wtorek, 2 stycznia 2007

Fota

W niedzielę nie było notki, a ja nie wiem jak to jutro będdzie więc notę dodaję dziś. Mam nadzieję, że jest wystarczająca, jako przeprosiny za brak poprzedniej ^^ Thoma, Megan Moonlight, dziękuję, że przypomnieliście mi od czego zaczynała się ta historia ^^ Mam nadzieję, że Was nie zawiodę ^^

 

16 marzec

Kolejny z nudnych dni był niemal nieunikniony. Syriusz od ponad tygodnia codziennie znikał na całe godziny i niemal w ogóle nie mieliśmy czasu na rozmowę, zresztą podobnie było z innymi. James i Peter niczym wierni słudzy chodzili za Blackiem krok w krok. Czułem się niezręcznie i tak jakoś nieswojo. Nie myślałem, że tak ciężko będzie mi się przyzwyczaić do chwili samotności i spokoju, a także tej niemożliwej ciszy, jaka panowała w bibliotece, kiedy nikt nade mną nie stał i nie przeszkadzał mi w nauce. Najgorsze jednak było chyba to, że nie miałem pojęcia, co się dzieje. Dawniej wcale by mi to nie przeszkadzało, ale po tych wszystkich miesiącach wydawało mi się to czymś nienaturalnym. W końcu znalazłem przyjaciół, ale obawiałem się, że zrozumieli, na czym polega moja, co miesięczna choroba i postanowili mnie opuścić.

Po raz setny wmawiając sobie, że mają po prostu coś do zrobienia powoli zmierzałem do sali lekcyjnej. Szurałem nogami o kamienną podłogę i nie mogłem znieść świadomości tego wyobcowania, jakie w tej chwili towarzyszyło mi niemal w każdym momencie. Dopiero mocny uścisk na ramieniu sprawił, że podniosłem głowę i oderwałem wzrok od czubków własnych butów.

- O... O co chodzi? – wymamrotałem odwracając się i wpatrując w poważne oczy Blacka.

- Chodź! – rzucił i łapiąc mnie za rękę pociągnął w kierunku przeciwnym do klasy.

- A... Ale lekcja...

- Oj, Remi. Odpuść sobie przynajmniej raz tą Historię Magii. Ten nudny duch i tak nie zauważy, że nas nie ma.

- Ale...

- Bez dyskusji! – warknął chłopak i na siłę zaczął mnie ciągnąć. Sam już nie wiedziałem, czy mam być przerażony tym wszystkim, czy poddać się woli Syriusza i odpuścić sobie zajęcia. Wziąłem głęboki oddech i postanowiłem zaryzykować.

- Puść mnie, pójdę po dobroci... – syknąłem, a kruczowłosy spojrzał na mnie niepewnie. – Słowo, tylko puść. – chłopak przeczesał włosy wolną dłonią, a zaraz potem rozluźnił uścisk.

- A teraz chodź. – zdziwiłem się, kiedy doszliśmy do drzwi wyjściowych z zamku, a Syri otworzył je i puścił przodem. Posłusznie wyszedłem na błonia i rozglądnąłem się. Śnieg stopniał już całkowicie kilka dni temu i było dość ciepło, jednak nieprzyjemny wiatr uderzał o twarz drażniąc oczy i mój wyczulony węch. Słońce świeciło jasno i zapewne tylko dzięki niemu nie było potrzeby zaopatrzenia się w kurtkę za każdym razem, kiedy opuszczało się szkołę.

- Przez ciebie będę miał zaległości. – wymamrotałem, kiedy Syriusz stanął tuż przy mnie.

- Ty nigdy ich nie masz, a poza tym od tak dawna nie byliśmy sami... – jego dłoń objęła moją tym razem w o wiele spokojniejszym i delikatnym uścisku. Zdziwiony spojrzałem na uśmiechniętego chłopaka. – Remi, chyba nie myślałeś, że chcę ci krzywdę zrobić? – roześmiał się – Nie powiem, jestem czasami porywczy, ale mojego misia nie naruszę. – wyszczerzył się do mnie i odgarnął mi z czoła kilka pasemek włosów, które łaskotały mnie w policzki.

- Właśnie opuściliśmy Historię Magii, a ty ot tak sobie o tym mówisz? – udałem, że tylko o to mi chodziło przez cały czas. W końcu trochę głupio byłoby przyznać się, że przez chwilę myślałem o chłopaku jako moim potencjalnym mordercy.

- Wolisz towarzystwo całej klasy i ducha, od mojego? Nie wierzę! Chodź, bo przecież nie będziemy tutaj stać w nieskończoność! – pociągnął mnie spokojnie w kierunku drzewa, pod którym często siedzieliśmy z chłopakami. Syri usiadł na trawie i uśmiechnął się szeroko. Domyśliłem się od razu, o co mu chodziło.

- Na kolanach? – westchnąłem i widząc błysk w oczach Gryfona usiadłem na jego udach i patrzyłem wyczekująco na jego reakcję.

- Więc tak... – zaczął po chwili przyglądając mi się uważnie – Przepraszam, że nie miałem dla ciebie czasu, ale pracowałem nad ważnym projektem, a nie chciałem odrywać cię od nauki. Pewnie byłeś taki samotny... – jęknął i przytulił mnie mocno – Tyle czasu bez twojego kochanego Syriuszka. To na pewno było dla ciebie takie trudne, ale nie martw się nie zostawię cię więcej...

- Syri, zgniatasz mnie... – westchnąłem, a kruczowłosy odsunął się nieznacznie. – Co to był za projekt? – zapytałem nieśmiało.

- Dowiesz się, ale teraz zamknij oczy.

- Co? Po co?

- Oj, zamknij. Przecież nic się nie stanie, jeśli chociaż na chwilę przestaniesz mnie nimi kusić. – Syriusz roześmiał się i powoli położył palce na moich powiekach opuszczając je w dół. Uśmiechnąłem się lekko czując jak stara się być delikatny i dokładny. Nadal nie byłem pewny, co się dzieje, ale postanowiłem polegać na zmysłach. Słyszałem cichy szelest, a zaraz potem poczułem oddech Blacka na twarzy. Pocałował mnie delikatnie, a po chwili słodkim językiem rozsunął mi wargi. Po moich ustach rozszedł się przyjemny smak czekolady, co sprawiło, że ledwie powstrzymałem śmiech. Skupiłem się na miękkich wargach chłopaka i słodkim łakociu, którego chłopak zapewne włożył do buzi z rozmysłem. Słodycz szybko rozpuścił się pod wpływem naszych gorących oddechów i języków, które zlizywały czekoladę z siebie nawzajem i podniebienia kruczowłosego. Syri jęknął, kiedy odsunąłem się zlizując resztki słodkiej mazi ze swoich ust.

- I jak było? – wyszczerzył się – Ja dochodzę do wniosku, że to jest lepsze niż jedzenie słodyczy samemu. Twoje usteczka sprawiają, że wszystko jest jeszcze słodsze. – zrobiło mi się gorąco, a policzki mi sczerwieniały. – Zrobimy to jeszcze raz? – w głosie chłopaka dało się słyszeć nieskrywaną nadzieję.

- Nie ma szans. – powiedziałem sucho – To kara za to, że tylko na lekcjach masz dla mnie czas.

- Ale kiedy to było naprawdę ważne. Oj, proszę. Błagam... Sam nie wiem, co jeszcze. – jego oczy zalśniły potwierdzając chęć powtórzenia poprzedniego pocałunku.

- A powiesz mi, co było ważniejsze ode mnie przez cały ten czas? – zmierzyłem chłopaka surowym spojrzeniem.

- Powiem wszystko, co zechcesz. – rozpromienił się i podstawił mi całą tabliczkę czekolady. Kręcąc głową wziąłem do ręki jedną kostkę i włożyłem do ust, a Black po zaledwie kilku sekundach zachłannie wpił się w moje wargi i zaczął mruczeć zabawnie, podczas kiedy jego dłonie przytrzymywały moje biodra. Nawet, kiedy słodki smak zniknął Syri nadal nie przerywał pocałunku i musiałem go odepchnąć żeby złapać powietrze.

- Teraz mów! – nakazałem niezadowolonemu chłopakowi.

- A nie da się jeszcze raz? – posłałem mu wściekłe spojrzenie, przez co westchnął głośno – Niech ci będzie, Remusie. Tak, więc oto, co robiliśmy przez cały ten czas. – sięgnął po plecak i wyjął z niego czarne urządzenie, które przypominało najzwyklejszy polaroid.

- Że co? – zadałem dość bezsensowne pytanie i uniosłem brwi zdziwiony.

- To jest nasz tajny projekt – uśmiechnął się niepewnie Black. – Brat przysłał mi go we wtorek i wraz z chłopakami trochę go przerobiliśmy. Teraz możemy spokojnie modyfikować zdjęcia jeszcze przed ich zrobieniem. Popatrz! – Syriusz poszperał cos przy aparacie i przyciągając mnie do siebie szybko zrobił nam wspólne zdjęcie. Po chwili fotka wysunęła się z urządzenia, a Syri spojrzał na nią krytycznie. Wyjąłem mu zdjęcie z ręki i sam na nie spojrzałem. - Wow! – krzyknąłem cicho widząc swoją własną twarz zaraz przy zawziętym obliczu kruczowłosego i ozdobioną wokół ramką serduszek i róż.

- Podoba ci się? – chłopak z nadzieją czekał na moją odpowiedź.

- Jest fenomenalne! – ucieszyłem się – Musimy założyć album ze zdjęciami z lat szkolnych! Ale będzie zabawa! Na pewno musi tam być Peter, kiedy śpi! Z otwartymi ustami i uchylonymi powiekami. – zachichotałem, a Syriusz przytulił się do mnie.

- Najwięcej musi być naszych fotek, w wakacje będę patrzył na ciebie i wzdychał tak głośno, że nawet matka nie będzie wiedziała, co się dzieje. – zaczął się głośno śmiać.

- A co ja będę miał? – rzuciłem przekornie oglądając aparat ze wszystkich stron.

- Jeśli chcesz mogę zrobić sobie zdjęcie zaraz po wyjściu spod prysznica, będziesz miał mnie w całej okazałości... Ajć! – zawył Black kiedy uderzyłem go w głowę.

- Jesteś zboczony! – syknąłem.

- A ty słodki – wyszczerzył się i włożył do ust kolejny kawałem czekolady.

 

  

8 komentarzy:

  1. Jejku...... To było słodkie ^_^, bardzo mi się podobała ta notka, chyba ją sobie zapiszę na komputer, wydrukuję i będę czytała za każdym razem przed wyjściem do szkoły. Nie no dobra trochę przesadziłam;-p, ale naprawdę poprawił mi się dzięki tobie humor;-]

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Gorillazką ^^ Ta notka była CUDNA *^^* POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Przez wczorajszy i dzisiejszy wieczór przeczytałam wszystkie 'rozdziały' tego opowiadania. Bardzo, ale to BARDZO mi się podoba. Pisz dalej i więcej, więcej, więcej. ^^'

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Megan Moonlight (www.megan-art.blog.onet.pl)2 stycznia 2007 22:44

    Dokładnie o to chodziło... to było takie słodkie ^^ teraz się dziwić dlaczego Remus tak lubi czekoladę xD Ten aparat to też świetny pomysł... a Syriusz jak czasem palnie jakiś tekst to zwijać się ze śmiechu można godzinami, zboczeniec jeden ^^ Cudna notka!

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to słodkie *^ ^* Aż ma się ochotę przeczytać jeszcze raz XD No to...ja idę czytać X3

    OdpowiedzUsuń
  6. łoooo suuuuuuper! ihihi! nocie sweet! uwielbiam twojego bloga i czytam od poczatku ale jakos dopiero teraz zebralo mi sie na comentowanie. jak znajdziesz chwilunie to wpadnij na mojego bloga luniolupin-yaoi.blog.onet.pl -Karasuma-san

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    słodko, zastanawia mnie jak zareagują jak poznają prawdę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Remus i czekolada kocham to połączenie <3 ~azja8-_-

    OdpowiedzUsuń