niedziela, 10 września 2006

Pierwszy raz

Zabijcie mnie, ale podoba mi się ta notka ^^ . Wybaczcie, że spolszczyłam te ich święta, ale tak jakoś mi wyszło ^^" .

 

24 grudzień

Przeciągnąłem się leniwi niechcący uderzając o coś łokciem. Usłyszałem cichy jęk i poczułem jak ktoś się do mnie przytula.

- Co ja robię w Twoim łóżku?! – wrzasnąłem, gdy obeznałem się w sytuacji.

- Chwila… - westchnął Syriusz i otworzył najpierw jedno, a zaraz potem drugie oko. – Rzeczywiście jesteś w moim łóżku – wyszczerzył się.

- Mam dziurę w pamięci – stwierdziłem.

- No ja Ci się nie dziwię. Wyszaleliśmy się wczoraj jak nigdy dotąd, a później wyżłopałeś cały dzbanek soku z dyni i… - zaśmiał się Black, po czym krzyknął jakby go nagle olśniło – Wigilia! – podniósł się i rzucił na prezenty leżące w nogach łóżka. Ja również wstałem i podszedłem do pakunków leżących na mojej pościeli. Otworzyłem jedną z paczek, którą dostałem od Jamesa.

- Wiedziałem, Wielki Album Sław Quidditcha – powiedziałem i szybko przekartkowałem opasły tom. Zatrzymałem się na stronie opatrzonej bordowym napisem ‘Luis Quimi Sliva’ i zdjęciem młodego 32 letniego mężczyzn, którego ciemne włosy przysłaniały równie ciemne oczy.

- Mój kochany, Luis! – jęknąłem i przycisnąłem do piersi otwarty album.

- Remi? – odezwał się niepewnie Syriusz. – Wiesz, że my to już ‘po słowie’ jesteśmy i…

- CO?! – zbaraniałem.

- No wiesz, wczoraj, kiedy już udało się nam wyłudzić to piwo kremowe… No tego… Oświadczyłem Ci się, a Ty przyjąłeś moje oświadczyny… - stałem z otwartymi ustami patrząc na Blacka – Skrzaty udzieliły nam ślubu, no i…. No wiesz…

- Żartujesz sobie ze mnę… - niemal wydukałem.

- Jasne, że żartuje! – krzyknął chłopak i roześmiał się głośno. Kamień spadł mi z serca. – Ty w to uwierzyłeś, Remi?

- Zamknij się, Syri! – zaczerwieniłem się i znów utkwiłem wzrok w uśmiechającym się do mnie Szukającym.

- Remusie – zaczął ponownie kruczowłosy – To dla Ciebie, chciałem Ci to dać osobiście – wyciągnął w moją stronę małą paczuszkę staranie zapakowaną w szkarłatny papier.

- D…Dziękuję – wyjąkałem i biorąc z rąk chłopaka prezent otworzyłem go ostrożnie. Przez chwilę nie wiedziałem, co powiedzieć. Wyjąłem ostrożnie delikatną zawartość pudełeczka.

- Jest piękny, ale to przecież…

- Teraz należy do Ciebie – uśmiechnął się Syriusz, a ja w lekkim szoku przyglądałem się szklanemu łabędziowi, który w dziobie dzierżył różę o rubinowym kwiecie. Rozłożone majestatycznie skrzydła ptaka wskazywały na to, że jest gotowy do odlotu.

- Ten łabędź jest przekazywany w naszej rodzinie z pokolenia na pokolenie i otrzymuje go zawsze pierworodne z dzieci, ale teraz jest Twój.

- Ale przecież… - Black znowu mi przerwał.

- Remi, z Tobą raczej dzieci mieć nie mogę, więc niczym się nie przejmuj. – uśmiechnąłem się i odkładając na szafkę nocną podarunek uściskałem mocno kruczowłosego.

- Wiesz, Syriuszu… - teraz to ja zacząłem niepewnie – Długo myślałem nad tym, co powinienem Ci dać i w końcu postanowiłem… - stanąłem na palcach i łapiąc chłopaka za kark przyciągnąłem jego twarz do swojej. Zamknąłem oczy i delikatnie przywarłem do jego warg. Czułem jak znieruchomiał, by po chwili odprężyć się i kładąc dłonie na moich plecach przysunąć mnie bliżej. Rozchylił nieznacznie usta pozwalając by mój język wsunął się w ich wnętrze. Oblała mnie nagła fala gorąca, a Syri pogłębił nasz pocałunek poddając się niepewnej pieszczocie mojego języka, który błądził po jego podniebieniu. Odsunąłem się na zaledwie kilka centymetrów.

- W tej chwili nie wiem, co powiedzieć – wyszeptał kruczowłosy – Ale chyba nie pozwolimy na to, by skończyło się tylko na pierwszym razie? – uśmiechnął się lekko i wpił się w moje usta rozchylając je językiem i zagłębiając w ich wnętrze. Zamruczałem czując, z jaką pewnością całuje mnie Syriusz. Pieszczota jego języka była czymś niesamowicie przyjemnym. Chłopak łaskotał moje wnętrze, a ja rozkoszowałem się smakiem jego słodkich warg, który kojarzył mi się z wyrafinowaną i jedyną w swoim rodzaju słodyczą miodu. Moje dłonie spoczęły na biodrach kruczowłosego.

- To był najlepszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałem – rzucił wesoło Black, gdy zabrakło nam powietrza. – Ciekawe, co dasz mi za rok – roześmiał się, a ja spłonąłem czerwonym rumieńcem zawstydzony.

- A co byś chciał? – zapytałem świetnie zdając sobie sprawę z tego jak dwuznaczne było pytanie.

- Pomysłów mam wiele. – odparł – Skoro jesteśmy sami… - chłopak popatrzył mi głęboko w oczy – Remi, ja Cię…

- WRÓCIŁEM!! Upss… - Syriusz popatrzył wściekle na drzwi.

- To ja się może lepiej usunę…

- Zabiję Cię, Potter… Gołymi rękoma – powiedział Black, a jego głos drżał lekko ze zdenerwowania, ale przybierał miejscami dziwnie chłodny ton.

- Notocześć! – rzucił szybko James i wyszedł zamykając pospiesznie drzwi, co uchroniło go przed poduszką, jaka poleciała w jego stronę.

- Ja też się cieszę, że was widzę – dodał jeszcze wkładając głowę do pomieszczenia i po raz kolejny trzasnął drzwiami, a w sekundę później jasna fala rozbiła się o nie zostawiając po sobie około dziesięciocentymetrową dziurę.

- Niech mi tu wlezie jeszcze raz… - syknął kruczowłosy i schował różdżkę do kieszeni – Pięknie, magię chwili trafił szlag… Ale zaraz to naprawimy – wyszczerzył się i popchnął mnie na swoje łóżko. Opadłem na nie z cichym jękiem zdziwienia, a Syriusz zawisł nade mną na czworakach. Popatrzyłem w jego rozpromienione tęczówki, w których bawiły się jakieś maleńkie wesołe iskierki.

- Kocham Cię, Remusie – rzucił – Kocham Cię ponad życie. – pochylił się i nakrył moje usta swoimi.

- Powtórz jeszcze raz moje imię – poprosiłem – Podoba mi się to jak je wypowiadasz.

- Remusie – szepnął chłopak miękko i dźwięcznie – Wyjdziesz za mnie? – uśmiechnął się szeroko i nie czekając na żadną odpowiedź zamknął mi usta głębokim, ciepłym pocałunkiem.

- Dobra, Potter możesz już wejść – rzucił Black siadając na pościeli i patrząc jak okularnik niepewnie wchodzi do środka.

- Jesteś pewien…? - rozejrzał się dookoła – Nie chcę umrzeć jako jedenastolatek, w dodatku z własnej głupoty…

- Już sobie odbiłem to, w czym przeszkodziłeś – stwierdził Syri i pokręcił głową patrząc jak James przygląda mu się uważnie.

- Jak to się stało, że już wróciłeś, J.? – zapytałem.

- No, cóż… - westchnął chłopak – Wszystko było w porządku dopóki nie wypadła mi z torby kartka z ocenami. Matka ją podniosła i… No i chwała, że nie chciało mi się wczoraj rozpakowywać. Na prędce zabrałem rzeczy i wybiegłem z domu, tak szybko jak się dało. Słyszałem tylko jak mama krzyczy za mną wściekła, że mam natychmiast wracać… - patrzyłem na niego z niemałym zdziwieniem, a Syri uniósł do góry brwi nie mogąc uwierzyć w historię Jamesa. – Chwała, że sąsiadka miała kominek. Następnym razem jak już przejmę pocztę i kopertę z wynikami to od razu ja spalę!

- Coś mi się zdaje, że nie będzie już następnego razu, J. – dobiłem chłopaka. – Już Twoja mama się o to zatroszczy.

- Nawet mi nie mów. Gdybyś widział minę McGonagall, kiedy wypadłem z jej kominka… Aż jej ciastko z rąk wypadło. W biegu buchnąłem jej jedno z talerza i przyleciałem tutaj… No i resztę już znacie – wyszczerzył się.

- A właśnie, J. – oprzytomniał Syriusz – Jako, że zrujnowałeś mi i Remusowi wspólne Święta we dwoje, śpisz przez cały tydzień na kanapie w Pokoju Wspólnym!

- Ty chyba żartujesz…

- Nie, bynajmniej. Nie chcę Cię tu widzieć w nocy!

- Czy Ty… Masz zamiar… Z nim…

- Nie! Oszalałeś?! – Black speszył się.

Do wieczora czas płynął nam na wspólnych rozmowach i salwach śmiechu, gdy Potter opowiadał o tym, jaką minę miał, kiedy matka dorwała jego oceny.

Kiedy na dworze już się ściemniło zeszliśmy do Wielkiej Sali na wspólną kolację. Do tej pory nie zdawałem sobie sprawy z tego jak wiele osób zostało w szkole. Jako, że jedynym Ślizgonem, jaki nie spędzał Świąt w domu był Fillip, siedział razem z nami przy stole Gryffindoru.

Dyrektor, który miał na sobie czerwoną czapkę z białym pomponem wstał i witając nas zaprosił do składania sobie życzeń, i dzielenia się wigilijnym opłatkiem. Jako, że uczniowie masowo okupowali stół nauczycieli, Camus wymknął się i podszedł do nas.

Śmiejąc się i żartując życzyliśmy sobie najróżniejszych rzeczy. Gdy przyszła kolej na mnie i Syriusza chłopak zamiast przyjacielskim uściskiem zakończył wszystko namiętnym pocałunkiem. Zamarłem na chwilę, ale pod wpływem jego ciepłego ciała, które przywarło do mojego osunąłem się w bezkresny ocean jego pieszczoty. Dopiero po chwili, gdy obaj otworzyliśmy oczy zauważyliśmy, że James, Fillip i Marcel zasłonili nas, by nikt nie dostrzegł, co się przed chwilą wydarzyło.

- Czyś Ty oszalał! – szepnął zażenowany i lekko wściekły Potter – Chciałeś żeby was wszyscy w Sali widzieli?!

- Poniosło mnie, nic na to nie poradzę – wyszczerzył się kruczowłosy, a Camus roześmiał się przyjaźnie.

- Jesteśmy wśród swoich – wyszeptał do Fillipa profesor i niezauważalnie musnął ustami szyję chłopaka.

- Marcel – syknął Ślizgon – Nie tu i nie teraz!

- Więc do zobaczenia… później… - zaakcentował ostatnie słowo mężczyzna i mrugając do nas wrócił do reszty grona pedagogicznego.

Musiałem przyznać, że tą Wigilię zapamiętam do końca życia. Nie tylko ze względu na mnie i Syriusza, ale i na tą niesamowitą atmosferę, jaka towarzyszyła nam do późnej nocy.

12 komentarzy:

  1. Jakie to było śliczne*^^* Ja chcę więcej takich scenek^^ James to ma wyczucie czasu, żeby w takiej chwili wracać=.= (ciekawe co mu mama zrobi jak wróci na wakacje:D) Już nie mogę się doczekać, co się wydarzy do końca świąt między Remim i Syrim:3 A właśnie, może Luniaczek przyjąłby oświadczyny^^ To dopiero byłoby coś XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Dzisiejsza notka była SUPER! SUPER! SUPER! SUPER! SURER!!! Zaczynam się od tego bloga uzależniać (ale spoko przejdzie mi) POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Kochanka Szkarłatnych Motyli10 września 2006 18:09

    Mmmmmmmm!!!!!!! Romantycznie... Więcej takich scenek...

    OdpowiedzUsuń
  4. EKSTRA NOTKA!!! Pierwszy namiętny pocałunek...... cudownie. Jamesa to bym chyba zabiła! w takiej sytuacji wlatywać do pokoju;-pKurcze, że mają dopiero 11 lat;-p

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialne ! GENIUSZ ! Jesli dasz rade to prosze o wiecej takich scenek :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Romantic Yeeee! Więcej takich scen poproszę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG! To był z całą pewnością najlepszy jak do tej pory rozdział^^ cudo po prostu! Więcej takich scenek i w ogóle więcej notek!^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak widze piszesz pamiętnik ( nietrudno się domyślić ) i umieszczasz w nim każdy dzień z osobna . więć zaczynam mój sęsowny komentarz(popisowe chrząknięcie):Opisy sytuacji sa niezłe . Błędów nie wyłapałam żadnych . Ciesze się ,że notka była teraz ale jest niestety któtka (jak dla mnie , maniaczki czytania i dziewczyny uzależnionej od ksiązek) .Dialogi pisane też dobrze ale jednak im czegoś brakkuje . Brakuje mi tu opisy Syriusza i Remusa , z wygklądu , co robił jak mówił , uśmiechał się czy krzywił . I lepszych opisów uczuć . Nie , żle powiedziałąm . Leprzysz i DOKŁADNIEJSZYCH opisów wszytstkiego . Szczególnie uczuć i co najważniejsze dłuższych. Nie ma za dużo posisów odgłosó i opisów mi brakowało jak cała zgraja zasłaniająca pare do nich podchodzi . Wszytko misi byc dopracowane , a niepisane tylko wpostaci ogółu . Nie potocznym językiem . Troche po rpostu romantyzmuu i poezji . Co do błagania ,za scenke z pocałunkiem to na reszcie się doczekałąm , lecz jak się okazało jest jakaś "prosta" w ogóle nie tak jak czytam . MOże oczytałąm się za dużeo tych wszytkich opowiadac . Wniosek : Ładnie , za abrdzo prosto i troche "normalnie" więc zapraszam do siebie : http://hp-dobro-i-zlo.blog.onet.pl/ Jak zwykle , szczera do bólu i rozpisana Gaba . Ave :*

    OdpowiedzUsuń
  9. ~http://valandia.blog.onet.pl12 września 2006 22:36

    śliczne.. piękne.. cudne.. boskie.. genialne.. ahhh.. brak mi słów... kawaii desu ne??? .. haiiiiiiiiii................ =(^.^)= ... .. z Twego harmonogramu wynika.. że jutro nowa nocia.......... miauuu już się doczekać nie moge... miauu pozdrawiam najserdeczniej -Fiancee

    OdpowiedzUsuń
  10. Mrrr ^^ takie scenki to ja mogę cały czas czytać xD Ale myślałam, że spadnę z fotela jak próbowałam wyobrazić sobie minę Remusa kiedy rano obudził się nie w swoim łóżku xD A końcówka cud, miód i maliny xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy tylko mnie tak bardzo boli, że oni robią i mówią takie rzeczy, mając 11 LAT?? To jest totalnie nienaturalne i delikatnie obrzydza, tak szczerze. Za młodzi są troszkę na takie rzeczy jak dla mnie :) Według mnie, jeśli autorka chciała już tak szybko zamieścić w opowiadaniu tego typu rzeczy, mogła zrobić przeskok do, przykładowo, piątej klasy. I to w sumie jedyne, co mi się w tym opowiadaniu nie podoba, ale niestety jest to bardzo rażące. Pozdrawiam!
    Avis

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    James bardzo szybko wrócił, i przeszkodził im w takim właśnie momencie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń