piątek, 5 stycznia 2007

Policzek?

18 marzec

Obudziło mnie ciche stukanie. Ciężko było mi skupić się na otaczającym mnie świecie, ale powoli wracałem do rzeczywistości, w dalszym ciągu słysząc dziwny drażniący mnie dźwięk. Gdyby nie fakt, że byłem zaspany prawdopodobnie pozbyłbym się tych natrętnych odgłosów. Przetarłem oczy i powoli uchyliłem jedną z powiek, za nią podążyła druga.

- Syriuszu, co ty robisz?! – wymamrotałem widząc ucieszonego chłopaka, który pochylał się nade mną.

- Jak to, co? Robię ci sesję zdjęciową. Nawet nie wiesz, jaki jesteś słodki, kiedy śpisz. – Black wyszczerzył się, pochylił i pocałował mnie delikatnie, a odsuwając się zrobił kolejne zdjęcie. Dopiero teraz dotarło do mnie jak absurdalne są słowa chłopaka i to, co robi. Zerwałem się do siadu i nakryłem po uszy kołdrą.

- Rozpiąłeś mi piżamę! – krzyknąłem głośno czując, że guziki mojej koszuli nie spełniają swojej funkcji, a moja klatka piersiowa dotyka bezpośrednio ciepłego przykrycia. Na moje policzki wpełzł rumieniec, a ja mocniej otuliłem się pierzyną.

- No wiesz... Dzięki temu wyglądałeś bardziej podniecająco, a jeszcze te rozczochrane włosy rozrzucone po całej poduszce... Ehh, dzieło sztuki... – Syriusz westchnął głośno i zacisnął pięść na skraju mojej kołdry. – Nie wstydź się, Remi. Pozwól mi jeszcze na kilka ujęć.

- Odwal się, zboczeńcu! – złapałem pewniej przykrycie i zacząłem siłować się z chłopakiem. – Zbyt długo przebywałeś z Potterem i ci się to na mózgu odbiło!

- Oj, przecież już nie raz widziałem cię w takim stanie, że już nie wspomnę o małej grze wstępnej kilka miesięcy temu... Ej! – kruczowłosy cudem uniknął poduszki, którą w niego rzuciłem. – Moja Śpiąca Królewna jest zła? Oj, przecież nic ci nie zrobię.

- Nazwij mnie tak jeszcze raz, a stracisz wszystkie zęby, Black! – puszczając kołdrę wziąłem do rąk różdżkę leżącą na szafce i wycelowałem nią w chłopaka. Musiałem przyznać, że wyglądał słodko z tą lekko zdezorientowaną miną podnosząc ręce do góry.

- Niech będzie. Odsuwam się, ale weź pod uwagę, że mogłem ci ściągnąć spodnie, a tego nie zrobiłem. – w szarych tęczówkach zalśniła przekorna iskierka. Nie świadczyło to ani o dobrych zamiarach chłopaka, ani też o czystym sumieniu.

- Chyba nie... – jęknąłem, a uśmiech Syriusza odpowiedział na każde pytanie, którego jeszcze nie zadałem. – Jesteś chory, Black! – wrzasnąłem i rozejrzałem się po pokoju. – A gdzie reszta? – w sypialni byliśmy tylko my dwaj, a łóżka reszty chłopaków były już pościelone.

- Sheva nie nocował u nas, z resztą jak zwykle, a Pet i J. już dawno poszli na śniadanie. Ktoś powiedział, że jeśli się pospieszą to zostanie dla nich trochę masła orzechowego. – przetarłem twarz dłonią załamany łakomstwem kolegów.

- Przecież oni za słodycze sprzedadzą nas wszystkich. – stwierdziłem i opuściłem różdżkę odkładając ją z powrotem na poprzednie miejsce. I to był chyba największy błąd. Kruczowłosy korzystając z okazji rzucił aparat na swoje łóżko i siłą położył mnie na pościeli samemu siadając na moich biodrach. Zacząłem się wyrywać, ale Syriusz był ode mnie cięższy, więc nie zdało się to na wiele.

- Za to, że we mnie celowałeś należy ci się... KARA! – roześmiał się akcentując ostatnie słowo i zaczął mnie łaskotać. Ze wszystkich tortur, jakie stosował ta była chyba najgorsza. Ledwie zaczął, a ja już wiłem się pod nim, szarpałem i śmiałem głośno. Powoli zaczynałem odczuwać mięśnie brzucha i twarzy, kiedy palce Blacka sprawnie błądziły po moich żebrach. Dobrze, że nauczyciele o tej porze nie sprawdzali, co dzieje się w dormitorium, bo moje krzyki dało się słyszeć wyraźnie w Pokoju Wspólnym i zapewne na korytarzu. Nie zdziwiłbym się gdyby Gruba Dama zasłaniała uszy jak to miała w zwyczaju za każdym razem, kiedy w pobliżu pojawiał się Syriusz w asyście Jamesa.

- S... Syr... i! D... ość! Puś... ć... m... mnie! J.. Ju... ż wię... ciej... nie b... ędę... w cie... bie ce... lował! – wykrzyczałem przez łzy śmiejąc się w dalszym ciągu.

- Hmm... – chłopak na chwilę zaprzestał tortur – Słowo?

- Postaram się, tylko zejdź... – wysapałem, a Black tylko poruszył się nie mając najmniejszego zamiaru opuścić moich bioder. Z jednej strony to, że kruczowłosy rozpiął mi piżamę było w tej chwili dość przydatne, ponieważ czułem jak bardzo się zgrzałem.

- Wiesz, Remi? Korzystając z okazji, że jesteśmy sami, a pozycja nie jest najgorsza... – słowa chłopaka zaniepokoiły mnie poważnie. – Może przesuniemy naszą znajomość o krok dalej?

- Jak na razie to twoja ręka się przesuwa... – jęknąłem i zadrżałem czując ciepłą dłoń Syriusza, która powoli przemieszczała się przez mój brzuch – I to stanowczo zbyt nisko! – spanikowałem i starałem się wyślizgnąć spod Gryfona.

- Ale przecież to element związku. – szare tęczówki uważnie rejestrowały ruchy ręki.

- Ty się lecz! – gwałtownie podniosłem nogi zginając je w kolanach i szybkim ruchem bioder zrzuciłem chłopaka na ziemię słysząc jak jęknął przeciągle. – Nie dotykaj mnie przez najbliższe dni! – zastrzegłem i wstając pozbierałem swoje rzeczy wchodząc do łazienki.

- Ale, Remi. Remusku, mój kochany... – Black zrobił maślane oczy i podniósł się z podłogi.

- Powiedziałem! – trzasnąłem drzwiami i zamknąłem je zaklęciem. Na wszystko jest czas, a ja nie miałem zamiaru stanowić żywej zabawki Blacka, który miał zamiar rozładować na mnie swoje chwilowe napięcie seksualne. Nawet, jeśli miałoby to być przyjemne.

- Remi, Lupiś, już nie będę, ale żartowałeś z tym dotykaniem, prawda? – głos chłopaka zadrżał w udawany napadzie płaczu.

- Zastanowię się, jeśli będziesz grzeczny! – krzyknąłem stojąc przed drzwiami i powstrzymując się od śmiechu. Przecież gdyby ktoś słyszał to wszystko ze szczegółami mógłby wysłać nas obydwu do Świętego Munga na leczenie.

- Będę grzeczny! Słowo Blacka, tylko wyjdź... – miałem już dość tego jęczenia. Ubrałem się szybko i otworzyłem drzwi łazienki wychodząc z niej. Obrzuciłem uśmiechniętego Syriusza ostrym spojrzeniem i wyciągnąłem w jego stronę dłoń. Chłopak zaśmiał się cicho i ujmując ją delikatnie zaczął całować w ramach przeprosin. Zanim się obejrzałem kruczowłosy przytulił mnie mocno i zaczął gładzić moje plecy, by po chwili jego ręka zatrzymała się na moich pośladkach. Westchnąłem i nadepnąłem Gryfonowi na stopę, dzięki czemu puścił mnie momentalnie zajmując się bolącą nogą i ocierając łzy, które zebrały mu się pod powiekami. Gdyby nie fakt, że byłem wściekły pewnie byłoby mi go żal.

- Kłamca! – fuknąłem i w teatralnym geście odwróciłem się po raz kolejny zamykając w łazience. Usiadłem po turecku na podłodze ze skrzyżowanymi na piersi rękami i zastanawiałem się czy zakaz zbliżania się do mnie przez miesiąc to wystarczająca kara.

- Przecież nic nie zrobiłem! – wyjęczał Syriusz najwyraźniej nadal ubolewając nad stopą.

- Nie, jasne, że nic nie zrobiłeś. To ja jestem taki zły, niedobry, bezczelny i wulgarny, że ci krzywdę robię bez powodu. – syknąłem oddychając głęboko i starając się uspokoić.

- Nie zaprzeczę... – to było zbyt wiele. Zerwałem się i wychodząc z pomieszczenia stanąłem przed Blackiem.

- Masz rację. Jestem zły! – wziąłem zamach i z pięści uderzyłem chłopaka w twarz. Zaraz potem położyłem się na swoim łóżku jak gdyby nigdy nic. – Zapomniałeś dodać, że to ja cię obmacuję bez pozwolenia i rozbieram do zdjęć, kiedy śpisz!

- Chołeła, Łemi! Chkod chy mach tyłe chiły! Omał mi łębów nie wybiłech! – Syri trzymał się za miejsce, w którym moja pięść spotkała się z jego policzkiem i roztasowując je poruszał żuchwą. – Płecief łak połem chłopakom, łe to ty mnie tak załatwiłech to umrą ze chmiechu!

- Y... Syri, a to serio bardzo bolało? – zaniepokojony spojrzałem na chłopaka, który w dalszym ciągu stał w pobliżu drzwi.

- Pytanie... – westchnął i usiadł na swoim łóżku. – Złub mi łdjęcie. Będłie pamiątka.

- O tak, idealna. – wziąłem aparat z rąk chłopaka i zrobiłem mu kilka fotek, włącznie z wnętrzem ust. – Wiesz... Zanim to nie będziesz się do mnie zbliżał, przez co najmniej tydzień, muszę jakoś wynagrodzić ci ten... policzek? No, nie ważne. – przysunąłem się do chłopaka i pocałowałem go na początku dość delikatnie, ale po chwili trochę mocniej słysząc jak jęknął zapewne z bólu. Nie mogłem się oprzeć i postanowiłem go trochę podręczyć. Wsunąłem język w jego wargi i drażniłem nim bolącą część szczęki od środka. Czułem, że policzek zaczął mu lekko puchnąć, a słodkie skurcze, jakie przechodziły przez jego ciało za każdym razem, kiedy mocniej nacisnąłem na wewnętrzną część ust były cudownym uczuciem. Dopiero po chwili skończyłem katować chłopaka.

- A teraz żegnam i pamiętaj, że przez tydzień masz mnie nie dotykać! – uśmiechnąłem się zadziornie i opuściłem pokój.

 

  

4 komentarze:

  1. Ojjjjjjjj Syri ty mały zboczku...;-D Lecz mimo wszystko Remi trochę przesadził.... Zakaz dotykania przez miesiąc to rozumiem (choć to by była dla szarookiego gorsza kara), ale przywalenie z pięści! Nieźle się musiał zdenerwować... Dla mnie dacie komuś w twarz to już ostateczność, najgorsza obelga która istnieje! Dobrze, że Syriuszek nie jest porywczy bo by oddał, ja bym chyba tak zrobiła...XD Widze, że skupiasz się na uczuciach i prostych wydarzeniach - to bardzo dobrze, bo takie notki się najmilej czyta!:-] Aż nie mogę doczekać się następnej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Głupi lupinCoraz mniej go lubie ;/

    OdpowiedzUsuń
  3. Eee tam... narzekasz ^^ Remi sie po prostu "zdenerwował" ^^ notka ŚWIETNA ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam,
    no, no Remus bardzo się wkurzył, a z Syriusza to taki mały zboczuszek...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń