środa, 14 marca 2007

Kartka z pamiętnika XII (Special) - Marcel Camus

Leżąc obejmowałem zwiniętego w kłębek chłopca, który wtulał się we mnie śpiąc w najlepsze mimo późnej już godziny. Nie chciałem go budzić, ale i nie mogłem pozwolić na to by spał dalej. Nadal obejmując ramieniem ciepłe ciało Fillipa palcem drugiej ręki delikatnie zacząłem sunąć po nagiej skórze Ślizgona od stopy poprzez łydkę, kolano i udo docierając do delikatnie wypiętych pośladków mojego Anioła. Pogładziłem jeden z nich, a chłopiec zamruczał cicho i poruszył się rozkosznie. Mój palec powędrował wyżej drażniąc żebra, ramię, a później szyję i linię szczęki Fillipa zatrzymując się na mięciutkich wargach. Przysunąłem się do malca i musnąłem spokojnie słodkie usta.

- Wstawaj, kochanie – wyszeptałem cicho, jednak Fillip jedynie wtulił się we mnie mocniej. – Obiecałeś mi, że wstaniesz rano – nalegałem gładząc dłonią cieplutki policzek – No, podnieś się Aniele.

- Jeszcze nie... – wymruczał zaspanym głosikiem, a jego ramię objęło mnie w pasie. Westchnąłem głośno i po raz kolejny pocałowałem Ślizgona. Nie miałem zamiaru ustąpić, a tym bardziej, że w nocy chłopak obiecał wstać na śniadanie. Moja dłoń znowu powędrowała na pośladki Fillipa. Z delikatnym uśmiechem rozszerzyłem je i przeciągnąłem palcem po rowku minimalnie wsuwając palec w niewielką dziurkę. Tak jak się spodziewałem malec uciekł biodrami w przód i wyprostował się mrucząc z dezaprobatą tym samym niemal kładąc się na moim ciele.

- Wstawaj – rozkazałem łagodnie, jednak spotkało się to tylko z mocnym uściskiem i słowami pełnymi wyrzutu.

- Dręczysz mnie! – oczęta Ślizgona nawet na chwilę nie raczyły się uchylić.

- Gdybym wiedział, że tak ciężko będzie cię dobudzić na pewno nie uległbym twoim namową. – stwierdziłem ostro gładząc plecy chłopca.

- Zawsze ulegasz – Anioł roześmiał się cicho i potarł policzkiem o moją pierś – Poza tym to był ostatni raz, kiedy kochaliśmy się jako nauczyciel i uczeń – wymruczał przygryzając wargę i tłumiąc szeroki uśmiech. Przetarłem twarz dłonią i zepchnąwszy z siebie chłopca zawisłem tuż nad nim.

- Jesteś niemożliwy – syknąłem i musnąłem ustami szyję chłopaka – Pobudka – wyszeptałem i pocałowałem ciemną skórę odrobinę niżej powtarzając te same słowa. Szepcząc i całując ukochane ciało przesunąłem ustami po delikatnej klatce piersiowej malca, płaskim brzuchu i podbrzuszu na koniec muskając męskość Fillipa, który zachichotał.

- Jeszcze raz – poprosił, a jego policzki zarumieniły się lekko. Pokręciłem głową i posłusznie pocałowałem wrażliwy członek Anioła.

- Czy teraz się podniesiesz? – sam mogłem wyczuć nadzieję w moim głosie i cichą prośbę o wysłuchanie. – Misiaku, musisz iść na śniadanie... Zabiorę cię dzisiaj na lody. – jęknąłem, a kiedy zostałem całkowicie zignorowany zacząłem obsypywać drobnymi pocałunkami całą buźkę Ślizgona, który niezadowolony zmarszczył brwi. W końcu otworzył jedno oko, a zaraz potem drugie i wściekły obrzucił mnie niezadowolonym spojrzeniem.

- Jesteś okropny! – warknął i znowu zamknął oczęta – Jeszcze pół godziny. – szczerze wątpiłem w czas, jaki sobie zażyczył, tym bardziej, że już dawno obaj powinniśmy być na nogach. Spokojnie rozszerzyłem uda Fillipa i uklęknąłem między nimi. Delikatnie pogładziłem palcem jądra chłopca, który poruszył się z jękiem.

- Jeśli nie chcesz wstać to proszę bardzo – mówiłem nie przerywając pieszczoty – Ja idę się wykąpać, ale jeśli się dowiem, że objadałeś się słodyczami w pociągu to czeka cię kara. – podniosłem się i zabrałem z krzesła swoje ubrania.

- Nie! – Ślizgon jak poparzony zerwał się na nogi – Idę z tobą! – wyciągnął z szafy ręcznik i szybko porwał swoje ubrania wchodząc do łazienki. Uśmiechnąłem się sam do siebie zdając sobie sprawę z tego, że ostatni fortel zadziałał idealnie.

Powiesiłem nasze ubrania na wieszaku, a tuż obok nich wylądował puchaty ręcznik.

- Nawet nie wiesz, jak ja cię kocham... – szepnąłem wziąłem chłopca na ręce ostrożnie wnosząc go do kabiny prysznicowej i pozwalając mu stanąć o własnych siłach, co malec skwitował niezadowolonym pomrukiem wtulając się we mnie z zamkniętymi oczkami. Odetchnąłem głęboko i odkręciłem jeden z kurków, dzięki czemu niewielka strużka ciepłej wody powoli zaczęła spływać po naszych ciałach. Najchętniej nie ruszyłbym się z tego miejsca i zapomniał o całym otaczającym nas świecie, jednak było to niemożliwe. Z trudem odsunąłem Fillipa od siebie i spojrzałem w zawiedzione oczęta.

- Przykro mi, pieszczochu – pogładziłem mokry policzek i nabrałem na dłoń mydła w płynie, które rozniosło po kabinie przyjemny jabłkowy zapach – W domu wynagrodzę ci wszystko – westchnąłem, a ciemne tęczówki rozbłysły niebezpiecznie.

- I kupisz mi wielkie lody z polewą! – zastrzegł i pozwolił na to bym go umył. Co jakiś czas słyszałem jak jęczał zadowolony pieszczony moim dotykiem i uśmiechał się szeroko zapominając o zmęczeniu, czy senności. Jak na siedemnastolatka był cudownie dziecinny i do granic możliwości słodki. Bawił mnie zachwyt na jego pięknej twarzyczce, kiedy myłem sam siebie, a on tylko czekał, aż spłuczę z nas pianę i pachnącą substancję. Mocniej odkręciłem wodę, a moje dłonie na powrót dotykały leciutko drżącego ciała Fillipa.

Chłopiec podobnie reagował w chwili, kiedy wycierałem jego mokrą skórę i zakładałem ubrania. Kiedy w końcu zająłem się sobą całą moją wizję pięknego, czystego Anioła psuł lekko lubieżny uśmieszek, który nie chciał zejść z ust Ślizgona. Rozbawiony wziąłem malca na ręce i zaniosłem do pokoju sadzając na łóżku, by móc w spokoju założyć mu skarpetki i buty.

- Wyglądasz jak niewolnik – wyszczerzył się chłopak patrząc na mnie z góry, gdy klęczałem przed nim starając się uporać z ostatnią częścią garderoby. – Mój, mój, mój i tylko mój niewolnik – zamruczał i kiedy wstawałem złapał mnie za rękaw i pociągnął tak bym położył się na nim. – Jesteś tylko mój, prawda? – przygryzł wargę.

- Głupiutkie pytanie, kochanie – musnąłem wilgotne wargi – Oczywiście, że jestem tylko twój. Tylko i wyłącznie, na zawsze – wyszeptałem całując mocniej Fillipa i przeczesując jego mokre włosy palcami. – A teraz chodź, Aniele. Niedługo będziesz musiał się zbierać. – złapałem chłopca za rękę i wyciągnąłem z sypialni kierując się w stronę Wielkiej Sali.

Zatrzymałem się niedaleko wejścia i odwracając przodem do Ślizgona musnąłem jego policzek.

- Zobaczymy się w Hogsmade, a później będę na ciebie czekał na peronie. – odsunąłem się z zamiarem odejścia.

- Ale ja nie chcę. – usłyszałem smutny jęk za plecami i popatrzyłem w błyszczące załzawione oczęta. – Ja chcę jeszcze tutaj zostać. Będę tęsknił za szkołą.

- Nie martw się, jeszcze na pewno tu wrócisz chociażby żeby mnie odwiedzić – ująłem buźkę chłopca i scałowałem słone kropelki, a chwilę później wszedłem do Sali, w której było słychać głośne śmiechy i czyjeś jęki. Zdziwiony spojrzałem na stół Slytherinu, na którym leżał jeden z kolegów Fillipa protestując głośno przeciw tak szybkiemu zakończeniu edukacji. Dyrektor wydawał się być zadowolony przywiązaniem uczniów do Hogwartu, gdyż chichotał razem ze wszystkimi. Usiadłem na swoim miejscu i patrzyłem na zabawną scenkę. Oliver wraz z kilkoma innymi siódmoklasistami ciągnął za nogi ciemnowłosego chłopaka, który opierał się nie mając zamiaru zejść ze stołu i kurczowo trzymał się blatu.

Mina Fillipa, kiedy w końcu i on zjawił się w Wielkiej Sali przypominała za pewne moją, kiedy dotarł do mnie sens całego zamieszania. Chłopiec uśmiechnął się lekko i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. Wiedziałem, że i ona najchętniej poszedłby w ślady wrzeszczącego, wijącego się kolegi.

- Proszę o chwilę uwagi! – dyrektor siląc się na powagę wstał, a wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali umilkli. – Jako, że w tym roku wyjątkowo nie chcecie opuszczać murów szkoły, co mnie osobiście bardzo cieszy, postanowiłem, że zorganizujemy mały zjazd tygodniowy w następnym roku, dzięki czemu wszyscy, a w szczególności ty, Matt, będziecie mogli spędzić tu jeszcze trochę czasu. – Dumbledor usiadł, a cała chmara siódmoklasistów zaczęła wyć z radości. Nawet Matthew Verne w końcu puścił stół i stając na nim zaczął krzyczeć głośno i tańczyć porywając w objęcia rozbawioną brązowowłosą dziewczynę.

9 komentarzy:

  1. beata911@vp.pl14 marca 2007 15:34

    Fajny bloguś :D http://beata91.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Łiiiiii *_*Kocham tę parę... Uwielbiam i ubóstwiam ^-^Notecka świetna...Tylko no tego... eee... czy stół nie pisze się przez "ó"?Jakoś tak na to patrze i coś mi nie gra... ^-^

    OdpowiedzUsuń
  3. cudo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chyba nie wytrzymam do niedzieli:)

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Mimmi Dennis15 marca 2007 18:41

    Hej!! Notka CUDNA!! ^^ Mówiłam ci już, że piszesz świetnie ^^ POZDAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem, jak innym, ale mi sie zrobiło przyjemnie nieswojo... ]:->

    OdpowiedzUsuń
  6. ~z "zaśfjatuf"17 marca 2007 12:27

    Komu/czemu - namowom, nie "namową". Czyli "twoim NAMOWOM".Ja nie lubię kartek z pamiętnika :<

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja uwielbiam kartki z pamiętnika. Najbardziej te Marcela. Uwielbiam parę Marcel/Fillip. Chyba bardziej niż Remus/Syriusz. Oni są tacy KAWAIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII... eh... Wiem, że jest tamten blog. Ai no Tenshi ale tam dawno notki nie było... Daj tam notke... pliiiiiiiis :*

    OdpowiedzUsuń
  8. marcel jest słodki

    OdpowiedzUsuń
  9. Mrrr Filip mnie zawsze rozczula ^^ a dołączyć do tego jego perwersyjne zachowanie ... Cudo xD

    OdpowiedzUsuń