niedziela, 1 lipca 2007

Kartka z pamiętnika XX (Special) - Marcel Camus

Nie mam zwyczaju robienia prezentów nieznajomym, ale i tak nie miałam natchnienia na nic innego XD Nocia dla Lillianny z okazji urodzinek ^^ Wszystkiego yaoicowego!

 

To był jak na razie najbardziej nerwowy moment w moim związku z Fillipem. Mimo obietnicy chłopca, iż cokolwiek by się nie stało wróci do mnie i nie pozwoli zatrzymać się w domu, nie byłem pewny, do jakiego stopnia jego rodzice będą chcieli mieć malca przy sobie. Jego kufer, klatka z puchaczem, podręczniki i wszystkie inne rzeczy, które miał w szkole leżały teraz u mnie, jednak problem mogła stanowić cała reszta zdobiąca pokój Ślizgona w jego własnym domu. Szanse na to, iż państwo Ballack ze spokojem przyjmą wiadomość o przeprowadzce syna do kolegi były niewielkie, jednak gdyby wyszła na jaw prawda nie byłoby ich w ogóle. Wątpię, czy rodzice bez zbędnych obiekcji pozwoliliby zamieszkać jedynemu dziedzicowi majątku rodziny z o kilkanaście lat starszym nauczycielem, a na dobrą sprawę jego partnerem przez ostatni rok. Nawet nie chcąc okłamywać opiekunów chłopca nie miałem innego wyjścia. Wiadomość o naszym związku sprowadziłaby nam na głowy Ministerstwo, a tygodniowy pobyt Fillipa we Francji sprzed kilku lat tylko zaostrzyłby i tak nieprzyjemną atmosferę. Tym bardziej cieszyłem się widząc uśmiechniętą buźkę materializującą się na środku łąki, która kiedyś stanowiła główny stadion do quidditcha, a wielka torba, którą trzymał Ślizgon bez wątpienia była odpowiedzią na nie zadane pytania.

- Cudem mi się udało – malec westchnął głośno i z radością w oczach zarzucił mi łapki na szyję – Oliver podobno też się przenosi, więc ojciec był spokojniejszy, a kiedy mama poszła sobie zrobić ziółka kazał mi uciekać – roześmiał się cicho i mocniej przytulił. Teraz już wiedziałem, że Fillip należał tylko do mnie i przez najbliższe miesiące będzie wypełniał całe dnie mojego życia. Mogłem zasypiać i budzić się tuląc go do piersi, w nieskończoność powtarzać jak bardzo go kocham, bez obawy, że ktoś usłyszy moje słowa, czy też zobaczy jak całuję słodkie usta Ślizgona.

- Chodź, kochanie – musnąłem delikatny policzek i wziąłem torbę z rąk malca. Fillip z pewnością ledwie mógł ją znieść po schodach, a co dopiero gdyby musiał dotaszczyć ją z tego miejsca aż do domu. Zacisnąłem lekko palce na jego ręce, a on przygryzł wargę i rozpromienił się jeszcze bardziej. Jego ramię stykało się z moim i odrobinę zakrywało w ten sposób splecione ze sobą dłonie. Mimo, iż słodka buźka zaróżowiła się, a łapki drżały za każdym razem, gdy mijaliśmy kogoś na ulicy to jego palce mocno ściskały moje. Ludzie zajęci w większości swoimi sprawami nie mieli czasu by zwracać na nas większą uwagę, dzięki czemu bez żadnych przeszkód przeszliśmy przez bardziej ruchliwe ulice Paryża docierając do spokojnego osiedla domków jednorodzinnych. Coś wewnątrz mnie wrzeszczało niemal, iż przez pewien czas to właśnie miejsce stanie się dla mnie Rajem, a najwspanialszy z Aniołów oddając się pod moją opiekę rozpromieni całe to miasto jasnym blaskiem, który tylko ja mogłem dostrzec. Byłbym niesamowicie zazdrosny gdyby poza mną ktokolwiek inny mógł być tak blisko chłopca i cieszyć się jego obecnością. Uzależniony od tego rozkosznego Cudu nie potrzebowałem nic więcej, jak tylko możliwości przebywania blisko niego, a nawet, kiedy dzieliła nas zaledwie jedna ściana zaczynałem tęsknić.

Otworzyłem drzwi i wchodząc do mieszkania postawiłem torbę przy ścianie. Od dawna planowałem to wszystko, jednak teraz, kiedy miałem zrealizować swoje zamierzenia nie potrafiłem przypomnieć sobie zupełnie nic z moich wielomiesięcznych marzeń i fantazji. Zamknąłem na chwilę powieki i odwróciłem się stając twarzą do zaskoczonego chłopca. Uklęknąłem na jedno kolano i podnosząc głowę popatrzyłem w ciemne, cudowne oczka, które lśniły pośród zaczerwienionej twarzyczki.

- Fillipie, kocham cię, dlatego... Czy wyjdziesz za mnie? – słyszałem jak drżący oddech przyspieszył, a dwie, rozkosznie czekoladowe tęczówki zaszkliły się w przeciągu kilku sekund. Błyszczące w słońcu kropelki spłynęły po słodko malinowych policzkach, a wargi delikatnie wygięły się w pięknym uśmiechu. Uklęknąłem także na drugie kolano i objąłem biodra malca ramionami. Wtuliłem się w jego brzuch i rozkoszowałem tym, jak szybko unosił się i opadał, kiedy malec chciał się jakoś uspokoić. Podnosząc jego koszulkę pocałowałem opaloną skórę i odsunąłem się odrobinę. Ślizgon poruszył się niespokojnie, a jego nogi ugięły mimowolnie. Rzucił mi się na szyję i z całych sił przytulił. Mogłem przysiąc, że czułem na szyi złotą obróżkę i łańcuch, którego jeden koniec nie pozwalał mi się oddalić, zaś drugi spoczywał w mocno zaciśniętej pięści chłopca. Miłość, jaką go darzyłem uczyniła ze mnie niewolnika i nie chciałem sprzeciwiać się temu wspaniałemu doznaniu. Należałem tylko i wyłącznie do tego niewinnego Anioła, a za każde maleńkie piórko z jego śnieżnobiałych skrzydeł byłbym w stanie zrobić dosłownie wszystko.

- Kocham... cię... – cichy jęk i kolejne łezki sprawiły, że także z moich oczu pociekły słone krople. Mocniej objąłem ukochane ciało i upajałem się miłym zapachem chłopca. Otarłem oczy jego ramieniem i sięgnąłem do kieszeni. Fillip niezadowolony usiadł na kolanach i zaczął mi się przyglądać. Nie przerywałbym tamtej chwili, gdyby nie jeden drobny szczegół, który wcześniej wypadł mi z głowy. Wyciągnąłem drobne pudełeczko i znajdujący się w nim pierścionek. Chłopiec zachichotał i podał mi dłoń, jednak po jego buzi widziałem, że nadal jest zażenowany.

Nie znałem się w ogóle na zwyczajnej biżuterii, więc nie potrafiłem wybrać czegoś dla malca.

Rubinowa różyczka wieczorami rozpościerała zapach kwiatu na wór, którego ją stworzono i z jakiegoś powodu idealnie pasowała mi do Fillipa.

Ucałowałem drobne palce Ślizgona i z uśmiechem wziąłem go na ręce. Wydawał się niesamowicie zadowolony. Otarł oczęta łapką i pociągnął nosem przestając płakać.

Zdawałem sobie sprawę z tego, iż nie śnię, jednak mimo to nie potrafiłem uwierzyć we własne szczęście. Mity, baśnie, legendy, biblijne przypowieści... Nic nigdy nie mogło równać się z tym, co działo się w moim życiu za sprawą drobnego chłopca, który dniem był jaśniejszy niż słońce, zaś nocą przewyższał pięknem nie tylko gwiazdy, ale i księżyc, który uważał się za srebrnego księcia.

- Umyjesz rączki, a ja za chwilę zrobię kolację – postawiłem malca przed umywalką w łazience i delikatnie musnąłem jego szyję, co sprawiło, że przekrzywił główkę chcąc uniknąć subtelnego łaskotania. Zaniosłem rzeczy Fillipa do pokoju i kiedy on biegał po domu sprawdzając, co zmieniło się od jego ostatniego pobytu tutaj ja zdążyłem umyć się i przygotować mu kanapki.

Było już trochę za późno na załatwienie kilku ważnych spraw w Ministerstwie, więc mogłem całkowicie poświęcić się mojemu Aniołowi i nie martwić o godziny zmarnowane z daleka od niego.

Chłopiec roześmiany stanął w drzwiach kuchni i z lekko zawadiacką miną podszedł siadając mi na kolanach. Dobrze wiedziałem, że nie ma zamiaru jeść samemu i nie miałem nic przeciwko karmieniu tych słodkich ust. Wziąłem jedną z kanapek i podałem Ślizgonowi, który zaczął dzióbać ją po kawałku. Za każdym razem, kiedy jego buzia ubrudziła się dżemem wiśniowym, lub został na niej okruszek chleba z powodzeniem mogłem scałować, czy też zlizać drobinki jedzenia, które smakowały o wiele lepiej niż normalnie podany posiłek. Radosne oczka nie pozwalały mi na żaden gwałtowny ruch hipnotyzując ciepłym, uważnym spojrzeniem. Fillip machał przy tym nogami niczym dziecko, jednak przestał po chwili i posłusznie wypił podaną mu herbatę.

- Marcel... – szepnął cicho i zaczerwienił się spuszczając głowę – Ten ślub... Kiedy to będzie? – wymamrotał niepewnie i mocno zacisnął piąstki – Ja... chciałbym jak najszybciej...

- Jutro załatwię wszystko. – pogładziłem ciepły policzek i delikatnie podniosłem twarzyczkę malca, a zmarszczony nosek idealnie oddawał niepokój i zawstydzenie Anioła – Jeszcze w tym miesiącu tą łapkę ozdobi złota obrączka. – pocałowałem rękę chłopca i uśmiechnąłem się widząc jego słodką minę – O ślubie będą wiedzieć Fabien, Reijel i Oliver chyba, że chciałbyś jeszcze kogoś...

- Nie – Fillip pokręcił znacząco głową – Jeśli to dotarłoby do moich rodziców nie wiem, co by się stało... Poza tym im mniej wiedzą tym lepiej – po chwilowym smutku znowu się rozweselił. Cieszyłem się, że mogę dać mu coś, co wywoła na tej słodkiej buźce radosny uśmiech.

Nawet, jeśli nigdy nie żałowałem, iż należę do Rodu to w tej chwili wydawało mi się to błogosławieństwem. Dzięki przyjaciołom mogłem związać się z Fillipem nie tylko ślubem cywilnym, ale także kościelnym. Nasz związek nie musiał opierać się tylko na cichych zapewnieniach dozgonnej miłości, ale teraz zarówno przed ‘prawem’ jak i przed Bogiem mogłem wyznać własne uczucia względem najcudowniejszego Tworu, jaki powstał i zdobił oblicze ziemi.

 

   

11 komentarzy:

  1. Cudo...aż sie wzruszyłam :) Po prostu pierwszy raz brakuje mi słów PZDR.

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay jestem pierwsza? Oj na początku chciałam napisac że uwielbiam Twoje opowiadanie czytam je od początku tylko jakoś nie zdarzyło mi się komentować ^^ Filip i Marcel to moja ulubiona para :3 Miałabym pytanie z jakiej mangi są te słitaśne zdjęcia Filipa i Marcela? Zdradzisz to :3 ?? Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na CD.

    OdpowiedzUsuń
  3. ja jestem zdziwiona ;] ale mimo to podobało mi się :}

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudne! Z chęcią przeczytałabym też notkę o ceremonii ich nocy poślubnej :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z Kają.....Notka super kocham twoje opowiadanie!!!!!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojej... przeczytałam wszystko od początku (nie powiem, trochę mi to zajęło^^) i jestem oczarowana zarówno wewnętrznym urokiem, jak i profesjonalizmem tego opowiadania. Niektóre notki czytałam po kilka razy, inne - zbyt jak dla mnie pikantne - częściowo pomijałam. Nie ukrywam, że raz w trakcie "lemona" kuzynka zapytała, czemu jestem czerwona...^^ Chciałabym więcej o Remim i Syrim, to taaakie urocze... Mam tylko jedno małe "ale", mianowicie uważam, że nieco za dużo tu relacji nauczyciel-uczeń. Ale cóż, w końcu to yaoi, rządzi się własnymi prawami. Pozdrawiam utalentowaną autorkę:*

    OdpowiedzUsuń
  7. angouleme@buziaczek.pl2 lipca 2007 13:52

    Wspaniałe! Wprawdzie znowu brakuje mi Syriego i Remusa, ale mam nadzieję, że w następnej noci się pojawią

    OdpowiedzUsuń
  8. DZIĘKI!!! Jeste poprostu cudowna o mao się nie popłakałam :) Naprawdę bardzo mi się podoba i jeszzce raz bardzo ci dziękuję ;) Pozdrawiam barddzo serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej! Notka SUPER!!! Ciekawe co by się stało gdtby rodzice Filla dowiedzieli się o jego ślubie z Marcelem ^^ a tak w ogóle to cuudna nota :* POZDRAWIAM ^^ Mimmi Dennis

    OdpowiedzUsuń
  10. Kiedy new nociaaa...?

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    cudnie, tak te oświadczyny, Camus jest szczęśliwy i chce zrobić wszystko, aby i Filip był szczęśliwy...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń