niedziela, 21 stycznia 2007

Nuda...

Notka pisana całkowicie z niczego i bez natchnienia, tak więc jest do bani ==

 

13 kwiecień

Teraz powinienem leżeć na łóżku w pokoju i wpatrywać się znudzony w sufit, jednak Black, który nie był w stanie wytrzymać nadmiernej ilości nie spożytkowanego czasu wolnego ogłosił Wielkie Śledztwo. Z barku jakiegokolwiek obiektu śledzenia postanowił doczepić się do profesor McGonagall, która według niego prowadzi całkiem ciekawe życie towarzyskie... Teraz przynajmniej wiem, co nuda potrafi zrobić z człowiekiem. Ze wszystkich nauczycieli, jacy nas uczyli, ona wydawała mi się najnudniejsza. Jednak, jako że ‘Syriusz zawsze wie najlepiej’ przystałem na jego absurdalny pomysł. I tak nie miałem zupełnie nic do robienia, a nauka, o dziwo, jakoś mi nie przychodziła łatwo, więc, po co miałem się męczyć z czymś, co i tak jakoś pamiętałem? Gdyby nie fakt, iż nie było możliwości pozbycia się Jamesa, a marzenia o pozostaniu z Blackiem sam na sam były TYLKO marzeniami, mógłbym przynajmniej spędzić te godziny o wiele przyjemniej.

- Syriuszu, a gdzie my w ogóle idziemy? – zapytał James po dość długiej chwili milczenia i przedzierania się przez zakurzone, nieuczęszczane korytarze.

- Już ci mówiłem, na przypuszczalne miejsce spotkania się McGonagall ze Sprout, które razem wyruszą na Wielką Akcję Podglądania Lucifera. – westchnąłem słysząc już któryś raz z rzędu tą samą odpowiedź, która naturalnie nie została nam do końca sprecyzowana, jak to zazwyczaj w przypadku Blacka bywało. Mimo wszystko zdziwiłbym się gdyby kruczowłosy nie miał racji. On zazwyczaj wiedział więcej niż inni o każdej dziwnej, podejrzanej lub mogącej się przydać rzeczy.

- Nareszcie! – odetchnąłem z ulgą wychodząc na znany mi już korytarz, na którym o wiele łatwiej było mi oddychać, ponieważ poprzedni zapach stęchlizny drażnił mój wyczulony węch oraz sprawiał, że oczy zaczynały mnie piec i łzawić dość obficie.

- Ja nadal uważam, że powinniśmy iść do kuchni i poprosić Skrzaty o ten tort czekoladowy z podwieczorku... – Pet rozmarzył się na wspomnienie wielkiej góry słodkości, których nie zdążył w porę pochłonąć jakieś pół godziny temu.

- Życie to nie tylko jedzenie! – Syriusz uniósł dumnie głowę i karcąco spojrzał, na Pettigrew, jednak zaraz potem rzucił mi łagodny uśmiech dodając – Chociaż niektóre rodzaje słodyczy są tak kuszące, że nawet ja nie mogę się im oprzeć. – momentalnie zrozumiałem jego aluzję i zaczerwieniłem się lekko zawstydzony słowami chłopaka. Ciężko było ukrywać przed innymi nasz związek, tym bardziej, że dawniej nawet w ich obecności mieliśmy możliwość obściskiwania się i mówienia sobie czułych słów. To bez wątpienia było bardziej ekonomiczne, w końcu, po co szukać ustronnego miejsca skoro o wiele wygodniejszym było korzystanie z każdej wolnej chwili.

- Przepraszam... – słysząc pewny siebie, dziewczęcy głos zatrzymałem się przed niewysoką Puchonką, która mierzyła mnie wzrokiem z błyskiem krytycyzmu w jasno brązowych oczach. Długie, kasztanowe włosy spięte w dwa kucyki sięgały pasa, a jej drobna sylwetka od razu rzucała się w oczy.

- O mnie chodzi? – zapytałem zdziwiony, kiedy wydawała się czekać na jakąś reakcję. Z tego, co zauważyłem chłopcy byli tak samo zaskoczeni jak ja. Wcześniej nie widziałem tej dziewczyny na oczy, a przynajmniej jej nie kojarzyłem, co bynajmniej mnie nie dziwiło.

- Nauczysz mnie jak należy się całować? – wycedziła bez ogródek nieznajoma nadal mierząc mnie spojrzeniem. Dałbym sobie głowę uciąć, że w tamtej chwili zostałem spetryfikowany i to w dodatku z szeroko otwartymi ustami. Nawet nie wiem, jakim cudem ustałem na nogach słysząc słowa długowłosej. Stojący z boku Syriusz zadławił się własną śliną, a James po chwili zaczął głośno rechotać.

- C... Co...? – wyjąkałem nadal się nie ruszając.

- Nauczysz mnie jak się całuje? – powtórzyła nadal pewna siebie i zrobiła krok do przodu stając bliżej mnie. Na szczęście wybawienie przyszło w samą porę.

- Hola, hola! Co ty sobie u licha wyobrażasz, co? Nachodzisz chłopaka na środku pustego korytarza i chcesz żeby ot tak się z tobą całował?! Idź sobie go kogoś innego, zabraniam ci zbliżać się do Remusa! – warknął Black stając zaraz przy mnie i wściekle patrząc na nieznajomą, która w ogóle nie zwróciła na niego uwagi. Stanęła na palcach i przymykając oczy zbliżyła swoją twarz do mojej. Prawdopodobnie gdyby mój mózg nie zawiesił swojej działalności, a ciało potrafiło funkcjonować bez jego pomocy teraz byłbym daleko stąd. Tym czasem stałem jak głupi patrząc na dziewczynę. Nie wiem, co by się stało, gdyby Black nie podsunął między nas zdziwionego Petera, jako bariery nie do przejścia. Puchonka w porę otworzyła oczy i skrzywiła się, a gdyby wzrok mógł zabijać Black leżałby teraz całkowicie sztywny i bez ducha na zimnej posadzce.

- Coś ty się uwzięła na mojego Remusa?! – kontynuował Syri nie puszczając trzymanego za ramiona blondynka. – Już cię tu nie ma natrętna mucho! No spływaj, sio! Bo zacznę gryźć, a mam wściekliznę, więc radzę ci, nie pokazuj mi się więcej w pobliżu Remiego! – dziewczyna fuknęła tylko na kruczowłosego i poszła w swoją stronę, zaś chłopak odetchnął z wyraźną ulgą obejmując mnie ramieniem. – Żyjesz, Remusie? – szturchnął mnie kilka razy, co sprawiło, że poprzednie przerażenie zniknęło pozostawiając po sobie nieprzyjemne, zimne dreszcze.

- T... Tak, żyję... – wydukałem – P... Przepraszam...

- Wytłumaczcie mi kilka rzeczy z łaski swojej... – James, który na początku śmiał się głośno teraz wydawał się spoważnieć. – Po pierwsze, coś ty się tak, Syri, za Remusem wstawił, co? Po drugie, czy ty przypadkiem nie powiedziałeś „MOJEGO Remusa”? I trzecie, najważniejsze... Co to było za dziecko?! – J. sprawił, że otrzeźwiałem całkowicie zastanawiając się, jakiej udzielić odpowiedzi na pierwsze dwa zagadnienia.

- Czy ty naprawdę jesteś taki nie kumaty, Potter?! – oburzył się Black pragnąc chyba zyskać na czasie. Miałem nadzieję, że jakoś wybrnie z tego wszystkiego. – Przecież to jest tak oczywiste... Chronię Remiego przed tymi krwiożerczymi chimerami, które myślą tylko i wyłącznie o jednym! – w tamtej chwili naprawdę chciałem wiedzieć, co chłopak ma na myśli mówiąc o ‘wyłącznie jednym” – Poza tym myślisz, że pozwolę na to żeby którykolwiek z was całował się z jakąś dziewczyna przede mną? Niedoczekanie wasze! – niechby tylko spróbował się do jakiejś zbliżyć, a rozszarpałbym ją na strzępy – No... To powiedzmy, że tylko ostatnie pytanie zostało – zaśmiał się cicho i spojrzał na mnie.

- C... Co? Nie znam jej, pierwszy raz widzę, słyszę i w ogóle. – wytłumaczyłem szybko krzywiąc się na samo wspomnienie tamtej Puchonki. - Może i była ładna, ale bez wątpienie nie w moim typie. – uspokoiłem kruczowłosego. – Wystarczy popatrzeć na Blacka, ona nie przypominała go ani trochę, a ja przecież się w nim bujałem do niedawna, prawda? – głupie stwierdzenie, ale idealnie pasujące do sposobu analizy faktów Pottera.

- A gdzie ty znajdziesz taką wyrośniętą dziewczynę! – wrzasnął James i razem z Peterem zaczęli śmiać się na nowo.

- Odezwał się! – warknął wściekle Syriusz – Przypominam ci, że jeszcze niedawno niemal oszalałeś na moim punkcie! – kruczowłosy wyszczerzył się wrednie zmywając z ust okularnika resztki wesołości. – A teraz ja i Remus idziemy w prawo, a ty i Pet w lewo i spotykamy się przy drzwiach do Wielkiej Sali. Szukamy McGonagall, bo teraz to już na pewno gdzieś się zmyła. – chłopak powrócił do swojego planu rzucając mi krótkie spojrzenie.

- Chwila! – James najwidoczniej chciał się sprzeciwić, jednak Syriusz wyprzedził jego pytanie.

- Ponieważ twoja inteligencja i wdzięk Petera są wystarczające żebyście mogli we dwóch zając się jedną połową piętra. – roześmiałem się cicho słysząc typową odpowiedź na miarę pomysłowego Blacka, która sam nie wiem, jakim cudem upewniła Jamesa w przekonaniu, że jest niezwyciężony i to on dowodzi grupą. - Odmaszerować! – Syri złapał mnie za rękę i szybko odciągnął od kolegów. Bez wątpienia tylko on potrafił znaleźć pretekst do rozdzielenia się i nie wzbudzania podejrzeń, co wyłącznie w przypadku okularnika i blondynka było możliwe. Dzięki temu nudny i nieprzyjemny jak dotąd dzień mógł spokojnie zakończyć się w jak najlepszym stylu.

 

  

2 komentarze:

  1. Pierwsza!! Notka SUPER!! I jak śmiesz mówić inaczej :p ^^ obrazek przesłodki *^^* A tak w ogóle to od kiedy Remi i Syri ukrywają swój związek przed J. i Petem? POZDRAWIAM ^^ Mimmi Dennis

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka wcale nie jest do bani! Moim zdaniem jest bardzo fajna ^_^. Ja też się zdziwiłam: Dlaczego i od kiedy Siri and Remi ukrywają swój związek przed chłopakami ?! o_o Może coś pominęłam w poprzednich notkach...

    OdpowiedzUsuń