czwartek, 31 maja 2007

Pies XP

Powiem szczerze, że myślałam kiedyś nad tym by chociaż raz Fillip był seme, jednak sama nie wiem czy tak zrobić ^^" Sasi również mi nie ułatwia XD

 

30 lipiec

- Chodź, chodź, chodź! – mimo nie do końca przespanej nocy Syriusz trzymał się świetnie. Podczas kiedy ja, co pięć minut ziewałem on biegał po całym domu i za wszelką cenę starał się wyciągnąć mnie na spacer. Podziwiałem to, z jaką szybkością potrafi zregenerować siły i nie chciałem tracić okazji na chociażby chwilowy pobyt sam na sam z kruczowłosym. Miałem dziwnie dobry humor, więc uśmiechnąłem się do niego i wybiegłem na podwórze. Wyciągnąłem dłoń w kierunku lekko zaskoczonego chłopaka czekając aż w końcu to on ruszy się z miejsca. Niemal drżałem, kiedy złapał mnie za rękę i delikatnie pociągnął w stronę ulicy. Minęliśmy dom sąsiadów i skręciliśmy w dróżkę, która przecinała całą, dość rozległą łąkę. Liczne drzewa w ogrodach niemal odgradzały to miejsce od zabudowań i uniemożliwiały dostrzeżenie tego, co dzieje. Wzmocniłem uścisk palców na dłoni Syriusza, a mój uśmiech sam się powiększył. Słońce przestało mi chwilowo przeszkadzać, a ciepło, jakie dawało nie było już tak uciążliwe i duszące. Jedyne, czego teraz chciałem to napawać się bliskością Blacka i uczuciem, jakie nas połączyło.

- Gonisz! – poklepałem Blacka po ramieniu i odbiegłem od niego na pięć metrów. Wystawiłem język, a na twarzy chłopaka pojawił się rozbawiony uśmiech. Z głośnym westchnieniem ruszył się, więc zacząłem uciekać słysząc jak mruczy niezadowolony nie mogąc mnie złapać. Bardzo szybko zacząłem się męczyć, co poza pogodą potęgował również mój ciągły chichot. Odwróciłem się do tyłu chcąc sprawdzić, jaką mam przewagę nad Syrim, niestety on wykorzystał to rzucając się na mnie i powalając na trawę. Wyglądał na naprawdę dumnego z siebie. Usiadł na moich biodrach z wyrazem tryumfu na twarzy sięgając do kieszeni.

- Teraz już mi nie uciekniesz – wyszczerzył zęby i wyciągnął małe, zielone pudełeczko – Otwórz buzię. – nakazał, więc bez obiekcji wykonałem jego polecenie. Chłopak włożył mi do ust ciemny żetonik, wielkości starej, XVII wiecznej monety i zamknął je lekkim pocałunkiem. Kiedy się odsunął poczułem słodki smak czekolady, a w kilka sekund później chłodną miętę. Oblizałem wargi czekając na kolejnego łakocia. Syri rozdzielił między nas czekoladki i karmił mnie nadal nie pozwalając wstać.

- Jesteś ciężki! – jęknąłem, kiedy słodycze się skończyły, a kruczowłosy poruszył się lekko.

- Nie prawda! Schudłem ostatnio! – wciągnął brzuch i wyprostował plecy – Widzisz?

- Przytyłeś, kłamczuchu! – roześmiałem się – Moje biodra właśnie to czują!

- Nie, nie, nie! – Black pochylił się i pokręcił głową – Jeśli mówię, że schudłem to tak jest! – zacząłem przytakiwać, by uzmysłowić mu, że się z nim nie zgadzam, na co Syriusz pochylił się jeszcze niżej i zaczął powoli oblizywać moje wargi. Czułem delikatny smak czekolady i mięty, który zostawiał po sobie.

- Zachowujesz się jak pies – skomentowałem i od razu tego pożałowałem. Chłopak momentalnie przeniósł się z warg na całą resztę mojej twarzy docierając do linii szczęki w okolicach ucha. Jęknąłem czując wilgotny język, który łaskotał mnie i drażnił skórę w tym wrażliwym miejscu. Odruchowo zacząłem się wyrywać i kręcić na wszystkie strony, niestety nie dawało to wiele. Ciało chłopaka krępowało moje ruszy i możliwość uniknięcia dręczącej pieszczoty. Śmiejąc się głośno ledwie łapałem oddech i nie byłem w stanie wypowiedzieć słowa.

- Mam przestać? – Syri oderwał się jedynie na chwilę i zaraz potem wrócił do poprzedniej zabawy, a ja jedynie jęknąłem, co miało oznaczać, iż właśnie tego oczekuję – A co będę za to miał? – ku mojej radości Black podniósł głowę i spojrzał podejrzliwie w moje oczy.

- K... Kupię ci kość! – parsknąłem i na nowo roześmiałem, zaś oburzony Syri zaatakował mnie ze zdwojoną siłą. – Z... Zepchnę cię! – ostrzegłem – Naprawdę!

- Proszę bardzo – kruczowłosy najwyraźniej nie wierzył, że zdołam to zrobić i poniekąd miał rację. Z największą trudnością zdołałem jakoś położyć dłonie na piersi chłopaka, nie mówiąc już o zebraniu sił, które przetrzebił ciągły chichot. Impulsywnie pchnąłem Syriusza, a ten zaskoczony klapnął na ziemi i plecami przywarł do trawy. Z jego miny łatwo można było wywnioskować, iż nie spodziewał się tego, a wyraźnie wypisane na twarzy niezadowolenie niemal raziło.

- Ostrzegałem! – tym razem to ja usiadłem na Blacku.

- Takie chuchro, a ma tyle siły - jego westchnienie wydawało się błagać o fikcję – Ja się ciebie boję, wiesz? Przecież ty mi zerwiesz całą skórę z pleców, kiedy będziemy się kochać...

- Idiota! – odwróciłem twarz w bok, a moje policzki poczerwieniały przywodząc na myśl dojrzałe wiśnie. – Mógłbyś zachowywać się jak normalny dwunastolatek!

- Ale kiedy ja właśnie tak się zachowuję. Myślę tylko i wyłącznie o mojej pasji i tym, co kocham. Nie moja wina, że zamiast maniakalnego zamiłowania do quidditcha, lub jakiegoś innego sportu ja jestem chory na twoim punkcie. Mogłeś nie patrzeć na mnie tymi maślanymi oczyma w pociągu! Poza tym to ty byłeś dla mnie miły, a nie ja dla ciebie.

- Czyli to moja wina?

- Nie, to jest twoja zasługa. – Syri szybko przyciągnął mnie do siebie i przytulił mocno – Moje kochane, słodkie Remiątko.

- A ja mam niby mówić o tobie niedopieszczony, napalony Syriś? – wyszarpnąłem się z ciepłego uścisku i skrzyżowałem nogi na brzuchu Blacka, który z zadowoleniem kiwał głową. Jakoś nie miałem zamiaru zwracać się do niego za pomocą tysięcy wyszukanych przymiotników. Wystarczyło spojrzeć ma ten niemożliwy obraz pieszczocha, który z rozkoszą służył mi za poduszkę do siedzenia, by zbędne było opisywanie czegokolwiek. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od Andrew, a teraz dzięki niemu powoli brnęło do przodu. Miałem prywatnego, żywego pluszaka i z każdą chwilą doceniałem to coraz bardziej. Mogłem tulić się do woli, całować, ściskać, pieścić, a on oddawał to wszystko z nadwyżką.

- Jeśli powiem, że cię kocham to będę nudny? – szare oczy chłopaka zalśniły, prosząc o właściwą odpowiedź, zaś brwi zmarszczyły się minimalnie.

- A jak bardzo mnie kochasz? – zawisłem nad kruczowłosym i potarłem jego nos swoim.

- Hmm... Bardzo, bardzo, baaaaaaaaaaaaardzo! – Syriusz wyszczerzył się szeroko i poruszył sprawiając, że straciłem równowagę zsuwając się z niego – Mogę ci to udowodnić – po brzmieniu jego głosu od razu domyśliłem się, jaki dowód najchętniej by mi przedstawił. Pomógł mi wstać, ale nie puścił mojej ręki. Teraz wiedziałem, że zmęczenie po wczorajszym meczu i ogromne podniecenie wywołane niesamowitymi przeżyciami, które nie pozwoliło nam spać dało się we znaki także szarookiemu. Był stanowczo spokojniejszy niż zazwyczaj, o ile jawne dobieranie się do mnie, można zaliczyć do jego zwyczajnych zachowań dnia codziennego. W głębi cieszyłem się niczym dziecko z możliwości przebywania, chociaż przez te kilka dni z chłopakiem. Biorąc pod uwagę, iż matka wzięła go pod lupę po największym z jego wyczynów, jakim był Gryffindor to nasze spotkanie u Andrew można było nazwać cudem. Lucjusz musiał się postarać, skoro zdołał namówić panią Black na wypuszczenie syna z domu, w dodatku na kilka dni. Swoją drogą śmierć ojca Malfoya na pewno nie była powodem do radości dla tej części rodziny, która dzięki niemu utrzymywała się na wysokich stanowiskach w Ministerstwie. Po burzliwym roku nauki wakacje wydawały mi się teraz nie lepsze, ale miały w sobie także coś pięknego. Kto by przypuszczał, że kiedyś uznam za najcenniejsze głupie przekomarzanie się z Blackiem i jeden, na pozór mało znaczący uśmiech, czy też uścisk dłoni.

- Dochodzę do wniosku, że w drugiej klasie będziesz musiał się bardziej postarać, żeby mi dogodzić – rzuciłem obojętnie nie patrząc na Syriusza. – Byłem dla ciebie za dobry i trzeba będzie to zmienić! – uśmiechnąłem się nie mogąc dłużej powstrzymać drżenia mięśni twarzy.

- Co chcesz przez to powiedzieć? – kruczowłosy odsunął się odrobinę – Pamiętaj, że jestem tylko człowiekiem. Napalonym, bo napalonym, ale tylko człowiekiem.

- Przekonasz się – spuściłem odrobinę głowę nie chcąc zdradzać rumieńców na policzkach. Może i nie miałem na myśli nic konkretnego, jednak sama chęć częstszego tulenia się do ciepłego ciała chłopaka była wystarczająca by mnie zawstydzać. Nigdy nie myślałem o tym, że czyjaś obecność i bliskość, będzie dla mnie tak ważna i przyjemna. Rodzice nie mogli wywołać u mnie szybszego bicia serca, czy też drżenia rąk. Syriusz był niezastąpiony.

 

  

14 komentarzy:

  1. Pięknie, pięknie, pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  2. *nioch nioch nioch* To bylo takie... pozytywne! Aze pogoda u mnei pod psem ( ^^ ) tym przyjemniej mi się czytało. Jejku, dałby sie wreszcie remi zmacać, tak troszeczkę... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. nagini@amorki.pl31 maja 2007 18:03

    to było tanoshii wręcz kawaii czekam na następną notke pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Powiem...a raczej wyszczekam ^^ :P to było super !!! ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Popieram pomysł z tym żeby Fill był na górze :) Chociaż raz powinien być a jeśli Marcel go kocha to mu pozwoli być seme :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Pojawiła się nowa notka. Jak poprzednie jest bardzo dobra. W ciągu dwóch tygoni przeczytałem wsyztkie Twoje notki na tym blogu i jestem pod wrażeniem tego, jak piszesz. Bo potrafisz trzymać w napięciu czytelnika, nawet jeżeli w niektórych momentach akcja jest nudna. Co do dzisiejszej notki, to jest bardzo dobra, choć dość krótka. Jednak niebędę domagac się, by byłyu dłuższe, jak będziesz mieć ochotę i czas, napiszesz jeszcze dłuższą. Wszytko wkońću zalezy od Ciebie.W wolnej chwili zapraszam na http://h-u-n-c-w-o-t.blog.onet.pl/ . Jednak prosze nieptraktować to jako spam, tylko zaproszenie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hey. Wchodzę na twojego bloga od Wielkanocy, ale jeszcze się nie odważyłam skomentować. Cóż, nie jestem wielką fanką yaoi, ale twoje opowiadanie jest świetne! Wpadnij na www.crystallstygmata.blog.onet.pl i daj komcia! Muszę cię dodać do linków, bo w nocy spać nie mogę :>.

    OdpowiedzUsuń
  8. Zapomniałabym dodać, że trzydziestego lipca są moje urodziny. Wszystkiego najlepszejszego dla mnie! ^^ ...i może jakiegoś małego lemonka, co?

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja też chcę lemonka z Filipkiem na górze :D Świetny pomysł!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetne, po prostu świetne, aż mi słów brakuje....Zamieścisz jeszcze kartkę z pamietnika Olivera??? Było by fajnie Pozdro :-P

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej! Notka SUPER!!~ ^^ Remik ma coraz większe wymagania A co do Fila to moim zdaniem powinien być raczej uke ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Filip jako seme? Mrau.. ale tylko sporadycznie... znaczy sie.. raz... na próbe... ;D To było by naprawdę słodkie.... uwielbiam parę Filip/MArcel... Mrau

    OdpowiedzUsuń
  13. be, prawie wszystkie notki stare

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    och Remus to uwielbia przebywać z Syriuszem, jak widać już trochę się Syriusz opanował... ale też pragnie chwili z Remusem...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń