środa, 27 grudnia 2006

Wie?

6 marzec

Nienawidziłem tego, a jednocześnie nie mogłem nigdzie uciec przed ciągłym bólem przemian i ich skutkami. To miała być już siódma z kolej i sam nie wiem, dlaczego je liczyłem. Miałem tylko nadzieję, że uda mi się spokojnie przedostać do starego domu w Hogsmade. Ostatnimi czasy nie miałem z tym większych problemów, co bynajmniej nie umniejszało bólu, jaki towarzyszył przemianie, jednak trochę mnie uspokajało. Zamknięcie mnie powoli dawało się we znaki zarówno mojej ludzkiej, jak i wilczej naturze. Zaczynałem rozładowywać emocje, o ile można o takich mówić w kontekście wilkołactwa, na samym sobie. Syriusz strasznie się martwił, a ja już sam nie wiedziałem jak się mu tłumaczyć. W końcu jak można uzasadnić, co miesięczne zniknięcia i powroty nad ranem ze skaleczeniami na ciele?

- Remi, gdzieś ty odpłynął? – Sheva szturchnął mnie pod ławką.

- C...Co? – jeszcze nieprzytomnym wzrokiem popatrzyłem na chłopaka.

- Dobrze się czujesz? Jesteś strasznie blady.

- Nie... Nic mi nie jest. To chyba przez tego tosta, którego mi na siłę wepchnął James.

- Jesteś pewny? Syriusz mówił, że idą dziś z Potterem na akcję i zabierają Petera, żebyś miał trochę spokoju, bo dziś masz... Jak on to określił... TE dni raz w miesiącu, które wskazują jednoznacznie na to, że nie jesteś z nim w ciąży – zakrztusiłem się własną śliną.

- Co proszę? – odwróciłem się do Syriusza, który wyszczerzył się i puścił mi oko. O nie, to bynajmniej nie było bezpieczne. Najwyraźniej kruczowłosy zaczynał coś podejrzewać, a to stanowiło wielki problem. Miałem tylko jedno wyjście. Zapytać, o co chodzi z ‘TYMI dniami raz w miesiącu’. Zawsze mogłem improwizować, a było to o niebo lepsze niż zostawienie wszystkiego i zaufanie szczęściu, które było bardziej nieokiełznane niż pogoda.

Jeszcze trochę, jeszcze chwileczkę, sekunda i lekcja się skończy, a ja uspokoję szaleńcze bicie serca.

- Sy...

- Remusie, zostań chwilę dłużej po lekcji – i stało się. Black z uśmiechem wyszedł z klasy razem z chłopakami, a ja stałem lekko zbity z tropu obok ławki patrząc na zbierającego swoje rzeczy nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią. Mężczyzna spojrzał na mnie z łagodnym uśmiechem i odgarniając z twarzy długie pasma czarno-białych włosów stanął przed biurkiem.

- Wybacz, że cię zatrzymuję, ale dziś pełnia... – zwiesił głos i usiadł na blacie – Zbliż się. – nakazał – Nie martw się. Tym razem tylko zneutralizuję ból przemiany – spuściłem głowę i niepewnie podszedłem do profesora, który łapiąc mnie za ramiona ustawił między swoimi nogami. Czułem się dziwnie, policzki płonęły mi ogniem, a serce waliło jak oszalałe zdając sobie idealnie sprawę z tego, co za chwilę nastąpi. Kiedy Riddle robił to po raz pierwszy byłem przekonany, że to musi być coś całkowicie normalnego, jednak przeszukałem całą dostępną mi część biblioteki, ale nie znalazłem ni słowa o tym jak zmniejszyć udrękę likantropii.

Profesor pochylił się i odgarniając z mojej szyi włosy zsunął moją szkolną szatę i odsłonił część klatki piersiowej naciągając nieznacznie sweter. Jego oddech łaskotał moją skórę, kiedy przysunął ustami tuż nad nią, a zaraz potem wargami do blizny po kłach. Lizał ją, a po chwili zaczął lekko ssać. Przerażające zimno rozeszło się po każdej komórce mojego ciała, ustępując gorącu i drażniącym moje nerwy dreszczom. W mojej głowie rozległ się z początku cichy a z czasem coraz głośniejszy krzyk kobiety, który słyszałem już kilka miesięcy temu. Błaganie o litość i płacz dziecka. Przeszłość, która zmieniła wilkołaka w prawdziwa bestię bez skrupułów. Jedno jedyne wydarzenie, jedna kobieta i istota, która kochała, jednak została zdradzona. ‘Childern don’t stop dancing...’ szyderczy śmiech i odgłos łamanych kości, ściekającej na ziemię krwi, cichy głosik dziecka, które nie wie, co się dzieje.

Wróciłem do rzeczywistości czując chłodne dłonie błądzące po moich plecach i dotykające skóry. Jęknąłem, a nauczyciel zabrał ręce i odsunął twarz od mojej szyi.

- Już się uspokoiłeś? – zapytał patrząc mi w oczy, a ja zadrżałem widząc te dwie czarne studnie bez dna, jakimi były jego tęczówki.

- T... Tak. – wyszeptałem lekko łamiącym się głosem i wtedy też drzwi sali otworzyły się, a Lucjusz wchodząc do klasy z cichym: - Profesorze... – zatrzymał się zszokowany. Odskoczyłem jak poparzony od nauczyciela widząc szklące się łzy w jasnych oczach chłopaka. Odwrócił się i chciał wybiec z pomieszczenia, ale Riddle z gracją i zręcznością kota zeskoczył z biurka łapiąc Malfoya za przegub i przyciągnął do siebie.

- Możesz odejść, Remusie. – rzucił chłodno, a ja jak najszybciej opuściłem salę słysząc stłumiony szloch Lucjusza, który mówił coś do mężczyzny. Zastanawiałem się, co mógł sobie pomyśleć Ślizgon, kiedy zastał mnie w dość nietypowej sytuacji z nauczycielem OPCM. Gdyby to doszło do uszu Syriusza raczej nie zdołałbym się wytłumaczyć, a to oznaczałoby przyznanie się do tego, że jestem Wilkołakiem. Wolałem o tym nie myśleć.

Szybko wróciłem do dormitorium i wchodząc do sypialni rozglądnąłem się po całkowicie pustym pomieszczeniu. Na moim łóżku leżał mały liścik w białej zaklejonej kopercie. Podniosłem go i otwierając rzuciłem okiem na styl pisma. Specyficzne, ładne litery o ostrym konturze i pewnej kresce. Bez wątpienia bazgroły Syriusza.

„Remi,

Wybacz, że na Ciebie nie czekamy, ale ta sprawa nie cierpiała zwłoki, dlatego musieliśmy iść sami. Opowiem Ci wszystko, kiedy wrócimy. Aha... Jeśli ktoś będzie pytał, to nie wiesz gdzie jesteśmy. O właśnie! Pod poduszką masz moje zadania na jutro. Proszę Cię, napisz je za mnie. Jak coś to J. jęczy, że też chce, a Pet dławi się czekoladą, więc pewnie również... Chwila... Czekoladą?!

P.S. Mam nadzieję, że czujesz się lepiej niż rano.

Syriusz.”

- Przecież ja nie mam pojęcie, gdzie wy jesteście. – roześmiałem się głośno i schowałem kopertę do szafki przy łóżku. Coś jednak nie dawało mi spokoju. Wszystko wskazywało na to, że Black chciał pozbyć się jakichkolwiek świadków i dlatego wymyślił jakąś absurdalną akcję zabierając ze sobą Jamesa i Peta. Sheva jak wiadome było od dawna, nie wróci zbyt wcześnie do pokoju, więc tak oto miałem wolną drogę żeby się przemienić.

Wyciągnąłem szybko tematy zadań chłopaków i dołączając swoje położyłem się na łóżku. Co, jak co, ale dziś nie miałem zamiaru zostawić ich na lodzie, a Zaklęcia należały raczej do dość prostych zagadnień. Dzięki nauczycielowi Obrony nie odczuwałem już większego bólu, więc mogłem spokojnie pracować.

- To już przesada! – krzyknąłem, kiedy zobaczyłem wielki pergamin Blacka, na którym chłopak na szybkiego nabazgrał krótką prośbę o napisanie mu wypracowania na Transmutację, które powinien oddać McGonagall wczoraj. O ile dobrze pamiętałem to wymigał się mówiąc, że zostawił je w bibliotece przez nieuwagę i ktoś mu je ukradł. Do wieczora na pewno nie mogłem się nudzić.

Podniosłem głowę znad książek i popatrzyłem na łóżko Petera. Miałem szczęście, bo chłopak zapomniał schować czekolady, o która na pewno niedawno bili się Syri i James. Z szerokim uśmiechem wziąłem niecałą tabliczkę z pościeli i wracając do lekcji rozpakowałem ją. Pettigrew na pewno nie będzie miał mi za złe, a reszta, co najwyżej mnie zlinczuje, ale nie ma nic za darmo, a prace domowe czekają.

- Mmm... Orzechowa... – westchnąłem głośno wkładając do ust pierwszą kostkę. Zatruta raczej nie była, ale bez wątpienia poprawiła mi humor i zadania niemal same się zrobiły. Opadłem ciężko na pościel i podniosłem się leniwie. Rzuciłem pergaminy na łóżka chłopaków i rozglądnąłem się po pokoju. Powoli musiałem się zbierać i dotrzeć do starego domu, ale wydawało mi się, że o czymś zapomniałem. Jeszcze raz omiotłem całą sypialnię i zabrałem z szafki pióro. Rozłożyłem kartkę z wypracowaniem i na samym dole napisałem krótka notkę do Syriusza.

„Jeszcze raz wywiniesz mi taki numer, Black, a będziesz sobie nie tylko z zadaniami sam raził, ale i z tym Twoim niewyżyciem psychicznym i fizycznym!”

Teraz byłem pewny, że spokojnie mogę odejść. Zamknąłem szybko drzwi i wybiegłem z dormitorium.

 

  

4 komentarze:

  1. Hej! Nie no... Syri jest niemożliwy... XD Mam nadzieję, że Lu nie obraził się na Remiego (Voldzio mnie nie obchodzi) ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. NOWĄ NOTKE PROOOOOSZE

    OdpowiedzUsuń
  3. JEST PIĄTEK !!!!!!!!!!!!NOTKA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!:P prosze

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    no właśnie, Syriusz się domyśla, chyba Lucjusz się nie obrazi na Remusa?
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń