niedziela, 15 kwietnia 2007

Love Letter

Siedzę sobie, słucham Kanjani8 "Owari no nai tabi" i tak oto powstaje ta notka XDD

 

23 czerwiec

Nie zdążyłem nawet nacieszyć się Syriuszem, a już siedziałem z rodzicami w samochodzie opowiadając matce o całym długim roku. Oczywiście pomijałem większość przygód, jakie miałem za sobą z uwzględnieniem relacji między moimi kolegami. Czasami przycinałem się zastanawiając jak wybrnąć z danej sytuacji, aby nie musieć zdradzać niektórych tajemnic, a miejscami było to bardzo trudne. Chyba tylko dzięki temu dotarłem do domu nawet nie zdawszy sobie z tego do końca sprawy. W przeciwnym razie, kto wie jak zareagowałbym na kolejne wspomnienie Blacka, z którym nie mogłem się nawet normalnie pożegnać.

Odetchnąłem głośno wychodząc z samochodu i patrząc na dom, w którym mieszkałem przez wiele lat. Widok dużego, piętrowego budynku o białej elewacji wywoływał u mnie przyjemne dreszcze i sprawiał, że czułem się weselej niż dotychczas. Z radością wszedłem do mieszkania taszcząc za sobą kufer.

- Kochanie, rozpakuj się, a ja zawołam cię, kiedy obiad będzie gotowy – matka zniknęła w drzwiach kuchni, zaś ojciec zmierzwił mi włosy idąc za nią. Mogłem spodziewać się tego, że od obiadu do samej kolacji nie zostanę już sam, a z jednej strony właśnie tego było mi trzeba. Wolałem sobie popłakać, dzięki czemu mogło mi ulżyć, niż męczyć się ze świadomością tego, iż Syriusz jest teraz daleko. Wydawało mi się, że jestem strasznie dziecinny i patetyczny, jednak ciężko było mi pogodzić się z myślą o rozstaniu. Sam nie wiem, dlaczego, ale każdy cichy odgłos moich kroków na schodach kojarzył mi się z Blackiem i jego ciągłymi ekscesami w Hogwarcie. Podobne wrażenie wywarł na mnie mój własny pokój. Duże okno naprzeciw drzwi pozwalało by ciepłe promienie wpadały do sypialni i oświetlały biurko stojące w pewnej odległości od szyby, łóżko po prawej, szafa na przeciwległej ścianie, jeszcze niedawno spałem w pomieszczeniu gdzie tuż obok siebie miałem kruczowłosego i resztę chłopaków. Niechętnie rozpakowałem swoje rzeczy układając je starannie na półki i zastanawiając się, co teraz może robić chłopak. Oddałbym wiele by się tego dowiedzieć, a jeszcze więcej bym mógł spędzić z Blackiem całe wakacje.

Usiadłem na pościeli przywierając plecami do oparcia łóżka i podciągając nogi bliżej klatki piersiowej. Sięgnąłem pod łóżko gdzie często trzymałem książki by mieć do nich lepszy dostęp nocami. Natrafiłem na niewielki tom w ciemnej oprawie ozdobiony złotymi literami. Tego tytułu używałem do wróżb, których nauczył mnie dziadek. Zamykając oczy zrobiłem kilka głębokich oddechów i postarałem się oczyścić umysł. Złapałem wolumin oburącz i kierując się impulsem otworzyłem na jednej ze stron zatrzymując wzrok na fragmencie tekstu.

- Wszystkie drogi świata prowadzą do serca wojownika. Zanurza się on bez wahania w rzece namiętności, która przepływa przez jego życie. Wojownik wie, że wolno mu wybrać to, czego pragnie. Podejmuje, więc decyzje z odwagą, bezinteresownością, a czasem - z odrobiną szaleństwa. Akceptuje swoje pasje i raduje się nimi z całego serca. Przekonał się, że wcale nie trzeba wyrzekać się podbojów - stanowią one nieodzowną część życia i napawają radością tych, którzy biorą w nich udział. Jednak nigdy nie traci z oczu rzeczy nieprzemijalnych ani silnych więzi z ludźmi, zacieśniających się z biegiem czasu. Wojownik potrafi odróżnić to, co ulotne od tego, co wieczne. – uśmiechnąłem się delikatnie zastanawiając nad tym, co przeczytałem i nad tym, co teraz przeżywam. Dziadek zawsze powtarzał, że dzięki temu można znaleźć wyjście z każdej sytuacji, jednak trzeba odnaleźć właściwą interpretację słów, na które się trafiło. Chociaż podobnie jak mój ojciec był mugolem to znał się na niektórych dawnych obrzędach, czy też przesądach. To właśnie on nauczył mnie najwięcej nawet, jeśli na samym początku nie był w stanie uwierzyć w to, kim jest moja matka. Gdyby żył na pewno zaakceptowałby Syriusza i pomógł nam we wszystkim.

Wrzuciłem książkę z powrotem pod łóżko i odchylając głowę w tył patrzyłem na jeden, nieszczególny punkt nie wiedząc w ogóle, czym to było. Moje myśli krążyły wokół szkoły, kruczowłosego i tęsknoty za tym wszystkim, co pozostawiłem w murach zamku. Oczy szkliły mi się od piekących łez, na które było jeszcze byt wcześnie. Nie mogłem pokazać się zapłakany rodzicom, bo nie byłbym w stanie znaleźć odpowiedniej wymówki, by nie zaczęli wypytywać mnie o dosłownie wszystko. Nic mnie nie interesowało, a myśli zaczęły wracać uparcie do wspomnień każdej chwili, jaką do tej pory spędziłem z młodym Blackiem. Była to jedna z najdroższych pamiątek, jakie miałem, włącznie z sygnetem wiszącym na mojej szyi... Pierwsze spędzone z Syriuszem Święta...

Cichy dźwięk, którego moje zmysły nie chciały do końca zidentyfikować głuchym echem obił mi się o uszy.

- Już idę, mamo! – krzyknąłem jednak nadal siedziałem w bezruchu. Po raz kolejny usłyszałem ten sam odgłos jednak tym razem podniosłem się z miejsca – Idę! – powtórzyłem i opuściłem pokój zatrzymując się zaraz za drzwiami. Otworzyłem szeroko oczy i szybko wróciłem do sypialni patrząc w okno. W końcu dotarło do mnie, co tak naprawdę słyszałem. Na parapecie siedział jasnobrązowy puchacz przyglądając mi się dziwnie. Poznałem go od razu, rzucając się w jego stronę i wpuszczając do środka. Nerwowym ruchem wyrwałem z jego dziobu niewielką kopertę i otworzyłem ją trzęsącymi się dłońmi. Nie miałem nawet odwagi domyślać się treści, czy też czegokolwiek innego. Nie myśląc o niczym przesunąłem wzrokiem po krótkim tekście.

- JUHU! – wrzasnąłem tylko po to by odreagować i dać upust emocjom. – Tak, tak, tak! – podskoczyłem kilka razy i pieszczotliwie poklepałem lampę stojącą na biurku – Dzięki ci, Rolf! – zapiszczałem i siadając na krześle wyjąłem z szafki papier oraz pióro.

„Ja także” naskrobałem rysując niewielkie serduszko na końcu. Zgiąłem pergamin i wręczyłem sowie Syriusza. Wstałem patrząc bez przerwy na staranne, chociaż krzywe pismo Blacka i zamknąłem okno.

- Tęsknię – przeczytałem i skrzywiłem się słysząc głośny trzask za plecami. Przygryzając wargę spojrzałem na wściekłego puchacza, który otrzepał się po zderzeniu z szybą. – Przepraszam? – jęknąłem sięgając klamki i pozwalając by Rolf wyleciał w końcu bezpiecznie z mojego pokoju. Byłem tak szczęśliwy, że niw myślałem, co robię. Wtuliłem twarz w trzymaną kartkę z widniejącym na nim jednym tylko wyrazem. Nie widzieliśmy się od około półtorej godziny, a Syriusz już do mnie napisał. Wydawało mi się, że mógłbym nawet latać.

- Remusie, co to były za hałasy?! – matka podchodząc pod drzwi mojej sypialni zapukała i zajrzała do środka.

- Nic – wyszczerzyłem się do niej – Sowa przyleciał – wytłumaczyłem pokazując jej list i siadając ciężko na łóżku.

- A co ci się tak oczka cieszą? – jej wzrok zdradzał, że domyśla się wszystkiego. – Już sobie listy miłosne wysyłacie? Mam nadzieję, że kiedyś mi o niej opowiesz. – puściła do mnie oko i zniknęła zostawiając mnie lekko zdezorientowanego. ‘O niej’ chodziło mi po głowie. Problem w tym, że to był ON, a tego jak na razie powiedzieć nie mogłem. Wzruszyłem ramionami tuląc się do kartki wysłanej mi przez Blacka. W końcu kiedyś rodzice musieli się dowiedzieć, ale teraz było to najmniej istotne. Porwałem siedzącego przy posłaniu wielkiego miśka od babci i objąłem go z całych sił kładąc się na pościeli. Żałowałem, że nie był to Syriusz, jednak miśki bez wątpienia były bezpieczniejsze i nie napastowały cię w napadzie dobrego humoru, co miało miejsce w przypadku kruczowłosego, za którym i tak już tęskniłem. Nie wiem, jakim cudem miałem wytrzymać bez niego dwa miesiące, ale jeśli innym się to udawało to i mi jakoś musiało, chociaż trochę w to wątpiłem.

- Wiem! – jak głupi zerwałem się na równe nogi i po raz kolejny, przegrzebałem biurko w poszukiwaniu kartek. Usiadłem po turecku obok zmaltretowanego pluszaka i zacząłem skrobać na czystych pergaminach kratki odpowiadające dniom w kalendarzu, aż do pierwszego dnia szkoły. Sam nie wiem, dlaczego, ale byłem z siebie dumny za sam taki pomysł. Powiesiłem swoje dzieło na obrazku nad szafką nocną i przez chwilę patrzyłem na trochę dziwny kalendarz. Niemal podskakując z radości wychyliłem głowę na korytarz starając się wywąchać, co mama robi dziś na obiad. Najwyraźniej był to kurczak z ryżem w sosie słodko kwaśnym, co bardzo mi pasowało. Moje samopoczucie zawsze miało przypisane sobie jakieś specjalne danie, co wynikało raczej ze zwykłego przyzwyczajenia, jednak silnie na mnie oddziaływało.

- Tatuś?! Kupisz mi kalendarz ścienny w następnym roku?! –krzyknąłem, a słysząc głośne westchnienie ojca wiedziałem, że właśnie się załamał.

- Jeśli chcesz! – usłyszałem jego odpowiedź przesyconą prośbą o litość, gdyż wiedział, iż jeśli ja zaczynam mieć życzenia to stanowi to zapowiedź kolejnych ‘genialnych’ pomysłów. Skacząc ze stopnia na stopień zacząłem schodzić na dół by pobyć trochę z rodzicami.

 

  

7 komentarzy:

  1. Łał, jakich Remi ma kochających rodziców i jaki ładny, i długi list dostał od Syriusza XD Ja myślę, że notka, jak zwykle świetna.

    OdpowiedzUsuń
  2. No i się nie udało - druga tym razem...:/ Dlaczego ja nie dostaję takich listów? Na miejscu Remusa to bym po prostu spakowała do plecaka trzy zmiany bielizny, pojechała do Londynu i koczowała na ganku u Syriusza, czekając, aż w końcu kiedyś wyjdzie na spacer i we mnie wdepnie...^^ Kochany Syri. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. przeczytałam...wszytsko xD podoba mi się jak piszesz tylko..ten wiek^^" ale ja i moja chora wyobraxnia pomijamy że oni maja po te 11 lat więc jest ^^b hłe hłe..dzisiaj z nudów założyłam bloga o Syriuszu i Remusie..nie! nie zamierzam nic od ciebie zgapiać,zrzyżnać etc. !!!!ot po prostu chciałabym byś na niego zajrzała i napisała co o nim sadzisz ^^http://obsessed.blog.onet.pl z góry wielkie dzięki i obiecuje że juz będe komentowac twoje notki :P bo gdy czytałam to mi się ekchem..niezbyt chciało...^^" ale nadrobie :]

    OdpowiedzUsuń
  4. Znajac matke Syriego to ja bym namówiła rodziców zeby Syriusz do Remiego przyjechał ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Notka CUDNA!! Już nie mogę doczekać sie następnej! Rzeczywiście Syri się rozpisał XD POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wszystkie twoje notki i podobają mi się...nawet bardzo. Mamy z koleżanką podobnego bloga.Już przeczytała kilka notek i ją też zatkało.A poza tym Remi jest taki słodki i ma takich kochających rodziców no i oczywiście Syriusza.Żczę powodzenia w dalszym pisaniu i zapraszam do nas na www.hogwart-dla doroslych.blog.onet.pl .Mam nadzieję że się nie przerazisz, bo nasze notki są 1/3 twoich.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Sorry, ale zmieniłam z koleżanką adres bloga z hogwart-dla-doroslych.blog.onet.pl na www.dorosly-hogwart.blog.onet.plPozdrawiam jeszcze raz

    OdpowiedzUsuń