czwartek, 24 sierpnia 2006

Przedstawienie

 Wybaczcie, że ostatnio tak długo czekacie na notki. To przez moje lenistwo i sprawy jakie musiałam załatwić w związku ze studiami. Został mi jeszcze miesiąc wakacji i mam zamniar wykorzystać go jak należy ^^ . Inna sprawa... Joanne, pomysł z przedstawianiem narodził sie w mojej 'chorej' głowie jeszcze przed tym jak dowiedziałam sie o Sukisyo. Mam w prawdzie ta mangę, ale nawet jej nie czytałam. Anime nie oglądałam, no może urywki ^^ . Jak doszło do powstania tego przedstawienia? Na dole macie rysunki, które mnie skłoniły by to napisać ^^ .

 

31 październik

Reżyseria – Andrew Sheva

Scenariusz – Andrew Sheva

Historia – Marcel Camus

Kostiumy – Marcel Camus

Dekoracja – Marcel Camus

Pozwolenie na wystawienie sztuki o takiej tematyce i ze wszystkimi planowanymi scenami – Marcel Camus.

Miejsce akcji: Prowincja Kodo i Toshi należące do pana Mino.

Postacie:

Narrator (Andrew)

Ai Mino (Remus) – władca wszystkich prowincji zachodniej części Osaki.

Kyo Kishimo (Syriusz) – Ronin, samuraj bez pana.

Tekke Shindo (Lucjusz) – dowódca straży przybocznej pana Mino.

Straż przyboczna (James, Peter)

Ichi (Andrew) – sługa pana Mino.

Właściciel gospody (Peter)

Masami (James) – jeden z bandytów.

Tao (Andrew) – drugi z bandytów.

Kurtyna poszła w górę. Na scenę wychodzi Narrator.

- Witam wszystkich zebranych i zapraszam do obejrzenia naszego przedstawienie, które naturalnie jest karą, bo nigdy w życiu byśmy się tak nie ośmieszyli, gdyby nie to. Poza tym osoby wrażliwe niech zamkną oczy i zatkają oczy… Przy okazji dziękujemy profesorowi Camusowi za załatwienie wszystkich formalności i …

- Kończ, ciołku! – słychać było głos zza sceny należący do Syriusza.

- Heh… Niech będzie… - ciche westchnienie i…

- Znajdujemy się w prowincji Kodo. Rządzi nią młody pan Ai Mino. Lud uwielbia władcę za jego dobre serce i sprawiedliwe rządy. Oto w jednej z gospód rozpoczyna się nasza opowieść…

- Niewielki budynek urządzony w typowo staro japońskim stylu. Kilka niskich stolików rozstawione jest po całym pomieszczeniu, a miękkie poduszki otaczają je stanowiąc miejsce do siedzenia. W jednym z rogów spoczywa wędrowiec w szacie podróżnej, jego twarz ukryta jest pod kapturem. Po drugiej stronie posiłek spożywa młody chłopiec o długich ciemnych włosach upiętych dość wysoko. Odziany jest w eleganckie kimono – zapewne szlachcic. Spokój i ciszę tego miejsca zagłusza wejście dwóch mężczyzn w lekko brudnych i poszarpanych strojach. Jeden z nich imieniem Tao miał blond włosy, drugi zaś – Masami – czarne niczym smoła. Jasnowłosy podchodzi powoli do młodzieńca i pochyla się nad nim lekko.

- Hej, malutki. Śliczne dziecię, czegóż sam tak siedzisz? – chłopak milczy.

- Ty, kukiełko! Chcesz nas poniżyć, czyś głuchyś może? Dawaj sakwę, a nic złego Cię nie spotka z naszej strony – odzywa się czarnowłosy. Nadal nic. – Tao, nie ma się nim, co przejmować. Bierz, co ma i czeka na nas już szeroka, długa droga z wygodami.

- Dawaj kasę dzieciaku! – mężczyzna posłusznie odciąga chłopca od stołu i zaczyna szukać jego pieniędzy.

- Ty, ten mały mógłby nam zapewnić niezłą rozrywkę. – Tao z jednoznacznym uśmiechem zaczyna rozwiązywać kimono chłopaka, który się szarpie.

- Puść mnie, panie, a oddam wszystkie oszczędności! – krzyczy.

- Cóż, malutki. Osobiście wolę mieć i to, i Ciebie. – panicz nadal się wyrywa, a Masami mając dość szamotaniny postanawia pomóc koledze. Wyciąga nóż i przykłada chłopcu do gardła.

- Uspokoisz się, czy życie Ci nie miłe? Możemy zapewnić Ci trochę przyjemności, bądź zabić jak psa! – Wędrowiec podnosi się z miejsca.

- Zostawcie go!

- A cóż Ci do tego, włóczęgo?! – zaśmiał się Masami.

- Powiedziałem byście go zostawili! Chłopak jest jeszcze bardzo młody znajdźcie sobie kogoś innego do zabawy! – czarnowłosy traci kontrolę nad sobą i rzuca się z impetem na wędrowca. Jedno szybkie cięcie ukrytego za szatą miecza i skrwawione ciało pada na ziemię z łoskotem, zaś głowa toczy się pod stopy mordercy. Tao zdezorientowany przestaje pilnować chłopaka, który szybko podnosi z ziemi swój łuk i celując w oprawcę przebija mu serce z niebywałą precyzją. Bandyta kona powoli i w męczarniach. Wędrowiec przygląda się młodzieńcowi, w którego dłoni nadal znajduje się broń. Chłopiec jest niebywale piękny. Delikatne rysy i ciepłe spojrzenie idealnie współgrają z napiętą cięciwą łuku i ostrym grotem strzały. Malec kłania się nisko przed wybawcą.

- Panie, dziękuję Ci za uratowanie mnie – zaczyna. Lecz milknie widząc jak mężczyzna zdejmuje kaptur. Młodzieniec niczym zahipnotyzowany spogląda na poważne, spokojne lico nieznajomego. Długie, kruczoczarne włosy opadają delikatnie na szerokie ramiona i plecy. Surowa twarz i spostrzegawcze oczy sprawiają, iż młodzian drży.

- Nie masz, za co dziękować – odpowiada wędrowiec.

- P… Panie, uratowałeś mi życie i uchroniłeś mnie przed zhańbieniem. Do końca swych dni winny jestem Ci służyć. – nagle do pomieszczenia wbiega właściciel gospody. Widząc ciała krzyczy przejęty:

- Panie, panie Mino, czy nic panu nie jest?!

- Mino? – nieznajomy wydaje się zszokowany. Patrzy na lekko zaczerwienioną twarz chłopca i upada na kolana składając mu pokłon.

- Wybacz, panie. Nie miałem pojęcia, że spotkam samego władcę tych ziem w takim miejscu. – młodzieniec zdycha cicho.

- Powstań – rozkazuje – To ja winien jestem padać do Twych stóp. Jak Cię zwą, panie?

- Kyo Kishimo – mówi mężczyzna podnosząc się.

- Cóż robi w tych stronach samotny samuraj?

- Jestem roninem, panie.

- Wiem, iż nie jest odpowiednia propozycja, jako, że to ja powinienem służyć u Ciebie, lecz czy nie zechciałbyś zostać moim osobistym strażnikiem?

- Panie, przecie jestem tylko zwykłym wędrowcem, a Ty pragniesz bym Ci służył?

- Ja chciałbym tylko odwdzięczyć Ci się za to, co dla mnie zrobiłeś… - chłopak zaczerwienił się lekko.

- Jeśli taka jest Twa wola, panie… Z największą przyjemnością stanę w Twego boku. 

Kurtyna opada, by po chwili unieść się po raz kolejny.

Piękna pałacowa sala w zamku w Toshi. Na samym jej środku siedzi pan Mino. Jedwabna szata delikatnie rozłożyła się wokół niego. Z boku w znacznym oddaleniu spoczywa Kyo. Przed władcą klęczy młody sługa.

- Ichi, proszę Cię, wezwij tu Tekke. Muszę z nim porozmawiać.

- Tak jest, panie. – chłopak kłania się i wychodzi, bo po chwili wejść wprowadzając mężczyznę o długich niemal białych włosach upiętych luźno. Wojownik ma na sobie czerwoną zbroję. Ściąga hełm odrzucając do tyłu niesforny kucyk i klęka posłusznie składając pokłon.

- Wzywałeś mnie, panie… - zaczyna mężczyzna.

- Tak, Tekke. Jesteś dowódcą mojej straży i bardzo cenię sobie Twoje zasługi, jak i Twą przyjaźń.

- Dziękuję, panie.

- Ten oto samuraj uratował mi życie i mój honor. – dowódca patrzy uważnie na pana Mino.

- Gdzie wtedy byli moi ludzie?

- Heh… - wzdycha władca – Kazałem im czekać na zewnątrz i nie wchodzić do gospody chociażby nie wiem, co…

- Jak to?! Ile razy mam Ci powtarzać, panie, że to niebezpieczne?! Nigdy więcej nie puszczę Cię samego z tymi konowałami!

- Uspokój się, Tekke – mówi cicho Ai czerwieniąc się lekko.

- Nic mi nie jest. Ten samuraj mi pomógł i w zamian przyjąłem go jako mojego osobistego strażnika… - Shindo mierzy wzrokiem Kyo.

- Kim on właściwie jest? – pyta ostrożnie dowódca.

- Roninem…

- Skąd wiesz, że można mu ufać, panie?

- Uratował mnie, teraz winien jestem mu życie.

- Niech weźmie moje zamiast Twego i wyniesie się stąd…

- Tekke, wybacz, ale nie Ty tu decydujesz. – mężczyzna kłania się przepraszająco.

- Pragnę by Kyo dzielił ze mną komnatę…

- Ależ, panie?

- Odpraw swych ludzi. Od teraz to on zajmie ich miejsce. – mężczyzna kłania się ponownie.

- A teraz, proszę Cię, byś pokazał mu wszystko i powiedział o tym, o czym wiedzieć powinien. – samuraj i dowódca wychodzą pokornie z pokoju.

Kurtyna opada i unosi się kolejny raz.

Plac przed pałacem. Tekke przedstawia straży Kyo, po czym oddalają się razem.

- Może mój pan Ci ufa, ale ja nie – zaczyna Shindo – Jesteś dla mnie zwykłym włóczęgą i bez względu na to jak bardzo upodobał sobie Ciebie pan Mino, ja Cię nie zaakceptuję.

- I nie proszę o to – rzuca krótko ronin.

- Jeśli choć raz zawiedziesz lub, jeśli zdradzisz to wiedz, iż osobiście się Tobą zajmę!

- Nie planuję dać Ci tej satysfakcji.

- To się okaże.

Kolejna scena. Akcja rozwija się szybko, ale nikt nie liczył na ciągnięcie się jej w nieskończoność.

Komnata władcy spowita półmrokiem. Mino siedzi na środku z opuszczonym do połowy kimono.

Część nauczycieli patrzy na to nienawistnie, a uczniowie reagują w zależności od płci i wieku.

Chłopak smaruje swoje ciało olejkiem aromatycznym. Do pomieszczenia wchodzi Kyo, a widząc Ai czerwieni się nieznacznie.

- Może ja przyjdę później, panie.

- Nie ma takiej potrzeby – mężczyzna siada przed władcą i mimowolnie śledzi spokojne ruchy dłoni, które delikatnie muskają jasną skórę.

- Słyszałem, że Ty i Tekke raczej za sobą nie przepadacie.

- Cóż…

- Przykro mi z tego powodu, gdyż cenię was obu, lecz nie mam zamiaru rezygnować z tego, co przedsięwziąłem. Chyba, że Ty sobie tego nie życzysz, Kyo… - władca miękko i z czułością wypowiada imię samuraja, co sprawia, iż ten zaczyna lekko drżeć.

- Panie, tylko Twoja wola jest dla mnie prawem. – mężczyzna unosi się i siadając za Mino nalewa na dłonie olejku. Powoli i delikatnie zaczyna rozsmarowywać go po miękkiej skórze.

Fillip zaczerwienił się widząc tę scenę i czując na sobie wzrok Camusa.

Po chwili usta Kyo muskają szyję i ramiona Władcy, który odchyla się nieznacznie do tyłu.

- Ai… - szepcze samuraj wprost w usta swego pana.

Kurtyna zakańcza tę scenę i rozpoczyna kolejną.

Władca i samuraj leżą razem w łóżku wtulając się w siebie nawzajem.

- Panie, czy przystoi mi takie zachowanie? – pyta przekornie mężczyzna.

- Czyż nie za późno o to pytać?

- Ai, jesteś moim władcą, a ja jedynie strażnikiem…

- Moje życie należy do Ciebie, wiesz przecież o tym.

- Ale Ty poza życiem oddałeś mi także ciało… - Mino kładzie palec na ustach Kishimo.

- Oddałem Ci to, co pragnąłem oddać i wiedz, iż uczynię to jeszcze nie raz. – chłopak patrzy w oczy strażnika, który szepcze cicho:

- Kocham Cię, panie… Ale cóż ja słyszę. Z dala zbliża się do Twej komnaty jakaś maszkara.

Za sceną Lucjusz wycelował różdżką w Syriusza, zaś Sheva złapał najbliższy, leżący pręt. No tak. Tej kwestii nie było w scenariuszu.

- Panie, jesteś tam? – drzwi się rozchylają, a Tekke staje jak wryty widząc swego władcę ze znienawidzonym przez siebie mężczyzną.

- Kyo! – krzyczy – Chcę się z Tobą widzieć na osobności! – dowódca wychodzi, a Kishimo podnosi się niespiesznie.

Scena pojedynku, przedstawienie niemal się kończy.

Plac zamkowy i dwóch stojących na nim mężczyzn.

- Co to miało znaczyć?! – mówi zdenerwowany Tekke.

- Czyż nie widziałeś? – kpi Kyo.

- Pan Mino oddał Ci siebie? Nie wierzę!

- Więc jak to wytłumaczysz? – Shindo wyjmuje miecz i naciera na przeciwnika, który ledwo zdążył sparować cios.

- Oj, chyba zależy Ci na Ai, bardziej niż to pokazujesz.

- Milcz! – kolejne natarcie. Słychać jak oręż styka się ze sobą pozostawiając po sobie jedynie głuchy łoskot. Pierwsze niesparowane cięcie i struga krwi pada na ziemię, która łapczywie ją pochłania. Kyo łapie się z ramię.

- Trafiłeś – śmieje się – Lecz tym razem to ja nie chybię. – kolejne krople szkarłatnej posoki opadają na spragnioną glebę. W jednej chwili ostrze przebija pierś Tekke, który opierając się o przeciwnika stara się utrzymać na nogach.

- I tymi dłońmi, będziesz go dotykać? – szepcze i ostatkiem sił wbija miecz w pierś Kyo.

- A tymi ustami będę go całował – odpowiada samuraj padając na kolana i zlizując z dłoni krew dowódcy. Oba ciała bezwładnie ścielą ziemię.

- Lucjuszu! – rozległ się niemal krzyk całej rzeszy dziewczyn. 3/4 Ślizgonek zemdlało, podobnie jak, o dziwo,1/2 Gryfonek, 2/3 Krukonek i 1/4 Puchonek.

- To już przesada – wyszeptał Lu udając martwego.

Kurtyna opadła. Ku zaskoczeniu części zebranych odegrana została jeszcze jedna, ostatnia scena.

W ciemnym pokoju na łóżku leży nieprzytomny Kyo. Czuwa nad nim zapłakany Ai wtulając twarz w dłoń mężczyzny. Nieznaczny ruch palców i powoli oczy samuraja otwierają się. Władca przytula się do zdezorientowanego Kishimo, po czym całuje leżącego mężczyznę.

Na szczęście, albo i nieszczęście, włosy zasłoniły nasze twarze i nikt nie miał pojęcia, iż moje usta wcale nie zetknęły się z ucieszonymi wargami Syriusza.

- Nie było tak źle, nie Remi? – zapytał cicho kruczowłosy i nagle polizał moje usta. Przeciągnął się jak gdyby dopiero, co się obudził i uśmiechnął szeroko.

 

    

14 komentarzy:

  1. Notka SUPER!!! Te imiona sama wymyślałaś? Pozdrawiam ^^ Mimmi Dennia

    OdpowiedzUsuń
  2. jak można pisac tak cudownie, no jak?jak zawsze jestem pełna podziwu =)powiadamiam o new http://www.ren-horo.yaoi.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Nocia super! Przedstawienie genialne! Mam nadzieje, że kolejna notka pokaże się szybciej i że bedzie bardziej poświęcona Syriuszowi i Remiemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG! To było cuudowne! Jestem pod wrażeniem twego talentu! Pisz szybko kolejna notkę, bo umrę z ciekawości! :*

    OdpowiedzUsuń
  5. joanna01@onet.eu25 sierpnia 2006 10:16

    Ciekawe co by powiedzieli w szkole, gdyby ktoś naprawdę wystawił takie przedstawienie ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Yay!! *__* To było genialne! Więcej takich scenek, proszę xD

    OdpowiedzUsuń
  7. Super notka!!! Troche się uśmiałam, szczególnie przy scenie z mdleniem dziewczyn (,,nie to już przesada''-super tekst;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przedstawienie było po prostu genialne^^ Nie wiem skąd ty bierzesz takie pomysły:) Już się nie mogę doczekać kolejnej notki:D

    OdpowiedzUsuń
  9. Meow!Miodeczek z orzeszkami ^^My chcieć więcej (my czyli normalna ja i moje schorzenie yaoi)to było słodziutkie ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. ~http://valandia.blog.onet.pl12 września 2006 21:35

    hie hie.. ciekawe przedstawienie hihi -Fiancee

    OdpowiedzUsuń
  11. Przedstawienie cudne. Sama chciaąłbym takie miec ;3

    OdpowiedzUsuń
  12. No no przyznaję, że przedstawienie Ci się udało ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. usmialam sie, czytajac zdanie:
    młodzieniec zdycha cicho. :D :D
    Ale po prostu cudo!

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    przedstawienie wyszło fantastycznie, rewelacyjnie to zrobili...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń