niedziela, 17 czerwca 2007

Cytrynowy!

Notka pisana między ładowaniem się Prince of Tennis, więc nie oczekujcie wiele, a sama końcówka wyskrobana po "Uczeń Merlina cz.1" XDD Przykro mi, ale tak wyszło ^^"

 

8 sierpień

Kiedy w piątek wieczorem dostałem listę książek od razu poczułem się lepiej, jednak informacja od Syriusza o naszym kolejnym spotkaniu była już wszystkim, czego pragnąłem. Martwiłem się, że przez bardzo długi czas nie będę miał okazji się z nim spotkać, a tym czasem nie minął nawet tydzień. Świadomość rychłego zobaczenia się z przyjaciółmi była niesamowicie przyjemna, a Black tak jak obiecywał zaplanował spotkanie i w przeciwieństwie do poprzedniego, gdzie motorem napędowym był Sheva teraz to kruczowłosy miał swoje ‘pięć minut’. Cieszyłem się niczym pięcioletnie dziecko i bynajmniej mi to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Tym razem nawet rodzice nie mieli pojęcia, co mi jest, kiedy przez weekend zataczałem koła biegając po całym domu nie przejmując się nawet przemianą. Poniekąd rozstania były przydatne, gdyż późniejsza możliwość ponownego przebywania z ukochaną osobą była cudowna. Wolałem sobie nawet nie wyobrażać jak to wszystko będzie wyglądało za kilka lat, kiedy wszyscy dorośniemy. Syriusz z pewnością będzie jeszcze przystojniejszy, Potter miejmy nadzieję nie zgłupieje do reszty, a Pet zajmie się czymś konkretnym. Tylko, co do Andrew nie miałem wątpliwości, że będzie odrobinę przypominał ojca i na każdym kroku pieścił z Fabienem. Przez te cztery dni już stęskniłem się za chłopakami, a w szczególności za tym jednym, który właśnie pukał w szybę wystawy sklepu z niemożliwie szerokim uśmiechem na twarzy.

- Mamo, wychodzę! – krzyknąłem szybko i wybiegłem nie czekając nawet na odpowiedź. Nie chciałem przypadkiem usłyszeć jak prosi bym został i jej pomógł, gdyż znając siebie właśnie tak bym postąpił. O wiele przyjemniejszym było spędzić trochę czasu z chłopakiem. Syri złapał mnie za rękę i rozejrzał się dookoła. Wyglądał zabawnie, ale wolałem zachować powagę, nawet, jeśli przychodziło mi to z trudem. Gdyby ktoś zobaczył nas razem nie skończyłoby się to najlepiej dla Blacka, a właśnie takich kłopotów woleliśmy unikać. Wąska alejka dzieląca sklep mojej matki od innego nadawała się całkiem dobrze jako kryjówka, ale do najprzyjemniejszych nie należała. Było tu chłodno i trochę wilgotno, zupełnie jakby ta część Pokątnej oddzielona była od reszty jakimś dziwnym murem.

- Syriuszu, a gdzie reszta? – oparłem się plecami o budynek i skrzywiłem czując chłód tynku i cegieł.

- Zrezygnowałem z nich. Wolę pobyć sam na sam, niż męczyć się z Potterem. Poza tym on zachowuje się strasznie głośno, a moja matka na pewno będzie mnie szukać, kiedy zrozumie, że zwiałem ze sklepu. – kruczowłosy mimo wszystko wydawał się tym nie przejmować.

- ‘Dam znać reszcie, nie martw się’, tak? – uśmiechnąłem się wrednie cytując fragment listu chłopaka – Jesteś większym kłamczuchem ode mnie – wytknąłem mu język.

- Oj, bez przesady. Ciebie nikt nie pobije, a przynajmniej na razie – Syriusz wyszczerzył się i zrobił wyraźny krok w przód. – Tęskniłeś? Przyznaj się.

- Ani trochę – wzruszyłem ramionami ze znudzoną miną – Chyba, że mówisz o transmutacji, bo bez niej tak mi jakoś dziwnie... – nie wiem, co mnie bawiło bardziej urażona mina Blacka, czy jego nerwowe poruszanie palcami, kiedy szukał jakiejś riposty. Błysk w jego oczach wyraźnie świadczył o tym, że coś wymyślił. Zazwyczaj obawiałem się tego, jednak teraz jak najbardziej mi się podobał.

- McGonagall raczej nie trzeba dopieszczać, bo i po co jej to, ale mnie by się przydało. – przekrzywił głowę w bok i przysunął się do mnie znacznie. – A ja czuję się bardzo wyposzczony, jak nigdy. – wiedziałem dobrze, o co mu chodzi, gdyż sam odczuwałem dokładnie to samo, chociaż z pewnością w o wiele mniejszym stopniu, niż wiecznie myślący o jednym Black. Poza tym przebywanie z nim było bezpieczniejsze niż włóczenie się samemu, czego zaczątek miałem już za sobą. Odchyliłem głowę w przeciwną stronę niż chłopak, co było w tym wypadku jawnym zaproszeniem. Kruczowłosy zadowolony skorzystał z okazji i polizał moją szyję w jednym miejscu by właśnie tam przyłożyć usta i zostawić czerwony ślad pocałunku. Zamknąłem oczy pozwalając mu na to i całkowicie pomijając fakt, iż plamka będzie w tym miejscu dobrze widoczna. Dla mnie było to niezbędne, jednak chłopakowi z pewnością wydało się dziwne. Odsunął się, zmarszczył czoło patrząc na małą ‘malinkę’ i skrzyżował ręce.

- Co się dzieje, Remi? Zawsze krzyczałeś, kiedy to robiłem, a teraz nawet twoi rodzice będą wiedzieli gdzie byłeś... – otworzyłem szeroko usta. No tak, zapomniałem o nich.

- Chwila słabości – bąknąłem czerwieniąc się na myśl o tym, co mnie czeka w domu – Mogłeś mi wcześniej przypomnieć. – unosząc dłoń pogładziłem ciepły punkcik na skórze. – Nawet ślepy to zobaczy... – mruknąłem cicho i splotłem swoje palce z palcami Syriusza, a jego ręce zwisały teraz swobodnie wzdłuż ciała. Dało mi to lepszą okazję do odwdzięczenia się za moje znamię. Potarłem nosem ucho chłopaka i przyssałem się do opalonej szyi poniżej niego. Szybko miałem dość przekomarzania się i najwyraźniej szarooki idealnie to wyczuł. Objął mnie w pasie i przytulił mocno. Dzięki temu ja z powodzeniem mogłem objąć go za szyję i sięgnąć jak zawsze słodkich warg, które kleiły się miejscami od niedawno zjedzonego loda waniliowego. Nie wiem, czy on w ogóle zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo lubię, kiedy całuje mnie po tym jak objadał się łakociami, ale z pewnością moje mruczenie wydało wszystko. Mocniej przycisnąłem się do Syriusza i zacisnąłem jedną dłoń na tyle jego koszulki. Rozpieszczał mnie i nie zniósłbym świadomości, że podobnie taktuje kogokolwiek innego.

- Mam też landrynkę. – Black odsunął się i zlizał z ust ślinę. Wyjął z kieszenie niewielki owocowy cukierek, rozpakował go i wystawiając język położył na nim. Uniosłem brew przyglądając się zadowolonemu chłopakowi czekającemu na mój ruch. Z westchnieniem stanąłem na palcach i objąłem wargami język chłopaka zgarniając przy okazji także słodycz.

- Cytrynowa! – ucieszyłem się ssąc łakocia i patrząc na rozpromienioną twarz przyjaciela.

- Podziel się, Remi... – Syri sięgnął moich ust i wsunął w nie język przesuwając nim cukierka po całym ich wnętrzu. Wsunął cytrynową kuleczkę między mój policzek, a zęby i zaczął zlizywać słodycz, którą wcześniej rozprowadził gdzie tylko był w stanie. Jak na jego eksperymenty było to cudownie przyjemne i podniecające.

Gdyby tylko w szkole tak chętnie podciągał się z Historii Magii, jak teraz z nowych sposobów dogodzenia mnie i przy okazji samemu sobie, mógłby być prymusem. Bałem się nawet pomyśleć o tym, co miałby zamiar testować w szóstej klasie, lub nawet na piątym roku. Walające się sterty mało dyskretnych książek i poradników pod jego łóżkiem nawet by mnie nie zdziwiły, a tym bardziej wyłudzone od Zardi komiksy o niewiadomej mi treści, które cichcem przekazała Blackowi ostatniego dnia szkoły. Z błagalnej miny chłopaka dało się łatwo wyczytać, co grozi mu za ich zniszczenie lub chociażby jeden, malutki uszczerbek. Klątwa stuletnia, czy jedne z najbardziej wrednych zaklęć to chyba nic przy tym, co ona musiała mu obiecać za naruszenie swojej własności. Chociaż poniekąd nawet ja na tym wszystkim skorzystałem to nie podobało mi się to, że Syri ma tak łatwy dostęp do niewiadomo, czego, a później wszystko testuje na mnie. Kto wie, co kryło się w tej chwili pod tą przydługawą czupryną.

- Uśliniłeś mnie! – jęknąłem wycierając się i zlizując z dostępnych miejsc lepką maź.

- To dopiero początek, zobaczysz w szkole. – ta duma i radość niemal raziły, kiedy tylko patrzyło się w jego oczka, w których na dobrą sprawę była także duża ilość lubieżnych błysków. Zawsze wiedziałem, że Blacka trzeba się bać nawet, kiedy udawał, że żartuje, lub zwłaszcza wtedy. James był zawsze napalony, za to Syri stawał się powoli ekspertem od brudnych myśli. Zastanawiałem się czy aby na pewno dobrze robię przebywając z nim w takim miejscu jak to, gdzie mógł sobie pozwalać na wszystko, a zanim ktoś zorientowałby się, że ktoś krzyczy właśnie tutaj byłoby dawno po wszystkim, o cokolwiek mi chodziło. Szczerze mówiąc nie wiele wiedziałem na tematy tak bardzo interesujące Syriusza, a kiedyś z pewnością przyjdzie mi to studiować. Sama wizja tych chwil była przerażająca. Transmutacja, historia magii, eliksiry, zaklęcia, obrona przed czarną magią, nic nie mogło się równać z tym, co mnie dopiero czeka. Okropność, ile to ja będę musiał znieść i to tylko, dlatego, że zakochałem się w przyjacielu, a nie jakiejś tam piszczącej dziewczynie. Z innej strony kobiety nie mają wiele do zaoferowania, za to, Syri jak najbardziej. Nie chciałem nawet myśleć o tym, że przyjdzie mi zaraz wrócić do matki i rozstać się z chłopakiem. Najchętniej zostałbym z nim i nigdy się nie oddalał.

 

  

8 komentarzy:

  1. PIERWSZA!!! Notka SUPER!! Syri staje się coraz bardziej napalony ^^ A Zardi raczej Remikowi nie pomaga ;) POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Rewelacyjna notka! Cieszę się że ukazała się tak wcześnie. Nie moge sie juz doczekać chwili, gdy zacznie sie nowy rok szkolny w Hogwarcie. POZDRAWIAM!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~AranelInglorion17 czerwca 2007 23:40

    sweet! Landrynki, lody i w ogóle! XD a ten art to wygląda jakb to wcale nie była ślina tylko co innego :D (taa. wiem, zboczona jestem >.<) Notka jak zwykle pięeeeekna :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudo notka :D Syri rzeczywiście zrobił sie strasznie napalony a przeciez ma tylko 12 lat a co dopiero potem będzie xD I przyłączam się do prośby o notkę gdzie Filip będzie na górze :) może być z punktu widzenia Marcela. Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  5. zajeżyste masz to opko! nigdy nie czytałam niczego podobnego! normalnie zachwycasz mnie dziewczyno!! chyba przeczytam od początku :}

    OdpowiedzUsuń
  6. nagini@amorki.pl20 czerwca 2007 15:40

    notka jak zawsze świetna syriusz jest coraz bardziej napalony (mruczy) i ma coraz bardziej interesujące pomysły na umilenie sobie czasu spędzonego z remim i ciekawe co za komiksy syri czyta pozdro

    OdpowiedzUsuń
  7. Cytrynowy?Mmm... smakowe... ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    haha Syriusz wszystko tak zrobi, żeby tylko oni się spotkali i słodko...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń