środa, 8 listopada 2006

Kartka z pamiętnika IV - Riddle

Było już dość późno, jednak zgodnie z tym, co napisał mi Dumbledor zjawiłem się w szkole. Korytarze były ciche i puste. Uśmiechnąłem się lekko sam do siebie. Pamiętałem chwile, gdy to ja siedziałem w dormitorium nie chcąc zwracać na siebie niczyjej uwagi. Tamte dni, choć dość odległe wydawały mi się zdarzeniami sprzed chwili. Nie mogłem o nich zapomnieć, jeszcze nie teraz. Zbyt wiele zależało od rozmowy, jaką miałem odbyć z mężczyzną.

Nie spieszyłem się nigdzie, uważnie rozglądając i starając zapamiętać każdy szczegół. Nic się nie zmieniło. Ten sam posąg, to samo miejsce.

- Mordożujki... – powiedziałem z niesmakiem, a przede mną ukazały się schody do gabinetu dyrektora – Czy ten starzec zawsze będzie używał tak głupich haseł? – zapytałem sam siebie i szybko pokonałem stopnie. Stanąłem przed dużymi, dębowymi drzwiami i odetchnąłem głęboko. „Przedstawienie czas zacząć!” pomyślałem i zapukałem niepewnie.

- Proszę... – odezwał się znajomy mi głos, więc złapałem za klamkę. Powoli wszedłem do dość dużego pokoju. Kremowe ściany ozdobione przez portrety byłych dyrektorów sprawiały, że przyjemna atmosfera pomieszczenia była nie tylko wyczuwalna, ale i widoczna. Naprzeciw drzwi stało duże biurko, zaś po lewej dostrzegłem biblioteczkę i kolejne schody. Na drążku opodal mnie siedział Feniks, spojrzałem na niego mimochodem. Zwierzę przyglądało mi się uważnie z dziwnym błyskiem złości w płomiennych oczach.

- Dobry wieczór – uśmiechnąłem się do mężczyzny w średnim wieku, który siedział na krześle i obdarzał mnie ciepłym, jednak czujnym spojrzeniem zza swoich okularów połówek. Jego długie lekko siwe włosy zlewały się z brodą.

- Dobry wieczór, Tom – odparł wesoło – Usiądź – wskazał na krzesło naprzeciw siebie – Napijesz się czegoś?

- Nie, nie. Dziękuję. Niestety nie mam wiele czasu. Jest już późno, a ja muszę wrócić do Hogsmade zanim całkowicie się ściemni – zacząłem się tłumaczyć z lekkim rumieńcem na twarzy.

- Ach, tak. Wybacz, zapomniałem niemal całkowicie, która jest godzina. – roześmiał się Dumbledor. – Więc przejdźmy do konkretów, jeśli Ci to nie przeszkadza.

- Ależ oczywiście, że nie – postacie z obrazów patrzyły na mnie wściekle, jednak całkowicie to zignorowałem. Nawet na nie nie patrzyłem. W końcu kłopoty były tu zbędne i całkowicie niepożądane.

- Co robiłeś przez cały ten czas, Tom? W końcu szkołę ukończyłeś w wyróżnieniem, ale nie miałem pojęcia, co planujesz później.

- No cóż. Na początku kształciłem się na nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią, a później zająłem się pracą na mugolskiej poczcie – uśmiechnąłem się serdecznie – Nie myślałem, że to taka ciężka praca, jednak przynajmniej czegoś się nauczyłem.

- Bardzo mnie to cieszy, jednak, dlaczego chcesz podjąć teraz pracę u nas w szkole?

- Słyszałem o profesorze Bagginsie i zastanawiałem się, czy nie potrzebuje pan kogoś na jego miejsce – na moje policzki znowu wpełzła czerwień. – To, dlatego do pana napisałem...

- Oj, Tom. Zmieniłeś się strasznie przez ten czas. – roześmiał się – Wydoroślałeś i w ogóle. Myślę, że mogę dać ci szansę i przyjąć jako nauczyciela OPCM...

- Bardzo panu dziękuję! – ucieszyłem się i wstając szybko zgiąłem w pół. – Nie wiem jak mam się panu odwdzięczyć...

- Nie przesadzajmy... Cieszę się, że będziesz znowu w szkole. – dyrektor wstał i podchodząc do mnie zmierzwił mi włosy. – Pozwolisz, że poślę po ciebie, kiedy już ustalę termin twoich pierwszych lekcji?

- A... Ależ oczywiście – odparłem zawstydzony – Nawet pan nie wie jak bardzo się cieszę! – zacząłem entuzjastycznie – Na pewno dam z siebie wszystko! Nie pożałuje pan swojej decyzji!

- Już dobrze, spokojnie. – znowu zaczął się śmiać – Lepiej już idź. Niebezpiecznie jest chodzić nocami po mieście, a tym bardziej koło Zakazanego Lasu.

- Dziękuję panu jeszcze raz! – po raz kolejny zgiąłem się w ukłonie i odchodząc tyłem zahaczyłem nogą o mały stolik przy drzwiach. – P... Przepraszam... – jęknąłem i szybko wyszedłem z pokoju. – Dobranoc! – rzuciłem jeszcze wsuwając głowę do gabinetu i patrząc jak mężczyzna macha w odpowiedzi. Zbiegłem po schodach na sam dół i szybko przekroczyłem korytarze oddalając się od tego miejsca.

Cholera! To było straszne. Następnym razem nie będę się tak upokarzał! Jednak musiałem przyznać, że mimo wielkiej wiedzy Dumbledor był nadzwyczajnie naiwny. Nawet, jeśli nie do końca mi ufał to na tyle udało mi się go oszukać, by pozwolił mi uczyć w szkole. Głupiec! Roześmiałem się i oparłem o jedną ze ścian. To był najlepszy sprawdzian moich umiejętności. Kłamstwo nigdy nie sprawiało mi kłopotu, ale z utrzymaniem nerwów na wodzy miałem problemy. W tej chwili byłem mistrzem w tym fachu. Tylko ten durny Feniks i starcy z portretów mnie niepokoili. O ile mogłem oszukać dyrektora o tyle nie mogłem tego zrobić z nimi.

Oderwałem się od zimnego muru i ruszyłem dalej. Nie miałem zamiaru natknąć się na żadnego z nauczycieli, a tym bardziej na Dumbledora, który zawsze mógł wyleźć ze swojej nory. Słyszałem za sobą czyjeś głosy.

- Uczniowie – uśmiechnąłem się do siebie i zwolniłem. Nie czekałem długo, gdyż zaraz potem ktoś uderzył o moje plecy. Powoli odwróciłem się patrząc na grupkę dzieciaków. Moją uwagę przykuł najwyższy z nich. Jasne, niemal białe włosy spięte w luźny kucyk spływały po plecach, a błękitne oczy błyszczały kryjąc w sobie smutek i tajemnicę. Zielono-srebrny krawat wyłaniający się spod szaty jednoznacznie wskazywał na Dom, do którego malec należy.

- Bardzo pana przepraszam, zagapiłem się... – wyjąkał Ślizgon kłaniając mi się nisko. Jego cichy głos był mieszanką dziecięcej niewinności i dumy, jaka towarzyszyła zamożnym rodom.

- Nic się nie stało – odparłem z uśmiechem i wczesałem palce w miękkie włosy chłopaka. Patrzył na mnie zaskoczony z dziwnym zainteresowaniem. „Jest mój” pomyślałem i odszedłem. Gdy tylko byłem poza zasięgiem ich wzroku roześmiałem się głośno. Jeszcze nie zacząłem pracować, a już znalazłem idealnego sprzymierzeńca... A może niewolnika? Młody panicz... Malfoy, tak bez wątpienia, to było on. Śnieżna cera, jaśniutkie włosy i oczy o bladym kolorze. Ta sylwetka, ruchy... Muszę go zdobyć! Pierwsza ofiara? Nie... Pierwszy uwolniony spod władzy Ministerstwa, pierwszy, który pozna smak władzy. Oczyszczę świat z zarazy, jaką są mugole, zmyję ze swoich rąk krew ojca i pozbędę się na zawsze tego, co łączy mnie z tymi słabymi, nic nie wartymi szlamami!

Malec zaczął mnie coraz bardziej interesować. Był piękny, a ja nie zaspokajam się byle czym. W jego żyłach płynie krew prawdziwego czarodzieja, w dodatku przyozdobiona w ponętne ciało dziecka. Będzie mój. Jego dusza, serce, wszystko będzie moje!

Szybkim krokiem przekroczyłem labirynt korytarzy i stanąłem niedaleko wejścia do Domu Węża. Czułem, że chłopak nie wrócił jeszcze do dormitorium, a to oznaczało, że po raz kolejny się na niego natknę. Tylko, że teraz nie skończy się jedynie na dwóch zdaniach. Zanim powróciłem do rzeczywistości Ślizgon już mnie dostrzegł. Patrzyłem jak podchodzi niepewnie, a jego źrenice rozszerzyły się. Przez ciało przeszedł dostrzegalny dreszcz. Jest mój!

- Znowu się spotykamy... – udałem zaskoczenie po raz kolejny tego dnia ubierając maskę miłego początkującego nauczyciela.

- Ja... Pan... To znaczy... – zaczął się jąkać.

- Spokojnie... – szepnąłem i położyłem dłoń na jego głowie. Rumieńce niemal natychmiast wpełzły na jasne policzki, a on zadrżał.

- ... Co pan... tutaj...

- Chciałem sprawdzić czy coś się tutaj zmieniło od mojego ostatniego pobytu w szkole. – zjechałem ręką na gorącą twarz wyczuwając pod palcami miękkość i delikatność jego skóry. – Chyba wieki minęły, od kiedy skończyłem naukę w Hogwarcie... A właśnie, skoro już się spotkaliśmy, może zdradzisz mi swoje imię? Chciałbym wiedzieć, kto na mnie wpada – roześmiałem się.

- Ja... Ja przepraszam za tamto...

- Nic się nie stało. To było nawet całkiem przyjemne... – z rozkoszą obserwowałem jak się speszył i jęknął cicho.

- Jestem... Lucjusz... Lucjusz Malfoy... – powiedział po chwili. Wiedziałem!

- Więc chyba nie powinienem się tak z tobą spoufalać. – odezwałem się dając mu do zrozumienia, iż staram się rozładować napięcie, jakie było w tej chwili aż nadto wyczuwalne.

- Ja... Ja przepraszam...

- Za co? – podniosłem palcem jego twarz zmuszając by spojrzał mi w oczy. Idealne usta, wąskie, na pewno miękkie i słodkie... Wystarczy tylko się pochylić i zatracić w ich wnętrzu... Heh... Nie. Jeszcze nie teraz. Po co brać tylko część skoro mogę mieć całość?

- Za... – zaciął się i po raz kolejny pozwolił na to by uwolnić z siebie głośne westchnienie, gdy moje dłonie powoli spłynęły po całej długości jego rąk aż na biodra i uda. – A jak... Jak pan ma na imię? – odważył się na zadanie pytania.

- Niedługo się dowiesz – wyszeptałem mu do ucha wargami drażniąc jego płatek. Ciało Ślizgona zaczęło drżeć. Mogłem być pewny, że nie pierwszy raz ktoś dotykał go w taki sposób... Zabiję, gdy tylko dowiem się, kto śmiał naruszyć tego malca.

Zdziwiłem się, gdy młody panicz przekręcił głowę w bok pozwalając mi na to, bym sięgnął jego szyi. Opuszkiem palca przeciągnąłem po gładkiej, jedwabnej skórze czując szybkie tętno i szaleńcze ruchy klatki piersiowej w chwili, gdy położyłem dłoń na jego torsie.

- Czego pragniesz? – zapytałem sunąc ustami tuż nad naprężoną skórą. Milczał wstrzymując na chwilę oddech.

- Ja... Achh... – zaczął po chwili i krzyknął cicho, kiedy przygryzłem muszelkę jego ucha i zacząłem lizać jego wnętrze wsuwając w nie język.

- Skończymy to innym razem – zamruczałem słysząc, że ktoś się zbliża i zostawiając niemal nieprzytomnego oraz drżącego na całym ciele chłopca skierowałem się ku ukrytemu przejściu, by wydostać się z zamku.

7 komentarzy:

  1. ~www.valandia.blog.onet.pl9 listopada 2006 14:28

    łiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii............ {rozpływa sie} .......... to...to...to... brak mi słów... przeeeesłodkie.. ^^ mrau ^^ śliczne ^^ -Fiancee

    OdpowiedzUsuń
  2. jak juz zdążyłam zaóważyć: rewelacyjne opowiadanko ;)PS: powodzenia w prowadzeniu klubu xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm... Notka superowa ^^ Czekam na następną :3 POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Wow!! Powiało mrokiem!!

    OdpowiedzUsuń
  5. ~HaganeNoBlackRose31 lipca 2008 21:30

    Kyaaaa~~! *_*Jak ja uwielbiam notki tego typu :3

    OdpowiedzUsuń
  6. Awww! Tom Riddle - wesoły pedofil <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    prze słodko, Riddle będzie nauczał, ciekawe czy dyrektor zaufał mu całkowicie..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń