środa, 13 grudnia 2006

Do abordażu!

Pierwsza sprawa... Kto zgłosił mojego bloga na konkurs?! Matko, bez przesady. Szans nie mam najmniejszych, a w dodatku i tak nie mam na tyle czytelników, żeby się w to pchać... Inna sprawa to to, że wątpię żeby osoba oceniająca mojego bloga wypowiedziała się o nim pozytywnie. Cóż, polegam na waszej opinii, więc powiedzcie mi co myślicie o przyjęciu, a co o odrzuceniu tej oferty ^^' Mimo wszystko dziękuję w wiarę w moje umiejętności ^///^

 

25 luty

Obudziłem się lekko wystraszony. Od dnia iluzji, co noc miałem ten sam sen. Niemal czułem cały ból boga i mógłbym przysiąc, że wszystko to za każdym razem działo się naprawdę. Sam nie wiem czyje cierpienie było większe. Tych dwóch chłopców, czy mężczyzny, któremu nie pozwolono nawet żyć u boku ukochanego.

Otworzyłem oczy i leżałem chwilę wpatrując się w sufit. Zastanawiałem się czy ja postępowałbym tak samo gdyby to mnie postawiono w takiej sytuacji. Jakby na to nie patrzeć byłem dzieckiem, może i dość szybko rozwijającym się pod pewnymi względami, ale wyłącznie dzieckiem. Nie wiedziałem nawet czy Syriusz traktuje mnie w stu procentach poważnie. W końcu James prawdopodobnie dał już sobie spokój z Shevą, więc nie miałem pewności, czy z Syrim nie będzie tak samo. Bałem się, że kiedyś mnie wyśmieje i uzna wszystko, co nas łączy za niebyłe.

- Remi, miałem straszny sen! – głośny krzyk Blacka wystraszył mnie na równi ze skokiem na moje łóżko. Kruczowłosy przysunął się i obejmując mnie nakrył kołdrą. – Jakiś ty cieplutki, Remusku... – wymruczał ocierając się o mnie lekko. – Jak grzejniczek...

- Syri, czego ty znowu chcesz? – jęknąłem niemal miażdżony przez jego ramiona.

- Jak możesz być taki nieczuły?! – udał, że się rozpłacze – Ja tu każdej nocy z tęsknoty za tobą umieram, a ty mnie odtrącasz... – chłopak ukrył twarz w mojej poduszce.

- Jesteś niemożliwy... – westchnąłem i przytuliłem się do niego, co w zupełności wystarczyło, by z szerokim uśmiechem objął mnie jeszcze mocniej.

- Moje kochanie jednak mnie kocha! – wyszczerzył się i przysunął swoją twarz do mojej. Przymknąłem oczy wiedząc, co ma się stać i właśnie wtedy poczułem jak coś ciężkiego spada mi na nogi. Jęknąłem czując lekki ból i otwierając gwałtownie oczy.

- P... Potter... – wysyczałem przez zęby, a chłopak z uśmiechem zaczął włazić pod moją pościel.

- Gdzie ty się pchasz?! – zaczął wrzeszczeć Syriusz – Remusa mi zgnieciesz! Bierz stąd swoją szacowną i wracaj do siebie!

- Ale u mnie jest zimno... – załkał – Śpię koło okna, a tam jest lekki przeciąg...

- Kłamiesz! Kilka dni temu zamieniłem się z tobą miejscem i dobrze wiem, że tam jest najcieplej!

- No dobra... Więc pod oknem jest duszno! – okularnik zaczął na nowo lamentować. Syriusz miał właśnie po raz kolejny wydrzeć się na Jamesa, kiedy głośny krzyk przeszkodził mu w powiedzeniu czegokolwiek.

- Do abordażu! – Sheva i Peter równocześnie oznajmili swój atak i z poduszkami w rękach wskoczyli na łóżko, które zaskrzypiało niebezpiecznie. Z głośnym śmiechem zaczęli nas wszystkich okładać swoją jakże wymyślną bronią. J. nie miał zamiaru pozostawać dłużny i wyszarpując poduchę spod mojej głowy dołączył do wielkiej wojny.

- Rozwalicie mi wyrko! – stwierdziłem, ale ich mało to obchodziło. Krzycząc w niebogłosy atakowali jeden drugiego. Syriusz zawisł nade mną na czworakach i przymknął oczy obrywając za nas obu.

- Chcecie mi Remiego uszkodzić?! – jęczał głośno, kiedy kolejne silne uderzenia trafiały prosto w jego głowę. Był słodki. Zacząłem się głośno śmiać, gdy otrzymując naprawdę silny cios przewrócił oczyma i otworzył usta z cichym jękiem, który przypominał mi miauczenie kota. Chłopcy wydawali się nie zwracać uwagi na nic demolując moje posłanie wrzeszcząc w niebogłosy. Nie wiem, co bym zrobił bez tych wariatów. Dopiero po chwili zwróciłem uwagę na to, że Black patrzy na mnie przygryzając bok dolnej wargi. Jego szare oczy błyszczały uciesznie, a kruczoczarne włosy, które powoli odrastały po wielkim ścinaniu, w całkowitym nieładzie opadały mu na twarz i sterczały na wszystkie strony.

- Daj dziubasa... – poprosił cicho robiąc słodką, błagającą minkę.

- A co ja z tego będę miał? – zapytałem przekornie, co sprawiło, że chłopak uniósł brwi.

- Jak to, co? Dasz buziaka swojemu chłopakowi, to za mało?

- Żartowałem – westchnąłem i pokręciłem głową – Ale możesz mi postawić Czekoladową Żabę w zamian – wyszczerzyłem się. Podpierając się na łokciach podniosłem głowę i pocałowałem Blacka, który zamruczał ucieszony. Wydawało mi się, że już od wieków nie byłem tak blisko niego. Odsuwając się czułem jak moje łóżko powoli przestaje wytrzymywać ciężar pięciu osób, w tym trzech szalejących jak opętane.

- JAŁŁ!! – krzyk Jamesa poprzedził olbrzymi ciężar, jaki spadł na mnie niemal mnie zgniatając. Kolano Blacka wbiło się w materac tuż pod moim kroczem, a jego łokieć przywarł mocno do mojego brzucha. Potter leżał jak długi na plecach kruczowłosego jęcząc żałośnie.

- Jeszcze ja, jeszcze ja! – zawołał entuzjastycznie Peter i zamierzał rzucić się jako trzeci balast, ale w ostatniej chwili Syri wierzgnął nogami zwalając go na podłogę. Odetchnąłem z ulgą nawet nie chcąc myśleć o tym jak by się to skończyło dla moich wnętrzności gdyby Pettigrew położył się na okularniku. Osobiście i tak miałem już wystarczająco wielki balast na sobie.

- Potter, zwalaj się ze mnie! Przez ciebie zgniotłem moją księżniczkę!

- Zejdź ze mnie, a wybiję ci ze łba księżniczki! – syknąłem jakimś cudem łapiąc jeszcze oddech. Sheva leżał na ziemi i śmiał się w najlepsze. Jako jedyny nie odniósł większych obrażeń, co kłóciło się z zasadami każdej naszej zabawy.

- Black, mogę spać dzisiaj na tobie? Strasznie wygodny jesteś, wiesz? – kruczowłosy aż drgnął nerwowo i na oślep zatkał mi dłońmi uszy, po czym wrzasnął:

- Już ja ci się na mnie prześpię, idioto jeden! Zabieraj ze mnie swoje szlachetne bebechy, bo ci je wszystkie wyharatam! – chłopak zabrał ręce z mojej twarzy – Wybacz, Remi, ale to były groźby i wolałem żebyś ich nie słyszał... ZŁAŹ! – Syri zacisnął zęby i podniósł się tym samym zwalając z siebie Jamesa. Poczułem wyraźną ulgę nie musząc już dźwigać na sobie dwóch dość ciężkich chłopaków. Black słysząc cichy krzyk upadającego na ziemię okularnika uśmiechnął się wrednie i z czułością pochylił się nade mną.

- Co?

- Dobrze się czujesz? Nic ci nie uszkodziłem?

- Nie pytaj, było blisko... – zaśmiałem się nerwowo, a Syri pogłaskał mnie po policzku. Zaraz potem spojrzał wściekle na Jamesa, który uchylił lekko usta, a w chwilę potem zerwał się na równe nogi i w piżamie wybiegł z pokoju. Syri nie czekając na nic podążył za nim po drodze wyrywając poduszkę z ręki głośno rechotającego Andrew. Sam również zacząłem się śmiać, a Peter dołączył do nas po chwili wychodząc spod łóżka, pod które wpełzł unikając przygniecenia przez spadającego Jamesa.

Zanim Syri i J. wrócili ja byłem już niemal ubrany, Peter jak zwykle zaplątał się w golf, a Sheva siedział w najlepsze na swoim łóżku przyglądając się zmaganiom blondynka.

- Powiedzcie mi, co w szkole robią ludzie z Ministerstwa Magii? – zaczął Syriusz zastanawiając się nad odpowiedzią na przed chwilą zadane pytanie.

- C...Co?! – Andrew ożywił się momentalnie, a Pet, który właśnie wcisnął głowę w rękaw spojrzał zdziwiony na dwójkę przechodzącą właśnie przez drzwi.

- No, kiedy James wiał korytarzem to mijaliśmy takich dwóch odfraczonych facetów...

- Cholera! – Szaman zerwał się szybko i nic więcej nie mówiąc wybiegł w sypialni. Popatrzyliśmy z chłopakami po sobie nie mając pojęcia, o co właściwie mu chodziło. W jego oczach dało się dostrzec autentyczne przerażenie i lekki błysk łez. Żałowałem, że nie miałem okazji ostatnio z nim porozmawiać. Teraz coś najwidoczniej było nie tak jak powinno, a my nawet nie wiedzieliśmy jak można by mu pomóc.

- Co ja takiego powiedziałem? – do Syriusza niewiele w tej chwili docierało.

- To raczej nie przez ciebie... – westchnąłem. Naprawdę zastanawiałem się, o co mogło chodzić, ale nic nie przychodziło mi do głowy. Stanowczo za mało wiedziałem teraz o jasnowłosym i zbyt mało czasu poświęcaliśmy naszej grupie. Wiedziałem, że trzeba będzie to zmienić i to jak najszybciej. – Chłopaki, ubierać się! Wychodzimy!

  

7 komentarzy:

  1. Ciekawy poranek, ale ja dziękuje za taki cieżar na sobie!! Przecież Syri i J razem muszą z tone ważyć, dobrze, że Peter jednak nie dołączył do tego stosu!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rzeczywiście niezły ciężar... może niech Remi nie przejmuje się tak tym, co powie Syri i z nim porozmawia. A co do konkursu, to myślę, że powinnaś wystartować! Pewnie nie zdajesz sobie sprawy, ile osób czyta tego ficka. Czasem nie ma czasu na komentowanie...

    OdpowiedzUsuń
  3. No cóż... Wstyd się przyznać, ale to ja zgłosiłam Twojego bloga... opowiadanie jest fajne, ale... Rzeczywiście źle zrobiłam... Blogów czy stron o podobnej tematyce nie powinno się podawać do konkursów tego typu (nie żebym miała coś przeciwko, ale polskie prawo jest... sami wiecie):)

    OdpowiedzUsuń
  4. Heej! Notka SUPER!!! Hmm... może chodzi o tego wybranka Andrew... To by wyjaśniało tych kolesi z ministerstwa... no i zachowanie Shevy... ^^ w każdym razie ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. To do pomysłu zgłoszenia bloga. No to ja odradzam bo początki bloga zbyt przesłodzone, a teraz pogmatwane za bardzo, historia całkiem całkiem, ale oklepana. Starasz sie, to ci przyznam, ale według mnie nic nie zdobedziesz =(

    OdpowiedzUsuń
  6. Super notka! Wielkie dzięki, właśnie o coś takiego mi chodziło! Wesoło, miło, może nawet romantaśnie... Uwielbiam takie notki ^_^ Oooo, ale widze, że nie laniłaś się pod moją nieobecność, wiec biorę się za resztę zaległości:-]

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    poranek ciekawy, ale, ale o co chodzi? Bo mam wrażenie, ze chodzi o Marcela i jego kuzyna...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń