piątek, 29 czerwca 2007

Wyjaśnienie...

Notka dedykowana Sasi ^^ Thx za wszystko!

 

4 września

Weekend, na który z taką niecierpliwością czekałem, okazał się być katuszą. Chociaż chciałem zapomnieć słowa dyrektora wypowiedziane zaraz po Ceremonii Przydziału, nie byłem w stanie. Bez przerwy miałem przed oczyma Fillipa i ten niesamowity wyraz jego twarzy, kiedy był blisko nauczyciela Latania. Bez wątpienia za bardzo przywiązywałem się do ludzi, jednak w tej chwili mało mnie to obchodziło. Chciałem wiedzieć, co się stało i jak to w ogóle możliwe, że Camus ma dziecko, którego wychowaniu chce się poświęcić. Syriusz z pewnością wiedział, co mnie dręczy, ponieważ starał się nie wchodzić mi w drogę i w miarę możliwości unikał pobytu ze mną sam na sam. Nie chciałem uzależniać całego życia od związku Ślizgona i profesora, jednak moje uczucia do Blacka opierały się poniekąd na wizji pięknej miłości, jaką w tym wypadku była właśnie ta łącząca dwoje znanych mi ludzi, których szanowałem i podziwiałem. Ślepo zapatrzeni w siebie nie zwracali uwagi na otaczających ich świat i ludzi, który z taką łatwością mogli zniszczyć to, co obaj zbudowali. Wielokrotnie utożsamiałem ich miłość z feudalnym pałacem, pięknym, zachwycającym i tak niesamowicie majestatycznym, który górował nad całą resztą niewielkich chat i innych budynków, którego filary stanowiło zaufanie, a wierność i wieczne oddanie zdobiły dumnie stawiane ściany. Marzyłem o tym by i mój związek wyglądał kiedyś podobnie, a teraz już sam nie wiedziałem, co powinienem o tym wszystkim sądzić. Nie wierzyłem w to, iż Camus byłby w stanie opuścić Fillipa, ale i nie potrafiłem wytłumaczyć skąd wzięło się to dziecko. Właśnie, dlatego z taką niecierpliwością czekałem na poniedziałkowe lekcje, które tak wiele mogły mi wyjaśnić.

Camus nie wydawał mi się inny niż zazwyczaj. Może jego oczy lśniły bardziej intensywnie, a usta układały się w radosnym uśmiechu, jednak nie stanowiło to dla mnie żadnej odpowiedzi. Barwa jego spokojnego głosu również nie różniła się od tej sprzed wakacji, co tylko bardziej mnie irytowało. Dziewczyny nie rozmawiały o niczym innym, jak tylko o związku mężczyzny z nieznaną nam kobietą, a chłopcy załamani przyszłą zmianą nauczyciela również nie potrafili znaleźć innego tematu. Nawet Sheva, na co dzień pogodny i obojętny wobec wszystkiego częściej poważniał odpływając gdzieś myślami.

- O co chodzi? – profesor zmarszczył niespokojnie czoło patrząc na całkiem sporą grupkę dziewczyn z naszej klasy, która zastąpiła mu drogę. Sądząc po ich buntowniczych spojrzeniach pełnych żalu nie miały zamiaru łatwo odstąpić.

- Chcemy znać całą prawdę! – Nica, niewysoka dziewczyna o brązowych falowanych włosach, które zawsze spinała w wysokiego kucyka i piwnych oczach, oparła dłonie na biodrach i rzuciła mężczyźnie wyzywające spojrzenie – Teraz nam pan opowie o wszystkim ze szczegółami! Nie może pan nas ot tak sobie zostawić! – Camus wyglądał na zaskoczonego i chyba niewiele pojmował ze słów dziewczyny.

- Nie bardzo rozumiem... – mężczyzna odgarnął z twarzy włosy i uśmiechnął się wyczekująco. Na serdecznym palcu jego prawej dłoni dostrzegłem złotą obrączkę. Serce zamarło mi na chwilę i z trudem przełknąłem ślinę.

- Jest pan żonaty! – Nica przewodząc wielkiej zbieraninie płci pięknej wytknęła nauczycielowi jego związek – Chcemy wiedzieć, dla kogo pan nas zostawia! – profesor nie wytrzymał i roześmiał się głośno. Usiadł bokiem na miotle i poderwał się do góry na około metr.

- Więc co dokładnie chcecie wiedzieć? – ponownie przeczesał włosy i odruchowo poprawił obrączkę. Wyglądał niesamowicie, chociaż świadomość, że nie koniecznie usłyszę to, co bym chciał przeszkadzała mi w obiektywnej ocenie nauczyciela. Nie wiedziałem, czego mogę się spodziewać i jak zareaguję, jeśli dowiem się o tym, o czym nie powinienem. Mimo wszystko wolałem mieć za sobą całą masę niepewności, które przez ostatnie kilka dni stanowiły podstawę mojego samopoczucia. O dziwo nawet chłopacy zainteresowali się narzuconym tematem i rozsiedli na trawie. Po minach dziewczyn z łatwością można było domyślić się, iż wolą wysłuchiwać o romantycznych uniesieniach z ukochanym nauczycielem w roli głównej niż zajmować kolejną lekcją. Znając charakter i łagodne usposobienie Camusa z pewnością nie mogłyby narzekać na nudę, czy też mało baśniową opowieść.

- Niech pan zacznie od początku! Chcemy wiedzieć wszystko! – zielone oczy Evans, aż zalśniły uciesznie.

- Od początku? – profesor zakłopotany rozmasował sobie czoło u nasady nosa – Którego?

- Pan chce się wymigać! – Nica ponownie przystąpiła do ataku – Niech będzie od oświadczyn. Tylko ze szczegółami! – wyszczerzyła się i wraz z koleżankami natarczywie wpatrywała w Camusa. Bez wątpienia nie jedna z nich miała zamiar wyeliminować postać ukochanej nauczyciela umieszczając w tym miejscu samą siebie. Mnie zależało tylko na wyjaśnieniach i sądząc po zaniepokojonej minie Andrew nie tylko ja tego pragnąłem.

- Oświadczyny... – mężczyzna zamyślił się przez chwilę i uśmiechnął delikatnie – Kilka miesięcy temu zaproponowałem jej małżeństwo mniej oficjalnie. – słysząc jego słowa nie byłem w stanie się powstrzymać i kilka łez spłynęło mi po twarzy, starłem je szybko i słuchałem dalej, chociaż czułem się jakbym miał upaść – Chciałem wiedzieć, co myśli na ten temat. Raczej się tego nie spodziewała. Stałem przed nią i nie mogłem uwierzyć, że naprawdę jest tak blisko mnie. Właśnie wtedy to powiedziałem. Najzwyklejsze stwierdzenie i pytanie, jakie mogłem zadać. „Chciałbym abyśmy byli małżeństwem... Wyjdziesz za mnie?”. Nigdy nie zapomnę jej wyrazu twarzy. W pięknych, ciemnych oczach było tak wiele zdumienia i zdezorientowania. Przez chwilę obawiałem się, że mnie odrzuci. To trwało wieczność... Rzuciła mi się na szyję i objęła mocno. Poczułem chłodne łzy na szyi i ramieniu. Sam omal nie płakałem, kiedy zdałem sobie sprawę, że każda jedna kropelka jest jak cicho wyszeptane ‘tak’... – szare tęczówki rozbłysły pod wpływem wspomnień – W pierwszy dzień wakacji ponowiłem oświadczyny, jednak tym razem bardziej oficjalnie. Kiedy tylko przekroczyła próg mojego domu uklęknąłem przed nią i patrząc na śliczną twarz po raz kolejny zapytałem czy za mnie wyjdzie. Uśmiechnęła się, a łzy pociekły jej po policzkach zupełnie jak za pierwszym razem... Więcej nie opowiadam! To krępujące. – Camus odwrócił wzrok i przygryzł wargę. I tak wiele zdradził i żałowałem, że musiałem tego słuchać. Widziałem, że nie tylko ja, ale i Syriusz, Sheva, czy J. są równie zdołowani.

- A pierścionek?! – Lily zacisnęła dłonie w pięści oczekując najwyraźniej treściwej odpowiedzi. Materialistyczna natura kobiet dawała o sobie znać.

- Złoty w kształcie róży o rubinowym kwiecie. – mężczyzna kiwnął lekko głową. – Reszta to już tajemnica. – zeskoczył miękko na ziemię. – Nathaniel – wyprzedził pytanie, które miało paść jako kolejne i westchnął cicho.

- Jeszcze tylko... – nauczyciel uciszył dziewczyny delikatnie przykładając palec do ust. - Lekcja się nie skończyła, więc proszę bardzo. Miotły i w górę! – głośny jęk nie wywarł na nim żadnego wrażenia. W chwili, kiedy większość znajomych poczłapała po Śmigacze, Sheva szybko zbliżył się do profesora. Wraz z chłopakami poszedłem za nim i z trudem powstrzymywałem płacz. Nadal nie mogłem w to wszystko uwierzyć i najwyraźniej nie tylko ja.

- Panie profesorze! Ja chciałem zapytać... To, co pan mówił... – blondyn nie za bardzo wiedział, co powinien powiedzieć – Fillip... – rzucił w końcu niepewnie i zawahał się.

- Cóż... – twarz nauczyciela spoważniała, lecz po chwili rozpromieniła się na nowo – Fillip jest tym, którego dłoń zdobi druga z obrączek – uniósł rękę ukazując misternie wykonaną, drobną ozdobę, o tak wielkim znaczeniu. – To, co mówiłem odnosiło się do niego. – cichy, zmysłowy śmiech ukoił nasze dotąd stłumione zmysły i niczym balsam uśmierzył ból serca – Chyba nie myśleliście, że mógłbym go zostawić? – zmarszczył brwi – Nigdy nie zrobiłbym czegoś takiego, jednak cieszę się, że tak zależy wam na Fillipie. Wiem, że z pewnością większość uczniów dowie się o moim związku i odkryje, kim jest ‘pani Camus’, jednak wolę chwilowo oszczędzić przykrość zarówno sobie, jak i przede wszystkim chłopcu.

- A to dziecko? – odezwałem się w końcu – Przecież on nie mógł... – musiałem wiedzieć wszystko, jednak ulżyło mi znacznie, kiedy usłyszałem zapewnienie, co do dalszego związku mężczyzny ze Ślizgonem.

- Oj, zdziwiłbym się gdyby mógł – Camus zaczął chichotać – Rodzice Nathaniela nie żyją. Ojciec został zabity, zaś jego matka była moją kuzynką i powierzyła mi malca przed śmiercią. Zginęła przy porodzie. – oczy profesora posmutniały odrobinę. – Panowie, radzę zabrać miotły i dołączyć do reszty. – każdy z nas o wiele spokojniej i z nową siłą wykonał polecenie. Moja wiara w miłość odrodziła się o wiele silniejsza, biorąc pod uwagę to jak teraz wygląda życie najbardziej niesamowitej pary, jaką do tej pory spotkałem.

8 komentarzy:

  1. Pierwsza! Przeczytałam dziś od początku Twoje opowiadanie i jest po prostu cudne. Co do notki: od początku wiedziałam, że Casmus by Filipa nie zostawił, ale fajnie to opisałaś. Tylo brakuje mi trochę związku Remus& Syri

    OdpowiedzUsuń
  2. nagini@amorki.pl29 czerwca 2007 23:36

    Ta notka jest przecudna po prostu wspaniała Camus tak pięknie opowiadał o oświadczynach aż się wzruszyłam ale na początku miałam niezłego stracha już się bałam że zostawił Filipa

    OdpowiedzUsuń
  3. a ja od początku wiedziałam że on go nie zostawi! HA! WIEDZIAłAM TO! hihi ale zajeżyste hehe

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne opko :D Waściwie to ja w związku z nim :) Przeczytałam dziś całe i baardzo mi się spodobało zwłaszcza Marcel i Filip :) Po jutrze mam urodziny i... chciałam poprosic czy mogłabyś napisać notkę z pamiętnika Marcela jak zaręczył się z Filipem... mogłabyś? Bardzo mi na tym zależy bo poprostu kocham twoje opowiadanie :) Mam nadzieję że chociaż to przemyślisz ^^Pozdrawiam bardzo serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Notka SUPER ^^ Nathaniel... ładne imię ^^ Ale Remik się stresował ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba mój ulubiony rozdział *__* moją ulubioną parą jest Marcel i Fillip ;) takie słodkie było zamartwianie się Remusika ;D

    OdpowiedzUsuń
  7. Marcel i Filip są najlepsi <3<3<3 i jacy słodcy moja ulubiona para z tego bloga <3 Czasem zastanawiam się czy nie są lepsi od Maleca (Magnus Bane i Alek *Alexasnder Lightwood) pary która zapoczątkowała moją miłość do yaoi. Opowiadanie jak zawsze świetne:* podniecam się na samą myśl że jeszcze 1072 rozdziały do przeczytania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    uff ulżyło mi, to o Filipa chodziło... choć Remus mógł zapytać o to Camusa już w weekend... bardzo mi się to podobało ;]
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń