środa, 20 czerwca 2007

Od nowa...

1 wrzesień

Po wielu tygodniach męczarni w końcu dotarłem do września. Teraz nie musiałem martwić się już brakiem przyjaciół, czy też Syriusza. Niestety niosło to za sobą wiele niedogodności związanych z moją likantropią, ale i rozpieszczało mnie świadomością, że Syri będzie blisko. Drugi rok nauki nadszedł niesamowicie szybko biorąc pod uwagę szkołę, nie zaś wakacje, które ledwie przeżyłem. Hogwart bez wątpienia miał w sobie coś, co pozwalało się tam zadomowić, ale to także dzięki niemu poznałem chłopaków i Blacka. Czułem się tak, jakbym znał ich wszystkich od wielu lat. Co za tym idzie także mój związek z kruczowłosym wydawał mi się o niebo dłuższy. Zaledwie rok temu poznałem go w pociągu, kiedy gonił Shevę, wlazłem w Pottera, dosiedliśmy się do Petera, uchroniliśmy Andrew przed bandą Lucjusza. Wszystko zaczęło się od tego jednego dnia, krótkich spędzonych na niepewności chwil. Od tamtego czasu wiele się już zmieniło, w tym ja sam miałem za sobą niesamowitą przemianę. Nie mogę uwierzyć w to jak szybko potrafiłem przejść taką metamorfozę. Dawniej nie zwracałem uwagi na to, w co się ubrać żeby wyglądać w miarę atrakcyjnie, za to teraz po spędzonych przed lustrem godzinach, które dla moich rodziców były udręką, wydobyłem z szafy jakieś zielone spodnie i w miarę pasującą do nich kratkowaną koszulę pod kolor. Efekt moich eksperymentów był taki, iż dorzuciłem dwa paski, z czego jeden znajdował się na właściwym miejscu zaś drugi w miarę swobodnie opadał na biodro. O ile kiedyś czułem się dziwnie mając na sobie coś, co wyróżniało mnie z tłumu o tyle teraz nie był to dla mnie taki kłopot. Liczyło się jedynie wrażenie, jakie miałem wywrzeć na Syriuszu.

Rozglądnąłem się nerwowo po peronie wyszukując w tłumie przyjaciół i ukochanego chłopaka, notabene czarodzieja czystej krwi, którego obecność musiała wywołać jakieś poruszenie wśród uczniów. Znajomy zapach poruszył wszystkie moje zmysły, które momentalnie przekierowane zostały na przeciskającą się między starszymi chłopakami grupkę. Na mojej twarzy pojawił się jeden z szerszych uśmiechów, kiedy kruczowłosy stanął w miejscu uchylając lekko usta i wpatrując się w mnie, co zaczerwieniło moje policzki.

- Syriiiiiii! – wydarłem się i rzuciłem w stronę Blacka. Zapominając chwilowo o wszystkim objąłem go za szyję i podskoczyłem oplatając nogami w pasie. Śmiałem się jak głupi, zaś szarooki wtórował mi w tym tuląc z całych sił.

- Moje Remiątko się wystroiło. Wyglądasz pięknie. – szepnął, a cichy chichot mojej matki wyprowadził mnie całkowicie z chwilowego letargu. Odskoczyłem od Blacka z wielkimi wypiekami na twarzy i spuściłem głowę. Syriusz nie wydawał się tym zbytnio przejmować i tylko objął mnie ramieniem posyłając moim rodzicom ciepły, przyjazny uśmiech.

- To są koledzy, o których wam mówiłem... – wymruczałem cicho depcząc stopę Blacka, co przyniosło spodziewany efekt, jako że chłopak puścił mnie i przytulił do Andrew. Na ramieniu jasnowłosego spoczęła typowo męska dłoń, a podnosząc wzrok napotkałem miły i radosny uśmiech Serhija.

- Jak tam minęły wakacje, chłopaki, co? – zagadał, a cichy pisk mojej matki oznajmił mi, że właśnie rozpoznała jednego ze swoich wielkich idoli. Cała w skowronkach podbiegła do mężczyzny i zaczęła wypytywać o najróżniejsze szczegóły związane czy to z nim samym, czy też całą drużyną Ukraińską. To było u niej chyba najgorsze. W przeciwieństwie do większości spokojnych, odpowiedzialnych mamuś, zajmujących się domem i pracą, ona szalała za quidditchem, a większa część graczy była na jej wielkiej liście nieosiągalnych miłości, które jakimś cudem przegrały z tatą.

- Remusie, napiszę do ciebie! – rzuciła szybko i pocałowała mnie w policzek.

- Do zobaczenia – Ukrainiec mrugnął i odszedł wraz z moimi opiekunami rozmawiając swobodnie na każdy z narzuconych mu tematów. Nie wiedziałem czy powinienem się wstydzić, czy uznać sytuację za niebyłą. W końcu nie, co dzień twoja rodzicielka skacze wkoło ojca twojego kolegi zachowując się przy tym jak nastolatka. Z pewnością mogłem uznać to za niesamowitą kompromitację i jakoś nie chciałem o tym nazbyt długo pamiętać. Jeden taki wyskok w zupełności mi wystarczył, by usamodzielnić się pod względem odprowadzania przez już stęsknioną mamusię na dworzec i machania do odjeżdżającego pociągu. W prawdzie Syriusz miał nie lepiej, jeśli zwarzyć na to, iż jego mamę nauczyciele siłą wyciągali z zamku, kiedy chłopak trafił do Gryffindoru, nie zaś Slytherinu, jak to w jego przypadku powinno być.

- Sheva, dlaczego twój ojciec obmacuje ojca Remusa? – pytanie Pottera dotarło do mnie dopiero po chwili. Zakrztusiłem się i spojrzałem na odchodzących rodziców. Serhij rzeczywiście trzymał dłoń na pośladkach mojego ojca i kątem oka rzucał mu specyficzne spojrzenia. Jeśli mama mnie ośmieszyła to teraz mogłem spokojnie zapaść się pod ziemię.

- Nie martwcie się, mój tata matki nie zdradzi. Przejdzie mu to za jakieś kilka godzin – Andrew, mimo że był podobnie skołowany jak ja wydawał się to odbierać znacznie lepiej.

- To ja tu wychodziłem ze skóry i ubrań żeby osiągnąć cokolwiek, a on się dobiera do gościa starszego od siebie?! – J. z pewnością był sobą – Co jest nie tak z moim tyłkiem? – okularnik odwrócił głowę w miarę możliwości oglądając przez ramię swój tył. – Od dziś zabieram się za tworzenie własnej klasyfikacji walorów męskich i ocenianiu ich w skali transmutacyjnej. – skrzywiłem się i popatrzyłem na resztę, która zareagowała w taki sam sposób. Ten rok już teraz zapowiadał się niesamowicie, chociaż lepszym określeniem byłoby ‘jeden wielki, przyszły kłopot’. Jeśli tak rozpoczynał się ten dzień to nie chciałem wiedzieć jak się skończy czy też dalej potoczy, a podchodzący do nas ciemnowłosy pierwszoklasista o niewinnych, wielkich oczkach mieniących się błękitem i granatem nie zapowiadał niczego dobrego. Nauczyłem się już, że każda nowa osoba, z którą mamy do czynienia jest zapowiedzią czegoś większego.

- Taka jedna dziewczyna kazała ci to dać – malec wyciągnął przed siebie łapki podając Jamesowi żółtawą kopertę z kwiatuszkiem i pszczółką. – Mówiła, że to od jej koleżanki, która dostała to od innej koleżanki, której koleżanka otrzymała to od kuzynki, a ona od innej koleżanki, a ta od przyjaciółki. – mały wydawał się to czytać, jednak nie widziałem żeby miał ku temu okazję. Biorąc pod uwagę głupotę Pottera autorka nie musiała się aż tak wysilać z przekazaniem tego listu aż tylu osobą. Z powodzeniem mogłaby dać to okularnikowi osobiście, a zanim do niego dotarłoby, o co chodzi ona byłaby daleko, zaś on zapomniał całkowicie, kim była i jak wyglądała.

- Dzięki... – J. zrobił maślane oczy patrząc za odchodzącym pierwszakiem. – Dlaczego to nie może być od niego... Słodki, mało wymagający, nie sprawiałby kłopotów, nie wydał majątku na zakupy... O! Sevutek! – chłopak pomachał entuzjastycznie i zalotnie do Snape’a, który widząc go przyspieszył kroku i zamiast jak do tej pory podążać za Lucjuszem i jego kolegami zrównał się z bandą Ślizgonów. Malfoy posłał rozeźlone spojrzenie Jamesowi, jednak ten wydawał się tym nie przejmować ani trochę. Nadal oglądał się za Severusem, co nie podobało się Syriuszowi, zaś mnie raczej mało interesowało.

- Przypominam ci, J., że ten płaz dostawiał się do mo... do Remusa. – Black poprawił się szybko i szarpnął Pottera za koszulkę – To coś to nasz wróg numer jeden w tym roku, dociera?! – warknął, jednak J. patrzył na niego nieprzytomnie i uśmiechał błogo. Najwidoczniej tegoroczne problemy miały teraz dotyczyć niemal wszystkiego i zaczynały mnie irytować. Szczęście w nieszczęściu, niemal na każdym kroku dawało o sobie znać. Moje wilkołactwo, spotkanie z chłopakami, bliskość Syriusza, miłości Pottera i niestety ślepe uwielbienie Petera w stosunku do Narcyzy Black, która zapewne ma i swój wpływ na wszystko inne. Wolałem mieć za sobą ten pierwszy dzień i spędzić weekend na wspólnych wygłupach i ogólnej zabawie, nie zaś martwieniu się o cokolwiek. Pakowanie się w kłopoty prawdopodobnie stanie się w końcu naszą tradycją i to nie tylko pierwszego dnia szkoły, ale i w ogóle całego roku, a postawa moich przyjaciół całkowicie na to wskazywała. Chyba jedynie obecność Syriusza pozwalała mi żywić nadzieję na odrobinę szczęścia i spokoju, które musiał mi zapewnić, chociaż raz na jakiś czas, chcąc spędzić ze mną miłe chwile sam na sam. Nigdy nie pomyślałbym, że tak będą wyglądać moje lata szkolne, jednak na razie nie przeszkadzało mi to.

12 komentarzy:

  1. Notka dobra, trzyma poziom. Strasznie się cieszę że się tak wczesnie ukazała. .Już niemogłem się doczekać :).

    OdpowiedzUsuń
  2. super,super!!i jeszcze raz super!

    OdpowiedzUsuń
  3. odczuwam dziwny niedosyt! nigdy bym się nie podejrzewała o to ze spodoba mi się yaoi! cóżeś ze mną uczyniła nikczemnico?! XD jak mi się fiki podobają! o matko różowa! łiiiiiiiiiiiiii

    OdpowiedzUsuń
  4. ...a czemu nie ma obrazka? :< Ja bym chciała zobaczyc to romatyczne powitanie, ot tak, dla uzupełnienia coałości przyjemnego obrazu zadowolenia z... Dobra, bedzie tego fandzolenia... ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Nota Super! Czy mama Remika serio niczego się nie domyśliła XD ?? POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. ~AranelInglorion21 czerwca 2007 00:45

    Sevvvuteek! - norkmalnie kwik! W życiu bym nie przypuszczała, że ktoś może go tak nazwać XD notka cuudna a ojciec Andrewa genialny XD dowalać się do ojca Remiego XD ale może przynajmniej ojczulek bardziej zrozumie Remika jak już się dowie, że chodzi z Sirim ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Megan Moonlight21 czerwca 2007 08:42

    Tak.. kawałek z ojcem Shevy był rozbrajający =) Już nie mogę się doczekać fragmentu kiedy chłopaki dowiedzą się że Remi jest wilkołakiem ^^ ale to dłuugo jeszcze... notka naprawdę świetna =D

    OdpowiedzUsuń
  8. ^0^ kawaiiiiiii... zwłaszcza ojciec Shevy ^^. Cudne po prostu!!ale, ale, czy oni nie mieli się czasem spotkać w wakacje, żeby przećwiczyć ten swój nowy zespół? czy to może ja źle pamiętam??

    OdpowiedzUsuń
  9. ~thousand-tears.mylog.pl22 czerwca 2007 23:23

    Miło poczytać coś twojego, jednak tęsknię za Schu...Masz może zamiar wrócić do tamtego opowiadania :)Pozdrawiam Evangeline

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekałam z komentarzem aż przeczytam wszystkie notki no i w końcu mi się udało ;) Wiem, że to co napiszę mówili juz inni i mówią to wciąż po każdej notce ale na prawdę podziwiam twój styl pisania. Piszesz tak przyjemnie, że dosłownie czyta się to jak dobrą książkę. Twój blog wciąąąąga xD i to badzo. Odtąd jestem już twoim stałym czytaczem =)) Oczywiście mam drobne uwagi,ale jeszcze zdążę o nich napsać. Nom..więc pozdrawiam i trzymaj tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  11. zapraszam na yoi mira-papa-yoi.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    cudownie, a ojciec Shevy dobiera się od ojca Remusa ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń