niedziela, 12 listopada 2006

Samuraj

16 styczeń

Biorąc pod uwagę fakt, że dopiero wczoraj wyszedłem ze Skrzydła Szpitalnego musiałem jak najszybciej zebrać informacje na temat Trzech Pieczęci Aresa. Wczoraj wydawało mi się to odległą historią, jednak kiedy tylko pojawiła się okazja ku temu, musiałem ją wykorzystać. Lekcja Historii Magii wydawał mi się najlepszym pomysłem. Jednak wątpiłem w to, że profesor Binns zmieni swój plan nauczania. „Raz kozie śmierć” pomyślałem i zająłem miejsce w przedostatniej ławce.

Nauczyciel zjawił się chwilę później jednak nie był sam. Tuż obok starszego ducha o średniej długości włosach i niemałym zaroście stał młody mężczyzna. Jego ciemne, lekko skośne oczy patrzyły na nas bystrze i uważnie jakby śledząc nasze ruchy niczym radary, kruczoczarne pasma włosów związane były wysoko w kucyk, a mimo to sięgały pasa. Nieznajomy był wysoki i dobrze zbudowany, a jego dłonie o długich, szczupłych palcach wydawały się nie być przyzwyczajone go jakiejkolwiek pracy. Czarny strój wysmuklał jeszcze bardziej sylwetkę mężczyzny podkreślając mięśnie. Dwa rozpięte guziki koszuli ukazywały skrawek naznaczonego bliznami torsu.

- Moi drodzy – zaczął Binns – Pozwoliłem sobie zaprosić tego oto młodego człowieka, który chwilowo zajmie moje miejsce jako nauczyciel Historii Magii, ponieważ zmuszony jestem wyjechać w ważnej sprawie. Mam nadzieję, że nie dacie mu w kość – Uśmiechnął się duch i powoli opuścił pomieszczenie. Zapanowała cisza, a ogólne napięcie było wyczuwalne. Patrzyłem na nowego profesora z lekką obawą. Jego twarz o ostrych rysach i poważnym wyrazie wydawała mi się nieodgadniona. Usta nie drgnęły ani razu od kiedy wszedł do klasy, a lekko opalona skóra dodawała mu uroku.

- Mówię ci, że nie jest! – usłyszałem dość głośny szept jakiejś dziewczyny. Twarz nauczyciela nadal była kamienna, ale oczy powoli przeniosły się na wystraszoną Gryfonkę, która natychmiast spuściła głowę zasłaniając się falowanymi, kasztanowymi włosami wystarczająco długimi by ukryć w nich czerwone policzki i błyszczące na ich tle jasne oczy za prostokątnymi okularami.

- Czy... Czy pan jest samurajem? – wystrzeliła lekko speszona dziewczyna obok, ale ja teraz skupiłem się wyłącznie na nowym profesorze.

- Dlaczego pytasz? – odezwał się w końcu mężczyzna, a jego głos brzmiał chłodno i obojętnie.

- ...Z ciekawości... – jęknęła – Poza tym pańskie dłonie...

- Moje dłonie? – brwi nauczyciela drgnęły leciutko unosząc się nieznacznie.

- T... Tak... Są jak dłonie zabójcy... – zdziwiła mnie szczerość dziewczyny, ale nadal nie byłem w stanie oderwać wzroku od długowłosego.

- Jak myślisz ile razy spływała po nich krew inny osób? – zapytał unosząc rękę. – Ile razy dzierżyły miecz, który zabijał niewinnych?

- Jeśli jest pan samurajem to nie zabijał pan niewinnych, ale tych którzy na to zasługiwali...

- Czy ktokolwiek zasługuje na śmierć?

- W oczach Boga nie, ale w ludzkich tak. Każdy z nas jest przyczyną czyjejś śmierci, nawet jeśli nie zdajemy sobie z tego sprawy. Taka jest nasza karma...

- Jesteś dzieckiem – zakończył krótko nieznajomy.

- Może i tak, ale to nie znaczy, że nie wiem na czym opiera się cała władza ludzi na tym świecie. – nie poddawała się dziewczyna. W pewnej chwili usta mężczyzny zadrgały, a on roześmiał się cicho i zmysłowo. To przełamało barierę strachu i od razu wszyscy czuliśmy się już pewniej w towarzystwie nowego.

- Nie mylisz się co do mnie – nauczyciel podchodząc do dziewczyny zmierzwił jej włosy. – Nie wiem jak to robisz, ale rzeczywiście jestem samurajem. Nazywam się Kenjiro Masanori. Mam nadzieję, że jakoś ze mną wytrzymacie. – mówił dalej z poprzednią powagą. Wyczułem, że to jest jedyna szansa na to, by zdobyć potrzebne mi informacje. Szybko odwróciłem się do Syriusza, a on zdziwiony popatrzył na mnie pytająco.

- Zapytaj go – szepnąłem – O Pieczęcie, czy o co tam chcesz... – sprostowałem kiedy nie zrozumiał o co mi chodzi.

- Dlaczego ja? – zaprotestował z wyrzutem. Zrobiłem do niego maślane oczy co niemal natychmiast zadziałało, gdyż Black podniósł rękę zgłaszając się.

- O co chodzi? – nauczyciel zwrócił na niego uwagę.

- Ja wiem, że to nie na temat i, że pan nie z tej epoki jest – profesor wymownie uniósł brew. – Ja chciałem zapytać o Aresa... O Trzy Pieczęcie i jeszcze... Co to tam było... – kruczowłosy podrapał się po głowie.

- Poszukaj w mitologii i ‘Der Engel Orden – Das Wunder’. Tam znajdziesz część informacji.

- Czytałem to – wyszczerzył się Sheva, nie rozumiejąc po co nam to wszystko.

Po lekcji momentalnie wszedłem z klasy wraz z Syriuszem. Jako, że Historia Magii była ostatnim przedmiotem tego dnia, mieliśmy sporo czasu na siedzenie w bibliotece. Niemal załamałem się, gdy oznajmiono nam, że jedynie mitologię możemy w tej chwili dostać i jeszcze kilka tytułów z tym powiązanych. Nie czekając na nic zabrałem niewielką część książek, a Syriusz wziął całą resztę. Chciało mi się śmiać kiedy patrzyłem jak szedł obładowany starając się nie wywrócić na zakręcie, a tym bardziej na schodach.

- Jesteś pewny, że dasz sobie radę? – zapytałem powstrzymując chichot.

- Oczywiście, że jestem! – oburzył się. – Tylko powiedz mi, czy daleko jeszcze, bo nic nie widzę. – nie miałem się czemu dziwić. W końcu spod góry woluminów wystawały jedynie nogi chłopaka, a on sam szedł na wyczucie kierując się jedynie mną.

- Następnym razem postaram się zrobić małą selekcję – rzuciłem obserwując poczynania kruczowłosego, który starał się wejść cało na pierwsze stopnie prowadzące do naszego dormitorium.

- Ty najlepiej załatw sobie wózek! – fuknął Syri chwiejąc się niebezpiecznie. – Wielki... Z kółkami... I wyciągiem... No! – odetchnął głęboko stając na szczycie schodów.

- Syriuszu, niemal zapomniałem. Przecież nowy nauczyciel miał nas uczyć Latania...

- Mnie nie pytaj – odpowiedział Black na pytanie, którego nie zdążyłem jeszcze zadać.

- SYRI!! – chłopak nie zdążył zareagować, a ja usłyszałem głośne ‘JEBUDU!!’ niemal z tym momencie kiedy chłopak zniknął mi z oczu. - ...tu jest mokro... – doszeptałem patrząc pod nogi na leżącego pod stertą książek kolegę. Jedynie kilka pasemek ciemnych włosów i lewa dłoń wystawały świadczyły o tym, że pod spodek ktoś jest. – N... Nic ci nie jest? – wyjąkałem kucając i dotykając opuszkami palców ręki szarookiego.

- Co to było? – usłyszałem stłumiony głos chłopaka.

- Tu jest pełno wody narozlewane... – odpowiedziałem niepewnie.

- Ha, ha! Głupi Gryfon! Wlazł i wyrżnął! – bez wątpienia śmiech należał do Irytka.

- TY DURNY DUCHU!! – Syriusz, aż zerwał się do siadu i podnosząc pierwszy lepszy tom bez ostrzeżenia rzucił nim w poltergeista. Nim duch zorientował się o co chodzi książka przeleciała przez jego głowę i uderzyła o ścianę. – ZJEŻDŻAJ STĄD! – warczał nadal Black.

- Idiota! – oburzyła się niewielka, niematerialna istota i szybko zniknęła w suficie. Tym czasem Syri podniósł się obolały i pozbierał porozrzucane woluminy.

- Nic ci nie jest? – zmartwiłem się i zbliżyłem do niego.

- Nic, ale boli mnie wszystko... – kruczowłosy uśmiechnął się szeroko – Remi, zrób coś żeby nie bolało...

- J... Ja?

- A kto inny? – roześmiał się Syriusz – Tylko ty możesz to zrobić.

- J... Jak? – Gryfon popatrzył na mnie kręcąc głową.

- Ty nadal nic nie rozumiesz. – westchnął i złapał mnie za nadgarstek ciągnął do siebie. – Daj mi buziaka, głuptasie – szepnął i złączył nasze usta w dość długim pocałunku. Czułem jak na twarz wpełza mi rumieniec. Nie wiem jakim cudem nie domyśliłem się o co może mu chodzić, ale bez wątpienia w tej chwili to on sam zaczął likwidować ból. Objąłem go kładąc dłonie na jego plecach, a Syriusz złożył swoje na moich biodrach.

- Wow! – odskoczyliśmy od siebie słysząc ten dźwięk zdumienia. Obaj natychmiast spojrzeliśmy w miejsce z którego on dochodził, ale nikogo tam nie było. Jedynie mokre ślady świadczyły o tym, że się nie przesłyszeliśmy.

- ...

- Ktoś nas widział – przerwał mi kruczowłosy zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć.

 

  

5 komentarzy:

  1. ~Arven Willemina Carmelita Marie DeFoursty Riddle (Black)12 listopada 2006 20:09

    OMG...Ktoś ich widział...:PHiehie...Ciekawe kto...A z tym samurajem to niezła gadka.Może znalazłaby się dzielna uczennica zdolna do walki z nim na miecze?:PCzekam na new note (i czuję, że się doczekam)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ehhhhhhh boskie .... jak ja kocham twoje opowiadania ... nie moge sie doczekac nastepnego !!!! poz .

    OdpowiedzUsuń
  3. ~www.valandia.blog.onet.pl12 listopada 2006 21:36

    wieeeelkie wooow... gif na końcu przesłodki hehe... a notka... mruuu.. śliczna... po tej końcówce to chyba zdechne z ciekawości którz ich widział :P XD -Fiancee

    OdpowiedzUsuń
  4. Ave. Twoje opko jest genilne. Mimo że jestem "nowa" jeśli chodzi o Yaoi :) tz. czytałam tylko kilka i jak narazie twoje jest najlepsze. Wciągneło mnie strasznie. Dzisiaj już nie mogłam usiedzieć żeby dorwać się do kompa i przeczytać odcinki z piątku i dzisiaj:) Masz świetny styl, a sposub w jaki to wszystko opisujesz sprawia dże twoje opowiadanie uzależnia :) A może o Yaoi tak działa xD nie wiem. Na mnie wszystno co związane z dalekim wchodem tak działa xD (Moi znajomi uwarzają że jetem uzależniona od Kndo, Mangi i Anime. No i od niedawna mogą doliczyć do tego jeszcze Yaoi xD)Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nastempną notke.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    oho ciekawe kto ich widział...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń