niedziela, 1 kwietnia 2007

Kartka z pamiętnika XVI (Special) - Oliver

Zobaczymy co Wy na to ^^'

 

Za każdym razem, kiedy przebywałem zupełnie sam w jakimkolwiek pomieszczeniu przypominały mi się sceny gwałtów, które miały miejsce codziennie od dnia, w którym po raz pierwszy zostałem wykorzystany przez nowego nauczyciela Latania. Minęło kilka miesięcy, które dla mnie były zaledwie chwilą. Z czasem przestałem nawet stawiać opór pozwalając mężczyźnie na wszystko. W końcu nie posiadałem już nic, czego mógłbym w ten sposób bronić. Byłem pustą kukłą, na której Reijel mógł się do woli wyżywać i zaspokajać swoje potrzeby. Nie obchodziło mnie to, czy brał mnie brutalnie czy też delikatnie, choć w jego przypadku wątpiłem w to, by drugie ze stwierdzeń mogło kiedykolwiek opisywać realny stan rzeczy. Drżałem na samo wspomnienie chłodnego ciała nauczyciela i bólu, jaki sprawiał mi jego dotyk. Na samym początku płakałem, kiedy tylko przypominałem sobie to, co profesor ze mną robił, jednak wystarczyły dwa tygodnie bym całkowicie przestał się tym przejmować. W tamtych chwilach nigdy nic nie mówiłem. Wypełniałem jego rozkazy i stawiałem się w wyznaczonych miejscach o właściwych porach. Zaakceptowałem wszystko, co mi pisano i nie miałem już sił sprzeciwiać się losowi, który i tak był zawsze był o kilka kroków przede mną.

Stałem oparty o ścianę na jednym z chłodnych, opuszczonych korytarzy. Czułem, że przemarzłem całkowicie, a nawet kości zaczynały mnie powoli boleć od wszechobecnego zimna i przeciągu, jaki panował w tym miejscu. Stare okna przepuszczały chłodne popołudniowe powietrze, które z żałosnym wyciem wpadało na zakurzony korytarz uderzając o moje ciało z dużą siłą drażniąc przede wszystkim twarz i zziębnięte dłonie.

Nauczyciel powinien pojawić się już ponad pół godziny temu, a ja bojąc się konsekwencji wolałem posłusznie na niego poczekać. Skrzyżowałem ręce obejmując się ramionami chcąc się, choć odrobinę ogrzać. Otarłem nos rękawem swetra i zacząłem przestępować z nogi na nogę, mimo wszystko nie pomagało mi to zbyt wiele.

- Niech się chrzani! – syknąłem i szybkim krokiem skierowałem się w stronę gabinetu nauczyciela, by wygarnąć mu, że skoro już i tak przywłaszczył sobie mój tyłek to przynajmniej powinien o niego zadbać.

Zbiegłem po schodach czując, że powietrze jest już o wiele cieplejsze i zadrżałem pod wpływem przyjemnego doznania, jakie ono wywołało. Po korytarzu rozniósł się przymilny, dziewczęcy śmiech, aż do przesady przesycony sztuczną słodyczą. Skrzywiłem się słysząc go i skręciłem za róg stając w miejscu.

Jakaś wysoka blondynka o gęstych, gładkich włosach sięgających pasa uśmiechała się szeroko do stojącego przed nią Reijela. Różowy makijaż i biała bluzka, której dekolt sięgał chyba połowy piersi przykuwały uwagę, bynajmniej nie świadcząc o dziewczynie najlepiej. Krótka spódnica przy jakimś bardziej żywym ruchu pozwalała na dostrzeżenie bielizny, jaką Ślizgonka miała na sobie, zaś wysokie kozaki na ogromnym obcasie dodawały jej powagi i specyficznego wyglądu, którego wolałem nie komentować.

Mimo wszystko mężczyzna zdawał się słuchać jej słów i nie odwracał od niej wzroku. W jego oczach dostrzec można było dziwne zafascynowanie, a wąskie wiecznie poważne usta drgały minimalnie jak gdyby powstrzymując uśmiech. Sam nie wiem, dlaczego, ale w moich oczach pojawiły się łzy, a klatkę piersiową zaczął rozrywać potworny ból. Ja czekałem na niego jak głupi, posłuszny pies, a on tym czasem zabawiał się z jakąś zdzirą, która we łbie miała większe pustki niż te, które panowały na lekcjach Historii Magii. Czułem się oszukany i jeszcze bardziej poniżony niż dotychczas. Po raz kolejny uderzyłem o samo dno słysząc spod spodu ciche głosy oznajmiające, że mogę upaść jeszcze niżej nawet, jeśli dotąd wydawało mi się to niemożliwe.

Zagryzłem wargi do krwi i odwróciłem się spokojnie, jednak nie byłem w stanie normalnie odejść. Biegiem rzuciłem się w stronę dormitorium nie zwracając uwagi na to, że niemal, co chwila popycham jakiś włóczących się po korytarzach uczniów. Nie miałem zamiaru płakać czy żałować czegokolwiek. W końcu od samego początku byłem wyłącznie zabawką i tak miało pozostać. Jednak nie rozumiałem, dlaczego to tak cholernie bolało i sprawiało, że powoli traciłem zmysły. Miałem ochotę w jakiś szybki, ale i najbardziej bolesny sposób zakończyć to wszystko zapominając o tym, co mnie spotkało. O Fillipie, Marcelu, a przede wszystkim znienawidzonym nauczycielu Latania, który tak bardzo mnie skrzywdził.

Wpadłem do całkowicie pustej sypialni i położyłem się na łóżku zwijając w jak najmniejszy kłębek. Czołem dotykałem kolan, a ręce skuliłem tuż przy klatce piersiowej. Szybki, bolesny oddech potęgował moją chęć płaczu, ale nie miałem zamiaru okazywać bezsensownych uczuć, które i tak nie miały skąd wypływać. Byłem gorszy od pas, czy też puszczającej się na prawo i lewo suki. Pozwoliłem aby coś we mnie drgnęło i właśnie teraz czułem jak nauczyciel brutalnie wyharatał z mojej piersi Kryształowe Serce należące do Fillipa. Całe moje ciało drżało konwulsyjnie, a dłonie same zaciskały się w pięści wbijając paznokcie w swoje wnętrze.

Nawet słysząc ciche skrzypnięcie zawiasów nie zwróciłem uwagi na przybysza. Mało mnie interesowało, kim mógł być, a tym bardziej nie miałem zamiaru pokazywać komukolwiek wilgotnych policzków. Mimo, iż nie płakałem łzy same wyciekały spod moich powiek sprawiając, że pusty wzrok skupiony w jednym punkcie mógł wydać się obłąkańczy, co bynajmniej mnie nie dziwiło.

Materac ugiął się pod czyimś ciężarem, a zimna dłoń przesunęła się po mojej łydce aż do uda. Zamknąłem mocno oczy poznając ten dotyk. Po raz kolejny zaczynałem się bać tego, po co mężczyzna przyszedł wiedząc idealnie, że nic dla niego nie znaczę.

- Czekałeś – powiedział cicho puszczając mnie i wstając – Jak długo? – dostrzegłem niewyraźny zarys jego sylwetki, gdy stanął naprzeciw mojej twarzy i przykucnął. Nie odpowiedziałem jeszcze bardziej naciągając mięśnie by ukryć twarz za kolanami. Mimo wszystko Reijel nie miał najwyraźniej zamiaru odpuścić. Jednym zaledwie ruchem odepchnął moje uda od piersi i uniósł moją twarz tak, iż musiałem na niego spojrzeć. Jasne, chłodne oczy znowu były takie jak zawsze, a poprzedni blask całkowicie zniknął. Sam nie wiem czy bardziej nienawidziłem siebie, czy jego.

- O co chodzi? – rzucił obojętnie nie spuszczając ze mnie wzroku jakby chciał sprawdzić czy go nie okłamie.

- O nic – odparłem szybko i podniosłem się zarzucając ręce na jego szyję. W końcu właśnie po to przyszedł.

- O co chodzi? – powtórzył z większym naciskiem odsuwając mnie. – Jeśli skłamiesz ukarzę cię, więc radzę mówić prawdę! – zagroził, a źrenice bladych oczu zwęziły się.

- Widziałem cię – tym razem to mój głos był obojętny. – Ja czekałem na ciebie na tym cholernym korytarzu, a ty w tym czasie zajmowałeś się tą panienką. Czyżbyś zaczynał przerzucać się na dziewczyny? – po raz kolejny poczułem dziwne ukłucie w piersi i skrzywiłem się nie mogąc go znieść.

- Jesteś zazdrosny? – uniósł brew i po raz pierwszy uśmiechnął minimalnie jednym kącikiem warg. – Chyba nie myślałeś, że ta mała ma u mnie jakiekolwiek szanse? – odwróciłem wzrok czując, że powoli zaczynam się peszyć – Ty naprawdę byłeś zazdrosny!

- Oszalałeś?! – wrzasnąłem nie mogąc dłużej wytrzymać. – Miałbym być zazdrosny o kogoś takiego jak ty?! Jesteś największym śmieciem, jakiego znam! Nie rozśmieszaj mnie!

- A jednak. – tym razem na poważnej, ostrej twarzy pojawił się pełny uśmiech, w którym można było dostrzec radość, co zdziwiło mnie najbardziej. Mężczyzna objął mnie mocno, a jego ciało ku mojemu zaskoczeniu nie było już lodowate, ale dawało mi przyjemne ciepło, o którym zawsze marzyłem. Zacisnąłem palce na jego koszuli i mocniej przywarłem do nauczyciela nie chcąc go puszczać.

- Naprawdę jesteś śmieciem! – warknąłem kładąc głowę na jego ramieniu – Przez tyle miesięcy mnie gwałciłeś, a teraz przychodzisz tu ot tak sobie, mimo że mnie wstawiłeś! Nienawidzę cię! Nienawidzę... – zamknąłem oczy czując rozkosz płynącą z bliskości Reijela. – Uśmiechałeś się... – wydusiłem przez ściśnięte niemym łkaniem gardło. – Wtedy z nią...

- Tak – roześmiał się, a jego ramiona zadrżały delikatnie – Mam jedną słabość. Kocham wyobrażać sobie śmierć niektórych osób. Bestialską i krwawą... Sama myśl o tym mnie podnieca, a ona nadawała się idealnie. Mała, nastoletnie zdzira... – uśmiechnąłem się przez łzy i pozwoliłem sobie na krótki płacz. Ciepła dłoń gładziła moje plecy, zaś usta szeptały cicho szczegóły brutalnych fantazji. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że profesor przywłaszczył sobie nie tylko moje ciało, ale i duszę. Reijel osiągnął swój cel, a ja nie miałem mu tego za złe. W specyficzny sposób ukoił ból mojego serca i podporządkował sobie mnie całego sprawiając, że zajął miejsce dotąd przeznaczone, dla Fillipa.

- Ja... chciałbym... – wydukałem, a on drgnął ocierając się policzkiem o moje włosy.

- Chcesz się ze mną kochać? – dopytał, a jego głos stał się lekko ochrypły. Odsunąłem się od niego i położyłem posłusznie na pościeli. Pierwszy raz z całego serca pragnąłem jego bliskości i wiedziałem, że i on z rozkoszą weźmie mnie słysząc jak proszę go o więcej. W końcu odnalazłem szczęście nawet, jeśli było ukryte, a droga do niego wiodła przez najbardziej bolesne przeżycia.

10 komentarzy:

  1. To byłos śliczne ^^ Ułaaa poprostu Kawaiiiiii !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdzira jakich mało. Ja bym takie na suchej gałęzi za uszy wieszała nad wanną z piraniami. No a,le skoro to dzięki niej panowie zaczęli się kochać, a nie p*****ć, to chyba tylko podziękować... No i trzeba przyznać, ze wie facet, jak ma fantazjować... A jest możlwiość, żeby te jego fantazje ujrzały światło dzienne? ]:->

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Aranel Inglorion2 kwietnia 2007 08:44

    cudne!! miodne!! kawaii!! wiedziałam! Czułam, że to się tak skończy!! :) co do tego wyobrażania sobie długiej bolesnej śmierci...mrrrr... już go lubię XD Właśnie teraz wyobrażam sobie długą i bolesną śmierć kolesia z PO, na którego lekcje właśnie się spóźniam ^^'

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeszcze dwie notki temu myślałam żete opowiadanie "schodzi na psy". Było takie suche jak dla mnie, i w porównaniu do wszczęsniejszych... Ale ale! Ostatnie odcinki były przecudne. czyli takie jek to opowiadanie wczeniej. Przywruciły mi wiare w nie ^^Wiesz może nie komętuje zbyt często (a wręcz wcale) ale czytam twojego bloga regularnie, i zawsze z niecierpliwością czekam na nastempne odcinki. A właśnie czy mogła byś dać w końcu kolejną część, a nie kartke z pamiętnika? bo mimo że są one fajne i ciekawe to ja zdecydowanie wole z perspektywy remiego ^^. Czekam zniecierpliwością na nastempną notke!PS. Chciałabym również zaposić Cię na mojego bloga, z którego powolutku zamiast zwykłego opowiadania zaczyna się robić Yaoi... Co prawda na razie nie ma nowej notki od jakiegoś miesiąca ale w końcu dorwałam się do własnego komputera i już kącze ją pisać. http://harry-potter-i-mroczne-miasto.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej cały czas piszesz kartki z pamiętnika to teraz napisz kartkę z pamiętnika Siriego albo notkę o Remim i Sirim ^^ Kawaii :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej! Notka SUPER!! Reijel nareszcie pokazał jakieś uczucia ^^ no i Oil zapomniał ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciągle piszesz kartki z pamiętnika a ja bym chciała wkońcu przeczytać ciąg dalszy opowiadania:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też, ja też! Tam nam chłopcy usychają z tęsknoty, a tu o nich ani widu, ani słychu... Co z tym planowanym spotkaniem wakacyjnym? Będą się wreszcie miziali na środku Ulicy Pokątnej czy nie?

    OdpowiedzUsuń
  9. CUDO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Uch. .. to było bardzo ciekawe. Nie myślałam, że po przez zazdrość tak ładnie się to wszystko skończy ^^

    OdpowiedzUsuń