piątek, 16 lutego 2007

Kartka z pamiętnika X - Oliver

Mrożąca fala chłodu otuliła mnie niczym płaszcz, a moje oczy zamknęły się na chwilę. Ból, jaki czułem wewnątrz serca nasilił się, a łzy, które powinny spływać po moich policzkach nawet nie wypłynęły spod powiek. Niczym przez mgłę pamiętałem to, co wydarzyło się zaledwie chwilę wcześniej. Ares, dzieciaki, biblioteka... To nigdy nie miało miejsca, a jednak raniło moją duszę. Każda komórka mojego mózgu odtwarzała wszystkie wspomnienia związane z Fillipem i jasno dawała mi do zrozumienia, że nie mam najmniejszych szans na to by zając jedno z najważniejszych miejsc w sercu chłopaka. Od kilku lat starałem się uciszyć cichy szept, który słyszałem za każdym razem, gdy byłem sam, ten cholerny głos, który powtarzał bez przerwy, że nie zostałem stworzony do miłości. Teraz pośród tego chłodu, który zdawał się szczypać nagą skórę na mojej twarzy i dłoniach wyraźniej niż kiedykolwiek słyszałem drwiący śmiech będący szeptem mojej duszy. Kochałem, jednak moje uczucie nigdy nie zostanie odwzajemnione.

- Więc pozwól bym je zabrał... – ostry ton czyjegoś głosu wystraszył mnie, ale nie byłem w stanie otworzyć oczu mogąc jedynie wsłuchiwać się w chłodno wypowiadane słowa – Oddaj mi je... Smutek, ból, cierpienie, bezużyteczną miłość, która tylko cię rani. Zapomnij o nim, o tym, co czujesz i pozwól bym to ja zajął jego miejsce... – zadrżałem i jęknąłem próbując się podnieść z twardej posadzki, na której leżałem.

- Nie... – odezwałem się z trudem siadając na kolanach, a moje powieki nadal nie chciały się uchylić.

- Kiedy zrozumiesz, że to nie ma najmniejszego sensu? – mężczyzna wydawał się podchodzić do mnie, lecz nie czułem w ogóle jego obecności. Nie miałem też pojęcia, kim jest i czego ode mnie chce. Słyszałem go i w tej chwili wyłącznie na tym jednym tylko zmyśle mogłem polegać.

- K... Kim jesteś? – drgnąłem, gdy zimne palce przesunęły się po mojej twarzy, a kończyny odmówiły mi posłuszeństwa nie pozwalając na jakikolwiek ruch. Czułem się tak jakby ktoś drażnił moją skórę soplami lodu schodząc na szyję i powracając do linii szczęki, a kciuk otarł się delikatnie o moje wargi.

- Ty mi to powiedz... – głos nawet nie zadrżał, a druga chłodna dłoń spoczęła na moim biodrze. – To twoje oczy nadają mi kształt, twój dotyk może sprawić bym istniał, a usta pozwolą mi czuć. Tylko ty możesz mnie nazwać...

- N... Nie... – wyjęczałem, kiedy świeży, mroźny oddech otulił moją twarz, a lodowate wargi spokojnie musnęły moje własne. Mężczyzna bez problemu położył mnie na ziemi, a ja nadal nie byłem w stanie się ruszyć, niczym lalka, która bez właściciela nie może zmienić miejsca, w którym ją położono.

- Zapomnisz... Kiedyś o nim zapomnisz... Znowu stanie się tym samym chłopakiem, którym był dla ciebie na samym początku... Pozwól mi tylko być tym, który zajmie jego miejsce... – kolejny pocałunek podrażnił moją szyję w miejscu gdzie bez problemu wyczuć można było puls. Mimo, że serce waliło mi w piersi jak oszalałe krew płynęła powoli zaprzeczając anatomii. Chłodne palce wślizgnęły się pod moją koszulkę unosząc ją i powoli ściągając. Chciałem krzyknąć, zaprotestować, jednak usta nieznajomego zamknęły moje słowa w swoim wnętrzu. Mimo, iż można to było nazwać zaledwie dotykiem nie byłem w stanie wyrwać się spod mrożącego władania jego warg. Nie chciałem tego. Nie chciałem niczyjej bliskości, chyba, że byłby to Fillip, tym czasem mężczyzna całował moją klatkę piersiową sunąc palcami po moich żebrach. Głos uwiązł mi w gardle i teraz nie miałem już nawet jak wołać o pomoc. Mogłem jedynie leżeć poddając się całkowicie woli człowieka, którego twarz nawet nie znałem.

- Chcesz wiedzieć, kim jestem? – wyszeptał, a jego zimne dłonie ujęły moją twarz. – Więc otwórz oczy. Popatrz na mnie! – mimo, że spokojna barwa jego głosu nie zmieniła się ani trochę wiedziałem, że jest to polecenie, które muszę wykonać. O dziwo udało mi się podnieść powieki i żałowałem, że tak się stało. Dwa zamarznięte jeziora jego oczu zatopiły mnie w swojej niezmierzonej i niebezpiecznej głębinie, a piękna twarz wydawała się odbijać taki sam smutek, jaki niejednokrotnie widniał na moim obliczu, gdy tylko myślałem o Fillipie i Marcelu, którego, mimo iż chciałem nienawidzić, nie byłem w stanie.

- Oddam ci to, co zabrałem... – mężczyzna westchnął i po raz trzeci już musnął moje wargi. Nie wiem jak to było możliwe, ale właśnie wtedy poczułem, że znowu mogę mówić.

- Zostaw mnie! – wrzasnąłem i zdziwiony odsunąłem od nowego nauczyciela. Znowu mogłem panować nad swoim ciałem, jednak, kiedy tylko mój organizm zdołał powrócić do poprzedniego stanu poczułem jak bardzo jest mi zimno. Zacząłem się trząść i obejmując ramionami miałem nadzieję, że to, chociaż w małym stopniu pomoże mi się ogrzać.

- Nie jestem Aniołem, więc nie oczekuj, że dam ci spokój... – szept Reijela sprawił, że na nowo zdałem sobie sprawę z tego, co się dzieje. Nie wiem, co to było za miejsce, ale poza podłogą i czterema ścianami nie było tam zupełni nic. Mrok spowijał wszystko, a jasne oczy jako jedyne kryły w sobie wyjście z tego pomieszczenia.

- C... Czego chcesz...? – wydusiłem z trudem, jednak nie uzyskałem odpowiedzi. Mężczyzna wstał i powoli podszedł do mnie. Chciałem się odsunąć jednak lodowata ściana odcięła mi dalszą drogę ucieczki. Otworzyłem usta by zacząć krzyczeć, ale jedynym szybkim ruchem jasnowłosy mocno zacisnął palce na mojej szczęce i brutalnie pocałował boleśnie wciskając język w moje gardło. Gdyby nie jego dłoń odgryzłbym mu go, a on najwidoczniej zdawał sobie z tego sprawę. Siła, z jaką mnie całował była niemal nie do zniesienia. Chciałem płakać, ale łzy nawet nie pojawiły się w moich szeroko otwartych oczach. Zacisnąłem dłonie na jego koszuli starając się go odsunąć, co nie przyniosło żadnego efektu. Mimowolnie zajęczałem w usta mężczyzny, a on odsunął się leniwie.

- Teraz wiesz już wszystko... – stwierdził i kucając powiódł palcami po mojej piersi zostawiając na niej potworne uczucie chłodu. Jego dłoń niczym kleszcze zacisnęła się na przegubach moich dłoni. Właśnie wtedy odzyskałem, choć odrobinę świadomości i zacząłem się wybywać. Nauczyciel podniósł się odrobinę i pocałował moje nadgarstki, po czym szarpnięciem przygwoździł mnie do podłogi. Moje ciało zadrżało, gdy niesamowity ból i okropne pieczenie naznaczyły moje ręce, a na przegubach pojawiły się lodowe kajdanki przytwierdzając mnie do ziemi. Krzyknąłem głośno, ale z moich ust wydobył się jedynie zniekształcony szloch, który obiegł szybko całe pomieszczenie i umilkł jak gdyby nigdy się nie pojawił. Język mężczyzny prześlizgnął się przez moją pierś i mogłem przysiąc, iż to samo poczułbym gdybym nagą skórą dotknął świeżego śniegu. Starałem się kopnąć klęczącego przy mnie Reijela, lecz kiedy tylko moja noga znalazła się centymetr od jego głowy mocny chwyt uniemożliwił jej trafienie w cel, a palce mężczyzny werżnęły się w moje udo. Milcząc odsunął się i łapiąc mnie za drugą nogę z całych sił rozchylił moje uda. Czułem jak każdy jego dotyk sprawia mi ból. Nie protestowałem, kiedy sunął mi do kolan spodnie i bieliznę. Chciałem mieć wszystko za sobą, chciałem się obudzić i stwierdzić, że mogę płakać, a tym czasem drżałem z zimna nawet nie myśląc o zamiarach nauczyciela.

- D... Dlaczego? – zdołałem wyjęczeć, kiedy on wyłącznie przyglądał się mojej twarzy.

- Byś w końcu zapomniał... – wyszeptał, a jego palec bezceremonialnie wsunął się we mnie. Wydałem z siebie głośny pomruk, który sam nie wiem, czym właściwie miał być. Zimno rozeszło się po moim wnętrzu, a chłodna dłoń wydawała mi się być pokryta lodową powłoką, która ułatwiała mężczyźnie drażnienie mojego odbytu. Jasnowłosy ostrożnie potarł opuszkiem palca wrażliwe miejsce wewnątrz mojego ciała, co sprawiło, że przeszedł przeze mnie impuls podniecenia, który trafił dokładnie w to miejsce, w które powinien. Zajęczałem klnąc wszystko i wszystkich wokoło za to, że mój członek zareagował. Kolejny drażniący dotyk w tym samym miejscu i bez wątpienia jasnym stało się jak przyjemne było to doznanie. Zagryzłem wargę do krwi nie pozwalając sobie na jakiekolwiek odgłosy podniecenia. Mimo wszystko mężczyzna wiedział więcej niż mógłbym sobie wyobrazić. Powoli wyciągnął palec i wsadził go na powrót tym jednak razem dołączając do niego drugi. Znowu potarł prostatę najwyraźniej usatysfakcjonowany tym, co osiągnął, jednak nie zdradził się nawet jednym gestem, czy namiętnym westchnieniem. Jedną ręką rozpiął spodnie i zsunął je nieznacznie. Podniósł moje biodra i wyjął palce przysuwając swój członek do mojego wejścia. Nawet jeden mięsień nie drgnął na poważnej twarzy, gdy mocno wbił się we mnie. Rozrywający ból przeszedł przez całe moje ciało, a ja nie mogąc wytrzymać krzyknąłem najgłośniej jak potrafiłem. Nauczyciel wydawał się nawet tym nie przejmować. Momentalnie zaczął się poruszać tylko potęgując ból. Wyraźnie czułem jak duża jest jego męskość i jak nieprzyjemna jest jej obecność w moim wnętrzu, jednak mimo wszystko jakaś część mojego mózgu kazała mi zacząć pieścić samego siebie. Wygiąłem się w łuk, a Reijel pchnąłem mocno obejmując swoją dłonią moją, która właśnie sunęła po moim penisie. Moje ciało drżało i płonęło z rozkoszy i bólu, jednak jego nadal pozostawało zimne, mimo że krople potu lśniły na chłodnej twarzy. Zacząłem jęczeć pragnąc tym samym umrzeć, gdyż nigdy nie powinienem okazywać takiej słabości przed kimś takim jak ten właśnie mężczyzna. Gdy tylko moja świadomość zarejestrowała przymknięte oczy nauczyciela, który zdawał się spokojnie rozkoszować moim ciałem i własną przyjemnością nie zdołałem już opanować targających mną pragnień. Z krzykiem wylałem się w nasze dłonie, a kilka sekund później jasnowłosy wysunął się ze mnie i doszedł poza moim ciałem.

- Kiedyś zapomnisz... - wyszeptał, a sceneria przemieniła się we wnętrze jakiegoś pokoju. Mężczyzna otulił moje zmęczone i zmarznięte ciało kołdrą, po czym poprawił się w wyszedł przez jedne z drzwi.

7 komentarzy:

  1. Ten palant niby 'aby zapomniał' po prostu wyżył się na Olivierze seksualnie!!! Nie było w tym nic szlachetnego, dobrego, czy chociaż pomocnego. Zboczek jeden, niech no kurczę zasnę, z urządzę mu w moim śnie takie tortury, że do końca życia nie spojrzy na nikogo, bo się będzie bał, że wrócę! Co z tego, że mu zrobił dobrze, to nie zmienia faktu, że to GWAŁCICIEL!, który wykorzystał słabą kondycję psychiczną chłopaka!! Kurczę, wkurzyłam się! (notka jak zwykle super, a te kajdanki....tego jeszcze nie było - super urozmaicenie ;-p)

    OdpowiedzUsuń
  2. Niezbyt podobała mi się ta notka... taka nie w twoim stylu. Nie przepadam też za Oliverem...

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się podobało. Notka co prawda inna od reszty, ale każdy bohater musi mieć w sobie coś innego. Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie sie ich znajomość ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. pmskicia@vp.pl17 lutego 2007 14:26

    Hej! ^^ Nie wiedziałam, że Oliver kocha(ł) się w Filipie ^^ Notka... no właśnie xD To był gwałt ^^ POZDRAWIAM ^^ Mimmi Dennis

    OdpowiedzUsuń
  5. ~z "zaśfjatuf"18 lutego 2007 12:08

    Mi się notka podoba, choć niezbyt lubię tę postać :P Haaaa a dzisiaj powinna być następna. Ale fajnie ^^.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej Hej wlasnie skonczylam czytać od początku Twoje opowiadanie.. czytalam je calą noc... moje oczy!! Ale warto bylo. naprawde ^^ czekam z niecierpliowscia na nowosc i pozdrawiam ( mam bloga ale nie yaoi chociaz myslalam czy aby takiego nie zalozyc ;p www.shaman-king-anna-yoh.blog.onet.pl )

    OdpowiedzUsuń
  7. OOo nauczyciel rządny ucznia... Hm.. Czekam na dalszą cześc z Remim i Siriusem:D www.huncwot-syriusz-black.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń