Leżąc obejmowałem zwiniętego w kłębek chłopca, który wtulał się we mnie śpiąc w najlepsze mimo późnej już godziny. Nie chciałem go budzić, ale i nie mogłem pozwolić na to by spał dalej. Nadal obejmując ramieniem ciepłe ciało Fillipa palcem drugiej ręki delikatnie zacząłem sunąć po nagiej skórze Ślizgona od stopy poprzez łydkę, kolano i udo docierając do delikatnie wypiętych pośladków mojego Anioła. Pogładziłem jeden z nich, a chłopiec zamruczał cicho i poruszył się rozkosznie. Mój palec powędrował wyżej drażniąc żebra, ramię, a później szyję i linię szczęki Fillipa zatrzymując się na mięciutkich wargach. Przysunąłem się do malca i musnąłem spokojnie słodkie usta.
- Wstawaj, kochanie – wyszeptałem cicho, jednak Fillip jedynie wtulił się we mnie mocniej. – Obiecałeś mi, że wstaniesz rano – nalegałem gładząc dłonią cieplutki policzek – No, podnieś się Aniele.
- Jeszcze nie... – wymruczał zaspanym głosikiem, a jego ramię objęło mnie w pasie. Westchnąłem głośno i po raz kolejny pocałowałem Ślizgona. Nie miałem zamiaru ustąpić, a tym bardziej, że w nocy chłopak obiecał wstać na śniadanie. Moja dłoń znowu powędrowała na pośladki Fillipa. Z delikatnym uśmiechem rozszerzyłem je i przeciągnąłem palcem po rowku minimalnie wsuwając palec w niewielką dziurkę. Tak jak się spodziewałem malec uciekł biodrami w przód i wyprostował się mrucząc z dezaprobatą tym samym niemal kładąc się na moim ciele.
- Wstawaj – rozkazałem łagodnie, jednak spotkało się to tylko z mocnym uściskiem i słowami pełnymi wyrzutu.
- Dręczysz mnie! – oczęta Ślizgona nawet na chwilę nie raczyły się uchylić.
- Gdybym wiedział, że tak ciężko będzie cię dobudzić na pewno nie uległbym twoim namową. – stwierdziłem ostro gładząc plecy chłopca.
- Zawsze ulegasz – Anioł roześmiał się cicho i potarł policzkiem o moją pierś – Poza tym to był ostatni raz, kiedy kochaliśmy się jako nauczyciel i uczeń – wymruczał przygryzając wargę i tłumiąc szeroki uśmiech. Przetarłem twarz dłonią i zepchnąwszy z siebie chłopca zawisłem tuż nad nim.
- Jesteś niemożliwy – syknąłem i musnąłem ustami szyję chłopaka – Pobudka – wyszeptałem i pocałowałem ciemną skórę odrobinę niżej powtarzając te same słowa. Szepcząc i całując ukochane ciało przesunąłem ustami po delikatnej klatce piersiowej malca, płaskim brzuchu i podbrzuszu na koniec muskając męskość Fillipa, który zachichotał.
- Jeszcze raz – poprosił, a jego policzki zarumieniły się lekko. Pokręciłem głową i posłusznie pocałowałem wrażliwy członek Anioła.
- Czy teraz się podniesiesz? – sam mogłem wyczuć nadzieję w moim głosie i cichą prośbę o wysłuchanie. – Misiaku, musisz iść na śniadanie... Zabiorę cię dzisiaj na lody. – jęknąłem, a kiedy zostałem całkowicie zignorowany zacząłem obsypywać drobnymi pocałunkami całą buźkę Ślizgona, który niezadowolony zmarszczył brwi. W końcu otworzył jedno oko, a zaraz potem drugie i wściekły obrzucił mnie niezadowolonym spojrzeniem.
- Jesteś okropny! – warknął i znowu zamknął oczęta – Jeszcze pół godziny. – szczerze wątpiłem w czas, jaki sobie zażyczył, tym bardziej, że już dawno obaj powinniśmy być na nogach. Spokojnie rozszerzyłem uda Fillipa i uklęknąłem między nimi. Delikatnie pogładziłem palcem jądra chłopca, który poruszył się z jękiem.
- Jeśli nie chcesz wstać to proszę bardzo – mówiłem nie przerywając pieszczoty – Ja idę się wykąpać, ale jeśli się dowiem, że objadałeś się słodyczami w pociągu to czeka cię kara. – podniosłem się i zabrałem z krzesła swoje ubrania.
- Nie! – Ślizgon jak poparzony zerwał się na nogi – Idę z tobą! – wyciągnął z szafy ręcznik i szybko porwał swoje ubrania wchodząc do łazienki. Uśmiechnąłem się sam do siebie zdając sobie sprawę z tego, że ostatni fortel zadziałał idealnie.
Powiesiłem nasze ubrania na wieszaku, a tuż obok nich wylądował puchaty ręcznik.
- Nawet nie wiesz, jak ja cię kocham... – szepnąłem wziąłem chłopca na ręce ostrożnie wnosząc go do kabiny prysznicowej i pozwalając mu stanąć o własnych siłach, co malec skwitował niezadowolonym pomrukiem wtulając się we mnie z zamkniętymi oczkami. Odetchnąłem głęboko i odkręciłem jeden z kurków, dzięki czemu niewielka strużka ciepłej wody powoli zaczęła spływać po naszych ciałach. Najchętniej nie ruszyłbym się z tego miejsca i zapomniał o całym otaczającym nas świecie, jednak było to niemożliwe. Z trudem odsunąłem Fillipa od siebie i spojrzałem w zawiedzione oczęta.
- Przykro mi, pieszczochu – pogładziłem mokry policzek i nabrałem na dłoń mydła w płynie, które rozniosło po kabinie przyjemny jabłkowy zapach – W domu wynagrodzę ci wszystko – westchnąłem, a ciemne tęczówki rozbłysły niebezpiecznie.
- I kupisz mi wielkie lody z polewą! – zastrzegł i pozwolił na to bym go umył. Co jakiś czas słyszałem jak jęczał zadowolony pieszczony moim dotykiem i uśmiechał się szeroko zapominając o zmęczeniu, czy senności. Jak na siedemnastolatka był cudownie dziecinny i do granic możliwości słodki. Bawił mnie zachwyt na jego pięknej twarzyczce, kiedy myłem sam siebie, a on tylko czekał, aż spłuczę z nas pianę i pachnącą substancję. Mocniej odkręciłem wodę, a moje dłonie na powrót dotykały leciutko drżącego ciała Fillipa.
Chłopiec podobnie reagował w chwili, kiedy wycierałem jego mokrą skórę i zakładałem ubrania. Kiedy w końcu zająłem się sobą całą moją wizję pięknego, czystego Anioła psuł lekko lubieżny uśmieszek, który nie chciał zejść z ust Ślizgona. Rozbawiony wziąłem malca na ręce i zaniosłem do pokoju sadzając na łóżku, by móc w spokoju założyć mu skarpetki i buty.
- Wyglądasz jak niewolnik – wyszczerzył się chłopak patrząc na mnie z góry, gdy klęczałem przed nim starając się uporać z ostatnią częścią garderoby. – Mój, mój, mój i tylko mój niewolnik – zamruczał i kiedy wstawałem złapał mnie za rękaw i pociągnął tak bym położył się na nim. – Jesteś tylko mój, prawda? – przygryzł wargę.
- Głupiutkie pytanie, kochanie – musnąłem wilgotne wargi – Oczywiście, że jestem tylko twój. Tylko i wyłącznie, na zawsze – wyszeptałem całując mocniej Fillipa i przeczesując jego mokre włosy palcami. – A teraz chodź, Aniele. Niedługo będziesz musiał się zbierać. – złapałem chłopca za rękę i wyciągnąłem z sypialni kierując się w stronę Wielkiej Sali.
Zatrzymałem się niedaleko wejścia i odwracając przodem do Ślizgona musnąłem jego policzek.
- Zobaczymy się w Hogsmade, a później będę na ciebie czekał na peronie. – odsunąłem się z zamiarem odejścia.
- Ale ja nie chcę. – usłyszałem smutny jęk za plecami i popatrzyłem w błyszczące załzawione oczęta. – Ja chcę jeszcze tutaj zostać. Będę tęsknił za szkołą.
- Nie martw się, jeszcze na pewno tu wrócisz chociażby żeby mnie odwiedzić – ująłem buźkę chłopca i scałowałem słone kropelki, a chwilę później wszedłem do Sali, w której było słychać głośne śmiechy i czyjeś jęki. Zdziwiony spojrzałem na stół Slytherinu, na którym leżał jeden z kolegów Fillipa protestując głośno przeciw tak szybkiemu zakończeniu edukacji. Dyrektor wydawał się być zadowolony przywiązaniem uczniów do Hogwartu, gdyż chichotał razem ze wszystkimi. Usiadłem na swoim miejscu i patrzyłem na zabawną scenkę. Oliver wraz z kilkoma innymi siódmoklasistami ciągnął za nogi ciemnowłosego chłopaka, który opierał się nie mając zamiaru zejść ze stołu i kurczowo trzymał się blatu.
Mina Fillipa, kiedy w końcu i on zjawił się w Wielkiej Sali przypominała za pewne moją, kiedy dotarł do mnie sens całego zamieszania. Chłopiec uśmiechnął się lekko i posłał mi porozumiewawcze spojrzenie. Wiedziałem, że i ona najchętniej poszedłby w ślady wrzeszczącego, wijącego się kolegi.
- Proszę o chwilę uwagi! – dyrektor siląc się na powagę wstał, a wszyscy zgromadzeni w Wielkiej Sali umilkli. – Jako, że w tym roku wyjątkowo nie chcecie opuszczać murów szkoły, co mnie osobiście bardzo cieszy, postanowiłem, że zorganizujemy mały zjazd tygodniowy w następnym roku, dzięki czemu wszyscy, a w szczególności ty, Matt, będziecie mogli spędzić tu jeszcze trochę czasu. – Dumbledor usiadł, a cała chmara siódmoklasistów zaczęła wyć z radości. Nawet Matthew Verne w końcu puścił stół i stając na nim zaczął krzyczeć głośno i tańczyć porywając w objęcia rozbawioną brązowowłosą dziewczynę.
Fajny bloguś :D http://beata91.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńŁiiiiii *_*Kocham tę parę... Uwielbiam i ubóstwiam ^-^Notecka świetna...Tylko no tego... eee... czy stół nie pisze się przez "ó"?Jakoś tak na to patrze i coś mi nie gra... ^-^
OdpowiedzUsuńcudo!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! chyba nie wytrzymam do niedzieli:)
OdpowiedzUsuńHej!! Notka CUDNA!! ^^ Mówiłam ci już, że piszesz świetnie ^^ POZDAWIAM ^^
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak innym, ale mi sie zrobiło przyjemnie nieswojo... ]:->
OdpowiedzUsuńKomu/czemu - namowom, nie "namową". Czyli "twoim NAMOWOM".Ja nie lubię kartek z pamiętnika :<
OdpowiedzUsuńA ja uwielbiam kartki z pamiętnika. Najbardziej te Marcela. Uwielbiam parę Marcel/Fillip. Chyba bardziej niż Remus/Syriusz. Oni są tacy KAWAIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIII... eh... Wiem, że jest tamten blog. Ai no Tenshi ale tam dawno notki nie było... Daj tam notke... pliiiiiiiis :*
OdpowiedzUsuńmarcel jest słodki
OdpowiedzUsuńMrrr Filip mnie zawsze rozczula ^^ a dołączyć do tego jego perwersyjne zachowanie ... Cudo xD
OdpowiedzUsuń