

- Misiaku? – byłem zaskoczony tym stwierdzeniem.

- No, tak. Przypominasz mi takiego kochanego, pluszowego misia, którego można tulić i całować do woli. – zarumieniłem się słysząc to.

- Na razie, pluszaczku – pożegnał się drugi z Ballacków i rozczochrał mi włosy odchodząc.

Nieśmiało zapukałem do drzwi gabinetu nauczycielki transmutacji.

- Proszę – kobieta siedziała za biurkiem – No, nareszcie. Już myślałam, że się u mnie pan nie pojawi. – zakpiła – O ile się nie mylę to dziś jest pełnia. – spojrzała na mnie wymownie. – Nie wnikam w to, co pan robił i gdzie był wraz z panem Blackiem – zaczerwieniłem się słysząc jej stwierdzenie – Ale chyba już czas znaleźć jakieś bezpieczne miejsce na przemianę. Proszę za mną. – kobieta wstała i wyszła z pomieszczenia, a ja podążyłem za nią. Zaprowadziła mnie pod jakąś starą zbroję i przekręcając rękojeść miecza otworzyła tajne przejście.

- Tędy dojdzie pan, panie Lupin do starej chaty na obrzeżach Hogsmade. Tam spokojnie może się pan przemienić i wyszaleć. J podkreślam, że jest to pierwszy i ostatni raz, kiedy to załatwiam panu alibi. – po tych słowach odeszła. Ja udałem się w wyznaczone miejsce. Był to stary, drewniany dom nieposiadający niemal żadnych mebli. Jedynie na piętrze w pokoju stało łóżko. Nie musiałem długo czekać. Księżyc szybko ukazał swą tarczę w całej okazałości. Niesamowity ból rozdzierał mi wnętrze. Czułem jak moje ciało zmienia kształt, słyszałem jak deformują się moje kości. Upadłem na ziemię zwijając się z bólu. Z mojej piersi wydobył się wilczy ryk, który był odpowiedzią na zew dzikiego, nieznanego mi świata. Więcej już nic nie pamiętam…

9 komentarzy:

  1. No faktycznie. Nie obraź się, ale tak przeciętnie ci to wyszło. Nie żeby coś było nie tak, ale brakuje mi tu... czy ja wiem...

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Eovin Nagisa31 lipca 2006 09:41

    Notka była spoko, tylko ta przemiana jakaś taka krótka... Zresztą w sondzie więcej osób głosuje na NC-17 niż na przygodę, czy akcję, więc nie będę się czepiać, bo wykonujesz swoją pracę xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystkie notki.Strasznie podobało mi się spotkanie w pociagu z Sheva :)bez dwuch zdań dodaje cie do linków u mnie. (jak chcesz sprawdzic gdzie to jest to prosze bardzo: http://thousand-tears.mylog.pl)Pozdrawiam serdecznie, niżej podpisana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka całkiem fajna, tylko trochę za krótka. Pisz szybciutko kolejną:)

    OdpowiedzUsuń
  5. no cóż, ntka mi się podobała z wyjątkiem tego, że jaest stanowczo za krótka. Ale rozumiem, że czasem nie ma weny, żeby pisać długie notki. A więc czekam niecierpliwie na nowy rozdzialik (oby sie jeszcze dziś pojawił :D). Pozdrówka:*

    OdpowiedzUsuń
  6. ~http://valandia.blog.onet.pl12 września 2006 15:13

    ładna notka ^^ -Fiancee

    OdpowiedzUsuń
  7. ~boltendahl@onet.eu27 września 2006 01:06

    Wiesz...notka nie taka zła jak Ci się wydaje... Tylko rzeczywiście krótka...

    OdpowiedzUsuń
  8. A mnie się podobała. ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam,
    świetne, pierwsza przemiana Remusa, został nazwany przed Olivera i Filipa słodkim misiaczkiem, Mcgonagall zapewniła mu alibi ale co powie chłopakom, nie będzie go całą noc...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń