Notka dedykowana Sasi ^^ Thx za wszystko!
4 września
Weekend, na który z taką niecierpliwością czekałem, okazał się być katuszą. Chociaż chciałem zapomnieć słowa dyrektora wypowiedziane zaraz po Ceremonii Przydziału, nie byłem w stanie. Bez przerwy miałem przed oczyma Fillipa i ten niesamowity wyraz jego twarzy, kiedy był blisko nauczyciela Latania. Bez wątpienia za bardzo przywiązywałem się do ludzi, jednak w tej chwili mało mnie to obchodziło. Chciałem wiedzieć, co się stało i jak to w ogóle możliwe, że Camus ma dziecko, którego wychowaniu chce się poświęcić. Syriusz z pewnością wiedział, co mnie dręczy, ponieważ starał się nie wchodzić mi w drogę i w miarę możliwości unikał pobytu ze mną sam na sam. Nie chciałem uzależniać całego życia od związku Ślizgona i profesora, jednak moje uczucia do Blacka opierały się poniekąd na wizji pięknej miłości, jaką w tym wypadku była właśnie ta łącząca dwoje znanych mi ludzi, których szanowałem i podziwiałem. Ślepo zapatrzeni w siebie nie zwracali uwagi na otaczających ich świat i ludzi, który z taką łatwością mogli zniszczyć to, co obaj zbudowali. Wielokrotnie utożsamiałem ich miłość z feudalnym pałacem, pięknym, zachwycającym i tak niesamowicie majestatycznym, który górował nad całą resztą niewielkich chat i innych budynków, którego filary stanowiło zaufanie, a wierność i wieczne oddanie zdobiły dumnie stawiane ściany. Marzyłem o tym by i mój związek wyglądał kiedyś podobnie, a teraz już sam nie wiedziałem, co powinienem o tym wszystkim sądzić. Nie wierzyłem w to, iż Camus byłby w stanie opuścić Fillipa, ale i nie potrafiłem wytłumaczyć skąd wzięło się to dziecko. Właśnie, dlatego z taką niecierpliwością czekałem na poniedziałkowe lekcje, które tak wiele mogły mi wyjaśnić.
Camus nie wydawał mi się inny niż zazwyczaj. Może jego oczy lśniły bardziej intensywnie, a usta układały się w radosnym uśmiechu, jednak nie stanowiło to dla mnie żadnej odpowiedzi. Barwa jego spokojnego głosu również nie różniła się od tej sprzed wakacji, co tylko bardziej mnie irytowało. Dziewczyny nie rozmawiały o niczym innym, jak tylko o związku mężczyzny z nieznaną nam kobietą, a chłopcy załamani przyszłą zmianą nauczyciela również nie potrafili znaleźć innego tematu. Nawet Sheva, na co dzień pogodny i obojętny wobec wszystkiego częściej poważniał odpływając gdzieś myślami.
- O co chodzi? – profesor zmarszczył niespokojnie czoło patrząc na całkiem sporą grupkę dziewczyn z naszej klasy, która zastąpiła mu drogę. Sądząc po ich buntowniczych spojrzeniach pełnych żalu nie miały zamiaru łatwo odstąpić.
- Chcemy znać całą prawdę! – Nica, niewysoka dziewczyna o brązowych falowanych włosach, które zawsze spinała w wysokiego kucyka i piwnych oczach, oparła dłonie na biodrach i rzuciła mężczyźnie wyzywające spojrzenie – Teraz nam pan opowie o wszystkim ze szczegółami! Nie może pan nas ot tak sobie zostawić! – Camus wyglądał na zaskoczonego i chyba niewiele pojmował ze słów dziewczyny.
- Nie bardzo rozumiem... – mężczyzna odgarnął z twarzy włosy i uśmiechnął się wyczekująco. Na serdecznym palcu jego prawej dłoni dostrzegłem złotą obrączkę. Serce zamarło mi na chwilę i z trudem przełknąłem ślinę.
- Jest pan żonaty! – Nica przewodząc wielkiej zbieraninie płci pięknej wytknęła nauczycielowi jego związek – Chcemy wiedzieć, dla kogo pan nas zostawia! – profesor nie wytrzymał i roześmiał się głośno. Usiadł bokiem na miotle i poderwał się do góry na około metr.
- Więc co dokładnie chcecie wiedzieć? – ponownie przeczesał włosy i odruchowo poprawił obrączkę. Wyglądał niesamowicie, chociaż świadomość, że nie koniecznie usłyszę to, co bym chciał przeszkadzała mi w obiektywnej ocenie nauczyciela. Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać i jak zareaguję, jeśli dowiem się o tym, o czym nie powinienem. Mimo wszystko wolałem mieć za sobą całą masę niepewności, które przez ostatnie kilka dni stanowiły podstawę mojego samopoczucia. O dziwo nawet chłopacy zainteresowali się narzuconym tematem i rozsiedli na trawie. Po minach dziewczyn z łatwością można było domyślić się, iż wolą wysłuchiwać o romantycznych uniesieniach z ukochanym nauczycielem w roli głównej niż zajmować kolejną lekcją. Znając charakter i łagodne usposobienie Camusa z pewnością nie mogłyby narzekać na nudę, czy też mało baśniową opowieść.
- Niech pan zacznie od początku! Chcemy wiedzieć wszystko! – zielone oczy Evans, aż zalśniły uciesznie.
- Od początku? – profesor zakłopotany rozmasował sobie czoło u nasady nosa – Którego?
- Pan chce się wymigać! – Nica ponownie przystąpiła do ataku – Niech będzie od oświadczyn. Tylko ze szczegółami! – wyszczerzyła się i wraz z koleżankami natarczywie wpatrywała w Camusa. Bez wątpienia nie jedna z nich miała zamiar wyeliminować postać ukochanej nauczyciela umieszczając w tym miejscu samą siebie. Mnie zależało tylko na wyjaśnieniach i sądząc po zaniepokojonej minie Andrew nie tylko ja tego pragnąłem.
- Oświadczyny... – mężczyzna zamyślił się przez chwilę i uśmiechnął delikatnie – Kilka miesięcy temu zaproponowałem jej małżeństwo mniej oficjalnie. – słysząc jego słowa nie byłem w stanie się powstrzymać i kilka łez spłynęło mi po twarzy, starłem je szybko i słuchałem dalej, chociaż czułem się jakbym miał upaść – Chciałem wiedzieć, co myśli na ten temat. Raczej się tego nie spodziewała. Stałem przed nią i nie mogłem uwierzyć, że naprawdę jest tak blisko mnie. Właśnie wtedy to powiedziałem. Najzwyklejsze stwierdzenie i pytanie, jakie mogłem zadać. „Chciałbym abyśmy byli małżeństwem... Wyjdziesz za mnie?”. Nigdy nie zapomnę jej wyrazu twarzy. W pięknych, ciemnych oczach było tak wiele zdumienia i zdezorientowania. Przez chwilę obawiałem się, że mnie odrzuci. To trwało wieczność... Rzuciła mi się na szyję i objęła mocno. Poczułem chłodne łzy na szyi i ramieniu. Sam omal nie płakałem, kiedy zdałem sobie sprawę, że każda jedna kropelka jest jak cicho wyszeptane ‘tak’... – szare tęczówki rozbłysły pod wpływem wspomnień – W pierwszy dzień wakacji ponowiłem oświadczyny, jednak tym razem bardziej oficjalnie. Kiedy tylko przekroczyła próg mojego domu uklęknąłem przed nią i patrząc na śliczną twarz po raz kolejny zapytałem czy za mnie wyjdzie. Uśmiechnęła się, a łzy pociekły jej po policzkach zupełnie jak za pierwszym razem... Więcej nie opowiadam! To krępujące. – Camus odwrócił wzrok i przygryzł wargę. I tak wiele zdradził i żałowałem, że musiałem tego słuchać. Widziałem, że nie tylko ja, ale i Syriusz, Sheva, czy J. są równie zdołowani.
- A pierścionek?! – Lily zacisnęła dłonie w pięści oczekując najwyraźniej treściwej odpowiedzi. Materialistyczna natura kobiet dawała o sobie znać.
- Złoty w kształcie róży o rubinowym kwiecie. – mężczyzna kiwnął lekko głową. – Reszta to już tajemnica. – zeskoczył miękko na ziemię. – Nathaniel – wyprzedził pytanie, które miało paść jako kolejne i westchnął cicho.
- Jeszcze tylko... – nauczyciel uciszył dziewczyny delikatnie przykładając palec do ust. - Lekcja się nie skończyła, więc proszę bardzo. Miotły i w górę! – głośny jęk nie wywarł na nim żadnego wrażenia. W chwili, kiedy większość znajomych poczłapała po Śmigacze, Sheva szybko zbliżył się do profesora. Wraz z chłopakami poszedłem za nim i z trudem powstrzymywałem płacz. Nadal nie mogłem w to wszystko uwierzyć i najwyraźniej nie tylko ja.
- Panie profesorze! Ja chciałem zapytać... To, co pan mówił... – blondyn nie za bardzo wiedział, co powinien powiedzieć – Fillip... – rzucił w końcu niepewnie i zawahał się.
- Cóż... – twarz nauczyciela spoważniała, lecz po chwili rozpromieniła się na nowo – Fillip jest tym, którego dłoń zdobi druga z obrączek – uniósł rękę ukazując misternie wykonaną, drobną ozdobę, o tak wielkim znaczeniu. – To, co mówiłem odnosiło się do niego. – cichy, zmysłowy śmiech ukoił nasze dotąd stłumione zmysły i niczym balsam uśmierzył ból serca – Chyba nie myśleliście, że mógłbym go zostawić? – zmarszczył brwi – Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego, jednak cieszę się, że tak zależy wam na Fillipie. Wiem, że z pewnością większość uczniów dowie się o moim związku i odkryje, kim jest ‘pani Camus’, jednak wolę chwilowo oszczędzić przykrość zarówno sobie, jak i przede wszystkim chłopcu.
- A to dziecko? – odezwałem się w końcu – Przecież on nie mógł... – musiałem wiedzieć wszystko, jednak ulżyło mi znacznie, kiedy usłyszałem zapewnienie, co do dalszego związku mężczyzny ze Ślizgonem.
- Oj, zdziwiłbym się gdyby mógł – Camus zaczął chichotać – Rodzice Nathaniela nie żyją. Ojciec został zabity, zaś jego matka była moją kuzynką i powierzyła mi malca przed śmiercią. Zginęła przy porodzie. – oczy profesora posmutniały odrobinę. – Panowie, radzę zabrać miotły i dołączyć do reszty. – każdy z nas o wiele spokojniej i z nową siłą wykonał polecenie. Moja wiara w miłość odrodziła się o wiele silniejsza, biorąc pod uwagę to jak teraz wygląda życie najbardziej niesamowitej pary, jaką do tej pory spotkałem.
Pierwsza! Przeczytałam dziś od początku Twoje opowiadanie i jest po prostu cudne. Co do notki: od początku wiedziałam, że Casmus by Filipa nie zostawił, ale fajnie to opisałaś. Tylo brakuje mi trochę związku Remus& Syri
OdpowiedzUsuńTa notka jest przecudna po prostu wspaniała Camus tak pięknie opowiadał o oświadczynach aż się wzruszyłam ale na początku miałam niezłego stracha już się bałam że zostawił Filipa
OdpowiedzUsuńa ja od początku wiedziałam że on go nie zostawi! HA! WIEDZIAłAM TO! hihi ale zajeżyste hehe
OdpowiedzUsuńCudne opko :D Waściwie to ja w związku z nim :) Przeczytałam dziś całe i baardzo mi się spodobało zwłaszcza Marcel i Filip :) Po jutrze mam urodziny i... chciałam poprosic czy mogłabyś napisać notkę z pamiętnika Marcela jak zaręczył się z Filipem... mogłabyś? Bardzo mi na tym zależy bo poprostu kocham twoje opowiadanie :) Mam nadzieję że chociaż to przemyślisz ^^Pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńHej! Notka SUPER ^^ Nathaniel... ładne imię ^^ Ale Remik się stresował ^^ POZDRAWIAM ^^
OdpowiedzUsuńChyba mój ulubiony rozdział *__* moją ulubioną parą jest Marcel i Fillip ;) takie słodkie było zamartwianie się Remusika ;D
OdpowiedzUsuńMarcel i Filip są najlepsi <3<3<3 i jacy słodcy moja ulubiona para z tego bloga <3 Czasem zastanawiam się czy nie są lepsi od Maleca (Magnus Bane i Alek *Alexasnder Lightwood) pary która zapoczątkowała moją miłość do yaoi. Opowiadanie jak zawsze świetne:* podniecam się na samą myśl że jeszcze 1072 rozdziały do przeczytania.
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńuff ulżyło mi, to o Filipa chodziło... choć Remus mógł zapytać o to Camusa już w weekend... bardzo mi się to podobało ;]
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia