piątek, 29 grudnia 2006

Syn...

Kirhan jak zawsze miesza i dlatego powoli pisze charakterystyki postaci, do których linki znajdziecie pod archiwum. Nie wiem czy w niedzielę pojawi się notka, ponieważ jadę na Sylwestra do kuzynki, ale zrobię co w mojej mocy, by jakoś ją napisać ^^

 

7 marzec

Otworzyłem oczy i spojrzałem na szary sufit domu. Wszystko mnie bolało, zresztą jak zawsze. Czułem piekące rany na rękach i rozrywający ból nogi. Kolejna zmarnowana, nieprzespana i męcząca noc była już za mną. Teraz tylko dowlec się jakoś do dormitorium i poleżeć tyle na ile pozwoli mi czas. Tylko, że pojawiał się mały problem. Wcześniej musiałem odkazić rany i jakoś je zamaskować...

- Łatwo powiedzieć, Remusie... – westchnąłem i z jękiem podniosłem się do siadu. – Oj, będę miał się, z czego tłumaczyć... – spojrzałem po sobie i z przerażeniem stwierdziłem, iż tym razem nie uda mi się zbyt łatwo wykręcić od pytań przyjaciół. W marę szybko ubrałem się i powlokłem do przejścia na błonia. Pogładziłem pień Wierzby Bijącej w odpowiednim miejscu i wygramoliłem się spomiędzy jej gałęzi. Dyrektor miał całkiem dobry pomysł z tym, żeby ją posadzić zaraz nad tajnym przejściem do tej starej chaty na obrzeżach Hogsmade. Dzięki temu zarówno ja jak i mój sekret byliśmy bezpieczni, a przynajmniej tak mi się zawsze wydawało.

- Witam, pana z samego rana, panie Lupin. – ostry, beznamiętny i chłodny głos zmroził mi krew w żyłach. Dreszcze przeszły po moim ciele nie omijając żadnej komórki, ani nerwu. Odwróciłem się patrząc w bok na zbliżającego się do mnie mężczyznę.

- C...Co pan tutaj robi? – wyjąkałem patrząc na spokojne, płynne ruchy nauczyciela i lśniące w nikłym świetle wstającego słońca białe włosy. Jasne oczy wydawały się być całkowicie pozbawione nie tylko źrenic, ale i tęczówek, a mleczna skóra kontrastowała z ciemną przestrzenią, jaka nas otaczała. W nocy musiało być dość ciepło, ponieważ niemal cały śnieg zdążył już stopnieć.

- Mógłbym o to samo zapytać ciebie, jednak w twoim wypadku jest to aż nadto oczywiste... – stanął tuż przede mną i łapiąc mnie za brodę podniósł moją twarz ku górze. – Dość ostro szarżowałeś dzisiejszej nocy, skoro nawet na policzkach masz tak głębokie szramy... – przyjrzał się dokładnie mojej skórze i przeciągnął dłonią tuż nad jej powierzchnią. Lekkie łaskotanie splotło się z bolesnym pieczeniem lecząc rany, jakie miałem na twarzy.

- Dziękuję? – wyszeptałem niepewnie i starałem się wyszarpnąć z uścisku silnych palców, które nadal mnie trzymały.

- Dobierał się do Ciebie, prawda? – nie miałem pojęcia, o co chodzi, jednak oczy mężczyzny wydawały mi się nabrać lekko czerwonego blasku. – Czego on od ciebie chciał?

- K... Kto? Nie wiem, o co chodzi...

- Riddle, przecież czuje na tobie wpływ czarnej magii, którą tylko on potrafi się posłużyć w taki sposób.

- Czego pan ode mnie chce?! – odsunąłem się o krok w tył i zdezorientowany popatrzyłem na Lucifera, na twarzy, którego nie drgnął ani jeden mięsień.

- Ja? A czego ja mogę od ciebie chcieć? Twojej krwi. – wzdrygnąłem się i poruszyłem nerwowo – Twojej zdolności regeneracji i siły, jaką dysponujesz. Chcę wilkołaka. Czy taka odpowiedź cię w pełni satysfakcjonuje?

- N... Nie rozumiem... – mężczyzna westchnął.

- Greyback... – zaczął – Znasz to nazwisko, prawda? Jak myślisz skąd wiedział gdzie ma szukać tamtej kobiety? Wiem, że znasz jego przeszłość i nie dziwi mnie to. Ale powiedz czy kierując się swoimi wilczymi zmysłami dotarłbyś do kogoś, kto jest na drugim końcu kraju? Ja zaoferowałem mu pomoc, a on w zamian oddał mi siebie. Zauważ jak bardzo zraniła go tamta kobieta. On ja kochał, ona kochała jego, a jednak nie ufała mu. Zabrała dziecko i uciekła. On się zemścił, a ja zyskałem nad nim władzę, którą mogę wykorzystać, kiedy tylko będę tego chciał. Ciebie czeka taki sam los... On teraz jest po stronie Riddlea, jednak nadal winny jest posługę mnie. – nauczyciel zbliżył się do mnie powtórnie i palcem przeciągnął po mojej szyi wślizgując się pod kołnierz kurtki. Nie byłem w stanie się ruszyć i sam nie znałem przyczyny. – Co Riddle ci zaproponował? – zapytał po chwili. – Co chce ci dać?

- C... Co? Ja... Ja o niczym nie wiem... – jęknąłem całkowicie zbity z tropu.

- Czyżby nadal czekał? Nie mogę uwierzyć, że mu się nie spieszy... Remusie – Reijel zwrócił się do mnie po imieniu – Trzymaj się od niego z daleka. Kiedyś przyjdzie i zaproponuje ci spełnienie pragnień, jakiekolwiek by one nie były. To od ciebie zależy, czy przystaniesz na jego propozycję. Ale równie dobrze to mi możesz zawierzyć swoje umiejętności... – mężczyzna pochylił się nade mną i dmuchnął lekko w skórę na mojej szyi.

- Nic nikomu nie oddam. – rzuciłem trochę pewniej. – Skąd mam wiedzieć, czego pan tak na prawdę chce ode mnie?!

- Ludzie są jak zwierzęta. Dzielą się na rasy... Koty, psy, wilki... Problem w tym, że o ile niemal każde zwierze będzie służyć człowiekowi, o tyle wilk ma swoją dumę i wystarczy spojrzeć mu w oczy, by zauważyć jak wielka jest jego nienawiść do człowieka... – profesor zbliżył swoją twarz do mojej. – Potrzebuję właśnie Wilkołaków... Tych, którzy będąc śmiertelnymi łączą w sobie najwspanialsze cechy.

- K... Kim pan jest? – czułem chłodną dłoń błądzącą po mojej szyi i linii szczęki.

- Tym, który zrodził się z miłości i nienawiści... Jedynym, który nie podlega temu światu żyjąc na nim jak śmiertelnik. Powierz mi swoją siłę, a będę miał pewność, że nie zostanie wykorzystana przeciw tym, po których stronie stoję... – jego usta niemal dotknęły moich. – Zaufaj mi...

- Nie mam dowodów na to, że mówi pan prawdę! – odsunąłem się szybko i wściekle spojrzałem na mężczyznę, który odetchnął głęboko.

- Ufasz Camusowi? – zapytał – Wierzysz mu?

- T... Tak. – moje policzki mimowolnie pokrył rumieniec.

- Więc zaufaj i mi, tak jak on. Jeśli nie masz ochoty służyć mnie to nie oddawaj swoich umiejętności nikomu innemu... – wystarczyło, że nauczyciel wyciągnął dłoń, a już był w stanie złapać mnie za rękę i przyciągnąć do siebie. – Nie ruszaj się. – nakazał i przykucnął sunąc palcami nad całym moim ciałem, tak jak zrobił to już wcześniej, a rany powoli zanikały.

- Jak pan to...?

- Mam moc, jakiej nikt z ludzi nie posiada i mogę ją wykorzystać jak tylko mi się podoba. Jednak sprawy tego świata nie należą już do mnie. Riddle chce nie tylko ciebie, ale i każdego innego czarodzieja, który może mu się przydać. Teraz to ty musisz zadbać o to, by i twoi przyjaciele nie dostali się w jego ręce. – Reijel wstał. – Greyback został skrzywdzony i wtedy jego serce zamieniło się w czysty, twardy kamień. Już nie znajdziesz w nim ludzkich uczuć. To samo może stać się z tobą. Tylko, że wtedy prawdopodobnie to nie ja zaproponuję ci pomoc... Jeśli zaczniesz zabijać na zlecenie tamtego człowieka twoje człowieczeństwo zatraci się w żądzy mordu. Jesteś Wilkołakiem, człowiek może, ale nie musi tego zaakceptować. Jedno jest za to pewne. Władza absolutna jest błogosławieństwem, gdy znajduje się w rękach dobrego władcy i przekleństwem, gdy posiądzie ją grzech. Ja grzechem służę dobru... Dlatego pozwoliłem na to by Greyback stał się bestią. Jednak jak myślisz, kim staniesz się ty, kiedy ten, którego kochasz przestanie ci ufać? Jeśli powierzysz mi siebie możesz być pewny, że nie dopuszczę do tego byś stał się taki jak on...

- Nic nikomu nie będę powierzał! – stwierdziłem ostro i odwróciłem się od mężczyzny z zamiarem odejścia jednak jego place mocno zacisnęły się na przegubie mojej dłoni.

- Jak sobie życzysz. – paznokieć nauczyciela zamienił się w szpon i przeciął skórę na mojej szyi, a zaraz potem znowu wrócił do poprzedniej postaci. – Jednak mimo wszystko zostaniesz naznaczony. Riddle więcej cię nie ruszy – przesunął palcem po ranie, jaką mi zadał i narysował nią coś na mojej skórze i zaleczył szramę puszczając mnie.

- Kim pan jest?! – jęknąłem i dotknąłem tamtego miejsca.

- Już ci to mówiłem. Tym, który zrodził się z miłości Boga i nienawiści do ludzi. Synem samego Szatana, który walczy u boku Aniołów, w imię, których mój ojciec został potępiony i strącony w przepaść. Nie martw się, jesteś bezpieczny. Ja cię nie skrzywdzę, ale jeśli nie wierzysz w moje słowa porozmawiaj z Camusem, lub po prostu zapomnij o tym, co się działo... – mężczyzna odwrócił się i ruszył powoli w stronę zamku. W mojej głowie dźwięczały jego ostatnie słowa „lub po prostu zapomnij o tym, co się działo...”. Nie stanowczo nie mogłem zapomnieć o tym wszystkim, a w szczególności o jego ostrzeżeniu względem nauczyciela OPCM, jednak musiałem to sprawdzić.

Biegiem rzuciłem się w stronę przejścia, które miało mnie zaprowadzić z powrotem do szkoły.

4 komentarze:

  1. ~Megan Moonlight (www.megan-art.blog.onet.pl)30 grudnia 2006 10:23

    Notka niezła... jakaś taka mroczna, ale niezła. Kiedy czytałam twojego bloga od początku myślałam, że to będzie romantyczne, słodkie opowiadanie o chłopakach, a teraz takie mroczne klimaty... Moim bardzo skromniutkim zdaniem powinno być bardziej romantycznie. A tak właściwie co z jamesem i Nakamurą? Bo to mnie najbardziej zainteresowało ^^ Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Notka dość mroczna... ale i tak SUPER! Pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Syn....?? Pomocy gubię się! Chyba będę musiała sobie spisywać wszystkie postacie i co się z nimi dzieje, bo już w ogóle nie będę rozumiała o co chodzi (no może z wyjątkiem Petera;-p) Ta notka bardzo fajna;-] Tylko kurcze, przecież jak on 'naznaczył' Remuska to teraz już Ridll (zapomniałam jak to się pisze) już nie będzie mógł mu pomagać przed pełnią ;-/ co może troche utrudniać ukrycie prawdy przed chłopakami - szczególnie Syrim, który już coś węszy;-p. Cała notka nie była taka 'mroczna' moim zdaniem to no może troszeczkę była tajemnicza i intrygująca, ale mroczna to złe określenie... Przeczytałam wszystko co zaległe miałam na tym blogu przez tą nieobecność, ale nie skomentowałam wszystkich, chociaż zasługiwały na to, ponieważ nie mam za dużo czasu. Tyle zaległości to w życiu nie miałam! Tyle blogów jeszcze zostało do przeczytania;-p Pozatym ponieważ miałam zformatowany komputer to prosze o wysyłanie adresów stron z których można ściągać anime na mój nr gg, który znajdziecie na moim blogu: gorillazkaworld.blog.onet.pl :-]

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    mroczna i teraz to już nie będzie pomagał jak został naznaczony..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń