Dziękuję Wam za komentarze. Mimmi, imiona wymyślałam sama, ale jak wiadomo 'Kyo' to imię dość powszechne, a 'Ai' oznacza miłośc po japońsku (chciałabym nazwać tak swojego synka ^^ . Jeśli dane mi będzie mieć w ogóle dzieci ^^"). Na pytania typu "Skąd Ty czerpiesz natchnienie", czy jakieś w tym stylu mogę odpowiedziec tylko, że mam takiego jednego Muza (Wena) ^^ . A poza tym, to z mangi i anime ^^ . Kiedy widzę jakiś tytuł to zawsze coś mi do głowy przyjdzie ^^ .
- Jakoś to przetrwaliśmy – westchnął James.
- Ty akurat wiele tam nie wystąpiłeś – syknął Lucjusz.
- A kto głowę stracił, co?
- No comments.
- A, właśnie! Zapomniałbym – zaczął Sheva – Syriusz! Co to było to o „poczwarze”?
- He, he… A tak jakoś…
- Jest wina, będzie kara! – krzyknął uradowany Potter.
- Chyba żartujecie? – zawahał się Black.
- Jako, że to o mnie tak się ‘pięknie’ wyraziłeś, pozwolę sobie poddać pewną propozycję… - Lucjusz miał na twarzy dziwny uśmiech.
- Za karę zetniesz włosy.
- Co?! – wrzasnął Syri.
- To, co słyszałeś. Osobiście to uczynię.
- Nie, Lu. Ja je chciałem zapuścić…
- I właśnie, dlatego to będzie najodpowiedniejsza tortura.
- Remi, ratuj… - wzruszyłem ramionami.
- Przykro mi, Syri, ale takie są zasady.
- Nie martw się i tak będziesz wyglądał słodko – pocieszył chłopaka Andrew.
Nagle Lucjusz wszedł wprost w czyjeś plecy. Odskoczył wystraszony i kłaniając się przeprosił. Spojrzał na osobę, która przed nim stała. Był to młody, zaledwie może 26 letni mężczyzna. Miał długie, proste włosy do pasa spięte w kucyk. Ich kruczoczarny kolor rozjaśniały gdzieniegdzie śnieżnobiałe pasemka. Nieznajomy miał jasną cerę, która wyglądała na delikatną i zapewne była bardzo miękka. Jego oczy były niczym dwa węgle, niesamowicie ciemne, a ich źrenic niemal nie było widać. Patrzyły na nas czujnie i uważnie, lecz dziwnie pusto. Wąskie usta wykrzywił lekki uśmiech. Zgrabna, szczupła dłoń zmierzwiła włosy Lucjusza.
- Nic się nie stało – odparł mężczyzna, a jego głos wydawał się tajemniczy, zimny, ale i nadzwyczaj czuły. Wszyscy się wzdrygnęliśmy. Nieznajomy odszedł, a my odprowadziliśmy go wzrokiem. Dopiero, gdy jego długi czarny płaszcz zupełnie zniknął nam z oczu wróciły do nas zdrowe zmysły.
- Niesamowity facet – rzucił Sheva.
- Czyżby Ci się spodobał? – zapytał Lu.
- No, cóż… Wiecie przecież, że mi się wielu podoba.
- Ja się Tobą dzielić nie będę – stwierdził Malfoy patrząc chłopakowi w oczy.
- Co to ma znaczyć? – oburzył się James, lecz Ślizgon nie zareagował. Delikatnie uniósł palcem brodę Szamana i pochylając się nad nim musnął jego usta. Andrew jęknął jak gdyby od dawna już na to czekał. Lu uśmiechnął się zadowolony.
- Możesz otworzyć oczy, Peter – odezwał się Syriusz, po czym dodał – A Ty, James zamknij usta.
Wróciliśmy do dormitorium i jak zwykle rozsiedliśmy się przed kominkiem w Pokoju Wspólnym. Jako, że było Halloween nauczyciele nie zadali nam żadnej pracy do odrobienia. Cieszyło mnie to, gdyż jakoś nie miałem na nic ochoty.
- Zjadłbym coś słodkiego – odezwał się James ni stąd, ni zowąd.
- Pet, masz coś? – zapytał blondynka Syriusz, a ten pokręcił przecząco głową.
- Niech ktoś idzie do kuchni po to ‘coś’ – jęczał Potter.
- O.K. Ten, kto przegra w karty idzie. – rzucił Sheva wyciągając z kieszeni talię.
- Ty to zawsze nosisz? – zdziwiłem się.
- No, czasami. Ale wracając do tematu, zrobimy tak: kto wyciągnie z talii najniższą kartę, idzie. – zgodziliśmy się na ten układ.
- As – powiedziałem pokazując kartę.
- Dama – odparł Sheva.
- Król – ucieszył się James. Peterowi trafiła się ‘dziewiątka’, ale to Syriusz wyciągnął ‘siódemkę’.
- Pięknie! – fuknął – Urodziłem się pod szczęśliwą gwiazdą! No, dobra przeżyję. Remi, pójdziesz ze mną? – zdziwiłem się.
- Proszę Cię, nie chcę iść sam – jego błagalny ton i maślane oczy rozbroiły mnie zupełnie.
- Niech będzie – zgodziłem się z uśmiechem i cicho wyszedłem wraz z Syrim z Dormitorium.
- Dzięki Ci, Remi.
- Nie ma, za co, przecież to tylko kawałek – usłyszeliśmy w pewnej chwili czyjeś kroki i ciche miauczenie.
- Flich – szepnął Syriusz i łapiąc mnie za dłoń pociągnął w stronę posągu przedstawiającego sędziwego czarodzieja z księgami w ręku.
- Chodź – rzucił Black i wciągnął mnie za figurkę. Nacisnął na jeden z kamieni na ścianie, a ta odsunęła się. Weszliśmy szybko do środa. Było to niewielkie pomieszczenie, które kiedyś służyło zapewne za bibliotekę, o czym świadczyły półki opierające się o każdą ze ścian.
- Skąd…? – zacząłem, ale kruczowłosy był szybszy.
- Włóczyłem się tu kiedyś i przez przypadek trafiłem na to miejsce. - Chłopak podniósł różdżkę do góry i celując w sufit szepnął:
- Candslitt – w powietrzu pojawiły się świece, które rozświetliły ciemny pokój. Syriusz podszedł do mnie i uśmiechnął się.
- Przypominasz mi Anioła, wiesz? – zaczął – Nikłe światło świec odbija się delikatnie w Twoich złotych oczach, włosy opadają spokojnie na jasną skórę… - chłopak odgarnął mi z twarzy niesforny kosmyk.
- Syriuszu… - chciałem coś powiedzieć, ale on położył delikatnie palec na moich ustach. Zabierając go przejechał po nich kciukiem i uniósł kąciki warg w nikłym uśmiechu.
- Powiedz mi, Remi, co tak właściwie do Ciebie czuję? Jestem w stanie oddać za Ciebie życie w każdej chwili. Znamy się zaledwie do dwóch miesięcy, a ja zrobiłbym dla Ciebie wszystko. – patrzyłem na niego w osłupieniu. Chłopak zaśmiał się cicho.
- Przypominasz mi pewnego chłopca z dzieciństwa. Rodzice zabrali mnie do parku i zajęli się rozmową. Miałem zaledwie pięć lat. Biegałem w najlepsze po trawie, gdy moją uwagę przykuł jakiś malec. Stał sam pod drzewem wiśni i z zafascynowaniem podziwiał opadające jasne płatki. Wydawał mi się taki niewinny. Zbliżyłem się do niego i z rozbawieniem patrzyłem jak uśmiecha się za każdym razem, gdy wiatr strącił kwiaty z drzewa niczym pięknie pachnący śnieg. Jeden z płatków spadł na jego twarzyczkę. Nie bacząc na nic powoli ściągnąłem go z zaczerwienionego policzka. Nawet nie wiem, jakim cudem odważyłem się wziąć w dłonie zdziwioną, zakłopotaną buźkę i …
- Złożyć delikatny pocałunek na czole chłopca obdarzając go najpiękniejszym uśmiechem, jaki on do tej pory widział… - wyszeptałem, a Syri popatrzył na mnie zdziwiony.
- Jeśli tak to wyglądało to…
- To, to byłeś Ty – dokończył za mnie. Ujął w dłonie moją twarz i mówiąc cicho:
- Może nie ma tu drzewa wiśni, ale chcę to powtórzyć. – nachylił się nade mną i dotknął ustami mojego czoła. Przymknąłem oczy. To było dla mnie niczym powrót do bram Raju. Karty historii cofnęły się pchane wiatrem wstecz. Najpiękniejsze wspomnienie z dzieciństwa teraz odnalazło swoje ujście w teraźniejszości.
- Jesteś tak samo wspaniały jak wtedy. – mówił wesoło Syriusz – Zachwyciłeś mnie już pod drzewem Sakury, później w pociągu i tak z każdym dniem. Wydaje mi się, że Cię… - chłopak nie skończył, bo w tym właśnie momencie usłyszał miauczenie niedaleko ukrytej Sali. Objął mnie w pasie i przytulił do siebie odsunął się w jeden z rogów pomieszczenia.
- Co jest, kiciu? – usłyszeliśmy zachrypnięty głos woźnego. Black wzmocnił uścisk i oparł brodę o moją głowę.
- Co tam wyczułaś, co? – mówił dalej mężczyzna – Mysz? No niestety nie mamy teraz no to czasu. Innym razem się nią zajmiesz. – Flich najwyraźniej odszedł, bo znów zrobiło się zupełnie cicho.
- Lepiej chodźmy po te słodycze dla chłopaków – rzucił kruczowłosy i trzymając mnie za rękę wyprowadził z sali.
Z kuchni wyszliśmy wprost obładowani najróżniejszymi smakołykami. Skrzaty były bardzo łaskawe.
Zanim wróciliśmy do Pokoju postanowiliśmy z Syriuszem zjeść po jednej kremówce. Szybko uporaliśmy się z łakociem. Chciałem przetrzeć twarz wierzchem dłoni, by pozbyć się z niej resztek kremu, lecz Syri powstrzymał mnie łapiąc delikatnie za nadgarstek. Kciukiem starł z kącika moich ust słodką resztę ciastka i z dziwną rozkoszą oblizał palec. Przez cały ten czas patrzył mi w oczy.
Ciekawe.....Głupi Filsh przeszkodzić w takim momencie;-)
OdpowiedzUsuńMrrrau... Słodkie^^ Fajnie, że notki tak często się pojawiają xD Duuuuży plus ^__^
OdpowiedzUsuńpo co tu komentarz? notka oczywiście wspaniała, taka romantyczna^^ czekam na kolejny rozdział, oby był szybko^^ :*
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe ..takie romantyczne..a to przedstawienie piękne . Tylko w przedstawieni było cos takieko o zakryciu oczu i uszu a ty napewno przez pomyłkę napisałaś / łeś za każdym razem oczu..u mnie not ahttp://hp-dobro-i-zlo.blog.onet.pl/ czekam u ciebie na notke . Pozdrawiam i zycze weny
OdpowiedzUsuńTo było takie słodkie i romantyczne^^ Ja chcę więcej^^ Nie no Filcha to ja bym najchętniej zabiła za to, że im przerwał w takim momencie. Ale mam nadzieję, że takich scen będzie jeszcze wiele:D
OdpowiedzUsuńNocia przecudowna! Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuńzpraszam na nową część www.ren-horo.yaoi.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńnocia cudna.. a obrazek genialny hihihi... -Fiancee
OdpowiedzUsuńto było takie słodkie
OdpowiedzUsuńAj te wspomienia ;3
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniale, spotkali się już kiedyś,czemu musiał akurat pojawić się Flich....
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie