poniedziałek, 28 sierpnia 2006

Bracia Mares

Hehe... Lilly Bęc, cieszy mnie, że tak bardzo podobają Ci się moje fiki ^^ . Dzięki za chęć promowania mojego bloga ^^" .

 

10 listopad

Siedziałem w sali czekając na Historię Magii i śmiejąc się z dowcipów, jakie opowiadał James, gdy nagle podeszło do mnie dwóch chłopaków.

- Remus, jacyś dwaj kolesie Cię wołają. – przekazali mi wiadomość Sean i Matt, dwaj koledzy z klasy.

- Jacy dwaj kolesie? – zdziwiłem się.

- Bliźniacy z Hufflepuff. – odparł Sean, ale niewiele mi to podpowiedziało.

- O.K. Dzięki. – uśmiechnąłem się do kumpli, a Ci wrócili do swoich zajęć.

- Idę z Tobą, Remi – zastrzegł Syriusz, gdy podniosłem się z krzesła.

- Po co?

- Nie pytaj, tylko to zaakceptuj. – westchnąłem i wyszedłem z sali w asyście Blacka.

Pod drzwiami stało dwóch Puchonów. Byli identyczni, obaj równie wysocy i o takich samych rusach twarzy. Jeden szczegół różnił ich w tej chwili. Jeden z nich miał związane włosy, drugi zaś rozpięte. Długie, brązowe, kręcone pasma spływały spokojnie po twarzy młodego czarodzieja i opadały na ramiona. Zielone oczy przysłonięte prostokątnymi okularkami popatrzyły na mnie, a zaraz potem zwróciły się ku Syriuszowi.

- Możecie mówić przy nim. To mój przyjaciel, więc i tak się dowie. – rzuciłem w stronę nieznajomych widząc ich miny.

- No, niech będzie – odezwał się chłopak o rozpuszczonych włosach. – Ja jestem Thomas Mares, a to Karel. Jesteśmy na czwartym roku.

- Miło mi, ja jestem, co z resztą wiecie – uśmiechnąłem się do nich – Remus Lupin, a ten, który się tak panicznie o mnie boi to Syriusz Black.

- Black? – zainteresował się Karel – Słyszałem, że Twoja matka omal nie rozniosła dyrektora za to, że trafiłeś do Gryffindoru.

- Camus i Namida siłą ją z zamku musieli wyprowadzić – dorzucił drugi z braci, a Syri popatrzył na nich jak na zjawy.

- Chwała, że się ze mną nie spotkała – szepnął kruczowłosy sam do siebie.

- To po to przyszliście? – zaczynałem się niecierpliwić, gdyż niedługo miała zacząć się lekcja.

- Nie, nie. Sorry. – oprzytomniał Thomas. – Chodzi nam o to – chłopak wyciągnął z kieszeni złoty medalion w kształcie pegaza o rozłożonych skrzydłach, stojącego na tylnych kopytach.

- Nie wiesz przypadkiem, czym on właściwie jest?

- A czemu ja miałbym to wiedzieć?

- Cała szkoła Cię zna. Wszyscy mówią, że jesteś najlepszym uczniem w całym Hogwarcie…

- Ani słowa więcej na ten temat – rozkazałem nie chcąc więcej wysłuchiwać takich głupot. Puchoni roześmiali się, ale zaraz spoważnieli.

- Byłbyś w stanie dowiedzieć się czegoś na temat tego wisiora? – teraz pałeczkę przejął Karel.

- Jeśli wam na tym zależy to mogę się postarać. Ale skąd go macie?

- W naszym dormitorium jest wyrwa w ścianie, a on był w niej ukryty. Wypadł stamtąd kilka dni temu, kiedy dwóch naszych kolegów biło się dla zabawy w Pokoju Wspólnym. – ledwie powstrzymywałem śmiech. Historia nie była zbyt niesamowita, ale osobiście mnie zainteresowała.

- A ja słyszałem, że to Gryfoni są najbardziej dziecinnymi ze wszystkich uczniów – rzucił ucieszony Syriusz.

- Hej, nie przesadzajmy. Zderzyła się nam, że mamy jakieś dziwne zachowania, ale was to nic nie usprawiedliwi. – wybronił się Thomas i wszyscy zaczęliśmy chichotać.

- Mogę go zabrać? – spytałem, gdy już się trochę uspokoiliśmy. Bliźniacy popatrzyli na siebie, po czym Thom podał mi medalion.

- Dajcie mi trzy dni – powiedziałem i schowałem wisiorek do kieszeni.

- No, proszę. Kogo ja tu widzę. – wesoły głosik od razu zdradzał, kto się do nas zbliżał.

- Czego znowu chcesz, Nakamura?! – fuknął Syriusz obejmując mnie ramieniem.

- Spokojnie, nic przecież wam nie zrobię. Ale zastanawiam się, co robią tu te dwa gołąbeczki. – japończyk popatrzył na braci. – Jakoś często na siebie wpadamy, tylko tym razem już nie obmacujecie się w ciemnych zaułkach zamku.

- Żal Ci, Ryo? Pewnie chciałbyś stworzyć z nami trójkąt, nie? – odciął się Karel.

- Nie zaprzeczę, ale wolę duecik i to z tym małym – chłopak wyszczerzył się do mnie.

- Zjeżdżaj stąd! – krzyknął Black i wycelował w azjatę różdżką.

- O.K., O.K. Coś Ty taki nerwowy? Już sobie idę, tylko mam prośbę – Syri opuścił rękę – Powiedzcie Peterowi, że mam kilka informacji na temat jego obiektu westchnień.

- No… dobra – bąknąłem. Nie myślałem, że Pettigrew wchodzi w jakieś układy z nieznajomymi. Kto, jak kto, ale on wydawał mi się być najrozsądniejszy z całej naszej paczki.

- Dzięki – rzucił Krukon, westchnął patrząc na mnie i odszedł.

- Znacie go? – zapytał Syriusz bliźniaków.

- Nie do końca. Wiem tylko, że większa część Ślizgonów chętnie by się do niego dobrała. Chłopak prowokuje wszystkich w koło, ale jest strasznie wybredny, jeśli chodzi o związki, lub cokolwiek innego. – odparł Thomas.

- Nie ważne – odezwałem się wyślizgując z objęć kruczowłosego – Spotkajmy się w poniedziałek po lekcjach w bibliotece. Przyniosę medalion i wyłożę wam sprawę.

- Jak sobie życzysz, mistrzu – zażartował Thom i oddalił się wraz z bratem. Ja tym czasem postanowiłem wrócić do klasy i spokojnie przesiedzieć nudną lekcję historii. Kiedy tylko ruszyłem w stronę sali Syri złapał mnie za dłoń i przyciągnął do siebie. Włożył rękę do mojej kieszeni i wyciągnął wisior.

- Co Ty robisz?! – uniosłem się lekko.

- Szukam pretekstu, żeby Cię dotknąć – zaśmiał się chłopak i przytulił mnie mocno.

- Puszczaj, Syri – syknąłem i odepchnąłem go.

- Nie mów, że nie lubisz, kiedy Cię dotykam.

- A może nie rób tego na środku korytarza, co? – Black roześmiał się i przyglądnął pegazowi.

- Wiem gdzie możesz zacząć szukać informacji na temat tego żelastwa – rzucił i wyciągnął przed siebie rękę z medalionem. Wziąłem go od chłopaka i popatrzyłem mu w oczy. Udawał obrażonego.

- Jesteś niemożliwy – powiedziałem i uśmiechnąłem się do niego. – No, nie bocz się już na mnie, bo będę płakał.

- Tylko nie to! – ożywił się kruczowłosy i rozpromienił. – Remi, kiedyś będę musiał Ci to powiedzieć… - zaczął – Ko…

- Chłopaki, co tak długo?! – wrzask Shevy zagłuszył słowa Syriusza.

- Choć, idziemy – szarooki złapał mnie za dłoń i wciągnął do klasy. Przechodząc obok Szamana słyszałem jak szepnął w jego kierunku „Ukatrupię Cię”, ale nic więcej nie mówił.

- Czy Ty nie miałeś przypadkiem mi czegoś powiedzieć? – spytałem, kiedy czekaliśmy na nauczyciela.

- A, no tak. Poszukaj w Legendach Hogwartu…

- Nie o tym mówię!

- Na to drugie poczekasz troszeczkę, w końcu jutro też jest dzień. – Black uśmiechnął się szeroko i dotknął palcem mojego nosa. – No, Remi ja nic na to nie poradzę. Ciągle mi coś przeszkadza.

- A na jaki temat to w ogóle miało być?

- Tajemnica…

 

  

7 komentarzy:

  1. Naprawdę nie mogę się powstrzymać iskrzącej we mnie żądzy mordu na Andrew Shevie, że też cholernik jeden musiał napatoczyć się w takiej chwili :(. A tak wogóle to było mi mało i odczuwam pewien niedosyt :PZ niecierpliwością czekam na kolejną część. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Sheve zabić to mało, taki ważny moment, a on akurat musiał przeszkodzić. Zgadzam się się z poprzedniczką i mówie, że rozdział był za krótki i ciągle mi mało(chociaż jak czytam twoje prace to zawsze mi mało, ale teraz bardziej;p). Czekam na kolejną część^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie no ten japończyk jest niemożliwy! Mam nadzieje, że następnym razem nikt Syriuszkowi nie przeszkodzi;-) Ko.... i ciekawe co dalej?;-p

    OdpowiedzUsuń
  4. ~http://valandia.blog.onet.pl12 września 2006 21:46

    Łiii....zdaje sobie sprawę z tego że kółko się w swoich komentach powtarzam...ale trudno... Genialna notusiaaaa....miauuu śliczniusia....^^ -Fiancee

    OdpowiedzUsuń
  5. Ah, ten Sheva ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. No, no. Hogwart - szkoła gejów. x) Świetny blog.;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    świetnie czyżby to był medalion Helgi Helepffun, ciekawe kiedy Syriusz wyzna swoje uczucia...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń