piątek, 6 lipca 2007

Próba pierwsza?

5 września

Ze względu na pełnię nie czułem się najlepiej i nie miałem najmniejszej ochoty na włóczenie się gdziekolwiek, czy to ot tak sobie, czy jak to nazywał Syriusz ‘w celu uściślenia szczegółów jego ostatniego planu’. W prawdzie chłopak obiecał, że nie będzie mnie za bardzo męczył, jednak nie do końca potrafiłem wierzyć jego słowom. Mimo to kiepskie kłamstwo było lepsze niż żadne, a już na pewno w jego przypadku. Przez rok poznałem kruczowłosego wystarczająco dobrze i z czystym sercem mogłem powiedzieć, iż niesamowicie entuzjastycznie podchodził do tego ‘planu’, który na razie nie został sprecyzowany, a trochę już ich było. J. nie przejawiał większego zainteresowania otaczającym go światem, a swoją jako taką zdolność koncentracji zostawił z pierwszoklasistami w Pokoju Wspólnym. Dusza Pettigrew krążyła nad przesłaną rano paczką słodyczy i wątpiłem by przez najbliższe godziny wróciła to chłopaka. Tylko Sheva w tej chwili wydawał się w miarę normalny i skupiony na chwili obecnej i miejscu, w jakim się znajdował. Gdyby nie on prawdopodobnie wątpiłbym w osiągnięcie dziś czegokolwiek, co i tak stało pod znakiem zapytania.

Nie ciężko było się domyśleć, iż Syri zaciąga nas wszystkich do Pokoju Życzeń. Będąc w nim już kilka razy z zamkniętymi oczyma mogłem wyczuć drogę, która do niego prowadziła. Pobyt w każdym miejscu wywoływał u mnie inne reakcje, uczucia, a w szczególności w dniu pełni. Wtedy wszystko mnie drażniło, włącznie z zapachem korytarza, który właśnie przemierzaliśmy, dziwne połączenie swądu starego drewna i palonego papieru.

- Remi przodem... – Black otworzył na roścież drzwi pokoju i szczerząc się szeroko machnął ręką – Sheva... ja... a wy możecie się pchać! – przeskoczył przez próg za Andrew nie zwracając uwagi na markotnym i całkowicie nierozgarniętych kolegów. Ryo zawalony papierami siedział na puchatym dywanie i skreślał jakieś zdania wypisując nowe.

- Ohayo! – rzucił zaczesując dłonią włosy do tyłu i patrząc na nas wzrokiem całkowicie innym niż jeszcze przed kilkoma miesiącami. Nie miałem pojęcia, co mu się stało, lub, co stać się mogło jednak widok Krukona z tak wesołą miną był czymś niecodziennym, jednak bardzo przyjemnym. Michaela i Gabriela nie było w pobliżu, ale i tak z łatwością domyślałem się, o który plan chodziło kruczowłosemu w chwili, kiedy wyciągał nas z dormitorium. Wystrój pokoju potwierdzał moje przypuszczenia, jako że odpowiadał temu z maja.

- A teraz sprawdzimy, czy odrobiliście zadanie domowe... – Black z miną rozradowanego dziecka w piaskownicy, które dumne z przed chwilą zrobionej babki niemal skacze w miejscu, klapnął na fotelu przy biurku. – Napięcie i szok po wielkim odkryciu tajemnicy Camusa i Fillipa już zapewne minęły... Lub nie do końca... – Sheva odpłynął gdzieś myślami i z pewnością znajdował się w pobliżu Fabiena – James, umiesz już coś na gitarze?

- Coś... – okularnik podszedł do swojego sprzętu, który pierwszego dnia roku szkolnego dotaszczył do Pokoju Życzeń i szarpnął jedną ze strun, która o dziwo wydała całkiem przyjemny dla ucha dźwięk.

- Zaliczyłeś. Andrew? Ja wiem, że między jednym dobieraniem się do Fabiena, a drugim, nie miałeś wiele czasu, jednak sam rozumiesz... – wizja Syriusza jako lidera coraz bardziej mnie przerażała, a jego to wydawał się komiczny.

- A za kogo ty mnie masz, co? – na sam dźwięk imienia kochanka Ukrainiec zszedł na ziemię – Jasne, że znalazłem czas! – Black kiwną na Petera. Blondynek obejrzał się za siebie i niepewnie skrzywił pod przytłaczającym spojrzeniem Blacka.

- Coś potrafię... – zaczął i nagle drgnął szczerząc się jak głupi. Wyjął z kieszeni cukierek i rozpakowując wsadził do ust. Kiedy miał kontakt ze słodyczami wydawał mi się kimś zupełnie innym niż normalnie. Jeśli od większej ilości cukru we krwi potrafił zmieniać się nie do poznania i być bardziej pewny siebie, to nie dziwił mnie fakt, iż matka ciągle ładowała w niego swoje wyroby.

- Teksty i nuty doszły do was w wakacje, więc część piosenek mamy chyba opracowane... – przypominały mi się cztery listy od Nakamury, których treść jednoznacznie wskazywała na utwór, nie zaś przyjacielski opis przeżyć wakacyjnych. Musiałem przyznać, że były świetne i chociaż na początku spodziewałem się jakiś smutnych angst’wó to Japończyk zaskoczył mnie całkowicie. Kolejny dowód na to, że coś mnie ominęło i to najprawdopodobniej coś ważnego. Chyba tylko miny Pottera i Peta nie dziwiły w ogóle. Jeśli Syriusz chciał rozpocząć dzisiaj jakieś próby to mógł z powodzeniem o nich zapomnieć.

- Niholas jest już w bibliotece! – krzyk Jamesa był w stanie zagłuszyć nawet nadjeżdżający na stacji pociąg, czego owocem był mój wielki ból głowy. Oddałbym wiele by wyrwać chłopakowi język i mieć spokój z jego niespodziewanymi wyskokami, a tym bardziej dziś. Jedyną dobrą w tej sytuacji rzeczą było to, że chłopak z niesamowitą szybkością bez zbędnych już słów wybiegł z Pokoju. Nigdy nie uważałem go za normalnego, jednak wypisywanie sobie w notesiku wszystkich poczynań młodego Gryfona włącznie z godzinami, nie należało do przejawów normalnego zachowania. W Świętym Mungu z pewnością zaopiekowaliby się okularnikiem i otoczyli go troską, gdyż z pewnością nie był do końca normalny. Ucieczka Pottera pociągnęła za sobą także manię Pettigrew. Chłopaczek bez słowa ruszył za Jamesem i z pewnością jego cel stanowiła Narcyza.

- Ale mi przyjaciele... – Black zachmurzył się i podchodząc do mnie objął ramionami w pasie – Już ja im powiem, co o tym myślę. Głupki nawet nie wiedzą ile mogą zyskać... – speszyłem się czując na sobie wzrok nie tylko Andrew, ale i Ryo.

- S... Syriuszu... – bąknąłem i chciałem się odrobinę odsunąć, jednak jedyne, co zyskałem to mocniejszy uścisk kruczowłosego. Jego dłoń zsunęła się na moje biodro i wyciągając ze spodni koszulę zatrzymała się na moim boku delikatnie gładząc żebra. Spuściłem głowę chcąc w jakimś stopniu ukryć płonącą twarz i widoczne zapewne z daleka zażenowanie. Chociaż ciepłe palce chłopaka dotykające mojej skóry sprawiały przyjemność to świadomość, że ktoś na to patrzy nie była najprzyjemniejsza. Położyłem rękę na dłoni Blacka i chciałem ją jakoś zabrać, jednak sam do końca nie wiedziałem jak.

- Spokojnie, tylko tutaj... – wyszeptał i pocałował mnie w szyję, co już do granic możliwości wprawiło mnie w zakłopotanie. Uniosłem ramiona by jakoś uniemożliwić chłopakowi dalsze operacje, jednak nie zdało się to na wiele. Ciepły oddech podrażnił mój kark, który po chwili chłopak polizał. Zajęczałem i popatrzyłem rozeźlony na chłopaka. Jego skruszone, jednak wesołe spojrzenie sprawiało, że nie potrafiłem się złościć. Ponownie opuściłem twarz patrząc na dywan i zaciskając dłonie na nogawkach spodni Syriusza. Sheva i Nakamura uśmiechnięci i lekko rozbawieni wyszli na korytarz. Dopiero wtedy na nowo wrócił mi głos.

- Ja... nie wiem czy chcę... – wymamrotałem, a kruczowłosy przytulił się mocno pokazując tym samym, że nie ma mi nic za złe.

- Rozumiem, choć. Wracamy, bo dziś już nic nie zrobimy. – złapał mnie za rękę i z uśmiechem wyprowadził z pomieszczenia. Sheva i Ryo czekali na nas pod drzwiami i chociaż widzieli, jak Syri ściska moją dłoń nie reagowali na to. W przypadku Andrew było to normalne, a jeśli chodziło o młodego Japończyka to tłumaczyło trochę jego zmianę. Najwidoczniej także on miał kogoś, kto podobnie jak on był mężczyzną. Przez ostatni rok nauczyłem się czegoś na temat upodobań seksualnych i to w dodatku dzięki własnemu doświadczeniu. Nigdy wcześniej nie przypuszczałbym, że idąc za rękę z innym chłopakiem mógłbym odczuwać taką przyjemność i szczęście. Mimo to docierało do mnie, iż Syriusz poświęca się dla mnie dostosowując do mojego charakteru, podczas kiedy on chciałby w naszym związku przesunąć się o krok dalej. Ja nie byłem na to gotowy, ale zapewne sam w końcu zmuszę się do czegoś. Gdybym był bardziej pewny siebie z pewnością nie opierałbym się kruczowłosemu i z chęcią oddawałbym każdorazową pieszczotę. Dla Syriusza byłem gotowy na wiele, jednak wymagało to czasu i wysiłku nie tylko z mojej strony. Czułem się głupio wiedząc, iż chłopak musi przeze mnie wyrzekać się tego, czego pragnie. Sam chciałem być jeszcze bliżej ukochanego Gryfona, jednak nie byłem w stanie się przemóc. Przebywanie blisko niego sprawiało mi rozkosz samo w sobie, ale wątpiłem w to czy jestem wart uczucia, którym mnie obdarzył. W końcu nadal kłamałem nie mówiąc gdzie wychodzę wieczorami podczas pełni, a to wydawało mi się wystarczającym powodem, by tracić wiarę w samego siebie i przyszłość.

6 komentarzy:

  1. Pierwsza! Notka po prostu wspaniała! Cudowna! Piękna! Brak mi słów, czekam na następną

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Megan Moonlight6 lipca 2007 22:33

    Super ;) Ciekawa jestem jak kolejna próba im wyjdzie i kiedy chłopaki dowiędzą się o tajemnicy Remiego... już nie mogę się tego doczekać ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie dziwi mnie reakcja Remiego, każdemu się zdarza, że bardzo chce, a nie potrafi się przemóc... Ma chłopak szczęście z Syriuszem. Tylko kiedy i czy w ogóle ma on zamiar się przyznać do likantropii?Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Mariko-chan7 lipca 2007 21:12

    Moim zdaniem notka średnia, ale to i tak nie zmienia faktu, że z niecierplwością czekam na następną :)A i jeszcze coś.hm..w sumie wiem, że to twoja fabuła i zapewne tak a nie inaczej ma to wszystko wyglądać, ale w sumie troche dziwne jest, że praktycznie wszyscy główni bohaterowie poza Peterem są gejami. No rozumiem, że to opowiadanie yaoi ale..kurcze, jakby to powiedzieć, przez to, że tak a nie inaczej kierujesz orientacją postaci, staje się to wszystko mało realne.Taka moja skromna uwaga, myśle, że sie nie obrazisz, bo przecież cenię twoją twórczość i jestem pilnym czytelnikiem xDD Prosto jest wytykać komuś błędy, ale jakbyś kiedyś chciala ze mną zrobić to samo to zapraszam do mnie na www.school-yaoi.blog.onet.pl lub jeśli lubisz zespół Dir en grey to na www.dir-en-grey-yaoi.blog.onet.pl (tego bloga dopiero zaczęłam pisać). A zapomniałabym, pozwolilam sobie dodać cię do linków. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. pozwól że ja zostanę statecznym czytelnikiem i powstrzymam się od jakichkolwiek komentarzy i posługując się komentem Mariko-chan wezmę cie pod włos i zmuszę do PONOWNEGO ROZPATRZENIA mojej propozycji!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    no i w zasadzie to nic nie wyszło z próby, cieszę się, że Syriusz nie naciska...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń